Witam. Postanowiłam założyć wątek, w którym będziemy mogły opisać historie naszych zawziętych starań. Moim zamiarem jest stworzenie czegoś na wzór LeeLosiowego wątku o II kreskach, jednak będą to
historie, które nie zakończyły się JESZCZE (ale zakończą!!!) II różowymi paseczkami.
Wątek ten ma pozwolić nam poznać wzajemnie nasze historie, bo wśród tysięcy postów ciężko jest odnaleźć poszczególne historie, a nawet długoterminowe forumki często zapominają kto i z czym się boryka i jaka była jego droga. Pozwoli nam to uninąć pytań typu : “Ale przypomnij mi o co u was chodziło?”, “Ale powiedz mi proszę co już robiliście w tym kierunku”, “Przypomnij mi wy chodzicie do kliniki?” albo “A wszystkie badania już robiliście?”.
Jako zaledwie 2-miesięczna forumka zdążyłam już poznać wiele waszych historii, ale nie zawsze pamiętam, która historia dotyczyła której forumki Wątek ten pozwoli na szybciutkie sprawdzenie kto i z czym się boryka, co już robił, do czego dązy. Myślę, że będzie to świetny wątek przede wszystkim dla nowych forumek, bo od razu będą wiedzieć kto jest kim, ale i długoterminowe dziewczyny zapewne chętnie przypomną sobie historie koleżanek.
Tak więc bierzcie klawiatury w dłoń i do dzieła… , a w miarę postępów po prostu edytujcie wasze posty
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Nasze historie …
to jeszcze ja sie przywitam:)
mam naimię justyna i mam 24 lata a mąż ma 26 jestyesmy po slubie ponad 2 lata i od września 2009 roku zaczelismy sie starac o dzidzie. po prostu przestalismy sie zabezpieczac i poszliśmy na calosć!!! a tu nic….. mijał kolekny miesiac i kolejny… zaczeły sie kłótnie ze nie wychodzi, nerwy stres. i ciagle moje mysli dotyczyły tylko jednego tematu. w marcu stwierdziłam ze pojde do ginekologa on zlecił mi szereg badan… wszystko w normie. w maju maz zrobil badanie nasiena!!! i tu szok!!!! wynik był okropny tylk 15 zdrowych i 5 % ruchomych… załąmalismy sie moj lekarz skierował nas do kliniki… i tam trafiłam w sierpniu… miałam drożność jajowodw ( drozne) i we wrzesniu przystapilismy do 1 inseminacji- niestety ieudanej:( teraz właśnie zaczynam stymulacje do drugiej…. mam nadzieje ze teraz sie uda:) biore leki femara
Cześć dziewczyny
Jestem tu pierwszy raz i chcę się przywitać.
Mam na imię Aga i mam 27 lat.
Oto moja historia…
Zacznę może od tego, że bardzo chcę dziecka.
Moje problemy zaczęły się od czasu kiedy zmarły mi dwie bliskie osoby w 2007 roku. Poprzestawiały się miesiączki, prawdopodobnie od stresu. Nigdy wcześniej nie miałam cyklu, który dział by jak w szwajcarskim zegarku. Ale ogołem z 32 dniowego cyklu zrobił sie 40 dniowy lub 34 dniowy potem 36 dniowy itd.
Wybrałam się do Pani doktor gin. i ni z gruszki ni z pietruszki strzeliła,że jestem za gruba i że na pewno dzieci mieć nie będę. Dodała,że na pewno mam problemy z tarczycą itd. Oczywiście nie zrobiła żadnych badań poza usg i na podstawie wywiadu wystawiła mi taką diagnozę.
Zdołowałam się… bo było to pół roku przed moim ślubem. Na własną rękę zrobiłam hormony tarczycy i wyszło wszystko ok.
Wybrałam się do innego lekarza- wydawał sie całkiem w porządku… on co prawda zlecił mi kilka badań hormonalnych i kilka usg.
W czerwcu 2008 roku wzięłam ślub i zaczęliśmy bardziej myślec o dziecku.
Wciąż chodzilam do tego lekarza. W końcu sama zaczęłam szukać pomocy bo czas leciał i wciąż nic nie wiedziałam. Nauczyłam się od koleżanki obserwować śluz i temperaturę i dopiero na podstawiemoich wykresów i zapisek mój szanowny doktorek stwierdził,że coś nie tak z moją owulacją. Dopiero wtedy zaczęła się jazda. Najpierw zbliżenia z mężem na komende – no bo dzisiaj jest chyba “ten dzień”- wszystko takie mechaniczne.
Po kilku miesiącach jak przychodziły dni płodne nie mogliśmy już na siebie patrzeć. Potem lekarz przepisał clostilbegyt i luteinę a mąż zrobił badania nasienia. Okazało się,że ma lekką astenozoospermię ale po miesięcznej kuracji było juz ok.I tak po pól roku zażywania clostilbegytu postanowiłam zmienic znów lekarza. Mam lekko odwyższoną prolaktynę i LH, podejrzenie policystycznych jajników-ale męskie hormony są ok, zespół napięcia przedmiesiączkowego i zbyt niski estraiol i progesteron no i przy wzroście 166cm waże 78 kilo.Ostatnio moje samopoczucie psychiczne strasznie się pogorszyło. Załamałam się, straciłam nadzieję, o niczym innym nie myślę, narzekam, beczę, może problem tkwi w mojej głowie?
Wiem,że może pomóc mi jedynie ktoś kto czuje się jak ja…
Kochana, ja przy wzroście 164 ważę 82 kilo i nie daję sobie wmówić że za gruba jestem na ciąże :). Za gruba to ja jestem na bikini i stringi… Ale to też kwestia postrzegania przez innych.
Fakt- że nadwaga czasem przeszkadza w życiu, ale dopóki nie szkodzi to zdrowiu (cukrzyca, tarczyca, czy inne typowe schorzenia) to “przeszkadzanie” jest tylko w naszych-grubasków głowach.
Nie łam się, będziesz miała dzidziusia jak ja i my wszystkie- kiedyś, a dlatego że na to zasługujemy bez względu na urodę… Kobiety jesteście WIELKIE.
Cukier na tym wątku nie odpisujemy na posty 🙂 tak na przyszłość
Fryta zapraszam na zawzięte 🙂
ps. usunę tego posta jak tylko “cukierek” go przeczyta oki
edytuję, bo 12 listopada mielismy IUI…. ale czy się udało…..
Opiszę moją historię.
Mam 31 lat mój M. 35. Jesteśmy małżeństwem od 2001 roku. Od 14 roku życia różni lekarze diagnozowali różne schorzenia. Ze względu na szybki wzrost przydatków i wahadełko hormonalne “testowali” różne teorie. Miesiączki nieregularne bardzo i makabrycznie bolesne miałam od 12 roku życia. W dobie USG^^ stwierdzili policystyczność jajników i zmiany mastopatyczne piersi. Kilkukrotnie krwawienia utrzymywał się po 20-pare dni bez przerwy, ustępowały po zastrzykach. Tak więc powiedziano mi, że dzieci to ja mieć nie będę, a mój małżon usłyszał że, po operacji jąder w dzieciństwie (komplikacje po śwince bodajże) też ma marne szanse. Ok, pogodziliśmy się, dobrali się jak w korcu maku. W 2000 roku przestałam brać hormony, bo zaczęła szwankować trzustka i wątroba. Pozatym mam dziedziczną skłonność do żylaków. Skoro nie mogliśmy mieć dzieci poszliśmy po bandzie 🙂 i w 2001 roku bęc! Zrobiłam test i poleciałam jak głupia szczęśliwa do gina w Piotrkowie Tryb. (tam wtedy mieszkaliśmy) a on na to USG i pani nie jest w ciąży to tylko PCO i że test przekłamany. Zafundowali hormonki, a tu zamiast okresy niemiłosierny ból brzucha. Mężuś wpakował mnie w samochód i przewiózł 250 km do gina który mnie prowadził od zawsze. A on “Gratuluję! Pani Kasiu mamy ciążę.” Potem poleciało z górki na podtrzymaniu i 7 miesięcy w szpitalu na leżaka. Przytyłam z 58kg do 102kg, miałam cukrzycę (przez nieżyt trzustki z poprzednich lat), zatrucie ciążowe (albuminy na nerki dożylnie) i generalnie gdyby nie to że chciałam mieć Jasia chyba bym umarła.
Zaczęłam rodzić dwa tygodnie po terminie (ostatnim terminie, bo było ich trzy) w piątek o 21. W niedzielę o 10 rano zrobili cesarkę, po tym jak zaczęło zanikać tętno płodu… Potem zapaść pooperacyjna i respirator.
Bałam się jak nigdy, a mąż się rozpłakał jak się wybudziłam. Janula urodził się na szczęście zdrowy tylko siny jak śliwka (tak opowiadał mąż), ja natomiast dochodziłam do siebie 14 dni. Po 14 dniach dostałam krwotoku, nie tam krwawienia tylko krwotoku- pogotowie i hormony. Odstawiłam dwa lata temu.
Bałam się pięć lat po urodzeniu Jancia, że nie dam rady więcej. Zdecydowaliśmy się teraz po ośmiu latach. Czekamy.
Zniosę wszystko… Tylko to czekanie mnie dobija.
jesli mogę to również opisze swoja historię
Mam 24 lata mój m 27. Razem jestesmy prawie 7 lat a małżeństwem 14 miesięcy
zaczełam brac tabletki antykoncepcyjne po pól roku spotykania sie z M
bylismy młodzi wiec do powiekszenia rodziny sie nie spieszyło
miesiaczki od 11 roku życia długie, bolesne,obfite ale bardzo regularne
po tabletkach zrobily sie mniej bolesne i obfite
obydwoje zdrowi M sportowiec bez nałogów
w czerwcu 2008 roku odstawiłam tabletki bylismy juz po zareczynach ale brakowało nam takiego kopa to zcalenia zwiasku
bardzo pragnełam dziecka od dłuższego czasu ale brak dobrej pracy i fakt ze nie mielismy swojego m4 troszke nas hamował
jednak gdy zaczelismy budowe postanowilismy zacząc równiez starac sie o bobo
i nie stety nie było łatwo po odstawieniu tabletek cykle zaczeły wariowac!
tak na maksa z liczeniem dni płodnych testami owulacyjnymi ziółkami castangusem wiesiołkiem trwało to 6 cykli a moja psychika siadała z kazdym nie udanym miesiacem
było zle miedzy nami, było zle ze mna (psychicznie) byłam u krancu sił m równiez i w końcu w czerwcu 2009 roku udało sie( w cyklu który był wyluzowany na maksa) 10 lipca zobaczyłam piekne 2 kreski
ciąża bez żadnych komplikacji po za niesamowitymi mdłosciami i niskim żelazem
teraz te 2 kreseczki maja juz prawie 9 miesiecy, Majeczka urodziła sie zdrowa po dosc cięzkim porodzie ale wszystko było tego warte
powodzenia dziewczynki
Cześć dziewczyny!
Zaraz zaraz…. ile to ja mam lat? lada dzień skończę 33 a mój mąż skończył już 34. Znamy się chyba będzie 11 lat, jesteśmy małżeństwem od 5 lat. Sześć lat temu zapragnęliśmy dzidziusia, bałam się trochę ale jakoś tak zupełnie na luzie i bez ciśnienia odstawiliśmy zabezpieczenia i w 5 cyklu zaskoczyło… Córeczka w lipcu skończyła 5 lat, uwielbia dzidziusie i namawiała nas na maleństwo już dłuższy czas. No i jakoś tak w pewnej chwili poczułam, że jestem gotowa i chcę, no i leci 6 cykl i jeszcze nie wyszło. W sumie jeszcze nie zrobiłam badań, tylko kilka dni temu TSH, jest chyba niezłe 1,666, we wrześniu i październiku miałam monitoring owulacji i wszystko w porządku, pęcherzyk rośnie, pęka, endo grube. I to tyle na chwilę obecną, staram się nie spinać i nie fisiować za mocno…..
E2 FSH i LH w normie….
5 stycznia 2011 – chyba się udało, dziś test pokazał II kreseczki
18 stycznia – nie udało się, poroniłam na początku 7 tc………
Cześć dziewczyny! Oto moja historia.
Mam 27 lat, mój mąż 28 lat, razem jesteśmy 6 lat a małżeństwem od prawie 4.
Od 2001 roku (miałam 18 lat) do dzisiaj borykam się z nieregularnymi miesiączkami bądź ich brakiem. Największym problemem jest torbielowata struktura lewego jajnika, co pewien czas pojawiają się na nim cysty, natomiast prawy jajnik normalny, zdrowy. Mam również zaburzoną II fazę cyklu.
W styczniu 2006 roku podjeliśmy decyzje o dziecku to było jeszcze przed ślubem. Na początku postanowiliśmy nie stosować żadnych wspomagaczy, że może się uda. Nietety minęło sześć miesięcy i nic. Koleżanka poleciła mi swojego ginekologa, starsza, doświadczona pani doktor, która we wrześniu 2006 przepisała mi jedynie dufaston od 16 dc do 25 dc i stosować przez dwa cykle. Efekty marne więc dałam sobie spokój i postanowiłam że zaczniemy od nowego roku, ale tym razem pójdę do swojego lekarza. W listipadzie tego samego roku dostałam @ bez udziału jakichkolwiek leków, jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak bardzo z jej przyjścia. Kolejny cykl @ miała być 17.12.2006r. Oj dobrze pamiętam. Przyszedł ten dzień, bolał mnie brzuch i przestał. Pomyślałam, że pewnie znów pojawiła się cysta i pójdę do mojago gin dopiero po świętach. 26.12.2006r. źle się poczułam i zażartowałam do męża, że może jestem w ciąży, więc kazał mi zrobić szybciutko teścik. Łącznie to zrobiłam ich trzy i na wszystkich były dwie ciemne grube kreski. Natomiast sylwestra spędziłam w szpitalu na podtrzymaniu, ponieważ przed północą dostałam krwanienia, a dziewięć miesięcy później 13.08.2007r. urodziłam zdrową córeczkę.
Obecnie od około roku staramy się o drugie dziecko. Rozpoczęłam kurację z clo i luteiną, tak będzie przez dwa cykle, a jeśli ciąży nie będzie czeka mnie laparoskopia. Strasznie się boję, ale mam nadzieję, że się uda.
Niestety trzy cykle ze wspomaganiam z clo nie przyniósł żadnych efektów, ale jest jeden plus jak narazie mam własną owulację potwierdzoną monitoringiem, zobaczymy jak długo, a laparo… cóż boję się, wolę odciągnąć ją w czasie tak długo jak będzie to możliwe.
W drugim naturalnym cyklu po kuracji clo zobaczyłam upragnione II kreseczki, jak narazie dzidziuś zdrowo rośnie
Witam.:)
Ja również opowiem swoją historię. Ja 29 lat, mój M.33 lata. Staramy się od lipca 2010 r. Bez żadnego stresu. Ale niestety 2 upragnionych kresek nie widać.
Moje obawy zaczęły się w grudniu. Zaczęłam szukać przyczyny co jest nie tak, liczyłam dni płodne i nie czekałam na @. A ona zaczęła się spóźniać o kilka dni, cykle się wydłużyły, a ja dostaję szału. Po olewających wizytach u mojego długoletniego gina, postanowiłam zmienić na lekarza specjalizującego się w leczeniu niepłodności, po pierwszej wizycie skierowanie na szereg badań hormonalnych. Czeka mnie kolejna wizyta i kolejne badania. Jak się coś zmieni dam znać.
Witajcie.
Tak przeglądałam to forum i stwierdziłam, że muszę się z Wami podzielić moimi ciągłymi niepowodzeniami.
Otóż od roku się staramy i niestety nic. Początek też był “łatwy” wizyta u ginia wiadomość wszystko jest ok. kwas foliowy na dokładkę i do dzieła. Do końca roku braliśmy to na luzie, ale od początku roku wzięliśmy się na poważnie: badania na tarczyce, hormonów-wszystko w normie. W końcu przyszła kolej na mojego M- badania nasienia. 2 dni przed umówionym badaniem (26-02) paskudnie złamał sobie prawe ramię (groziła nawet operacja) i niestety badania musieliśmy odmówić. Teraz gdy już jest ok Pani embriolog właśnie mi oddzwoniła, że badania dopiero od lipca gdyż do końca maja ma terminy już zajęte a w czerwcu wdrażają nowy system komputerowy i musimy poczekać. i znowu nici. Ja już nie biorę kwasu, nie latam z testami na owulkę a ni tym bradziej ciążowymi i znów czuję, że jutro dostanę@!!! Z moim M się coraz bardziej oddalamy, ja dostaję coraz większego doła. Mówią, że należy wrzucić na luz, ale jak jak w koło pełno zaciążonych i rodzących. Stres nie pomaga w zajściu, a przecież moja znajoma: budowa domu, kredyt, 3 letnie dziecko, po roku wróciła do pracy żeby z kasą wyrobić. Mieszka w domu jeszcze z 3 innego rodzeństwa o które też musi dbać gdy matka za kasą za granicę wyjedzie- ta dopiero ma stresu co nie miara a w zeszłym tygodniu urodziła śliczną córcię- znowu powód do doła. Chrześnica męża skończyła w zeszły poniedziałek roczek- a my nadal nic…ja już nie wiem czy mam w ogóle jeszcze jakiś powód do radości -ciekawe czy kiedykolwiek się z Wami podzielę 2 kreskami:(:(:(
to i ja cos o sobie napisze 🙂
Mam 26 lat, maz 29, razem od 5 lat. Na poczatku nie chcielismy dziecka, bralam tabletki antykoncepcyjne. Okolo poltora roku temu stwierdzilismy, ze teraz skoro juz ksonczylismy studia, mamy zabezpieczenie finansowe to mozemy miec i dziecko. Przestalismy sie zabezpieczac i nawinie myslalm, ze samo wyjdzie w 1 moze 2 miesiacu.. a tu nic, miesiac po miesiacu, zaczynalam wariowac, piersi bolaly mnie przez 3 tygodnie przed okresem, co miesiac wydawalo mi sie, ze moze juz jestem w ciazy, po jakims czasie sie zalamalam, stwierdzilam, ze cos jest nie tak, poszlam do lekarza i udalo mi sie dostac skierowanie do ginekologa, mieszkam za granica, ale do ginekologa trafilam dopiero po 5 miesiacach, tyle musialam czekac, przez te 5 miesiecy dalej nie bylo ciazy. Zbadali moje hormony, zrobili USG – wszystko w porzadku, maz dostal skierowanie na badania, kolejne czekanie na wizyte zeby czegos sie dowiedziec. Wizyta sie odbyla lekarz powiedzial, ze nie jest zle, al emaz musi jeszcze jedno badanie zrobic, potem nagle okazalo sie, ze jest tragicznie!!! Ze maz ma dokladnie 96,9% nieprawidlowych form, wynikow nie dostalam do reki ale wywalczylam je sobie i sie okazalo, ze 28 % plemnikow ruchomych, ale wolnych poruszajacych sie do przedu, 24 mln w m6… lekarz powiedzial, ze absolutnie nie mamy szans na naturalne zaplodnienie i w ogole to na nic tylko ISCE, rozplakalam sie.. 🙁 na moje pytania czy jakos mozna poprawic te plemniki, lekarz stwierdzil, ze nic sie z tym nei da zrobic i tak juz byc musi:( skierowal nas jednak do kliniki leczenia neiplodnosci, czekamy na list… pewnie kolejne pol roku. Jestem zalamana, wydaje mi sie, ze zaczynam szalec, codziennie o tym mysle, mam straszne doly a dookoloa kolezanki zachodza w ciaze jedna po drugiej, za pierwszym podejsciem… :(( w przyszlym tygodniu jade do Polski i idziemy z mezem do kliniki leczenia neiplodnosci w polsce aby zrobci te podstawowe badania i poradzic sie lekarza. Bierzemy do 2 miesiecy witaminy dla par starajacych sie o dziecko, maz dodatkowo teraz zaczal brac wyciag z sosny nadmorskiej (podobno pomaga przy nieprawidlowej morfologii). Dodam jeszcze, ze oboje prowadzimy zdrowy i aktywny tryb zycia, nie pijemy alkoholu nie palimy papierosow, maz nie pije nawet kawy!!! Czasami wydaje mi sie, ze nie dam rady, nie wiem czy chce ICSE, juzIVF bylo by lepsze, to wszystko mnie rpzeraza, nie bylam do tego przygotowana, na drugiej wizycie lekarz po prostu mnie zabil, moja pewnosc siebie i moje nadzieje. Maz tez to przezywa, tym bardziej, ze pochodzi z takei kultury, a ktorej dzieci to wielki dar, swiadcza o milosci malzonkow itd itd… nic mi o tym nie mowi ale na pewno dalsza rodzina i sasiedzi juz na nasz temat plotkuja (wiem, ze zacofane spoleczenstwo, nie poiwnnam sie przejmowac, ale ciezko jest :(( ) Rozpisalam sie dosc obszernie hehe ale to i tak tylko po krotce 😉
Ineskhan- mamy ze sobą wiele wspólnego jeżeli chodzi o wariację myśli!!!!
Mój M niestety pali i jakoś nie kwapi się do przestania już go tyle razy prosiłam że jak nie umie rzucić to niech chociaż ograniczy (minimum paczka dziennie!!!!)
jakoś mam głupie przeczucie że właśnie jego plemniczki będą z tego powodu mało konkretne- choć mu tego oczywiście nigdy nie powiedziałam, ale wystarczająco sie nasłuchałam u ginia i naczytałam w internecie.
Gdzie będziecie robić badania? My w Opolu (podobno są super, ale niestety musimy poczekać). Trzymam kciuki za Was i nas 🙂
sylwinka, to nie jest wątek na pogaduchy. zapraszam na “zawzięte 5” lub “ranking starających się i zaciążonych 2011”.
jutro usunę mojego posta, a Ty, proszę, usuń swojego 🙂
Dam Ci dobrą radę, jesli możesz to jedź do “prawdziwej” kliniki tylko nie do Opola
witam ja chyba tez sie przylacze.mam 23 lata maz ma 27 lat.
otoz malzenstwem jestesmy od prawie roku jestesmy ze soba juz od 3 w marcu zeszlego roku po zrobieniu testu ciazowego bylismy najszczesliwszymi ludzmi na wiecie jednak nasze szczescie nie trwalo dlugo gdyz w maju z silnym krwawieniem i bolami trafilam do szpitala a tam wyrok serduszko nie bije dziecko jest martwe zabieg leki upokajajace i do domu dlugo dochodzilam do siebie ale potem znow zaczelismy marzyc o dziecku niestety bezskutecznie w kwietniu tego roku zaczelam robic wszystkie badania okazalo sie ze mam wysoka prolaktyne leki na zbicie i oczekiwanie na @ ktora jednak nie przychodzila zrobilam test okazalo sie ze znow jestem w ciazy bylam bardzo szczesliwa ale jednoczesnie tak bardzo sie balam na poczatku bylo wszystko ok okazalo sie ze w ciazy bylam od marca… bylam gdyz 23 maja zaczelam plamic wystraszona pojechalam do lekarza niestety nie zastalam go wrocilam do domu wmawiajac ssobie i mezowi ze wszystko bedzie dobrze, wieczorem zabralo mnie pogotowie niestety dostalam krwotoku dziecko juz bylo martwe skonczylo sie na czyszczeniu macicy i lekach uspokajajacych po 3 dniach w dzien matki wyjscie do domu. moja lekarka stwierdzila ze dziecko zle sie rozwijalo i to dlatego, teraz trzeba czekac…. tylko na co?
Witam. Pragnę do Was dołaczyc 🙂
Ja-30 lat, M- 27, po ślubie prawie 3 lata, staramy się o dziecko od sierpnia 2010 i nic. Wprawdzie jestem już mama 6 latki, ale ojcem jest mój poprzedni partner. W poprzednia ciąze zaszłam w 12 cyklu, czyli tez nie od razu, ale bez specjalnych staran, badan, leków itp. Teraz jestem juz po czyszczeniu macicy, spowodowanym prawdopodobnym poronieniem samoistnym (nawet nie wiedzialam ze jestem, bylam w ciazy i miałam krwotok), po czym zmuszona bylam dostawac duphaston na uregulowanie @, gdyż po zabiegu nie chciała sie pojawic. I tak biore ten duphaston juz 4 cykl, @ sie pojawia jak w zegarku, co 27-28dni, czuje ból owulacyjny i co miesiac modlę się, żeby @ sie nie pojawiła… Jestem jeszcze przed wszelkimi badaniami, bo wg lekarza za krotko działamy, ale jestem coraz bardziej zniechecona. M podtrzymuje mnie na duchu twierdzac, ze przeciez nikt nie powiedzial, ze nam sie nie uda, ale ja bym chciala juz, teraz, w tej chwili i nie moge patrzec na kobiety w ciazy (a jak na zlosc co trzecia napotkana ma piekny brzuszek) bo mnie zazdrosc zżera… Mam nadzieje, że kiedyś nam sie uda… Pozdrawiam starające się dziewczyny i te którym się udało też 🙂
Kiedy po nonad 1,5 miesiącu od ostatniej @ zrobiłam sobie test ciążowy i nic nie wyszło wcale się nie zdziwiłam, po tygodniu zrobiłam 2 i nadal nic.
Kiedy pojawiły się nudności 3 dniowe ból w podbrzuszu i kłójący jajnik, ale stwierdziłam że to normalne po chorobie i pewnie @ się zbliża. W pracy zaczęłam reagować na różne zapachy. Co było dość dziwne. W końcu postanowiłam zrobić sobie Bete HCG aby w końcu zacząć brać dupka na wywołanie miesiączki, gdyż ponad 2 miesiące od ostatniej @ i nadal nic nawet małego plamienia. Szłam na wynik po to aby potwierdzić że nie jestem w ciąży, bo nie wierzyłam że może być inaczej.
22.12.2011 Idę zrobić Betę.
23.12.011 Odbieram wynik z bety i….
Jakież było moje zdziwienie gdy wynik pokazał
23,65 norma – 0.00 – 1.00.
JESTEM W SZOKU !!!
Od razu zadzwoniłam do swojego lekarza. Stwierdził że to najprawdopodobniej ciąża. Mam się zgłosić do niego w środę po świętach.
28.12.2011 – Idę na wizytę do swojego lekarza, jednak na usg nic nie widać. Doktor mówi żeby się nie martwić bo najprawdopodobniej to początek ciąży i jest jeszcze w drodze do macicy, ponieważ moje cykle są bardzo długie. Widzimy się 3 stycznia na wizycie wtedy powinno być już wiadomo.
Bardzo się denerwuję. Mam nadzieję że wszystko ok.
Jutro idę zrobić jeszcze raz Bete. Zobaczymy jak przyrosła?
Znasz odpowiedź na pytanie: Nasze historie …