strasznie to brzmi “ilosci”, ale chodzi mi o to co mysla Wasi rodzice na temat wiekszej gromadki, tyle zawsze sie mowi o jedynakach, a jak macie dwojke, trojke, rodzice sie cieszyli? martwili? namawiali na wiecej – mniej? bierzecie ich opinie do glowy?
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: nasi rodzice o "ilosci"naszych dzieci
Edysia pisze to celowo – dla zabawy.
Szkoda nerwów 😉
Ja też…
Myślisz 😀
zmykam na ambitny serial pod tytulem CSI Crime Scene Investigation. Po ciezko przepracowanym tygodniu czas sie odmozdzyc :D.
no a mnie niestety / stety nie sciska, raczej mysle sobie, o kurcze jak dobrze, ze moja mala juz taka duza 🙂
ale powtorze raz jeszcze – WIELKI RESPECT DLA MAM KILKORGA….
Mam to samo 🙂
ee to gdzies sie ta potrzeba tli 🙂
moja mama nigdy nie wypowiadała się raczej nt ilości dzieci.Raczej to jest moja sparawa. Natomiast moja teściowa zawsze cieszyła się,że będziemy miec kolejne dziecko. Mówiła, ze fajna jest duża rodzinka,że ona miała brata,który wcześnie zabił się na motorze i została bez żadnej rodziny.
jakos glupio tak napisalam “ilosci”, srednio mi sie to podoba, ale spoko ze zrozumialyscie, bo jakis stylistyczny marazm mnie ogarnal w zwiazku z ur majuta 🙂
idz na calosc idzi na calosc
Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! 😉
moja Babcia zawsze mówiła, że szkła i dzieci w domu nigdy za wiele
moja Mama powtarza to za Babcią (Teściową)
kiedyś przeczytałam tu na forum takie zdanie
dziewczyna pisała, że ma dwójkę dzieci, i czuje, że ma wszystkich w domu…
ja mając jedną Zosię tego nie czuję
wiem, że jeszcze na mnie ktoś czeka…
na pewno jeden ktoś…
nie wiem jak będzie później
myślę, że ważne jest to, żeby czuć się spełnionym…
znam taką panią, która powiedziała, że nie będzie miała dwójki dzieci na 100m, bo się nie pomieści, mąż kupił jej dom
ja mam 2 pokoje, 54m2 i perspektywę na większe
ale na pewno, gdybym takiej perspektywy nie miała, nie zrezygnowałabym z drugiego dziecka
No, są wpadki i przypadki hihihihi
a moj maz nawet by chcial drugie, tzn jemu wszedzie dobrze 🙂
jemu generalnie rybka
Co innego mieć swoj poglad na to, ze do piatki dzieci potrzeba wiele pieniedzy,
a co innego orzekac o kims innym, ze on na pewno ten poglad podziela, bo przeciez inaczej by sobie dzieci nie sprawil i dlatego je ma, bo go stac…
wg zaprezentowanego gdzies tu przelicznika nie stac mnie nawet na jedno, a dziwne, bo jakos tego nie czuję mimo wszystko, ze nie stac… kwestia indywidualnych przelicznikow widocznie, wiec do innych osob nie przykladam swoich przelicznikow
znam zreszta rodzine o dochodach ktore tu podano jako niewystarczajace dla trojki – a tam bylo 7 synow i corka
rodzina wspaniala, dobrze wychowana, pielegnująca rodzinne hobby – rewelacja
a z drugiej strony ja bym ósemki dzieci nie chciala raczej, nawet gdybym miala dochody Krezusa – przelicznik pieniezny to nie wszystko… obawiam sie, ze ja bym takiej liczby dzieci tak nie wychowala
Matka jedynaka
nie z wyboru i nie z przelicznika
przeczytałąm wszystko…
u nas rodzice sie nie wtracaja, chociaz o drugiej ciązy powiedziałam mamie jako ostatniej. Pilnowała Bartka przez 2 lata i była na wykonczeniu. Ale oczywiscie sie cieszyła. Ja raczej wiecej nie palnuje… hm….
co do warunków do posiadnia dzieci – to
– po pierwsze, umówmy sie ze nie kazdy sie na posiadanie dzieci decyduje. Kiedys byli u nas znajomi ze swoja trójeczką, nas dwoje i dwoje dzieci. i na nas wszystkich tylko moje dzieci były planowane (mowie zarówno o dzieciach i rodzicach) 🙂 – dosc mizerna statystyka planowania rodziny. Fakt ze raczej u całej reszty wszystkie dzieci planowane. no ale czas pokaze co sie jeszcze trafi. Ja mam nieplanowana siostre.
– warunki do wychowywania dzieci to rzecz względna. kazdy ma inne priorytety i normy. Ja np mieszkam na wsi i wszedzie jeżdze samochodem. W moim moge wpiąc tylko 2 foteliki wiec chwilowo wiecej dzieci nie zmieszcze :). A dla innych sam fakt posiadania samochodu jest luksusem. Mam znajomych co mają małe mieszkanie – salon z aneksem i jedną sypialnie. Teraz – oni i dzieci 6 i 3 spią w tej sypialni. Pozatym mają pieniądze na wakacje i wszysatko co potrzeba ale zyja w ciasnocie i sa super szczęsliwi. Nigdy w zyciu im si nie dziwiłam ze chcieli drugie.
dla mnie to głupota czekac np z posiadaniem dziecka na poprawe warunków materialnych. Wsród wielu moich znajomych to własnie dzieci mobilizowały do tej poprawy. A czekac mozna długo i zawsze moze byc nie ten czas. A potem jak ten czas nadejdzie to sie ludzie latami starają. najwazniejsza jest miłosc. jak bedzie miłosc to sie srodki znajdą.
oczywiscie nie mówie o skrajnych przypadkach biedy.
nie wyrażają swojej opinii nie namawiają na następne. nie krytykowali pierwszego.
się podpiszę jeśli pozwolisz 🙂
Jak dla mnie to było bardzo niemiłe w stosunku do Vingi.
Jak urodził się Patryk mieszkaliśmy w akademiku, żyliśmy ze stypendium i renty rodzinnej, którą dostawałam po moim ojcu do momentu kiedy się uczyłam i w sumie nie mieliśmy pewnych perspektyw na przyszłość. Ale byliśmy szczęśliwi, bardzo szczęśliwi i nawet wtedy wiedziałam, że chcę mieć więcej dzieci.
Teraz mamy duży dom z ogródkiem, pracę i marzenia.
Mamy też drugie dziecko i jest ono dla mnie dużo więcej warte niż wszystkie moje metry kwadratowe.
Ja dokładnie tak samo to widzę.
Marysiu ja też tak czuję. Że gdzieś czeka na mnie dziewczynka. Nie wiem, czy będę ją mieć, bo mój mąż nie chce już pieluch, nieprzespanych nocy. Rozumiem go.
u mnie jest/było właśnie tak samo
Znasz odpowiedź na pytanie: nasi rodzice o "ilosci"naszych dzieci