Cześć Kobiety :-))
Słuchajcie…potrzebuje Waszej pomocy. Sytuacja u mnie wygląda tak: pco, brak owulacji, prolaktyna, testosteron. Leczę sie u lekarza, ktoremu ufam…. Ale mam nieco inną koncepcję od niego. Od kilku m-cy biorę Clo, bromergon i luteinę, lekarz nie chce mnie na razie wysłać na laparoskopię, mówi że najpierw farmakologia. Problem w tym, że ja chcę zrobić laparoskopię juz teraz. Poszłam więc do innego lekarza, nic ne mówiąc że leczę się gdzie indziej. Ten lekarz jest skłonny wysłać mnie laparo, ale on nie wie że ja biorę te wszystkie leki. Nie chcę mu o tym mówic, bo boje się ze obydwaj będą urażeni że tak kombinuje. W związku z tym mam pytanie, czy leki które biorę mają jakieś znaczenie przy laparoskopii, czy powinnam je odstawic? Dzięki z góry
Marta
19 odpowiedzi na pytanie: Muszę trochę kombinowac…
Re: Muszę trochę kombinowac…
Marta
Taka jest właściwa kolejność (leczenie farmakol., HSG, ewenetualnie inne badania i dopiero wtedy laparoskopia) – zdaniem lekarza, u którego się leczę. I ja się z tą teorią zgadzam. Marta – laparo to jednak operacja. I po co się na nią decydowac, jeśli jest jakakolwiek szansa zajścia bez takiej ingerencji? Nie wiem, czy jest jakaś zależność pomiędzy laparo a lekami. Ja w cyklu, w którym miałam laparo, nie brałam żadnych leków. Pozdrawiam i życzę cierpliwości 🙂
Re: Muszę trochę kombinowac…
Chodzi o to, że ja tej cierpliwości juz nie mam. Nie chce brac lekow po ktorych zle sie czuje, a moze sie zdazyc ze nic mi nie pomoga. Pozdr
Marta
Re: Muszę trochę kombinowac…
nie wiem czy te leki mają znaczenie przy laparo ale ja popieram Twoją myśl. Też zamierzam zrobić od razu laparo, bo szanse na zajście w ciąże po leczeniu farmakologicznym są małe. Tym bardziej że przy PCO na ogół występuje zgrubiona otoczka jajników, więc nawet jeśli organizm prawidłowo reaguje na clo i te wszystkie inne to jajeczko i tak nie ma szansy wydostać się na zew. Poza tym ja uważam że to leczenie clo to błędne koło, skutki uboczne to torbiele, tycie które przecież pogłębiają schorzenie PCO. No chybaże ktoś nie ma zgrubionej otoczki jajników to może się w to bawić. Lekarze ustalili taką kolejność tylko dlatego, że o PCO dokładnie nic nie wiadomo i nie potrafią od razu zastosować metody skutecznej dla danej pacjentki. WIęc się próbuje leczyć metodą prób i błędów od sposobów najbardziej łagodnych (farmakologicznych) aż po te najbardziej skomplikowane. Mój lekarz raczej nie jest przeciwny żeby od razu zrobić laparo, jest świadomy tego, że po leczeniu farmakol mam niewielkie szanse, więc po co się truć?
Pozdr
Re: Muszę trochę kombinowac…
Trodis
tylko powinnaś wiedziec, że czasami po laparoskopii i tak trzeba brać clostibegyt i stymulować owulację. Zresztą czasami po laparoskopii zapisują też hormony, żeby były większe szanse na owulację (przeczytaj posty Edyty – “Mysza”). Nie piszę tego, żeby zniechęcać Was do laparoskopii (sama po niej zaciążyłam), ale uważam, że najpierw warto zrobić wszystkie inne badania, a dopiero potem przystąpić do laparo.
Re: Muszę trochę kombinowac…
A czy Ty brałaś Clo przed laparo? Pozdr
Marta
Re: Muszę trochę kombinowac…
Tak Marta.
Najpierw miałam stymulowaną owulację poprzez podawanie CLO, a na zapobieganie ewentualnym torbielom brałam proverę. I o ile po CLO czułam się dobrze, to provera dała mi “popalić” :). Ale przynajmniej spróbowałam leków, które niestety u mnie nie zaowocowały ciążą :(. Aha ja CLo brałam tylko dwa cykle.
Re: Muszę trochę kombinowac…
Czyli w cyklu w którym miałaś laparo juz nie brałas Clo? Dobrze rozumiem? A po laparo wrocila Ci owulacja czy musialas cos brac? Pozdr
Marta
Re: Muszę trochę kombinowac…
nie zawsze trzeba brać po laparo clo, moja znajoma zaszła po laparo bez clo. Poza tym nawet jeśli w danym przypadku trzeba brać clo i to przynajmniej ma to jakiś sens. A faszerowanie się clo jak otoczka jest i tak za gruba żeby jajeczko się przebiło- to nie ma sensu wcale. Biorąc pod uwagę wszystkie skutki uboczne wszelkich hormonów (ostatnio się dokształciłam na ten temat) to dla mnie laparo- mimo że to operacja- jest tak naprawdę metodą mniej niszczącą dla organizmu niż branie tabletek przed laparo. A poza tym to może w ogóle damy sobie z tym wszystkim spokój bo właśnie przeglądałam forum Gazety i jakiś mądry Roman napisał że leczenie niepłodności powinno być sprawą wstydliwą i wątpliwą moralnie. CZytałyście to? Trochę się można zagrzać jak się czyta takie farmazony. Pozdrawiam
Re: Muszę trochę kombinowac…
Czytałam te “mądrości” na forum gazety :). Po prostu trzeba ignorować i tyle :). Widzisz ja byłam takim “dziwnym” przypadkiem, jeśli chodzi o laparo. Prawdopodobnie miałam opóźnioną owulację i zaszłam w tym samym cyklu, w którym miałam laparo (bez monitoringu, bo robi się go dopiero w kolejnym cyklu). Ciąża była dla mnie całkowitym zaskoczeniem 🙂 Ale taki przypadek ponoć nie zdarza się za często 🙁 natomiast znam osoby, które zaszły szybko po laparo. Jeszcze raz powtarzam: jestem gorącą zwolenniczką laparoskopii, ale czytałam też o osobach z PCO, którym udało sie zajśc bez laparo, a skoro jest choćby 2% szans, to czemu nie spróbować. Ja spróbowałam innych metod (u mnie nie zdały egzaminu, ale to nie znaczy, że są złe). CLO brałam wcześniej – w cyklach, w których miałam HSG i laparo – już nie brałam CLO.
Re: Muszę trochę kombinowac…
Uwazam, ze Trodis ma racje. Po co faszerowac sie hormonami jesli jajniki sa do kitu? Laparoskopia nie jest powazna operacja a tylko zabiegiem (wiem, wiem co sie moze zdazyc podczas takiego zabiegu ale czy wiecie, ze clo podnosi ryzyko ciazy pozamacicznej?). Po co wiec miesiacami lykac tabletki, denerwowac sie, zyc w niepewnosci aby okazalo sie, ze to na nic? Ja zaczelam od laparoskopii i histeroskopii. Od razu wiec wiedzialam, ze macica zdrowa jak byk, prawy jajowod i jajnik w zrostach ale za to lewa strona przepiekna (taka jeszcze wtedy byla). W sumie powinnac sprawdzic jeszcze droznosc tego lewego jajowodu ale nie zdazylam bo zaskoczylam.
Co do kombinowania to mysle, ze powinnas porozmawiac z lekarzem, ktory prowadzil cie do tej pory i do ktorego masz zaufanie. Powiedz mu szczerze co czujesz i myslisz. Jesli sie zgodzi to super a jesli nie to albo zostac z nim i czekaj moze sie uda albo zmien lekarza i tyle. Przez te kilka lat nauczylam sie juz nie stac i nie czekac z zalozonymi rekoma tylko dzialac bo czas niestety dziala na nasza niekorzysc:( Cholercia, jednym slowem (no moze dwoma) starzejemy sie moje drogie, starzejemy…
Caluski
Kinga
PS Idiota z GW przyprawil mnie o lomot serca i conajmniej mordercze instynkty.
Buziaczki 🙂
Kinguska
Re: Muszę trochę kombinowac…
Hej Dziewczyny
Przeczytajcie na “bajbusie” post Romy, która leczy się chyba już kilka lat (podejrzenie o PCO), miała iśc na laparo i wreszcie jakaś lekarka wpadła na pomysł, żeby jej zrobić test na insulinooporność. I co się okazało? Być może wystarczy tylko metformina, żeby przywrócić owulację. Dlatego nadal upieram się przy diagnostyce przed laparo 🙂 (nawet jeśli jest tylko 1% szansy 🙂
Re: Muszę trochę kombinowac…
Wiesz moze jak się robi ten test? Czy to jest test na cukier na czczo i po glukozie? Pozdrawiam
Marta
Re: Muszę trochę kombinowac…
Skopiuję Ci informacje, którą podałam w innym wątku:
Pobierają krew (chyba byłam na czczo), następnie pijesz insulinę z wodą (brrr słodkie i niedobre), potem znowu pobranie krwi, potem o ile pamiętam insulina w żyłę (ale to nie na 100%) i znowu pobranie krwi. Aha i pobierali mi tez krew z palca (nie wiem, czy to standard).
Re: Muszę trochę kombinowac…
Dzieki 🙂 Hehe no wlasnie chcialabym dokladnie wiedziec jak to sie robi, bo jak zadzwonilam do mojego centrum medycznego i spytałam czy robią testy na insulinoodpornosc to nie wiedzieli o co mi chodzi :-))) a ja tez nie wiedzialam :-)). Pozdr
Marta
Re: Muszę trochę kombinowac…
Marta a skąd Ty jesteś?
Re: Muszę trochę kombinowac…
Warszawa, a Ty?
Marta
Re: Muszę trochę kombinowac…
Skoro z Warszawy, to na pewno znajdziesz laboratorium, któe wykona takie badanie :). Powodzenia.
Ja jestem z P-nia.
Re: Muszę trochę kombinowac…
Diagnostyka diagnostyką, o insulinooporności już pisałam, i uważam że przy PCo powinno się standardowo robić testy na insulinooporność. Ale to nie popiera łykania hormonów, nawet przeciwnie. Problem w tym że lekarze chętnie faszerują nas hormonami ale rzadko który pomysli np własnie o insulinooporności (niestety nie każda kobieta z PCo wykazuje insulinooporność więc niestety nie każdej pomoże metformina).
Przy teście pije się glukozę, nie insulinę. Badają poziom cukru we krwi przed posiłkiem i po posiłku. Ten “posiłek” to własnie ta obrzydliwa glukoza :))
Pozdrawiam
Re: Muszę trochę kombinowac…
Tak Trodis masz rację – to rozrzedzona glukoza 🙂 a nie insulina sorry
Znasz odpowiedź na pytanie: Muszę trochę kombinowac…