Najważniejsze zapanować nad paniką!

4 letnie dziecko traci przytomność.
Matka w zupełnej panice dzwoni do straży pożarnej zamiast do pogotowia, poruszyło mnie to nagranie, posłuchajcie.

[Zobacz stronę]

35 odpowiedzi na pytanie: Najważniejsze zapanować nad paniką!

  1. Zamieszczone przez beamama
    4 letnie dziecko traci przytomność.
    Matka w zupełnej panice dzwoni do straży pożarnej zamiast do pogotowia, poruszyło mnie to nagranie, posłuchajcie.

    nikt nie wie jak się zareaguje w takiej sytuacji…. dobrze że tam matka znalazła kogoś kto był bardziej opanowany od niej….

    • oglądałam to w wiadomościach
      brawo dla strażaka 🙂

      • Ja niestety z tych panikujących

        • Zamieszczone przez beamama
          Ja niestety z tych panikujących

          witaj w klubie 🙂

          • Oglądałam wczoraj w tv
            Dobrze, że strażak zachował zimną krew
            Ja nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji,
            mam nadzieję, że nie będzie mi dane się przekonać

            • Poryczałam sie przy “mamusia tak cie kocha Michałku”…

              Dobrze że trafiła na tego strażaka a nie na osobę która na odczep sie powiedziałaby jej “tu straż – prosze zadzwonić na pogotowie”.

              • Widzialam wczoraj w wiadomosciach. Ja bym sie pewnie tez tak darla… choc moze nie – generalnie w trudnych sytuacjach potrafie sie zmobilizowac i zebrac do kupy… Juz od dawna chodzi mi po glowie jakis kurs udzielania pierwszej pomocy, pora na serio sie rozejrzec.

                • Zamieszczone przez Jane
                  Widzialam wczoraj w wiadomosciach. Ja bym sie pewnie tez tak darla… choc moze nie – generalnie w trudnych sytuacjach potrafie sie zmobilizowac i zebrac do kupy… Juz od dawna chodzi mi po glowie jakis kurs udzielania pierwszej pomocy, pora na serio sie rozejrzec.

                  Ja mam kurs pierwszej pomocy, teoretycznie wiem, co należy zrobić… ale obawiam się, że gdyby sytuacja dotyczyła mojegodziecka to spanikowałabym… Ostatnio Antkowi dawałam wit. C w kroplach bezpośrednio na język (Antek ma 7 lat), w którymś momencie zaczął się śmiać i kropla poleciała mu nie tam gdzie trzeba, zaczął się na moich oczach dusić… ja w panice nie wiedziałam co robić… opukiwanie nic nie dawało… dopiero po chwili wpadłam na pomysł by go podnieść za nogi do góry…

                  • Zamieszczone przez Vinga
                    Ja mam kurs pierwszej pomocy, teoretycznie wiem, co należy zrobić… ale obawiam się, że gdyby sytuacja dotyczyła mojegodziecka to spanikowałabym… Ostatnio Antkowi dawałam wit. C w kroplach bezpośrednio na język (Antek ma 7 lat), w którymś momencie zaczął się śmiać i kropla poleciała mu nie tam gdzie trzeba, zaczął się na moich oczach dusić… ja w panice nie wiedziałam co robić… opukiwanie nic nie dawało… dopiero po chwili wpadłam na pomysł by go podnieść za nogi do góry...

                    taaa… ten manewr wykonałam z 1,5 roczną Domninika….
                    zakrztusiła się jabłuszkiem….
                    siedziała w foteliku i jadła – ja siedziałam obok niej….
                    gdy zaczęła się dusić
                    wyciągnęłam ją z fotela (naszczęscie nie była przypieta)
                    obróciłam ją do góry nogami
                    jednocześnie waliłam ja po plecach i wkładałam paluchy do buzi żeby wzbudzic odruch wymiotny…..

                    nie wiem jakim cudem zrobiłam te wszytskie czynności jednoczesnie….

                    w każdym razie – nienawidze jabłek….. cukierków szkalków itp.
                    do tej pory kroję jabłuszko Mikołajowi na przeźroczyste plasterki….

                    • Ja też mam za sobą podnoszenie za nogi
                      J. zakrztusiła się jakimś syropem, miałą wtedy chyba niecały rok
                      ale to był stres

                      • Nie wiem jaka byłaby moja reakcja
                        mam nadzieję, że się nie przekonam,
                        strach i panika myślę tylko nie wiem do jakiego stopnia

                        • mnie tez poruszylo to nagranie

                          Nie chcialabym nigdy byc w takiej sytuacji

                          • Ja tez myslalam ze jestem z tych panikujacych, jednak zachowalam zimna krew..
                            Tylko, ze nie chodzilo o moje dziecko, tylko moja mame, gdy stracila przytomnosc..
                            Bylam juz wysoko w ciazy zz Majka..
                            Bylysmy u kolezanki na urodzinach chyba..
                            Mama poszla do lazienki bo zle sie poczula, slychac bylo jak upadla na podloge..
                            Wszyscy zaczeli krzyczec, biegac jak wariaci.
                            Wpadlam do lazienki, musialam jeszcze drzwiami przesunac mame bo je zablokowala, recznik do zimnej wody i polozylam na dekolt.
                            Za chwile zaczela sie a szczescie cucic..

                            • Zamieszczone przez Nunak

                              nie wiem jakim cudem zrobiłam te wszytskie czynności jednoczesnie….

                              Ja już parę akcji z dziećmi miałam (zaksztuszenie, takie, że młoda przyszła z wybałuszonymi gałami, bo nie mogła się zaciągnąć – chyba nigdy nie zapomnę tych jej oczu…, poparzenie (nie mojego dziecka, ale ja “ratowałam”. Tatuś – lekarz spanikował zupełnie ;)), rozwalenie głowy…
                              Jakoś tak działam, że najpierw robię “coś” (po późniejszej analizie okazuje się prawidłowo), a potem mam zjazd – nogi mi się uginają i niemal mnie trzeba cucić ;).

                              Za to raz jak byłam świadkiem wypadku samochodowego i mnie przypadła rola dzwoniącego na “112” to tak mi się łapy trzęsły, że ledwo numer wystukałam…

                              • Zamieszczone przez Nunak
                                taaa… ten manewr wykonałam z 1,5 roczną Domninika….
                                zakrztusiła się jabłuszkiem….
                                siedziała w foteliku i jadła – ja siedziałam obok niej….
                                gdy zaczęła się dusić
                                wyciągnęłam ją z fotela (naszczęscie nie była przypieta)
                                obróciłam ją do góry nogami
                                jednocześnie waliłam ja po plecach i wkładałam paluchy do buzi żeby wzbudzic odruch wymiotny…..

                                nie wiem jakim cudem zrobiłam te wszytskie czynności jednoczesnie….

                                w każdym razie – nienawidze jabłek….. cukierków szkalków itp.
                                do tej pory kroję jabłuszko Mikołajowi na przeźroczyste plasterki….

                                Zamieszczone przez Asik.
                                Ja też mam za sobą podnoszenie za nogi
                                J. zakrztusiła się jakimś syropem, miałą wtedy chyba niecały rok
                                ale to był stres

                                A ja mam malucha, Tośka ma ok. 1,5 roku, często mi się krztusiła przy piersi, zwykle odruchową reakcją było podniesienie za nogi… nie wpadłam od razu na pomysł by podnieść za nogi 6-latka, ważącego ponad 25 kg… Ech… no właśnie.. niby wiem, co robić, a jak panika, to nic nie wiem :(…

                                Choć z drugiej strony, jak mi starszaki dorwały się do Pulmicortu i wypiły, to zadzwoniłam na pogotowie z pytaniem co mam z nimi zrobić… ale nic im się wtedy fizycznie nie działo…

                                • Zamieszczone przez Jane
                                  Juz od dawna chodzi mi po glowie jakis kurs udzielania pierwszej pomocy, pora na serio sie rozejrzec.

                                  Ja kiedyś zorganizowałam taki – pod kątem udzielania pomocy dzieciom.
                                  Przyznam szczerze, że trochę się wtedy wkurzyłam, bo zapodałam temat na forum (bo gdzieżby indziej ;)), sporo lasek mi się zgłosiło, wychodziła cena typu 50 PLN od osoby, a jak przyszło co do czego to tylko jedna przyszła i sporo drożej zapłaciłyśmy…
                                  Ale i tak przeszkoliłam przynajmniej siebie i nianię moich dzieci 🙂 – parę informacji zresztą już mi się przydało, może nie konkretnie do ratowania życia, ale zawsze…

                                  • Zamieszczone przez Vinga
                                    A ja mam malucha, Tośka ma ok. 1,5 roku, często mi się krztusiła przy piersi, zwykle odruchową reakcją było podniesienie za nogi… nie wpadłam od razu na pomysł by podnieść za nogi 6-latka, ważącego ponad 25 kg…

                                    Ożeż… Jak to za nogi? I trzepałaś dzieckiem?

                                    Przyklęka się na jedno kolano, przerzuca dziecko przez kolano powyżej wysokości jego brzuszka (od razu jest nacisk na przeponę, niemowlaki bez nacisku), asekuruje za ramię jedna ręką, a druga klepie się w pupę lub z plecy.

                                    Niemowlakowi przy podnoszeniu za nogi można stawy uszkodzić, a większe dziecko można upuścić na głowę…

                                    • Zamieszczone przez kurczak
                                      Ożeż… Jak to za nogi? I trzepałaś dzieckiem?

                                      Przyklęka się na jedno kolano, przerzuca dziecko przez kolano na wysokości jego brzuszka (od razu jest nacisk na przeponę), asekuruje za ramię jedna ręką, a druga klepie się w pupę lub z plecy.

                                      Niemowlakowi przy podnoszeniu za nogi można stawy uszkodzić, a większe dziecko można upuścić na głowę…

                                      z tym za nogi… to taki skrót myślowy, bardziej mi chodziło głową do dołu i rzeczywiście Tośkę wtedy ją po prostu obracałam na brzuch na kolanach, głowę niżej, i oklepywanie… ale przy Antku kompletnie spanikowałam, próbowałam mu najpierw naciskać jakoś brzuch, ale to była kropla nic to nie dawało… w totalnej panice widząc jego wytrzeszczone oczy, to naprawdę, Antka wzięłam na ręce i przekręciłam głową do dołu, skąd tyle siły miałam, to nie wiem… ale pomogło…

                                      No i tak po raz kolejny się okazuje, że w teorii, to ja wiem co robić… w praktyce to panika i tyle

                                      • Zamieszczone przez Vinga
                                        z tym za nogi… to taki skrót myślowy, bardziej mi chodziło głową do dołu i rzeczywiście Tośkę wtedy ją po prostu obracałam na brzuch na kolanach, głowę niżej, i oklepywanie…

                                        Ufff…
                                        Bo się przestraszyłam, że ktoś to przeczyta i faktycznie zacznie dziecko za nogi trzepać

                                        • Zamieszczone przez kurczak
                                          Ufff…
                                          Bo się przestraszyłam, że ktoś to przeczyta i faktycznie zacznie dziecko za nogi trzepać

                                          a tak w związku z tematem… to ja zawsze się boję, że właśnie coś nie tak zrobię (kurs robiłam jakiś czas temu, wiedza nieużywana zanika…) i jeszcze pogorszę sprawę, a wczoraj widziałam w TV wypowiedź ratownika, który mówił, że lepiej jest nieumiejętnie udzielać pierwszej pomocy, nić nie udzielać jej wcale, więc ostatecznie chyba lepiej dziecko złapać za nogi do góry nogami, niż stać w panice i krzyczeć 😉

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Najważniejsze zapanować nad paniką!

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo