Cześć Dziewczyny,
bywałam na tym formu jakieś pół roku temu, bo w pracy miałam dostęp do Internetu i mogłam śledzić starania, douczać się i czasami (niezbyt czesto – na to trochę brakowało mi odwagi) odzywać się.
Staralismy się około 8 miesięcy (rozregulowane cykle, podejrzenie o nieregularne owulacje etc – nie chce się nad tym rozwodzić, ale fakt jest taki, że nie były to normalne, regularne starania) i nagle nasze plany, ze będę cały czas pracowała i bedziemy starali się o dziecko (mimo, ze praca była stresująca i bardzo wymagająca) runęły w gruzach – dostałam zwolnienie! – nie usłyszałam ani jednoego powodu dlaczego tylko zmianiły się rządy i brakło dla mnie miejsca.
Byłam w wielkim szoku, ale szybko ochłonęłam (miałam miesiąc na odpoczynek – wypowiedzenie bez konieczności świadczenia pracy). Oczywiście przeszło mi przez muyśl,. że zgyby w tym miesiącu się udało to byłoby bajecznie,ale po monitoringu lekarz zdiagnozował – cykl bezowulacyjny, więc płakałam i pomyślałąm, że cały świat się na mnie uwziął.
Podjęliśmy ważne zyciowe decyzje, że niezaleznie od sytuacji zawodowej, czy znajde prace czy nie ani na moment nie przerywamy starań, a wiedząc, jednoczesni że ten cykl jest na starconej pozycji całkowicie wyluzowałam.
Nadszedł ostatni dzień wypowiedzenia i tylko dla spokojności sumienia zrobiłam test i zobaczyłam dwie grube piekne krechy (najpiękniejszy widok w życiu). Przez godzine płakałam i smiałam się na zmianę, potem pomyślałam, ze jęsli jestem w ciąży to musze się wziąć w garść, bo dziecko nie może mieć obłakanej matki i ruszyłam do działania.
Popedziłam do mojego lekarza, dał mi zaświadczenie, że jestem w ciąży (owu z braków stresu była wcześniej i na monitoringu juz było po fakcie – przez stres związany z praca zwykle owu miałam opóźnione), popedziłam z zaświadczeniem do prac, musieli cofnąć mi wypowiedzenie, przez cały dzień co 10 minut sprawdzałam,. czy krechy na teście nie zniknęły i czy nie jest to tylko piękny sen, ale były cały czas się do mnie szeroko uśmiechały.
Kupiłam paputki i wieczoerm wręczyłam męzowi – z radości oszalał.
To był najważniejszy i najpiekniejszy dzień naszego zycia.
Pisze to wszystko po to, zebyście dziewczyny nie traciły wiary (ja ze skruchą musze przyznać, ze często ją traciłam, ryczałam w poduche i pytałam dlaczego nie ja, co jest ze mną nie tak…….) i zwróciły uwage na stres – to jest chyba nasz najwiekszy wróg.
tearaz jestem w 20 tygodniu ciązy dzidzia kopie, a my cały czas jesteśmy w radosnym upojeniu i teraz zrozumiałam, że nic w zyciu nie dzieje się przypadkiem i ze to zwolnienie było próbą, tego co jest dla mnie naprawdę ważne.
Teraz nawet na wspomnienie starań i płaczy potrafimy się uśmiechnąć i znaleźć ich pozytywne strony, nacieszam się dzieckiem i piszę doktorat, na który brakowało mi czasu.
Wszytkim Wam, życze powodzanie w tym co najważniejsze i postarajcie się nie patrzeć na święta jako magiczny dzień, w którym to zyczenie ma się spełnić, cieszcie się świętami i spokojem, a jeśli wasze święto nie przyszło teraz to napewno czai się gdzieś za rogiem, czego życze Wam z całego serca i przesyłam fluidki.
M
Jeśłi mi coś odpiszecie to odezwę sie do Was po świętach – jakoś polubiłam to forum i nie mam cały czas odwagi aby przenieść się na oczekujące, jakoś mam uczucie, że może tutaj bardziej się przydam – nie wygonicie mnie?
6 odpowiedzi na pytanie: moja historia – długie uprzedzam
Re: moja historia – długie uprzedzam
Magda,
Takie historie są dla nas bardzo ważne…zwłaszcza podczas magicznego czasu świąt…dodaje nadziei a nam ona jest naprawdę potrzebna bo tylko ją mamy.
Życzę wam wspaniałych kolejnych 20 tygodni :-))
Marti z aniołkiem i wielką nadzieją
Re: moja historia – długie uprzedzam
Masz racje lepiej zostań tu z nami po tylu przejściach bedziesz mogła nam doradzić. No i napiszesz chyba czasem co u ciebie. Także życzę następnych 20 tygodni
pozdrawiam
mahdia czekająca na cud
Re: moja historia – długie uprzedzam
Dzięki : )
Taka ciepła, świąteczna opowieść..
Wesołych Świąt!
Talka
Re: moja historia – długie uprzedzam
ojeju, to sliczna hstoria.Ja tez uwazam, ze stres jest naszym wrogiem, ale starana sa silniejsze od wszystkiego…dlatego i stres przyjmujemy z tym wszystkim.Ja juz pisałam wielw o sobie, kto mnie zna wie, ze ja juz 3 lata walcze i…. Nawet podjęcie decyzji o budowie i brak czasu nie skłoniło mnie do zmiany decyzji o dziecku. Najwazniejsze to isc do przodu… A nie stac w miejscu lub cofac sie.
Zycze ci…. Najcudowniejszych chwil ze swoim malenstwem za 4 miesiące…..
[Zobacz stronę]
Re: moja historia – długie uprzedzam
Wspaniała historia. Dzięki, bo to nas wszystkie nastraja pozytywnie. Pozwala myśleć, że mi też się wkrótce uda.
My z mężulkiem staramy się trzy lata i nic, ale jak słyszę takie opowieści, od razu mi lepiej. I wiesz co ja też nie wierzę w przypadki, w związku z tym, ten długi czas starania ku czemuś służy .
Wszystkiego dobrego….
Re: moja historia – długie uprzedzam
Biorę garściami Twoje fluidki, cieszę się, że tak wszystko Ci sie poukładało.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt
Karla33
Znasz odpowiedź na pytanie: moja historia – długie uprzedzam