Moje story z budzącą się na nowo nadzieją na happy-end… kiedyś

No to wracam na DI.

Nie było mnie tutaj baaaardzo długo, grubo ponad rok. Najwięcej udzielałam się na Mamusiach starających się o kolejny skarb. Dzisiaj poczułam bardzo dużą potrzebę podzielenia się na nowo swoją historią, a także potrzebą wsparcia z Waszej strony. Nie idę już na starające się, bo jakoś tak czuję, że mojej miejsce, jeśli się znajdzie, to prędzej w tym dziale.

Moja krótka-długa historia:

Dawno, dawno temu (ponad 5 lat temu) wzięliśmy ślub. Miało być pięknie, trójka dzieci rok po roku, no maksymalnie dwa lata, potem kariera, piękne dużo mieszkanie i gromadka udanych, zdrowych dzieci biegająca wokół. Tak miało to wyglądać w teorii. W praktyce zaczęło się dobrze, choć z małym poślizgiem.
Pierwszy cykl po ślubie, a ja nie jestem w ciąży – jak to? Ja, nie jestem w ciąży? Mi się nie udało za pierwszym razem? No niemożliwe. Potem drugi, trzeci cykl. Zaczęłam się bać. Poszłam do lekarza na monitoring cyklu, bach, udało się w 5 cyklu po ślubie. Po 9 miesiącach rodzi się zdrowy i głośny chłopiec. Jestem szczęśliwa, bo urodziłam syna, no i 1/3 planu wykonana. Po roku czasu w listopadzie 2010 decydujemy się na drugą trzecią planu. Synek ma już roczek, no to pora najwyższa. Bach, udaje się za pierwszym razem. Nie posiadam się z radości. 7.01.2011, w 8 tygodniu nagle zaczyna się krwawienie. Na IP jest bijące serduszko. Nic nie robić, dużo odpoczywać. Ale wieczorem krwawienie się nasila, jeszcze jedna wizyta na IP, nie ma już po co odpoczywać. Dziecka już nie ma. Chcą mnie wyłyżeczkować, nie daję się. Oczyściłam się samoistnie. Wtedy poczułam się, jakbym dostała obuchem w głowę. Jak to poroniłam. Przecież jestem młoda, zdrowa, tak samo mąż. Mamy już synka, więc dlaczego? Do ponownych starań przystąpiliśmy od razu. Z cykl na cykl moja nadzieja raz gasła, raz się rozpalała. Mąż zrobił badanie nasienia – 7% plemników o prawidłowej budowie, więc nie jest tak źle, skoro norma to 4%. Udało się po 8 cyklach w październiku 2011. Teraz to już musi pójść dobrze. Od początku jadę na duphastonie, leżę i pachnę. W 8 tygodniu znowu zaczyna się krwawienie. I znowu to samo, praktycznie w tym samym dniu, co poprzednia ciąża. Od naszej lekarz dostajemy namiary na księdza, który dokonuje pogrzebów dla dzieci nienarodzonych. Robimy pogrzeb od razu dla dwójki, dwóch dziewczynek (tak czułam albo tak chciałam, że to dziewczynki). Potem uruchamiamy całą machinę badań. Oczywiście wszystko prywatnie, łącznie z genetycznymi. Nie mamy żadnych wirusów, kariotypy ok, żadnych problemów z krzepnięciem krwi, rezerwa jajnikowa super. Jedynie w badaniu nasienia 4% plemników o prawidłowej budowie, na pograniczu normy.
No i praktycznie to byłby koniec historii. Staramy się cały czas o drugiego poronienia. Potem była jedna IUI bez skutku, badanie drożności jajowodów ok. Owulka jest piękna, przez kilka cyklów wspomaganie CLO, co dawało dwa jajeczka, które pękały w tym samym czasie, efektów brak. Pod koniec tamtego roku robiliśmy trzecie badanie nasienia – 1,7% plemników o prawidłowej budowie, więc praktycznie szans na naturalne poczęcie nie ma według norm. Oboje z mężem nie jesteśmy zwolennikami InVitro, więc teraz zostało nam czekanie i staranie się.
Obecnie kończy mi się 31 cykl starań o drugie dziecko. Jakiś czas temu już się poddałam i choć jak była owulacja, to się staraliśmy, to nie myślałam tak intensywnie o tym. Z tym cyklem wszystko wróciło. Znowu się najarałam jak małolata i jak przestały boleć ()() to poczułam się bardzo rozczarowana.

Martwi mnie to, że z plemnikami męża jest coraz gorzej. W grudniu chcę go wysłać jeszcze raz na badanie nasienia, choć nie wiem, czy to ma jeszcze jakikolwiek sens. Nikt mi nie umie odpowiedzieć, dlaczego jego wyniki tak się pogarszają pomijając kwestie wiekowe, że robi się coraz starszy. W listopadzie mija 3 lata starań, mój synek ma już 4 latka, wszyscy pytają o rodzeństwo dla niego, a ja nie umiem odpowiedzieć, że mamy niepłodność wtórną, zbywam ich mówiąc, że jedno dziecko w zupełności nam wystarczy.

Nie wiem, czy będę miała siły walczyć do upadłego. Przeraża mnie perspektywa jeszcze wielu lat starań. Jestem jeszcze w miarę młoda (mam 28 lat) i jak pomyślę, że czeka mnie jeszcze ok. 12 lat takiego czekania, jak ostatnie 3, to się boję, że padnie mi na głowę.

Jeśli ktoś doczytał ten post do końca, to dziękuję 🙂

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Moje story z budzącą się na nowo nadzieją na happy-end… kiedyś

  1. Dzięki dziewczyny za miłe słowa 🙂 Oby do 9 grudnia, kiedy minie krytyczny 8 tydzień. Mam nadzieję, że potem nie będzie mnie tak nosić, jak teraz.

    • Gratuluję i 3mam kciuki, powodzenia 😉

      • choinko!!!
        wybacz mój spóźniony zapłon.

        GRATULUJĘ!!!

        jak się czujesz?

        trzymam kciuki za szczęśliwy finał!

        • Dzień dobry po kilku miesiącach 🙂

          Wróciłam, żeby napisać, że jak na razie wszystko jest ok. Będziemy mieć kolejnego synka. Dzisiaj mija 26 tygodni ciąży i już jest bliżej niż dalej. Już to do mnie dotarło, że będę miała kolejne dziecko i nie drżę z każdą chwilą o jego życie. Jakoś tak myślę, że już teraz będzie dobrze 🙂 Mały jest aktywny i to bardzo 🙂

          Dziwnie układają się ludzkie losy… Jak zakładałam ten wątek chciałam się po prostu wyżalić, wypłakać, powiedzieć jak mi źle. Byłam już praktycznie pewna, że mimo tego, że będę się starać, to wynik tego będzie marny… I jakby mi ktoś powiedział, że następnego dnia zobaczę na teście II krechy, to bym go wyśmiała. We wrześniu zmieniłam pracę. Pomyślałam sobie, że jak nie teraz to kiedy? Ileż można czekać na ciążę i całe życie podporządkowywać temu? No i zmieniłam. Po półtora miesiąca zaszłam w ciążę. Dowiedziałam się o ciąży trzy dni przed tym, zanim dostałam przedłużenie umowy na czas nieokreślony. Czuję się paskudnie moralnie wobec pracodawcy, bo od stycznia jestem na zwolnieniu, czyli napracowałam się całe 4 miesiące. Wiem, jak to w oczach pracodawcy wygląda 🙁

          Dziwnie też się układają losy z medycznego punktu widzenia – zarówno w Novum i InviMed skazali nas na InVitro, powiedzieli, że nie ma dla nas innej drogi. Jak zobaczyłam ostatnie wyniki badania męża z 1,7% prawidłowo zbudowanych wyników, to moja maleńka wiara w to, że się uda praktycznie spadła do 0.

          A wbrew wszystkiemu zaszłam w ciążę i mój mały synek daje mi o tym znać przez większość doby (to bzdura, że dziecko na tym etapie śpi 15h na dobę, przynajmniej moje nie 😉 ). Wpadka to nie była, bo nadeszła owulacja i staraliśmy się jak co miesiąc, ale w życiu nie spodziewałabym się tego dziecka w tym momencie. Pewnie po roku bezowocnych starań już się go nie spodziewałabym w żadnym momencie…

          Tyle myśli przez te lata przebiegło mi po głowie, tyle pomysłów, wzlotów, upadków… A dziecko wybrało sobie dogodny moment i po prostu po cichutku zjawiło się pod moim sercem…

          Dziewczyny, nie traćcie nadziei, a przynajmniej starajcie się nie tracić. Ja będę się już starać nie tracić jej nigdy, a jak ją stracę, to będę sobie przypominać ten test ciążowy zrobiony dla pewności, że w ciąży nie jestem i to maleństwo, które we mnie rośnie, na przekór wszystkiemu.

          Myślę o Was wszystkich i za wszystkie będę się modlić. Buziaki 🙂

          • Kochana cudownie…
            Dlatego nie warto planowac 🙂
            dzieci zawsze nam namieszają w życiu 🙂

            Znasz odpowiedź na pytanie: Moje story z budzącą się na nowo nadzieją na happy-end… kiedyś

            Dodaj komentarz

            Angina u dwulatka

            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

            Czytaj dalej →

            Mozarella w ciąży

            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

            Czytaj dalej →

            Ile kosztuje żłobek?

            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

            Czytaj dalej →

            Dziewczyny po cc – dreny

            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

            Czytaj dalej →

            Meskie imie miedzynarodowe.

            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

            Czytaj dalej →

            Wielotorbielowatość nerek

            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

            Czytaj dalej →

            Ruchome kolano

            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

            Czytaj dalej →
            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
            Logo
            Enable registration in settings - general