Kurde, jak mnie to wkurza, czuję się nie jak człowiek, tylko jak zwierzak na łasce i nie łasce hormonów.
Kilki dni przed @ się zaczyna, jestem coraz bardziej poirytowana, męża uprzedzam z góry, żeby mi schodził z drogi, że będę się bez sensu czepiać, będę złośliwa, albo się będę użalać, jak mi źle, jaka jestem beznadziejna, biedna, nieatrakcyjna…
Jak już mam taki super dół to już wiem – aha, jutro będzie okres.
No i rano budzę sie wyluzowana, z super humorkiem, z dziećmi się bawię i jestem najcierpliwszą mamusią pod słońcem 🙂
Wkurza mnie to maxa (teraz już mniej ;)) – tak mnie to odczłowiecza, to jest poniżające, jak taka typowa baba z dowcipów.
Uch, też tak macie?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Napięcie przedmiesiączkowe
dzemje to raczej dzentelmen – i obudzic sie nie chce ;D
Mamy… tak mnie nosi, że aż szkoda mi otoczenia… potrafię być przykra, czepialska do granic możliwości. Cały dzień szukam zaczepki… Niestety w dniu okresu samopoczucie się nie poprawia, bo pierwszy i drugi dzień jest bardzo bolesny dla mnie, jest mi słabo, itd. Jak nie było dzieci w miarę możliwości początek spędzałam w łóżku, teraz pomarzyć można ;).
Kinga, a do niedzieli dostaniesz@? Bo zaczynam się nieco obawiać…
pol roku deprechy…rzucilam tabsy i jkest ok.
to ja rzeczywiscie chyba z drewna jestem: wsio ryba czy pigulki czy nie, wciaz nie wiem kiedy mam owulacje, biust nigdy nie boli…. jedynie podczas okresu marnie sie czuje 🙂
A ja właśnie w pierwszym roku z Mireną zaobserwowałam, okresu prawie wcale, a pms jak nie wiem co
No dokładnie to samo miałam napisać 🙂
Identyczne objawy – jakby ciągle była przed okresem.
Mnie wkurza, że tracę kontrolę nad sobą.
Trudno mi się z tym pogodzić, ale chyba faktycznie nie ma wyjścia
😀 😀
Dzisiaj rano dostałam – i tak mnie natchnęło, bo u mnie to takie “jak ręką odjął”. Budzę się rano i jestem jak jakaś naćpana hipiska – uśmiecham się, wszystkich przytulam, mam nieograniczoną cierpliwość do dzieci, moja samoocena rośnie. Zamiast latać nabuzowana, to powolutku snuję się po domu i nic sobie nie robię z rozrzuconych zabawek, spodni, skarpetek, które wczoraj doprowadziłyby mnie do rozpaczy.
Próbuję, próbuję i… jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Ty – oaza spokoju???
nic sobie nie robię z rozrzuconych zabawek, spodni, skarpetek, które wczoraj doprowadziłyby mnie do rozpaczy
O! To u mnie byś się dzisiaj odnalazła ;).
tu sie podpinam: pluszaczka z dyrektorem mi się przypomnieli 😀
no tu zes mnie zaciekawila 🙂 pluszaczke pamietam 🙂
rozwin, prosze 😀
do pół roku po założeniu mirenki też nie miałam nastojów, ale niestety wróciły.
Za to @ – ech prawie poezja, bo niewiele tego.:D, tyle co kot napłakał 😀
Miłość do mirenki też mam i mam nadzieję, że już do końca życia będzie.
Dżem to taki zespół z mojej młodości:D
“whisky moja żono”, ech uwielbiam,
czasem nawet dosłownie, hihihih:D 😀
jaja kos nie ogarniam ich fenomenu, muza no taka sobie, teksty do mnie nie trafialy, ale ja ogolnie to wokal traktuje jako instrument, a nie jako przekaz mysli tworcy(bym sie niejednokrotnie mocno zniechecil, sluchajac co artysta ma do przekazania), no i najbardziej draznil mnie ten zespol chyba ze wzgledu na odiorcow, zawsze ktos kto sluchal dzemu, kojarzyl mi sie z tym studenta polibudy(spodnie sztruksy/rurki, plecak kostka, buty osiolki, fryz nijaki, w plecaku herbata i kanapki sporzadzone przez nadopiekuncza mamusie, ogolnie taki post hippie) takiego co srednio umial cos przezyc, ale utozsamial sie ze swoim ulubionym bardem, no i glownie spiewali utwory R.R. przy ognisku w bieszczadach, usilujac wyrwac laski z tego samego level’u(bo swiat to ogolnie w kadej subkulturze kreci sie wokol dupy), takie “avangardowo alternatywne”(czyli w podziale na popularnych i tych drugich narzucily sobie bycie w “undergroundzie”).
ja to umiem naplodzic 🙂
A ja byłam studentką polibudy, a też Dżemu nie trawię, no chyba że taki w słoiku! 😀
a co do tematu wątku, to PMSu nigdy nie miałam… Tylko bóle głowy około okresu, od czasu urodzenia dziecka
napłodziłęś ale z sensem 😀
mam identyczne odczucia
Mój mąż nakazał rzucenie tabsów! Błagał o to przez kilka mies…:D
Byłam już w strasznym stanie…totalna bezsenność itd.
widocznie mi w duszy co innego gra.
Czasem przeraża mnie myśl:eek:, że ja wiem co Rysiek czuł i dlatego nigdy, przenigdy nie spróbuję narkotyków, bo nie chciałabym iść podobną drogą, a nawet gorszą, bo jestem antytalencie muzyczne.:D
Ciebie śmieszy (mnie zresztą też ) wizja studenta z polibudy podrywającego tekstami dżemu laski i kompletnie nie rozumiejący ich przekazu, a mnie jeszcze śmieszą faceci podrywający laski “na dyskotekę” (czasami zastanawiam się przewrotnie i z politowaniem sama nad sobą, czy aż tak tandetnie wygladam, że “na dyskotekę”), to ci ubożsi modele, bo na jeepa to standard i to merc (popularny w PL) czy hamerykański lexsus :).
Dodam jeszcze że w swym życiu nigdy nie byłam na disco i kompletnie nie rozumiem tego obmacywania w tańcu :p choć lubię tańczyć (!), tak samo jak nie rozumiem co może być podniecającego w samochodzie. Sama mam skromne auto i nie pragnę innego, ale innych wrażeń vel doznań w życiu (takich NIE na pokaz, bo kojarzy mi się to z tandetą), przede wszystkim zrozumienia na pewnej płaszczyźnie i psychicznej i fizycznej owszem.:) Ale ja jestem nie standardowa, jak to ktoś powiedział “mało uległa” i chyba chciał mi tym dopiec, ale nie udało mu się, bo mnie tym rozbawił.
Myślę, że muza tak samo jak twoje “astystyczne ciało” to pewna filozofia życiowa i nie koniecznie (choć często jednak tak) robiona pod publikę, na podryw, czy żeby mieć poczucie oryginalności czy odrębności.
ps. W nocy podczytywałam ową stronę www:D. Miałam ubaw po pachy, dzięki.
Znasz odpowiedź na pytanie: Napięcie przedmiesiączkowe