Moja mleczna porażka :(

Pisałam już posty na temat moich problemów z piersiami. Niestety, nie jest dobrze. Praktycznie od początku mam popękane brodawki (w jednej jest dość głęboka wyrwa, rozpadlina – nie wiem jak to nazwać, trochę to wygląda tak jakby brodawka była naderwana), w drugiej dwa razy w ciągu ośmiu dni stan zapalny.
Początkowo jeszcze dawałam jakoś radę (przy dużej pomocy cioci, która wzięła urlop, babci i męża). Teraz, przy drugim zapaleniu to już tragedia.
Mała nie chce ssać chorej piersi (która jest tak spuchnięta, że dorosły miałby problem z jej uchwyceniem, a co dopiero noworodek). Drugą, tę popękaną ssie za płytko, nie najada się, po kilku minutach zanosi się płaczem 🙁
Dwa razy była położna, ale nic nie pomogła. Ula tak silnie ssie, że jest praktycznie niemożliwe żeby włożyć palec między jej usta i próbować przystawiać do piersi ponownie, żeby chwyciła głębiej. Karmienie to straszny ból, ale nie kończy się on po karmieniu, piersi bolą mnie praktycznie cały czas, brodawki tak pieką, jakby je ktoś kwasem oblał 🙁
Położna nam nie pomogła, tylko kazała przystawiać i przystawiać.
Jestem już u kresu wytrzymałości. Ulcia ciągle płakała bo głodna 🙁 W końcu zaczęłam ściągać pokarm, ale nie było tego dużo. Nigdy więcej niż 30 – 40 ml. Wszędzie czytam, że przy ściąganiu, karmieniu trzeba się zrelaksować. A jak tu się zrelaksować gdy ukochane dziecko płacze?
Mąż tyle co może pomaga, ale nie może cały czas, a mój dzień przez ostatni tydzień to było ściąganie, przystawianie, ściąganie, cztery godziny snu góra. Nawet nie miałam się kiedy umyć, wiem, że powinnam się dobrze odżywiać, ale kiedy???
W końcu przedwczoraj nie wytrzymałam psychicznie, kazałam mężowi jechać do sklepu po mieszankę. Kupił Nan. Mała tak się rzuciła na butlę, że zaczęłam żałować, że jej wcześniej nie dałam. Wypiła bardzo dużo i zasnęła. Spała bardzo spokojnie. Potem wypiła jeszcze jedną porcję. Niestety, zwymiotowała wszystko co zjadła 🙁
Nie mogłam się dodzwonić do położnej, bo chciałam skonsultować to mleko. Pomyślałam, że coś z nim jest nie tak i mąż pojechał do apteki po Bebiko Ha 1. Po Beniku już wymiotów nie było.

Ja ciągle płaczę, nie mam siły. Nie mam kiedy zająć się małą, bo ciągle albo walczę z piersiami, albo z raną po cesarce, która zaczęła się babrać. Ale głównie z piersiami. Po konsultacji z lekarzem dostałam Bromergon na wychamowanie laktacji (widok moich zmasakrowanych piersi każdego przerażał). Wzięłam 1/2 tabletki, obwiązałam się bandażem. Płaczę, mam wyrzuty sumienia. Z drugiej strony widzę, że jest najedzona, nie muszę odciągać, zamiast tego mogę ją poprzytulać.
W nocy podawałam Bebiko. Dodzwoniłam się do położnej, dostałam opieprz, że nie karmię piersią.
Zadzwoniłam do pediatry z prośbą o wizytę – bardzo zmartwiłam się tymi wymiotami. Poza tym chciałam skonsultować z nią wybór mieszanki.
Niestety, usłyszałam, że mam karmić piersią, że mleko krowy jest dla cielaków, że dzieci chowane na sztucnym chorują. Mam nie dawać mieszanki.

Zbadała Ulę i na szczęście z maleńką wszystko ok.
Więc rozwiązałam te swoje piersi i znowu do karmienia… Cały dzień w męczarniach, ona nie chce ssać… Płacze:( Na tej popękanej brodawce zrobił mi się strup, mała go połknęła 🙁 To już się kompletnie przeraziłam. Nałożyłam kapturki, ona nadal za płytko chwyta. Ból straszny, ale najgorzej, że mleko słabo leci. I tak cały dzień. O 18 Ula przy piersi drze się z głodu, ja płaczę bo ona płacze. Mąż nie wie co z nami zrobić. Podaje mieszankę. Mała przestaje płakać.
Rozmawiamy, rozmawiamy. Ja już ciągle płaczę. Zupełnie nie wiem co mam robić. Chcę karmić piersią, chcę, żeby mała była zdrowa.
Decydujemy, że będziemy karmić Bebikiem + tym co uda mi się ściągnąć z piersi.
Niestety, dzisiaj to już w ogóle tego mleka jest malutko. Ciocia mi mówi, że to od tego stresu i płaczu zaczęłam tracić pokarm. I pewnie też od tego, że niedojadam.

Podczas ciąży byłam przekonana, że będę karmić piersią. Muszę przyznać, że karmienie było dla mnie wspaniałym przeżyciem (przynajmniej początkowo). Czytałam o różnych problemach, które mają kobiety z karmieniem i byłam przekonana, że “dla chcącego nic trudnego”, dam radę, wycierpię. Myliłam się…

Chciałam jak najwięcej dowiedzieć się o karmieniu sztucznym (w ciązy na ten temat nie czytałam będąc przeświadczona o tym, że karmic będę piersią), szukam informacji w książkach, broszurkach, które dostałam w szpitalu. Ale informacje te sa bardzo skąpe. Wszędzie o karmieniu naturalnym…

ola i maleństwo (16-22 marca)

60 odpowiedzi na pytanie: Moja mleczna porażka :(

  1. Re: Moja mleczna porażka 🙁

    Ojejejejeje…Uszy do góry!Przede wszystkim musisz uwierzyć że będzie dobrze!Niestety Twoja Ciocia ma rację- tracisz pokarm przez stres i presję psychiczną którą sama na siebie wywierasz. Nie każde dziecko jest karmione piersią, nie każda kobieta musi karmić!Ja co prawda jestem w zupełnie innej sytuacji, bo Julkę karmiłam prawie 18 miesięcy, a Bartuś ( 6 msc) od wczoraj dostaje pierwsze łyżeczki obcego jedzonka, ale….ja zrobiłabym na Twoim miejscu tak: bez względu na to co mówi położna i pediatrka, karmiłabym Małą Bebikiem ( lub coś w tym stylu) a jednocześnie zajęłbym się troskliwie sobą-tzn. wyobraź sobie sytuację, że dajesz butlę, z największą czułąścią jaką się da- i na sam koniec choć na moment pierś- Maleńka nie będzie się już rzucała na pierś jak wampirek, bo będzie najedzona. Potem najedzony Smok zasypia a Ty…do roboty:-))Dobry laktator, herbatka pobudzająca laktację a potem Bephantenek na brodawki. Mało poleciało??To za 30 minut kolejna próba:-)Poczytaj o produktach pobudzających laktację, i pij pij pij…dużo płynów.Dziewczyny wspominały nie raz o KARMI- ale ogólnie piwo pobudza laktację ( nie sprawdzałam!). Nie wiem- szczerze mówię!!!!- czy to zadziała, ale.. No ja tak właśnie spróbowałabym. Ty nie będziesz wariować że dziecko głodne- ona nie będzie płakać, a jednocześnie nie odpuszczaj karmienia naturalnego!!!A nuż się uda???Zrelaksowana, bez presji…. Spróbuj- może się jednak uda:-))))Czego na prawdę z całego serca Tobię i Twojej Kruszynie życzymy-


    Basia+Julia(17.04.02) + Bartuś(21.10.03)

    • Re: Moja mleczna porażka 🙁

      popieram. teraz najwazniejszy dla ciebie relaks. nie rezygnuj z karmienia piersia ale pamietaj ze najwazniejsze zeby dziecko cos zjadło no zeby miało zadowolona mamusie, twój stres sie moze odbic na niej. niech tata łapie w nocy za butle a ty sobie odpusc troszeczke. wyspij sie, idz do gorącej kompieli, duzo picia, muzyczka relaksujaca… i jak juz odpoczniesz troszke to poodciągaj. chyba musisz zacząc od uspokojenia sie. i wyciszenia. całe pokolenia na Bebiku wyrosły wiec niech lekarze nie przesadząją. są w koncu granice posiwiecenia i wytrzymałosci

      • Re: Moja mleczna porażka 🙁

        Olu, współczuję Ci tych problemów z piersiami. Ja miałam trochę inny problem z karmieniem. Pokarmu od samego począku mało. Podczas dwutygodniowego pobytu w szpitalu po porodzie, synek mój dość dużo spadł na wadze i sama pediatra poleciła by dokarmiac. Po powrocie do domu walczyłam o pokarm, często przystawiając i dziecko i laktator, pijąc herbatki laktacyjne, hektolitry wody. Położna pomagała, ale sama widziała jakie są rezultaty. Trwało to około miesiąca, aż w koncu odstawiłam Maćka, bo zaczął się potwornie denerwować, zanosił się od płaczu. Położna doradziła Bebilon 1. Teraz wolę mu dawać butlę, po której jest spokojny i najedzony. Jak na razie żadne infekcje się nie pojawiają, Maciuś jest zdrowy. Nie chciałam mieć znerwicowanego dziecka, a nasze karmienie naturalne do tego mogło doprowadzić, bo już naprawde działy się cuda.
        Wkurza mnie ta opinia, że dziecko będzie chore gdy nie jest karmione piersią. Zdaję sobie sprawę, że pokarm matki jest najbardziej wartościowy, ale bez przesady. Ty cierpisz, mała płacze. To nie jest sytuacja sprzyjająca wam obu. Jeśli masz siły to próbuj dalej, ale jeśli brakuje Ci ich to daj sobie spokój. Karmienie naturalne owszem, super sprawa, ale wtedy gdy daje satysfacje i matce i dziecku. Nic na siłę.
        Takie jest moje zdanie. Ja też przeżywałam utratę pokarmu, obwiniałam się. No ale cóż, może przy następnym dziecku będę miała więcej szczęścia. Sama musisz podjąć decyzję i nie robić niczego wbrew sobie. Życzę powodzenia

        Beata i Maciuś 11.02.2004

        • Re: Moja mleczna porażka 🙁

          jejku bardzo mi Ciebie szkoda… Na Twoim miejscu juz dawno bym nie wytrzymala. nie powinnas miec zadnych wyrzutow sumienia ze podajesz bebiko, mysle ze wiekszosc a nas (mozliwe ze wszystkie) zrobilyby to samo. przede wszystkim masz byc szczesliwa mamusia bo jak bedziesz tak cierpiec jak teraz to ani Ty ani dzidzius nie bedziecie szczesliwi i nie bedziecie sie mogli sobie nacieszyc. karm bebiko a piersi lecz. pediatra napewno wszystko Ci opowie o karmieniu sztucznym (karmie cycem i niestety nic na ten temat nie moge Ci napisac ale wtedy chyba daje sie jakies dodatkowe witaminki chyba C, no i sie dopaja). Ula bedzie tylko wtedy zadowolona kiedy i Ty bedziesz. ja wychowalam sie na butli i jestem zdrowa, silna i choruje raz na 5 lat. trzymam za Ciebie kciuki, dobrze sie odzywiaj, duzo pij, sprobuj sie wyspac…moze teraz w swieta rodzina zajmie sie Ula a Ty podsypiaj kiedy tylko sie da…Ule nakarm bebikiem i wogole sie nie przejmuj…przeciez wiez z dzieckiem to nie tylko karmienie piersia i mimo ze ja nia karmie to nawet do glowy by mi nie przyszlo ze mamy karmiace butelka maja mniejsza wiez z dzieciaczkiem niz ja.
          pozdrawiam.

          • Re: Moja mleczna porażka 🙁

            A ja jestem naprawde przeciw takiemu zabijaniu sie i radosci z tego ze masz dziecko taka walka o karmienie naturalne…. Przeciez to przez co przechodzisz to koszmar i jakas totalna paranoja….Wiem ze karmienie naturalne jest teraz bardzo w modzie, jakby nie patrzyl jest najzdrowsze ale….sa granice…Wydaje mi sie ze kiedy z przyjemnosci zmienia sie w przymus i torture traci sens. A mieszanki nie sa takimi swinstwami jak opowiadaja niektorzy 🙂 Moje dziecko od 8 tyg. zycia je bebiko i swietnie sie chowa, nie choruje, wyglada na to ze jest odporna. Ja wychowalam sie na sztucznym mleku i do 5 roku zycia nie mialam nawet kataru. Nie taki diabel straszny widac….
            Probuj ale jesli sie nie uda- to naprawde nie jest powod do zalamania!
            Wiem z wlasnego doswiadczenia ze karmienie butelka to tez niezla frajda 🙂
            Trzymaj sie 🙂

            • Re: Moja mleczna porażka 🙁

              olu
              strasznie mi przykro…szczególnie ze pamietam jak pisałaś kiedys ze chciałabys karmic piersia…. Ale bedzie dobrze = starałaś sie – baardzoooo duzo zniosłaś = ale jesli naprawde nic wiecej nie da sie zrobic – to karm Ulcie mieszanka a po zagojeniu piersi odciągaj ile dasz rade i podawaj butlę – moze potem powróci (kiedy piersi beda zdrowe) małej chec na ssanie cyca;-)

              a teraz ciesz sie ze mała jest najedzona – zadbaj o siebie i ciesz sie nią i jej wspaniałością 🙂

              wesołych świąt!!

              • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                Witaj!

                Czytając Twój post mam łzy w oczach:(Jesteś bardzo dzielną matką-podziwiam Cię i rozumiem. Też na początku miałam problemy z karmieniem piersią,ale Twoje są o wiele większe.Ja gdy miałam problem odrazu udawałam się do poradni laktacyjnej,tam w spokoju położna pokazywała mi jak prawidłowo przystawiać małą do karmienia.Dziwne,ale z pierwszym dzieckiem nie miałam żadnych problemów-karmiłam synka piersią ponad dwa lata.Więc jak zaczęłam mieć problemy z córeczką to byłam mocno ździwiona-ja? która karmiła przedtem tak długo? Jednak każde dziecko jest inne. Nie przejmuj się tak mocno tym,że nie możesz karmić naturalnie-to nie jest wyrok!Jeśli przeżywasz ciężkie chwile,mała się nie najada to nie miej żadnych wyrzutów sumienia.Walczysz dzielnie,ale nie za wszelką cenę. Twoja córeczka najada się pijąc z butli i to jest najważniejsze:)

                Nie przejmuj sie innymi-Ty wiesz najlepiej jak karmić córcie!
                Trzymam kciuki!

                matusia

                Klaudia ur 6.10.2003

                • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                  Kochana Olu,

                  na [początek to co najbardziej mi się “ciśnie”- w szpitalu, w którym rodziłam- “przyjaznym matece i dziecku” tak mi natłukli do głowy, ze sam mysl o butli wydaje mi się zbrodnią. nawet kiedy zapytałam o herbatkę z kopru- dostałam opierdol!!!!!
                  miałam podobne problemy- pogryzione do krwi brodawki. kapturki. które ściagałm z krwią. godzinaprzed laktatorem i 20ml…, potem jeszcze nawał pokarmu i zastój- trzeba było mała dokarmiać sztucznie- glukozą ze strzykawki a ja lezałam obandazowana kapustą!!!!- mała spadła na wadze tak duzo, ze nie chcieli nas wypuścić do domu!!!
                  i co robi mama Zosi???wyje. ryczy. histeryzuje. oczy zapuchniete. ONA JEST WINNA- ZAGŁODZIŁA DZIECKO, NIE UMIE KARMIC, JEST WYRODNA, CHCE KARMIĆ SZTUCZNIE.
                  pomocne położne…przystawiały mi Zośkę do zastrupowanych piersi…miętoliły obolałe sutki, krzyczały zebym nie płakała itd..sam rozkosz w przyjaznym szpitalu..

                  w domu się odmieniło- naprawde się zmobilizowałam- nikt nie stał nade mną jak kat- i mleko zaczęło lecieć.
                  ale wcale nie jest dobrze- mała się ni najada- kiedy czytam że inne dzieci spią w nocy…- ja karmie prawie 24 h/dobę!!!!!
                  mam pomietolone sutki, mała za płytko chwyta, ma “imadłowy uscisk”, nie pomaga wkładanie od nowa…- sciaganie nic nie daje- boli mnie tak samo jak karmineie, a leci tak mało….
                  TYSIĄC razy chciałąm wysłac Mariusza do apteki.

                  na razie dałam radę, chociaz moje sutki są totalnie zjechane – są jasno rózowe a całe brodawki cimnobrazowe… strupków na szczescie jeszcze nie ma.. Ale jak boli- pewnie wiesz…

                  dzisiaj małą kończy 3 tygodnie i postanowiłam za namową mamy dać jej do popicia herbatki- to jej trochę oszuka zolądek a moje sutki odpoczną chociaz trochę..

                  tak- karmienie, które tak nam zamieszało w głowach…ono jest takie trudne- tylko wydaje mi się ze nie wszytkie kobiety sa do niego stworzone i nie mozna miec z tego powodu wyrzutów!!!

                  Olu, jedyne co ci mogę poradzić- spróbuj się wyluzowac. /kochasz swój skarbek – i może dizeki temu uda się jeszcze naprawić twoje sutki???i twoje karmienie???
                  trzymam kciuki- pamietaj – ja tez cierpię podobnie..( a po prysznicu, kiedy brodawki sa sztywne z chłodu to aż zyć się nie chce z bólu, ty też tak masz???)

                  ANITA I ZOSIA – MARCOWA…

                  • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                    Nie lam sie butelka to nie jest koniec swiata
                    Ja rowniez bylam przekonana ze bede karmila piersia pol roku a jak sie da to do roku i co karmilam tylko 3 miechy. Uwazam ze siarka i poczatkowe mleko jest najwazniejsze i ciesze sie ze Jagoda chociaz tyle od Matczyska dostala.
                    W Polsce panuje jakas straszna nagonka na karmienie piersia, ok wiem, ze to jest dobre ale bez przesady, 15 lat temu karmiono mlekiem modyfikowanym bo uwazano ze to jest najwlasciwszy pokarm dla malucha. Nie daj sie zwariowac, pomysl o sobie, po co sie tak katowac, jeszcze dojdzie do tego ze sie podlamiesz na maksa, to napewno wtedy bedziesz w stanie cieszyc sie z dziecka 🙁 Zobacz ile masz jeszcze obowiazkow? karmienie piersia to tylko jedna czesc… ja latalam z Jagoda przy cycku i robilam wiele innych rzeczy a ona sie darla, myslalam ze oszaleje, nikt mi nie pomagal, nie mialam juz ani sily ani czasu aby myslec co jest wlasciwsze czy mleko z cyca czy z butli. Dalam butle i mialam chwilke spokoju a ona byla usmiechnieta i wyspana no i najedzona

                    Zadbaj o siebie a pozniej o reszte !!!

                    Zadowolona i zdrowa Mama to najukochansza Mama na siecie a ze nakarmi dziecko butla, to jeszcze nie koniec swiata

                    • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                      Po pierwsze podziwiam Cie i to bardzo!!!Jestes bardzo dzielna!!!!
                      Po pierwsze wyluzuj troche,i nie martw sie tym co mowi lekarz i polozna!Wazne by dziecie bylo nakarmione i spokojne,a i Twoj nerwy sa nie potrzebne!
                      Ja tez mialam straszne problemy z piersiami na poczatku karmienia:4 razy zapalenie piersi:(
                      karmilam do 10 miesieca,a potem butla.
                      Ja jak chcialam odciagnac to tez mialam zawsze 10-50 ml.
                      Zanim zaczelam odciagac to kladlam sobie na piers cieply termofor i potem masowalam,po karmieniu oklady z rozbitej kaputsty. Przystawialam Hubiego ryczac z bolu,a mlody ze mu gorzej lecialo to sie darl:(Ale jakos minelo!
                      Mi bardzo pomogla masc purelan,ktora kupilam w szkole rodzenia!
                      Zycze Ci sily i wytrzymalosci przy karmieniu piesia,bo wiem ze da sie to zniesc,ale jest bardzo ciezko…jednak jezeli bol stanie sie niedozniesienia to zakoncz karmienie:Dziecko zamiast cyca bedzie wolalo napewno usmiechnieta mame z butelka!

                      Nelly i Hubert 13 miesiecy!!!!!!!

                      • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                        Dziewczyny, może Wy źle przystawiacie? Jak położne – też w szpitalu “przyjaznym” zaczęły uczyć mnię przystawiania, to przypłaciłam to prawie przepołowionymi brodawkami! Ala łapała połowe brodawki, bo przecież “trzeba od góry” i karmienie było gehenną. Na szczęście dorwałam doradczynię laktacyjną i siedziała ze mną aż do skutku, hehe, bo jej nie dałam odejść póki nie czyłam, że mała śsie lepiej. I tak po trzech dniach koszmaru, i po kolejnych kilku rekonwalescencji, Ala zaczęła się najadać, a mnie przestało boleć. Oczywiście dalej potrafi dziabnąć ten mój mały wampirek, ale teraz ma już 9 zębów więc co się dziwić 😉

                        Do karmienia trzeba dużo spokoju, dużo cierpliwości i niestety niekiedy bardzo silnej woli, tym bardziej jeśli otaczają nas sami “bardzo mądrzy ludzie”. Ja starałam się przystawiać Alkę na różne sposoby – na leżąco, z boku, układałam ją na gąbkowej poduszeczce… Niestety nie udało mi się uniknąć zastojów, nauczyłam się z nimi żyć i szybko im przeciwdziałać.

                        Nie wyobrażam sobie żebym mała nie karmić Alki. Myślę, że uda nam się dobić do 2 roku.

                        Pozdrowienia!

                        • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                          Jeśli uważasz, że jesteś w stanie to przetrwać – to próbuj! Jeśli jest to ponad Twoje siły – to zrezygnuj z karmienia piersią. Najważniejsze, żebyś się nie zadręczała… Na Twoim miejscu próbowałabym karmić w sposób mieszany…

                          • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                            Moja historia byla bardzo podobna, jeszcze zapalenie piersi, goraczka, przestalam karmic, zakonczylam ten koszmar, maluch rosnie zdrowo, nie choruj wcale, a ma juz 15 miesiecy! Gdybym drugi raz miala podjac decyzje, podjelabym ta sama

                            kosia z Rafałkiem 05.01.2003
                            [Zobacz stronę]

                            • Re: dziękuję za wsparcie

                              Dziewczyny, bardzo dziękuję Wam za rady i wsparcie.
                              Dzisiaj jest już dużo lepiej.
                              Postanowiłam zająć się sobą. Całą noc tatuś wstawał do małej. Ja się wyspałam. Od rana wypoczęta mogłam w końcu na spokojnie zająć się moją kruszynką. Nakarmiłam ją (butlą) wycałowałam, wygłaskałam, poprzytulałam. I od razu lepiej się poczułam.
                              A potem kiedy w końcu po bólach zrobiła kupę to już w ogóle radość ogromna.
                              I wyszliśmy dzisiaj na pierwszy spacer!!!
                              Przestałam myśleć o piersiach.
                              Dzisiaj do mnie dotarło, że ja byłam karmiona piersią ok. 3 tygodni, a byłam bardzo zdrowym dzieckiem.
                              Pozdrawiam Was serdecznie

                              Ola i Ula (24.03.2004)

                              • Re: dziękuję za wsparcie

                                Tak trzymaj !!
                                Karmienie piersia nie świadczy o wielkości uczuć do dziecka.
                                Lepsza zdrowa i szczęśliwa mama niż cierpiąca i płacząca z bólu.
                                Twoje dobre samopoczucie odbiera też dziecko jeżeli Ty będziesz szczęśliwa ono również.
                                Głowa do góry, tak trzymac 🙂


                                Ksantia i Tobiasz 15m-cy

                                • Re: dziękuję za wsparcie

                                  Przeczytałam Twojego posta ze łzami w oczach. Ja jestem bardzo za karmieniem piersią, ale na miłość boską! nie za wszelką cenę. Tak jak dziewczyny piszą – tyle dzieci wyrosło na butli i żyją. Tak chciałabym Ci coś doradzić, ale na szczęście nie mam problemów z karmieniem. Chciałabym Ci tylko napisać, że bardzo Cię podziwiam za Twoją walkę, nie wiem czy ja wytrzymałabym tak długo, czy nie poddałabym się po tygodniu.

                                  Trzymaj się, dbaj o siebie, dla dziecka liczy się matka, a nie tylko sam cyc. A mam czasem wrażenie, że te wszystkie panie z poradni laktacyjnych i inne srogie lekarki o tym zapominają.

                                  Masz ślicznego maluszka!

                                  Kinga i Łucyjka (03.02.2004)

                                  • jakbym czytała o sobie…

                                    w szpitalu po cesarce dostałam strasznego obrzęku stóp. poprosiłam o pomoc jedną z położnych, a ta bez zastanowienia dała mi leki na odwodnienie – laktacja zupełnie się zatrzymała. Kuba ssał od początku bardzo dobrze, jednak ssanie pustych piersi skończyło się na brodawkach ociekających krwią i na strasznej utracie wagi małego. oczywiście jakakolwiek prośba z mojej strony o nakarmienie małego spotykała się ze strasznym oburzeniem. wróciliśmy do domu, mleka było jak na lekarstwo, jedna pierś koszmarnie bolała, z obu lała sie krew (mały ulewał na różowo…), ja dostawałam drgawek przystawiając go do piersi, a mój mąż widząc to płakał… mały wciąż nienajedzony pomimo hektolitrów wypitych przeze mnie specyfików mlekopędnych, darł się 24h/dobę. w końcu moja mama zasugerowała podanie mleka modyfikowanego. zrobiłam to, mały w końcu najedzony, spokojny, etc. od początku dostawał mleko dla zdrowych niemowląt (bebilon 1). i tak sobie jechaliśmy 3 miesiące – butla, a po niej cycowanie przez 10-15 minut na każdą pierś. mały chetnie przytulał się do piersi. i tak spokojnie, po 3 miesiącach doszliśmy do tego, że moje mleko prawie mu wystarcza… a żarłok z niego straszny… i pomimo podawania mleka modyfikowanego zdrowy jak koń. żadnych alergii – ja jem wszystko włącznie z czekoladą… ja i mój brat też byliśmy dopajani mlekiem (“niebieskim” albo “czerwonym” bo w tamtych czasach tylko takie były na rynku) i jesteśmy okazami zdrowia (fizycznego i intelektualnego). dziś mieszanki są o niebo lepsze, mają optymalną ilość mikroelementów, których może brakować w mleku matki, szczególnie takiej, która musi odmawiać sobie większości pokarmów ze względu na alergie dziecka. podanie dziecku butelki to nie zbrodnia. moim zdaniem można dawać dziecku butelkę z wielką miłością, a można dawać pierś od niechcenia i chyba nie musze wskazywać na to co lepsze.

                                    daj sobie czas. jeśli chcesz karmić może rób tak jak ja. mój syn pomimo ssania butelki, z której ponoć leci lepiej i dziecko nie chce potem piersi, z ogromną chęcią ssie pierś. ja, pomimo podawania mu butli, mam coraz więcej mleka. ale dalej będę dawać mi bebilon, bo uważam, że tak jest dla niego najlepiej.

                                    P. S. szkoda, że w szkołach rodzenia tak dużo mówi się o bólu przy porodzie, a tak małą uwagę poświęca się gehennie przez którą przechodzimy w czasie połogu i przy laktacji…

                                    pozdrawiam cieplutko!!!

                                    iza, paweł i kubuś

                                    • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                                      Kochana tylko sie nie zadreczaj. Na mleku z butelki tez wychowasz swoje dziecko. Prawie cale nasze pokolenie jest na mleku modyfikowanym i co jakos zyjemy.
                                      A o swoje piersi musisz dbac, bo np ja po zapaleniu lewej piersi mam guzek (wlokniak) na szczescie nie grozny. Tez sie nameczylam, ale chyba nie az jak Ty.
                                      Pozdrawiam serdecznie i glowa do gory
                                      Majka

                                      M&A&baby

                                      • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                                        Wiem o czym piszesz i wiem jak jest trudno. Mialam przez pierwsze 1,5 miesiaca problemy z laktacja. Ze szpitala wypisali mnie ze skierowaniem cito do poradni laktacyjnej….chodzilismy codziennie przez tydzien…potem sie wkurzylam nie moglam zniesc wrzaskow malej. Przez pierwsze dni mleka nie mialam potem zapalenie itd… Powiem Ci co zrobilismy moze to pomoze. Piersi “uruchomil” mi tak naprawde maz. Przez jakies 2 tygodnie (nie liczac poradni lakacyjnej) Ala przystawiana byla moze raz dziennie – od urodzenia nie chciala ssac tylko sie prezyla albo chwytala brodawke i wrzask. Ja przez ten czas pracowalam z laktorem – mordega tak mniej wiecej co 2 godziny (budzono mnie nawet w nocy na ten laktator). Nie bede pisac o bolu bo to znasz. Piersi w koncu ruszyly ale Ala ssac nie chciala (pamietam swoja wiekla radosc jak udalo mi sie kiedys uciagnac 20ml…. A potem jak zobaczylam ze mleko moze plunac strumieniem takze u mnie zaczelam wierzyc). Tyle ze mala miala to gdzies bo nawet tym sciagnietym plula. Zaczlismy ja uczyc: najpierw piers potem mleko sztuczne tak za kazdym razem…z zasem ssala coraz wiec i sztuczne przestawalo byc potrzebne. W efekcie zostala nam jedna butla po kapieli na stale – teraz kaszka a karmie piersia do dzis.
                                        Ale nie wiem co by bylo gdyby nie moja mama i moj maz bo psychika siada szybko szczegolnie ze organizm oslabiony po cieciu…wiem ze gdybym nie karmila piersia nikt nie mialby do mnie o to zalu. Wiem ze jesli bym nie zobaczyla efektow w ciagu dwoch tygodni nie karmilabym, wiem ze gdyby bylby to dla mnie coraz wiekszy i narastajacy dyskomfort nie karmilabym…bo powinno byc to przyjemnie dla matki i dla dziecka i jesli mialoby to byc mordega dla obydwojaga przestalaym karmic…

                                        Toeris + Ala 14.09.2003

                                        • Re: Moja mleczna porażka 🙁

                                          Witaj, odpowiadam od razy po przeczytaniu Twojego posta, wiec nie wiem, moze juz ktos napisal cos podobnego. To, co napisalas bardzo mnie poruszylo…Ja rowniez nastawialam sie na karmienie piersia, przystawialam jak najczesciej mogla malego, a on przybieral caly czas na granicy normy, lekarze mi wmawiali, ze tak ma byc, wszyscy tylko o naturalnym karmieniu mowili. Po 3 miesiacach wlaki o pokarm dalam malemu butelke, w koncu sie najadl. Straszne sa te poczatkowe wyrzuty sumienia, ale ciesze sie, ze to zrobilam, uwazam ze nie ma sensu katowanie siebie i w sumie glodzenie maluszka. Chcialam Ci p0oradzic, zebys zaczela dzidziusia dokarmiac mieszanka. Jesli mozesz,s tosuj karmienie mieszane- troche piersi, troche butelki. Jesli nie, to calkiem przestaw na butle. I nie przejmuj sie, jestes dobra matka, na pewno wiec z maluszkiem na tym nie ucierpi, wrecz przeciwnie, w koncu maluszek ebdzie mial spokojna mame…I nie wierz w bzdury o tym, ze dzieci karmione sztucznie czesciej choruja. Wszystko bedzie dobrze. Trzymam za was kciuki.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Moja mleczna porażka :(

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general