Musieliśmy uśpić psa…

Siedzę i ryczę… Nie, to nie był MÓJ pies, mieszkał z moimi rodzicami, ale czy to jest jakaś różnica? jakieś pocieszenie? Wszyscy byliśmy do niego bardzo przywiązani, oni najbardziej, bo mieli go na codzień, więc sobie wyobrażam ich rozpacz, jeśli ja siedzę i od rana nie myślę o niczym innym, tylko chodzę i ryczę. Maciek patrzy się na mnie, przytulam go, żeby wiedział, że to nie jest z nim związane, ale on jeszcze tak mało rozumie, jeszcze się nie przywiązał do Hektora, tak jak my, bo dopiero się z sobą oswajali, dopiero jakieś dwa tygodnie temu zaczęli pomału się z sobą bawić. I co? I już nie będą. Boże, nigdy nie pisałam takich łzawych postów, ale jest mi tak starsznie przykro, bo to nie był stary pies, który wiadomo, że swoje życie już kończy, tylko młody, 4-letni. Miał raka na jelitach albo na śledzionie, na USG lekarz dobrze nie widział, chciał za tydzień go operować i zobaczyć wtedy. Miało wszystko być dobrze, a tu przez tydzień tak mu się pogorszyło, że dzisiaj rano dostał wylewu wewnętrznego, krew mu się lała z nosa, jeszcze ją biedny zlizywał…. nie mogę nawet pisać przez łzy. Może powinnam to później napisać, ale nawet nie mam z kim porozmawiać. Mama dzwoniła zapłakana, ojciec płacze, ja tutaj sama, mąż w pracy pisze mi tylko sms-, żebym się nie martwiła, Maciek za mały, żeby z nim porozmawiać, zresztą teraz śpi, więc ja znowu tylko o jednym myślę…. A jeszcze ostatnio byłam taka oschła na niego, bo jak mały spał na dworzu, to on biegał i szczekał, a ja na niego naskakiwałam, żeby cicho siedział. A teraz już go nie ma, myślałam, że chociaż zdążę jechać i go przytulić ostatni raz. Nawet tego nie mogłam. To był pierwszy pies jakiego mieliśmy, nigdy nie miałam innych zwierząt, żadne jeszcze nie umarło, a tutaj teraz on… Jeszcze jest kota, którą kiedyś wzięłam w zimie z ulicy. Ona też kiedyś odejdzie. Chyba już nie chce mieć żadnych zwierząt, jeśli trzeba przez takie coś przechodzić…

Przepraszam za tego posta, ale nie miałam nawet komu się wyżalić.

Nie wiedziałam, że aż taką pustkę zostawiają po sobie przyjaciele…

19 odpowiedzi na pytanie: Musieliśmy uśpić psa…

  1. Re: Musieliśmy uśpić psa…

    smutne… przykro mi 🙁

    Kaśka z Natusią

    • Re: Musieliśmy uśpić psa…

      Dziękuję Kasiu.

      Wiem, że ciężko cokolwiek pisać na takie posty, ale musiałam napisać, żeby się komuś wyżalić. Tym bardziej, że to było pierwsze zwierzę jakie mieliśmy i nie byłam przygotowana na tak szybkie jego odejście. Jeszcze 2 tygodnie temu byłam u rodziców na wakacjach i wszystko było dobrze, bawił się, biegał, oszczekiwał każdego kto się zbliżał do małego, wreszcie zaczął się do Maćka przekonywać, a teraz… Ech, przepraszam, tylko dzień Wam psuję takimi wiadomościami…

      • Re: Musieliśmy uśpić psa…

        Bardzo, bardzo, bardzo mi przykro, że straciłaś takiego kochanego przyjaciela Przyjmij proszę wyrazy wspólczucia..
        Pamiętam jak ciezko było mi gdy odeszła moja sunia Roma. Zarzekałam się wtedy, że nie bedę już miała żadnego psa.. ale pewnego dnia poczułam gotowość na pokochanie nowego domownika.. Ale to kiedyś.. na razie trzeba przeżyć żałobę po Hektorze. nie wiń się za oschłość, czasem juz tak jest.. ja na swojego psa też czasem nakrzyczę z podobnego powodu..
        Pozdrawiam serdecznie

        ika z Igorem

        • Re: Musieliśmy uśpić psa…

          Bardzo mi przykro….
          Wiem co czujesz mam dwa psy i miałam dwa koty, niestety jednego przejechał samochód przed naszym domem (mąż zabrał go kiedyś ze śmietnika) a drugiego jakiś sk.. zabił.
          Każdego kota “odchorowałam”…
          Ostatnio mąż chciał przytargac do domu następnego kotka… Nie zgodziłam się… Nie chcę przchodzić tego jeszcze raz…

          ewka i Weronika 06.10.02

          • Re: Musieliśmy uśpić psa…

            nie przepraszaj… przecież po to właśnie mamy forum – żeby dzielić się i radościami, i smutkami… 🙂

            Kaśka z Natusią

            • Re: Musieliśmy uśpić psa…

              Kasiu taki piesek to prawie członek rodziny i doskonale Cię rozumiem i współczuję.
              Mój psiak też miał na imię Hektor…był świetny bardzo mądry tylko niestety musialiśmy go oddać…wyszło uczulenie brata na sierść zwierząt…i niestety wszystkie zwierzaczki musiały zniknąć Oddaliśmy Hektorka znajomym, ale daleko, do innego miasta więc nawet nie było możliwości go odwiedzać… To było prawie 8 lat temu… Ale ten smutek i zal pamiętam do dziś.
              Zupelnie nie wiem jak Cię pocieszyć… Ale jak piszesz, że był taki chory, to teraz przynajmniej się nie męczy, nie cierpi. Powinno to być jakimś pocieszeniem dla Ciebie..
              Pozdrawiam serdecznie.

              Beata i Maciuś 11.02.2004

              • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                Szczerze Ci współczuję, 3 lata temu zdechł nasz piesek. Miał 7 lat i mój synek się z nim wychował. Niestety tam gdzie mieszkałam ludzie uważali że pies to tyko przy budzie. Ktoś go otruł; próbowalismy go ratować, dostawał zastrzyki i kiedy wydawało sie że będzie ok, on cichutko w nocy odszedł…..Wszyscy za nim płakaliśmy, to był naprawdę kochany pies.
                Pozdrawiam Aga

                • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                  Bardzo mi przykro,
                  Domyślam się co czujesz, ja kiedyś miałam 2 szczurzyce. To były siostry, wychowywałam je odkąd skończyły 3 tyg. Niestety najpierw jedna, a potem druga zachorowały na raka i obie trzeba było uśpić. Pomimo, że to były “tylko” szczurki i były z nami stosunkowo krótko, jedna niecały rok druga ponad, to też bardzo ciężko to przeżyłam (widziałam jak się męczą). Długo nie mogłam dojść do siebie i chociaż miałam okazję nie chciałam mieć kolejnych (i do tej pory nie chcę).
                  Trzymaj się mocno
                  Pozdrawiam
                  Monika

                  • Dziękuję

                    Dzięki dziewczyny za Wasze słowa. Teraz jest i tak spokojniej, bo jestem daleko, ale jak pojadę w ten weekend do rodziców, to tam znowu będę tylko ryczeć, a oni też.
                    Wiem, że to może się wydaje niektórym śmieszne, ale ten pies nie był psem podwórzowo-budowym, tylko wszyscy traktowali go jak, nie przesadzając, człowieka. Miał na więcej pozwalane niż jak z bratem, gdy mieszkaliśmy z rodzicami 🙂 Fakt, że nie był przy tym rozpuszczony, bo od małego ojciec jeździł z nim na szkolenie i psa ułożył. Był naprawdę mądry i dobry, i bardzo przywiązany do nas. Nie żaden tam szaleniec obszczekujący wszystko dookoła. Jeśli szalał to tylko z radości, że nas widzi np. po dłuższej nieobecności. Ech… mogłabym pisać i pisać, a muszę wracać do małego. Takie życie.
                    Dziękuję jeszcze raz za dobre słowa.

                    • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                      bardzo, bardzo mi przykro
                      wiem co czujesz
                      moi rodzice równiez kilka miesięcyt temu uspili naszego kochanego kundelka
                      była bardzo stary, schorowany i cierpiał…..

                      strata boli – ale kiedys ból minie – i ja nie myślę że każde następne zwierzę to dodatkowy ból – kiedy ono odejdzie – bo chociaż to prada – to radość którą daje przez ten czas bycia z nami jest cudowana
                      ja bardzo bym hciała miec psa – ale ponieważ nasze jutro jest bardzo niepewne i nie wiemy gdzie sie zakotwiczymy – bo ciągle szukamy swojego miejsca – po prostu jeszcze nie jestesmy gotowi – ale naszym marzeniem jest miec psa
                      a spedzone na wsi wakacje i zabawy kubka z psem przyjaciól jeszcze bardziej nas w tym utwierdziły.

                      bedzie dobrze

                      ILONA I KUBEK(21.02.02)

                      • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                        Moja stara suka zdechła w moje urodziny kilka lat temu, tez nie była wiekowa, miała 6 lat…
                        Moj wtedy jeszcze niemąz nie chciał bym przy tym była i pobiegł za garaż, tam ułozył zdychajacego psa i dziwnie się krecił i stał sie nerwowy – poszłam za nim i zdązyłam na ostatnie sapnieecia, płakałam, wziełam ją za łapke i czułam jak w reku robi się coraz zimniejsza, jak chłodne z sekundy na sekunde staja sie poduszki na jej łapie…
                        przeżyłam szok:(((
                        i znów mam psa – bo bez psa nie umiem żyć…
                        nie jest to zastepstwo – broń Boże, ale to wynika z potrzeby wewnetrznej – jak się ktoś już raz przyzwyczai do merdania ogona i dozna takiej bezwarunkowej przyjaźni, to za tym teskni:)
                        strasznie mi przykro z powodu Twojego Przyjaciela:(
                        Ból na pewno kiedyś minie…

                        • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                          wiem co czujesz ja tez uspilam psa na raka jelit. Czas leczy rany ale to jest straszne tez juz nie mialam sily plakac tak sie zryczalam, do dzis jak o nim pomyslę to mam lzy w oczach Nasz Fido miala 12 lat chociaz troszke pozyl. Trzymaj sie. Ja tez juz nie wezme pieska bo boje sie kolejnego bolu. Choc korci mnie korci

                          Beata i Filip 19,07,2003

                          • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                            Wiesz Kasia… I mnie łzy poleciały… Bo moi rodzice mają takiego właśnie owczarka, tylko starowinkę 14 letniego. Choruje bida od 6 lat na serce, łyka co dzień tabletki, a w krytycznych momentach ładują mu w kark zastrzyki :((( Do tego ma postępujący zanik mięśni w tylnych łapach i nie umie już nawet sam wejść po schodach…
                            Kochamy wszyscy tego psa, bo razem z bratem wychowaliśmy się przy jego ciepłym futrze, dyszącym w lecie pysku, zabawach z piłką… Kochamy go, bo był z nami zawsze – wierny i oddany. A najbardziej kocha go moja mama – jest dla niej jak trzecie dziecko, które wychowała, wyuczyła, ratowała od kleszczy, a później już tylko od śmierci :(((
                            Ten pies ma taką wolę życia, chociaż wiele razy był już jedną łapą na tamtym świecie. Potrafi nawet teraz, kiedy już ledwo chodzi, przynieść w pysku swoją gumową piłkę i patrzeć w oczy tak rezolutnie, jakby chciał powiedzieć: “zobacz, ja jeszcze się do czegoś nadaję”…
                            Potwornie jest mi smutno teraz, bo wiem, że jego koniec już niedługo. Bo wiem, że musi odejść, a my musimy zostać i nauczyć się żyć bez niego…
                            Kasiu, serdecznie współczuję i łączę się w bólu :((((
                            Być może ja niedługo napiszę coś podobnego…


                            • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                              Wiem, co czujecie…2 tygodnie temu przeżywaliśmy to samo.
                              Trzymajcie się

                              Gosia i Zuzia ur. 26.04.2003

                              • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                                U nas jest wlasnie tak samo. Ten pies byl dla moich rodzicow jak trzecie dziecko. Byli z nim przez cale dnie. Myslalam, ze dzisiaj, drugiego dnia, bedzie lepiej, a mama dzwoni i mowi, ze jest jeszcze gorzej niz wczoraj. Znajduje sobie na sile jakakolwiek robote, zeby nie myslec, zeby nie czuć tej pustki kolo nóg. Zawsze biegal, asystowal, gdy robila cos na podworku, a teraz cisza i pustka… Jak pojedziemy w sobote i nie bedzie wył z radosci juz przy bramie i walił ogonem w samochod, gdy bedziemy wysiadać, to chyba sie tam zapłaczę. Najgorsza bedzie ta cisza, a tyle walczylam, zeby nie szczekał przy małym. Teraz oddałabym wszystko, żeby znowy szalał nam między nogami.
                                Dziękuję za Twój post i życzę, żebyś jakoś się trzymała za jakiś czas.

                                • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                                  świetnie Cię rozumiem….

                                  [Zobacz stronę]

                                  • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                                    Kasiu bardzo mi przykro 🙁 wiem co to znaczy stracić piesa mój jamol wpadł pod samochód. Wyłam tak że mi oczu nie było widać z opuchlizny… ale ból mija zobaczysz pozostanie pięknym wspomnieniem na zawsze.
                                    Trzymaj się

                                    Ania i Mati (5.03.03)

                                    • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                                      az mi sie lezka w oku zakrecila. Osobiscie nigdy psa nie mialam, ale znam tez jedna historie mlodego pieska, ktory wcale nie byl chory i nie musial umierac, a jednak umarl dzieki ludziom, ktorzy pare lat wczesniej dali mu dom. Ale nie bede jej tutaj przytaczac.

                                      Przykro mi, ze odszedl Twoj przyjaciel.

                                      Jane i Małgosia 04.05.2003

                                      • Re: Musieliśmy uśpić psa…

                                        Przykro mi……………….

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: Musieliśmy uśpić psa…

                                        Dodaj komentarz

                                        Co na prezent dla 12-latki?

                                        Może macie jakieś pomysły na niedrogi prezent dla 12-letniej dziewczynki? Ja nawet nie wiem, czy takie dzieci się jeszcze bawią zabawkami, czy już w grę wchodzą tylko ubrania jako prezent....

                                        Czytaj dalej →

                                        Kupka po bananie

                                        pytam bo nic nie znalazlam w archiwum. Jakie kupki maja wasze dzieci po bananie?, bo ja znalazlam po nich pelno cienkich czarnych nitek – i teraz pytanie czy to inwazja...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wieczorne mdłości w ciąży

                                        Oj tak tak. Bez wątpienia to nasz mały Misio tak nabroił. Ja – która nigdy przenigdy nie miałam kłopotów “żoładkowych” wczoraj po normalnej kolacji (to co zawsze) doznałam taaaaakieeeeego uczucia...

                                        Czytaj dalej →

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general