mój problem rodzinny.

Witajcie.
jestem osobą znaną tu na forum i postanowiłam napisać wiadomość pod innym nickiem. Chcę byście były obiektywne, a poza tym nie chce by mąż wpadł na trop tego postu.
jestem już kilka lat po ślubie, a wcześniej 3 lata mieszkaliśmy razem, więc w zasadzie można powiedzieć, że znamy się jak łyse konie. ale… Choroba, potem ciąża, której nie chciałam, wyeliminowy mnie z pracy. Zaczełam przejmować stopniowo obowiązki domowe, a mąż w tej kwestii poczuł sie wyzwolony. Jak urodziłam dziecko to siłą wyższą zostałam przywiązana do domu i me wypady były raczej znikome. Dziecko obecnie ma ponad rok czasu, a ja jestem bez pracy i siedzę więc i zajmuje się maluchem.
Od jakiegoś czasu w naszym małżeństwie zaczelo się psuć. Mąż ma pretensje, że nie poświęcam mu tyle uwagi i liczy się dla mnie tylko dziecko. Ja zaś jestem padnięta, bo całymi dniami przebywam z maluchem, a ślubny wraca na kąpiel. I skąd ja mam potem czerpać jakieś siły. Taka przyklapnięta nie mam też ochoty na seks, a mąż często mnie namawia, a gdy pada ma odmowa, to się obraża, mówi, że będzie musiał sobie inaczej radzić…Zaczął mi czynić pretensje, że on jest jedynie do zarabiania.
bardzo mnie tez boli to, że on tak ściśle chroni swoją prywatność. Posiada jakies kolezanki, o których mi nic nie mówi, a o których dowiaduje się po przejrzeniu (co czynie bardzo rzadko) jego komórki. Kiedyś pytałam o pewną panią, której nawet założył katalog, a poznali się przez gg. On się wymigiwał.. Ja miałam ją sposobność widzieć, lecz maz mówił, że to koleżanka z pracy, a potem pomieszał fakty, po których już wiedziałam, że to jednak “stara znajomość” o której pytany milczał. Już wiem, że musiał się z nią spotkać, chyba nie raz, za moimi plecami i to wówczas, gdy byłam w ciąży lub juz z dzieckiem, bo wcześniej zawsze chodziliśmy wszędzie razem i razem wracaliśmy z pracy – prawie papużki nierozłączki. Ale z pewnością oszukał mnie, bo prawdy o spotkaniu z nią nie powiedział. Zaczeam się dalej zastanawiać i stwierdziłam, że od kilku, bo conajmniej 3 mies., nie widziałam rachunu za telefon komórkowy. On przechwytuje i płaci sam. Czyżby tam krył się jakiś kolejny sekret?
W soboty czas mąż poświęca czas swemu hobby, a mnie obiecał pomoc w opiece w niedzielę. jednakże rozumując, że dziecko jest coraz bardziej komunikatywne, stara się tak ustawiać czas by całej soboty nie marnować. Wydawało mi się, że tak będzie i dzisiaj. Lecz mąż wrócił przed 23 do domu. Mimo, ze czas mial zaplanowany wczesniej, to jednaknie poinformowal mnie. A ja czekałam, ba, głupia nawet myślałam, by obiad sporządzić, co jest nie lada wyczynem trzymając dziecię na reku, bo inaczej moze sobie coś zrobić, bo paluszki są wszędzie lub też uwiesza się na mnie i ryczy.
Ale sekrety to jedno… A druga sprawa to to, że mąż skutecznie wymiguje się od wszelkiej pomocy, nie licząc wynoszenia śmieci i przynoszenia części zakupów (w których przede wszystkim jest piwo)
Wieczory zaś ma urozmaicone. Stoi na balkonie, pije piwo, gada przez telefon ze znajomymi, przeplatając z krótkimi konwesacjami przez gg. A gdzie ja? Ja zaczełam palić po ciąży by móc czasem pogadać z mężem.
Mąż twierdzi, że jedynym ratunkiem jest dla mnie praca, ale ja jej się okrpnie boję. Lękam się, że zaprowadznie dziecka do żłobka czy przedszkola spadnie ma moje barki, jak i też wszelkie obowiązki domowe… Napweno kontakt z ludzmi by mi pomógl, ale jak tu oddać komuś dziecko, skoro się jest z nim cały czas, więc sobie tez nie wyobrażam, by ktoś zrozumiał je tak dobrze jak ja.
Opisywać bym mogła wiele… ale kto to przeczyta ;-).W kazdym bądz razie jest już na tyle żle, że już nei mam siły i coraz częściej myśle o jakieś separacji.

Jeśli ktoś dobrnął do końca i ma jakieś złote myśli to niech skrobnie, bo ja tak potrzebuje wsparcia, a naprawdę nie mam komu się wyżalić i jest mi z tym bardzo ciężko.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: mój problem rodzinny.

  1. Re: mój problem rodzinny.

    Z tym dzwonieniem to dobry pomysl, ale koniecznie z Jego tel. Zobaczysz jaka bedzie reakcja!!!

    Ania &

    • Re: mój problem rodzinny.

      Mysle ze wiele z nas moglo by sie podpisac pod tym co napisala kalma, zreszta rzeczywiscie podpisujecie sie,- niestety. Ja kiedys tez mialam podobny problem, ale teraz juz jest DUZO lepiej, bo dziecko uroslo i nie potrzebuje mnie tyle. Mam czas, luz i wreszcie starcza nam od 1 do 1. Zniknely problemy i pomalu zaczyna nam sie ukladac. Po czterech latach koszmaru. Jak dobrze ze sie wtedy nie rozstalismy.


      Jola i Adrianek (30.10.2000)

      • Re: mój problem rodzinny.

        Kalmo, po pierwsze jeśli mąż namawia Cię na pracę to jej szukaj a jak znajdziesz to IDŹ DO PRACY. Zobaczysz dasz radę. Ja mam duży dom, który sama sprzątam, dzieckiem zajmuje się tylko ja bo mąż pracuje do wieczora, gotuje na kilka dni. Mąż robi tylko zakupy i one mnie nie obchodzą, mają być i koniec. Wiesz z czego czerpię siły…właśnie z pracy. Po prostu w pracy odpoczywam od domu, dziecka, przyziemnych obowiązków. Mam kontakt z ludźmi, muszę się jakoś ubrać, umalować, uczesać.
        Jak wracam do domu to moje dziecko wisi na mnie do wieczora, ale i tak daję radę. Myjemy razem naczynia, obieramy ziemniaki, wieszamy pranie- wszystko trwa dłużej ale trudno.
        Wieczorem jak Weronika śpi mamy czas porozmawiać z mężem, pokochać się.
        Zauważyłam że wiele dziewczyn narzeka że ich partnerzy dużo czasu spędzają przy komputerze. Wiecie co…jak ja się cieszę że my nie mamy internetu (mam tylko w pracy). Mogłabym rzec że internet rozbija rodzinę…
        Piszesz że boisz się zostawić dziecko z kims obcym. Może zacznij od godzinki, dwóch z jakąś opiekunką. W dużych miastach są agencje (o ile mieszkasz w takim mieście) ze sprawdzonymi opiekunkami. A może zostaw dziecko z jakąś sąsiadką która chce sobie dorobić. Pokombinuj.
        Wydaje mi się że odżyłabyś trochę gdybyś miała trochę czasu tylko dla siebie.
        Pozdrawiam i życzę powodzenia.

        ewka i Weronika 06.10.02

        • Re: mój problem rodzinny.

          Chyba trzeba pogadac z mezem !!! moze uslyszysz, ze znowu sie czepiasz ale nic innego nie pozostaje w WASZEJ sytuacji. Postaw na swoim i porozmawiajcie, zanim ktores z was spakuje walizke…
          Nie wiem dlaczego tak sie dzieje ale w wiekszosci przypadkow chodzi o seks, ktory laczy ludzi i dzieli… z niego rowniez mamy dzieci …faceci jednak sie nie zmieniaja tak jak my … czesto pozostaja tymi samymi chlopami z ta roznica ze im ciezko sie odnalezc w tej nowej roli i ze strachu moze niektorzy uciekaja w dawne zycie…?
          My jestesmy bardzo emocjonalne i kiedy cos nas dreczy to nie umiemy sie usmiechac, tylko poglebiamy swoj smutek. Nie ma nic piekniejszego niz usmiechnieta kobieta a facet lubi sie czasem przytulic i pogadac (tak jak i my), tylko trzeba mu na to pozwolic

          Zycze powodzenia

          Jagodzia 01.08.03

          • Re: mój problem rodzinny.

            Musisz porozmawiać z mężem ale napewno będzie Ci bardzo trudno. On powie, ze sie czepiasz itd…. będzie płacz i wyrzuty dlatego może lepiej napisz do niego dłuuuugi list. Nie list z wyrzutami, z odgrzewanymi sprawami. Napisz mu o tym jacy byliscie kiedys, jak Ci tego brakuje, jak chciałabys odzyskac tamte chwile ale jak jest Ci samej ciężko. Napisz mu jakie przyziemne sprawy stoją Ci na drodze, jak jego minimalny choćby wkład pracy rozwiązał by Wasze problemy. Uspij synka albo podrzuc na jedną noc babci. Idx do fryzjera, zrób coś smacznego do jedzenia i przy świecach podyskutuj z mężem. Jeśli chcesz ratowac to małżeństwo to metoda małych kroków, rozmów, szukania siebie, chwil czułości mogą przynieść efekt. Życze powodzenia i trzymam kciuki żeby się udało.

            • Re: mój problem rodzinny.

              dokladnie to chcialam napisac, z ust mi to wyjelas

              Nelly i Hubert 23.02.03

              • Re: mój problem rodzinny.

                Podpisuja sie pod Twoim postem nozkami i lapkami!

                Nelly i Hubert 23.02.03

                • Re: mój problem rodzinny.

                  Hmm cięzka sprawa. Chyba jednak nikt nie jestes w stanie rozwiązać Twoich a raczej Waszych problemów. Ja sama nie mogę sobie poradzić z moimi.
                  Myślę, że dziecko jest wielkim skarbem i szczęsciem dla nas, ale niewątpliwie burzy nasze dotychczasowe życie. Stawia je na głowie i nic juz nie jest w stanie przywrócić tego co było przez Nim. Tyle się pisze na tym forum o wielkiej miłości do dziecka, ale nie pamietam żadnego wątku o depresji poporodowej. A przeciez statystyki podaja że dotyka ona bardzo wiele z nas. Objawia się różnie i w rożnym czasie i wplata się w wiele aspektów życia. Ja sama kiedy urodziłam Julkę nieraz płakałam. Często czułam się samotna i opuszczona, mąz w tym czasie rozkrecał własna firmę i w domu bywał bardzo rzadko. I to wszystko nie wpływało dobrze na nasze relacje i nasz związek. Z czasem się to prostowało, ja jak na skrzydłach wróciłam do pracy gdy córka miała 1.5 roku. To mnie przywróciło do zycia. Choć mój mąz nadal pracował dłużej niż bym sobie życzyła i trwa to do dziś. Pamiętam, że powiedziałam sobie że nie zdecyduję się na drugie dziecko gdy tak to bęzie wyglądało. Ale zmieniłam zdanie, bo wiedziałam że nic się nie zmieni, a ja chciałam dac rodzeństwo Julce. Tym razem jestem bardziej odporna i zachartowana i nie dałam się żadnej depresji. Wcześniej wróciłam do pracy i jakoś się toczy moje życie. Ostatnio czytałam nowa ksiązkę Wisniewskiego “Los powtórzony” (polecam!). Losy Błażeja i Sylwii były podobne do naszych. Na szczęście my nie zabrneliśmy jeszcze tak daleko… Pocieszające jest to że ich historia zakończyła się happy endem. Mam nadzieje że my tez kiedyś odkryjemy się na nowo, że zrozumiemy swoje wzajemne sytuacje. Potrzeba chęci. I miłości. Wierzę, że to drugie ciągle jeszcze w nas tkwi.
                  Zyczę Wam jednego i drugiego.

                  Monika, Julka 6.5 roku i Antoś 1 rok

                  • ZGADZAM SIĘ

                    w 100 %-tach. Ja tez mam ciągle przeświadczenie że wszystko zrobie lepiej i mój mąz się chyba do tego przyzwyczaił i jest mu z tym świetnie. A do tego go tłumaczę i staram zrozumieć, ze on ma ciągle firme na głowie. Pewnie tak jest. Bo choc ja tez pracuję, to po 8 godzinach wracam do domu i nie mysle o pracy. W przeciwuieństwie do niego, on często pracuje po 12 godzin, a i noce tez nieraz spędza przed komuterem (na pracy). I zastanawiam się czy on jest jakiś niezorganizowany, czy może rzeczywiście wszystkie problemy nawarstawiaja się u niego z dwojona siła.??? Myślę ze jest to tez kwestai wychowania. Mój mąz ma 2 starsze o 10 i 12 lat, więc całe jedo domowe zycie były właściwie 3 kobiety w domu, więc po co “malutkiego Piotrusia” zaganiac do jakiejś roboty domowej…. Choc jak go poznałam potrafił zrobić wszystko, miał nawet w akademiku mikser i piekł ciasta . A teraz jak nie zrobię mu rano kanapek, to do 17 potrafi nic nie zjeśc… I podobnie jak Twój mąz, gdyby mnie zabrakło na dzień czy dwa miałby problem z organizacją życia domowego.
                    Ale mam chyba za miekkie serce, bo nie mam siły tego zmienić…

                    Monika, Julka 6.5 roku i Antoś 1 rok

                    • Re: mój problem rodzinny.

                      Książkę zaraz sprawdzę, czy mozna dostać w bibliotece, bo i mi ten temat jest bliski. Losy naszego zwiazku były podobne. Też zaczynałam wątpić, czy coś z tego jeszcze bedzie i czy małżonek nie zaangażował sie jeszcze gdzieś poza pracą. Powrót do pracy był dla mnie wybawieniem. A pojawienie sie młodszego dziecka sposobem na zaangażowanie tatusia w zajmowanie sie starszą. Teraz dzieci coraz większe i nam jakby bliżej do siebie. Na pewno znaczenie ma też to, że przestałam utyskiwać, narzekać i chodzić nadąsana. Widzę efekt w postaci inicjatywy męża w rozmowie, byciu razem…itd.

                      • Re: mój problem rodzinny.

                        zgadzam sie… Trzeba do tego podejść ze spokojem i ostrożnością. Kiedy sytuacja jest napięta ciężko jest dokładnie się wyrazić. Precyzyjnie przekazac swoje myśli. Ciężko jest oddzielić emocje, które przy takiej rozmowie mogą się pojawić. Pisząc list i Ty będziesz miała chwile na refleksję. A mężowi czytając nic nie umknię, bo słowo pisane nie ucieka…

                        A sprawdzanie, dzwonienie pod numery telefonów z komórki męża – to prosta droga do rozpadu małżeństwa… Osobiście wolałabym drogę, którą Ty proponujesz.

                        pozdrawiam
                        Ania

                        Szymon

                        • Re: mój problem rodzinny.

                          jeszcze jedno :)) powrót do pracy może być męczący, ale z drugiej strony będziesz miała kontakt z ludźmi, moze jakaś praca na 1/2 etatu na poczatek.
                          A z zostawieniem dziecka “obcej” osobie nie jest tak źle, ja też nie wyobrażałam sobie że MOJĄ ZUZANKĄ będzie się opiekować jakaś obca baba a ja muszę iść zarabiać pieniądze. Taka sytuacja może być nawet korzystna dla ciebie i dla dziecka. Uwierz mi. Poza tym w tym wszystkim musisz najpierw ty zobaczyć w sobie kobietę, a nie tylko matkę :)) Musicie zaczac rozmawiać i nie tylko na temat dziecka czy co trzeba w domu zrobić. Powspominajcie to co was połączyło parę lat temu :)) Trzeba sobie powiedzieć czas na zmiany :)) Życze powodzenia i własciwych decyzji, które nie są łatwe…

                          Izka i Zuzanka (12.V.2002)

                          • Re: mój problem rodzinny.

                            Nic nie poradze – za malo wiem, i za malo sie na tym znam, a reakcje moje mogą byc calkiem inne niz Twoje.. wiec nie pomoge – ale bardzo wspolczuje…

                            • Re: mój problem rodzinny.

                              Jestem tu nowa i do teraz bylam pewna ze ngdy nie bede pisalam na tym forum. Bo…po1. nie mam czasu, po drugie to po co, jak w kolo tylu przyjaciol i mezczyzna ktory rozumie. No ale chyba nawet szczescie jest tylko do czasu. Czytam te wszystkie opowiesci i widze siebie i ryczec mi sie chce tak strasznie i czuje sie jak mala dziewczynka, gdy za sciana spi moj 4 miesieczny synek i facet juz nie czuly na cokolwiek ze mna zwiazane. Boze! Tyle chcialabym wyrzucic z siebie…moze pogadamy? WIDZE ze mamy podobna sytuacje. Jutro napisze wiecej, teraz ide sie polozyc, kolo zimnego faceta, z podpuchnietymi oczami i oddechem kochanego dziecka obok. Dziwne to zycie prawda?
                              Do uslyszenia. Meg

                              Znasz odpowiedź na pytanie: mój problem rodzinny.

                              Dodaj komentarz

                              Angina u dwulatka

                              Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                              Czytaj dalej →

                              Mozarella w ciąży

                              Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                              Czytaj dalej →

                              Ile kosztuje żłobek?

                              Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                              Czytaj dalej →

                              Dziewczyny po cc – dreny

                              Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                              Czytaj dalej →

                              Meskie imie miedzynarodowe.

                              Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                              Czytaj dalej →

                              Wielotorbielowatość nerek

                              W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                              Czytaj dalej →

                              Ruchome kolano

                              Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                              Czytaj dalej →
                              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                              Logo
                              Enable registration in settings - general