Macie takie swoje prywatne, małe odchyłki?
ja mam parę
– łykam codziennie leki, mam opakowanie a w nim np. 4 listki (tak to się nazywa?), wyciągam jeden, wyciskam z niego po kolei, w rządkach tabletki, dopóki listek nie będzie pusty. Potem biorę się za następny itd. Nerwicy dostaję, kiedy ktoś bezmyślnie, nie patrząc na kolejność weźmie i np. ze środka nienapoczętego listka wyjmie tabletkę 😀
– podobnie mam z wyciąganiem torebek herbaty z pudełka, musi być po kolei
– nie dam rady wyłączyć radia, ani wysiąść z samochodu w połowie piosenki. Muszę doczekać do końca, choćby to nawet Sandra śpiewała.
– zawsze stawiam balsamy do ciała do góry nogami, bo nie dzierżę, jak plują po trosze zamiast się gładko wyciskać
proszę się dzielić swoimi 😎
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: nasze małe dziwactwa
Kawy ze szklanki tez nie wypije.
mysle i mysle juz drugi dzien i tylko te “okraki” mi do glowy przychodza: nie przejde pod slupami zwanymi “okraka” czyli takie dwa schodzace sie na czubku.
o to to!
ale pryzynam, że juz bardzo dawno nikt nie próbował tak mi jej podac
no tego to tez raczej wolalabym uniknac, tak jak soku czy wody z kubka, ale gdybym nie miala wyjscia, to dalabym rade wypic. wiec chyba to sie nie liczy.
ja mam tak samo. Nie znoszę górnego światła.
no właśnie 🙂 Moje picie herbaty w kubkach z jasnym wnętrzem też nie zabiera więcej czasu – w domu ma wszystkie z taki, więc nie muszę szukać odpowiedniego kubka :p Natomiast odpowiednie pakowanie zakupów czy zmywarki jest może bardziej czasochłonne, bo czasem muszę poprawiać po innych, ale za to potem duuużo szybciej się takie posegregowane zakupy czy naczynia wkłada na ich miejsce. Podobnie jest z wieszaniem prania. Jak jest dobrze powieszone to znacznie mnie rzeczy wymaga prasowania.
ja zwykłej kawy też nie, ale już latte w dużej szklance jest OK. Nie lubię pić zimnych napojów z kubków.
A co powiecie o ryskach? 😉
O małych ryskach np. na telefonie, mp3-ce….
Albo jak jakiś paproch wpadnie za jakąś szybkę i nie sposób tego wyciągnąć 😉
Oj to jest fatalne i irytujące do granic możliwości. Mogę taką rzecz przecierać wiekami, próbować wydobyć paproch, aż opadam z sił psychicznych i często uderzam w tę rzecz, albo nią rzucam. Nienawidzę tego.
Aaaa i jeszcze jedno – metka z ubrania na takiej żyłce. Zawsze muszę sprawdzić czy rozcięta żyłka na pół jest cała w śmietniku, czy oby jakiś jej fragment nie został na blacie. A często te żyłki wyrywam zębami, co powoduje ogólny wrzask mojego W na całe mieszkanie :D.
Nigdy nie podam z pamięci swojego numeru telefonu, chociaż go znam. Zawsze się boję, że się pomylę i mam zapisany. Jak wystukuję PIN w bankomacie, to strasznie się denerwuję, czy na pewno dobrze pamiętam (jeszcze nigdy źle nie wpisałam, a nerwicę mam na tym punkcie ogromną).
Innych dziwactw nie pamiętam, a z wielu wyrosłam (np. kiedyś nie przechodziłam pod podwójnymi słupami i jak czegoś dotknęłam, to musiałam to dotknięcie powtórzyć jeszcze 2 razy).
Raz poszłam w nocy po ciemku do łazienki. Było to w naszym nowym mieszkaniu, mieszkaliśmy tam może 3 dni. Świeciło się w kuchni, więc mniej więcej widziałam. Pech chciał, że chwilę po mnie do łazienki wszedł mąż. W życiu go tak nie wystraszyłam jak wtedy:D Normalnie darł się na głos:D Teraz mówi, że ma przeze mnie kilka lat życia mniej:)
Za nic na świecie!!!!
Jak dobrze że to forum a nie real, bo po torturach to bym się poddała 🙂
Nie zasne w lozku na ktorym jest chociaz jeden malenki okruszek, albo pofaldowane przescieradlo – musi byc idealnie gladkie.
poduszki, koldre klade w okreslony sposob
zawsze wacham gabke do naczyn – zmieniam bardzo czesto, wiec nie wiem czemu to robie
tabletki wyciskam w okreslonej kolejnosci
chleb smaruje po wiekszej (prawej) stronie
kanapke gryze z okreslonej strony, tzn chleb musi byc sie zakrecac w lewo:D
dokrecam namietnie krany, bo mnie cholera bierze od kapiacej wody
jak ktos ciamka wychodze z pomieszczenia – nie wazne, czy to wypada i czy ten ktos sie obrazi:)
prasyje posciel i reczniki, co wg niektorych osob jest czyms dziwnym (dla mnie normalne)
nie wyjde z domu bez pomalowanych oczu:)
Dawaj dawaj szkocik:)
uwielbiam wieszac pranie w sloneczny dzien. biore takie wilgotne i miekkie od plynu zmiękczajacego ubrania i od czasu do czasu jakies wącham 😉 piore kolorami, wieszam rowno, i sobie lubie popatrzec, jak juz wisi.
z robieniem kawy mam tak, jak w “dniu świra” 😀
jestem czlowiekiem porannym – wole wstac o 4 rano i cos robic, niz siedziec nad czyms do pozna w nocy. jedna z najwiekszych przyjemnosci jest dla mnie wychodzenia bladym switem z psem na spacer.
podczas rozmowy z kims często – wydaje mi sie, ze nieswiadomie – poprawiam komus kolnierzyk, wygladzam koszule, dotykam czyjegos ramienia itp. strasznie mnie to wkurza, bo sama NIE ZNOSZĘ, gdy ktos zachowuje sie tak w stosunku do mnie.
cudowne “dziwactwo”-zazdroszcze, podziwiam! W sumie mam tak samo, tylko ze za cienka jestem i przegrywam z rodzina w sprawie roznych dupereli w mieszkaniu- najlepsza wersja jest jak u Ciebie- nic na wierzchu wszystko w szafkach ! ( tym bardziej ze tych roznych szafek szuflad szaf, schowkow mam pelno. wiec jest gdzie chowac….) Ze zbieraniem i komletowaniem zabawek tez popieram- no i niestety na tym polu ja rowniez odpadlam….. To jest baaardzo ciezka praca zeby nad tym wszystkim zapanowac- takze szacunek!
Pranie…suszarka b. przydatna w zimie ale NIE MA nic fajniejszego, niż pachnące, wysuszone na letnim wietrze pranie:)
to jest świetne:D
moja koleżaka ok 50-tki wali wszystkich po ramieniu i też tego nie lubi u siebie:D
robie niestety tak samo:)
I jeszcze idac z kims MUSZE byc po prawej stronie:D
Ja nie poprawiam, ale za to w myślach wyobrażam sobie że poprawiam, wygładzam, przesuwam itp.
Jeszcze nienawidzę jak coś jest krzywe. Np. jak ktoś ma krzywo związane włosy, albo kucyk lekko przesunięty na jedną stronę głowy. Zawsze mam ochotę poprawić. Ale tego nie robię, tylko wpatruję się w to i wyobrażam sobie jak to poprawiam.
I z drapaniem mam dziwnie. Jak zaswędzi mnie lewe ramie to się w nie podrapię, a potem muszę podrapać się w prawe ramie w tym samym miejscu, mimo że mnie nie swędzi.
Nienawidzę jak dotyka się w nocy moje stopy :mad:. Nawet moje własne siebie nawzajem nie dotykają.
Znasz odpowiedź na pytanie: nasze małe dziwactwa