Tak jak już pisałam na forum “W oczekiwaniu na dziecko” w poniedziałek 09.09 o godz. 1.40 urodził się mój synek Antoś. A wszystko zaczeło się… od bardzo dokładnego wyczyszczenia balkonu. W sobotę rano 07.09 uparłam się, że wyszoruję na kolanach podłogę na balkonie 🙂 Mąż był bardzo zły na mnie, ale za to balkon wyglądał cudnie. Wieczorem jak kładłam się spać poczulam pierwsze skurcze (jeden – dwa na godzinę), ponieważ były nieregularne to wcale sie nimi nie przejełam. W niedzielę rano skurcze zaczęły pojawiać się częściej, ale w dalszym ciągu były nieregularne. W związku z tym poszłam jeszcze do kościółka, po powrocie zrobiłam sobie manicure, obejżelismy z mężem Jasia Fasolę (w międzyczasie mierzyłam skurcze i okazało się, że są juz regularne co pięć minut) i około godz. 18.00 pojechalismy do szpitala. Na izbie przyjęć bardzo sympatyczne położne zbadały mnie (okazało się, że mam rozwarcie 2 cm) i zrobily ktg (badanie potwierdziło częstotliwość skurczy a z dzidziusiem wszystko bylo ok). Wody nie odeszły, dlatego połozne stwierdziły, że albo wracam do domu, albo rodzę aktywnie.
Stach mnie troche obleciał, ale stwierdzilismy z mężem, że zostajemy. Około godziny 20.00 trafiliśmy na oddział porodowy. Mielismy do wyboru salę agrestową lub morelową, wybralismy morelową. W międzyczasie przyszła polozna, przedstawiła się i powiedziała, że będzie się mną opiekowac podczas porodu. Byla to młoda, fajna dziewczyna. W pierwszej fazie porodu przychodzila tylko co jakis czas sprawdzić stopień rozwarcia oraz ktg, a my z mężusiem rodzilismy aktywnie czyli spacery, gimnastyka itd. W drugiej fazie polożna byla juz obecna z nami caly czas.
Chciałam rodzić naturalnie, bez znieczulenia, ale życie pokazało, że nie jestem odporna na ból. Kiedy skurcze były coraz częściej, a ani gimnastyka, ani wanna nie pomogły w złagodzeniu bólu około godziny 23.00 poprosiłam o znieczulenie zewnątrzoponowe (w międzyczasie położna przebiła wody płodowe). Po podaniu znieczulenia akcja porodowa zaczeła się rozkręcać. Rozwarcie postepowało i około godz. 1.00 zaczęła sie druga faza porodu. O 1.40 pojawił sie mój kochany Antoś. Połozyli mi go na brzuchu, a ja sie rozpłakałam. To cudowne przeżycie. Taka cudowna, mała istotka, ktorą nosiłam 9 m-cy leży sobie na brzuszku. Natychmiast cały ten okropny ból poczas porodu odszedł w zapomnienie. Co tam urodzenie łozyska, jeden skurcz i po wszystkim! Co tam nacięcie i zszycie krocza! Wszystko da sie przeżyć widząc małego Antosia 🙂
Tak wygłądal mój poród. A teraz w skrócie pobyt w szpitalu. Niestety Św. Zofia cieszy się dużym powodzeniem. Dlatego cały dzien przeleżałam na odziale porodowym czekając, aż zwolnią się miejsca na oddziale położniczym. W tym czasie kilka razy zajżała do mnie połozna z która rodziłam, niestety po skończonym dyżurze poszła do domu i od tamtej pory nikt się nami nie interesował (na sali leżała ze mna jeszcze jedna dziewczyna). A zapomniałam, że przyszła pani z ulotkami pampersa. Na szczęście około godz. 17.00 zabrali nas, ale na oddział… ginekologiczny. Na szczęście we wtorek trafiła się bardzo fajna położna (stażystka), która cały dzień pomagała nam przy dzidziusiach. Mój musial byc dokarmiany, ponieważ nie mialam pokarmu. W środę chcieli już mnie wypisać, pod warukiem, że będę dokarmiać sztucznie Antosia strzykawą lub sondą. Ponieważ nie umiałam to zostałam. Dzięki temu tegoż dnia przenieśli mnie na oddział połozniczy. Położne na tym oddziale są bardzo fajne. Trzeba przyznać,że mają cierpliwość do pacjentek. W czwartek pojawil się w moim biuście pokarm (uff, co za ulga – piwo karmelowe, herbatka mlekopędna, laktator elektryczny – bardzo pomogly:) Uczylismy się z Antosiem ssać cyca. Dzięki temu w piątek wrócilismy do domu.
Ale się rozpisałam, troche chaotyczne, ale moja dzidzia w każdej chwili może się obudzić.
Pozdrawiam Was serdeczne
Sylwia
5 odpowiedzi na pytanie: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej
Re: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej
Gratuluję jeszcze raz synka…
Julka
p.s. większoć kobiet twierdzi, że znieczulenie zwalnia akcje porodowa, a zarówno Ty, ja i wiele innych dziewczyn twierdzą co innego….dziwne, no nie?
julka
Re: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej
Gratuluje Wam serdecznie. Ciesze sie, ze jestescie cali i zdrowi:)
Julka masz racje co do zzo,ale to roznie bywa. U mnie jednak odradzaja brac to znieczulenie szybko, mowia wlasnie, ze najlepiej w koncowce. Ale ja wiem? No nic nie jest regola. Sama widzisz, coraz wiecej czyta sie o tym, ze przyspiesza, ale moze wlasnie przez podanie ox… poza tym przebicie worka plodowego rowniez powoduje przyspieszenie akcji. moze dlatego? jest to podawane rownoczesnie. Buziaki 🙂
Gratuluje raz jeszcze i witamy na forum dla mamus:))
Anetka
Re: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej
Rzeczywiście cos w tym musi być. Chociaż przeżylismy chwilę grozy, gdy po podaniu zzo tętno Antosia zaczęło spadać i nagle pojawił sie lekarz itd. Na szczęście po krótkim czasie wszystko wróciło do normy.
Re: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej
U mnie zwolnilo, zreszta podawany jest dodatkowo ten lek w kroplowce. Ponadto nie wiem jak w polsce, ale tu to obowiazek, ze kiedy mataka kozysta z ZZO to oni musza i maja obowiazek zastosowac…brrr jak to sie nazywa w polsce brrrr. No wiecie, przyczepiaja takie cos na dzidzi glowke i w ten sposob monitoruja tetno. Jest to dokladniejsze. Ja mialam to zakladane 5 razy,uffff.Dzieki temu wiedzieli czy robic cesarke, czy tez nie. Grozila mi ona, ale wszystko sie potem polepszylo, na krotko zreszta.
Sorki, ale jestem strasznie na bakier z polskim nazewnictwem. Czy tez tak badaja w polsce? Pozdrawiam:)
Anetka
Re: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej
W moim przypadku tętno dziecka było cały czas badane poprzez ktg, nic nie przyczepiali do główki dziecka. Niestety nie wiem czy tak jest w całej Polsce.
Znasz odpowiedź na pytanie: narodziny Antosia w szpitalu przy Żelaznej