Wiem, że należy uprzedzić rozmówcę, że rozmowa telefoniczna jest nagrywana, ale nie wiem jak to się ma i pod jakie przepisy podchodzi taka sytuacja:
Na telefon służbowy (komórkowy) pracownika dzwoni klient. Rozmowa trwa już dobrych kilka minut i w pewnym momencie klient informuje pracownika, że rozmowę nagrywa i treść tej rozmowy wykorzysta przeciwko pracownikowi. Po miesiącu od tej sytuacji klient wysyła mailem treść rozmowy do przełożonych pracownika dołączając oczerniające go (bezpodstawne) argumenty – nie związane z treścią nagrania – wymyślone po prostu przez klienta.
Co w takiej sytuacji może zrobić pracownik? Czy klient miał prawo wykorzystać tę rozmowę telefoniczną? Czy miał w ogóle prawo ją nagrywać bez uprzedzenia przed jej rozpoczęciem? Co z tymi wymyślonymi oczerniającymi argumentami, które są bezpodstawne?
Pracodawca trzyma stronę pracownika, ale czy pracownik może np. w postępowaniu cywilnym dochodzić jakiegoś odszkodowania, zadośćuczynienia od klienta?
12 odpowiedzi na pytanie: Nagrywanie rozmów telefonicznych
Ale z mailu to każdy może napisac co tylko chce – cóż to za dowód?
a pod pomówienie się tego nie da podciągnąć?
art. 212 K.k., zgodnie z którym „kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku”. Wyższa sankcja (grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2) spotka natomiast sprawcę, który przestępstwo tego rodzaju popełnił za pomocą środków masowego komunikowania, takich jak prasa, radio, telewizja, publikacje książkowe, nagrania elektroniczne i internetowa sieć informatyczna (art. 212 § 2 K.k.).
Dowodem jako takim nie jest, ale to, co jest w mailu napisane oczernia pracownika w oczach przełożonych, a jak pracownik ma się wybronić?
Ooo, to jest coś
A macie jakiś paragraf na to, że nie wolno nagrywać takich rozmów bez uprzedzenia o tym fakcie. Gość odpalił dyktafon w trakcie rozmowy, a nie na początku i w tym momencie poinformował pracownika, że rozmowę nagrywa.
nie bardzo mam czas teraz się zagłębiać ale może coś tutaj znajdziesz:
ja tego nie robie, ale tez mnie czasem nosi i zauje ze nie mam nic pod reka..
Bardziej mialam na mysli to, czy w ogole przelozony powinien brac pod uwage cos, co jest napisane w mailu – napisano i on ot tak wierzy?
Czy dal szanse pracownikowi, zeby sie wytlumaczyl?
Chyba ze pracodawca wierzy mailowi, bez zadnych dowodow, i ma za nic slowa pracownika.
Tylko co ma do tego nagranie? przeciez nie wyslano go mailem? (Czy wyslano?)
Nagranie jest dołączone do maila, w którym klient oczernia pracownika, ale treść maila nie odnosi się tylko i wyłącznie do tego, co jest w nagraniu. Zresztą w rozmowie telefonicznej pracownik nie mówi nic takiego, co dawałoby klientowi podstawy do wypisywania o nim oczerniających go epitetów, jednak klient w mailu za punkt wyjścia do złej oceny pracownika wybrał sobie sytuacje, która jest zgodna z procedurami panującymi w jego firmie i o tym klienta informuje, ale te argumenty nie przekoują klienta, który używa jednego sformuowania: mnie to nie obchodzi, mnie to nie interesuje.
Nie rozumiem juz, o co chodzi 🙁
Skoro w nagraniu nie ma nic zlego, to o co chodzi z tym nagraniem? (w temacie watku mowa o nagraniu, a z tresci watku wynika, ze w nagraniu nie ma nic zlego)
A pracodawca co na to?
Ja sie pogubilam 🙁
Lea – opiszę dokładnie wieczorkiem ok?
Sytuacja wygląda tak:
Klient wykonał telefon do pracownika. W czasie tej rozmowy poinformował go, że rozpoczął nagrywanie, by treść tej pogadanki wykorzystać w późniejszym czasie do tego, by udowodnić pracownikowi, że został przez niego źle potraktowany (chodziło o ton głosu pracownika, który został wyprowadzony z równowagi przez klienta, który kilkakrotnie zwrócił się do pracownika w sposób niekulturalny i w jego odczuciu uwłaczający mu – tego fragmentu rozmowy w nagraniu nie ma więc pracownik nie może udowodnić, że klient go sprowokował i nagranie jest jakby niekompletne, bo wyrwane z kontekstu całej rozmowy). Poza tym w podniesionym głosi pracownika nie ma obelg, szykan, wyzwisk – jest głośniej wypowiedziane stanowisko pracownika w temacie o którym rozmawiali – stanowisko zgodne z założeniami firmy, którego klient nie akceptował i traktował jako niezgodne z jego oczekiwaniami. Jest również prośba pracownika, by klient nie ubliżał mu i nie prowadził rozmowy na gruncie personalnym, a przeszedł do meritum sprawy. Reszta rozmowy to głownie krzyki klienta, sformułowania typu: mnie nie interesuje to, co Pan chce powiedzieć, co Pan mówi, jakie jest Pana stanowisko. Pracownik nie chcąc przeciągać w nieskończoność rozmowy zaproponował spotkanie osobiste, na co klient przystał. W czasie tego spotkania wyjaśnili sobie kwestie sporne, wypracowali kompromis, pożegnali się w normalnej atmosferze. Od tego dnia pracownik nie miał kontaktu z klientem.
W piśmie wysłanym do firmy, w miesiąc po wspomnianej rozmowie telefonicznej klient pisze m. in:
Państwa pracownik (załóżmy, że Pan X) koszmarnie pracuje, Pan Y (inny pracownik tej firmy) jest kompetentny, sumienny, bardzo miły, uprzejmy czego brakuje panu X.
“Nie chcę współpracować z taką osobą, jaką jest Pan X, bo w trakcie naszej rozmowy Pan X mówił, że takie jest jego stanowisko, a jakim tonem to powiedział proszę sobie przesłuchać w nagraniu, które dołączam do maila” (to jest cytat z tego listu).
Aktualnie sprawa stanęła na tym, że pracownik ma za zadanie przedłożyć w formie pisemnej swoją wersję wydarzeń – musi opisać całą sytuację ze swojego punktu widzenia.
Faktycznie ma to sens – nie spojrzałam na to z tej perspektywy, ale zgadzam się z tym, co napisałaś. Dzięki za rozjaśnienie umysłu
Znasz odpowiedź na pytanie: Nagrywanie rozmów telefonicznych