Nauczanie w domu

Co myslicie o mozliwosci uczenia dziecka w domu? Dziala to tak, ze rodzic jest “nauczycielem”, musi w ciagu roku szkolnego “przejsc” przez konkretny material, ale dziecko nie chodzi do szkoly. Oczywiscie rodzic ma przydzielonego nauczyciela, ktory np. sprawdza testy lub pomaga w niektorych rzeczach, ale to od rodzica zalezy w jakim tempie i w jaki sposob wiedza jest przekazywana.
Zdecydowalybyscie sie na cos takiego? Co sie Wam nie podoba lub podoba w takim przypadku? Jakie widzicie plusy i minusy takiego systemu?

Ciekawa jestem Waszych opini, bo zastanawiam sie czy nie wybrac takiej edukacji dla Daniela. Mam jeszcze sporo czasu do namyslu, ale chodzi mi to po glowie :).
Pozdrawiam,

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Nauczanie w domu

  1. ja jestem przeciwna nauczaniu w domu,a przede wszystkim dlatego, ze dziecko nie jest odizolowane od rówieśników.Własnie w szkole przechodzi największa szkołę zycia nie koniecznie pod względem nauki,ale pod względem budowania relacji zrozumienia innych dzieci,akceptacji innych,,przebaczania.

      • Zamieszczone przez Jane
        W zyciu bym sie na to nie zdecydowala. Niestety nie naleze do tych systematycznych i wystarczy mi, ze ucze Malgosie polskich literek. Poza tym idac do szkoly dziecko, poza nauka, uczy sie funkcjonowania w grupie, no i matka ma troche spokoju w domu 😉 Z tego samego powodu tez moje dzieci chodza do przedszkola. Jak sa w domu to nikomu to nie sluzy: ani im, ani mnie.

        podpisze sie w calej rozciaglosci (z wyjatkiem imion i polskich literek 😉 )

        • Takie nauczanie w domu to zabranie dziecku kawalka zycia. Niezdecydowalabym sie na to nigdy w zyciu… Uwazam, ze takie nauczanie jest dla dzieci chorych, ktore i tak moim zdaniem powinno sie jak najczesciej wypuszczac w zycie spoleczne a nie zamykac w domu:(

          • Zamieszczone przez tora

            Taki tryb nauczania, z wynajetym nauczycielm musi sporo kosztowac;) opcja dobra np dla dzieci pana prezydenta. I do konca mi sie nie chce wierzyc w to co jest tam napisane…….

            Aczkolwiek jak sobie pomysle co sie czasem w szkolach dzieje, to sie zawahalam. Ostatnio u nas, w innym miasteczku, z 5 mil od nas… Na basenie znanym nam instruktor molestowal 6 letnia dziewczynke, ktora rodzice zapisane na nauke plywania. I teraz pusc dziecko na basen….. Paranoja.

            Ale zeby zamknac dziecko “w klatce” przed tym zlym swiatem to tez nie dobrze, nie mozna zeswirowac…

              • Byłam ostatnio na pogadance z przedszkolnym psychologiem. Pani uświadomiła nam, że dzieci myślą że są pępkiem świata (pani to ładniej określiła 😉 ) sa dla swoich rodziców najważniejsze, w domu sa najwazniejsze, a w przedszkolu, szkole uczą się, że inni tez są ważni, że nie zawsze będa pierwsze, najlepsze itd.
                Ula miała właśnie taki problem na początku przedszkola, że się nie utożsamiała z grupą, przedszkole widziała ta: ona, pani i inne dzieci.
                Poza tym jest typem przywódcy i dowiedziałam się, że najgorsze co można zrobić to nie posłać takiego dziecka do przedszkola (szkoły), w grupie nauczy się jak być dobrym przywódcą, kierownikiem. W domu tego nie zrobi.

                Zamieszczone przez adonay
                moja przyjaciolka prowadzi takie nauczanie swoich 2 synkow od roku teraz obecnie drugi rok zaczela,Jej dzieci sa z programem o rok do przodu,co jakis czas jezdzi do Warszawy w celu sprawdzenia poprzez testy i rozmowy dzieci ich poziom,chłopcy wypadaja znakomicie.ja tez chcialam wziac przyklad z mojej przyjaciolki,ale niestety moj maz pedagog nie wyrazil zgody,a wyrazic ja musza oboje rodzice.sama widze, ze jak dzieci sa chore i ucze je w domu to szybciej i lepiej przyswajaja wiedze a czesto jest tak, ze wracaja ze szkoly i nic nie wiedza,niczego sie nie nauczyly,bo na lekcji byly rozkojarzone i tak siedze z Paula calymi godzinami nad lekcjami,materialem,bo mam z Nia problemy a do tego zalamuja mnie dzieci w szkole ich zachowania,teksty,to jak rania inne dzieci,ale co tu winic je?to rodzice ksztaltuja swoje pociechy,jak sie je ksztaltuje wychowuje takie one sa.dodam, ze dzieki nauczaniu w domu,moja przyjaciolka ma wiecej czasu,by realizowac inne plany -dzieci rozwijaja sie sportowo plastycznie muzycznie(maja na to duzo wiecej czasu) takze maja kontakt z innymi dzieci

                Nie zapominajmy, że szkoła jest nie tylko po to, żeby dziecko zostało omnibusem

                • Dokladnie.
                  Jesli chodzi o same tresci nauczania, mysle ze tak do poziomu konca gimnazjum dalabym sobie rade z samodzielnym nauczeniem dziecka na dobrym poziomie. Ale nie w tym problem, nie o same wyniki testow chodzi.

                  • Ja jestem zdecydowanie na nie. O ile nie towarzyszą temu okoliczności specjalne.

                    • Zdecydowanie nie. Mam kontakt z chłopcem, który w klasach I-IV był uczony przez rodziców i jego przykład (mimo że jednostkowy) jest potwierdzeniem mojego zdania.

                      pozdrawiamy

                      • Zamieszczone przez Jane
                        W zyciu bym sie na to nie zdecydowala. Niestety nie naleze do tych systematycznych i wystarczy mi, ze ucze Malgosie polskich literek. Poza tym idac do szkoly dziecko, poza nauka, uczy sie funkcjonowania w grupie, no i matka ma troche spokoju w domu 😉 Z tego samego powodu tez moje dzieci chodza do przedszkola. Jak sa w domu to nikomu to nie sluzy: ani im, ani mnie.

                        oh, dokładnie tak. ja byłabym najgorszym nauczycielem świata…..dla moich dzieci. jakieś inne, obce moge uczyć ale włsnych nie. one sie mnie nie słuchają i robią co chcą.

                        A w temacie nauczania w domu: Ja synka w przedszkolu zapisałam na wszystkie zajęcia dodatkowe – zeby nauczył sie słuchać róznych dorosłych. baletu sie przeciez nie nauczy ale bedzie miał kontakt z kolejną osobą – autorytetem. kazde takie zajecia to nowe doświadczenie. Nawet jak dziecko ma kontakt ze znajomymi dziećmi to w domu nie musi sobie radzić z OBCYMI dorosłymi. a tego tez szkoła uczy. Uczy porzadku społecznego, rywalizacji, ambicji. Oczywiście ze mozna w domu przerobic wiecej materiału jak ktoś umie ale kosztem umiejętności społecznych. Do tego świat sie zaweza di tego co moze zaproponowac mama. a nawet jak duzo wiesz to 10 dorosłych nauczycieli napewno wie wiecej. do tego dochodzą inne dzieci
                        a wszystkie demoralizujące treści……i tak znajdą w internecie

                        • Nauczanie domowe nie wyklucza udzialu z=w zajeciach poza lekcyjnych w szkole – np basen tenis czy koszykowka – czy cokolwiek tam jest…
                          Maja przez to dzieci kontakt z rowiesnikami.

                          Ja ze wzgledu na tryb naszego zycia zamerzam prowadzic nauczanie domowe 6 tyg w roku.
                          Duza czesc naszych znajomych wlasnie wybrala taki sposob nauki dla swoich dzieci – pasuej do ich trybow zycia i wierzcie mi- nie sa one wacle pokrzywdzone wrecz przeciwnie!!!
                          Jeden z naszycdh p[rzyjaciol – zabral swojego nastoletniego syna na Antarktyde – bo wlasnei o tym sie uczyli.
                          Kiedy go uczyl o rafie koralowej – wszyscy razem pojechalismy ny=urkowaci ogladac ja z bliska…
                          Takze jak widzicie wszytko ma swoje o=plusy i minusy…

                          Przykladow moglabym mnozyc w nieskonczonosc… Bo kazda wieksza wyprawa wiaze sie u nich z jakims innym przedmotem itp…

                          • Zamieszczone przez lauidz
                            Nauczanie domowe nie wyklucza udzialu z=w zajeciach poza lekcyjnych w szkole – np basen tenis czy koszykowka – czy cokolwiek tam jest…
                            Maja przez to dzieci kontakt z rowiesnikami.

                            Ja ze wzgledu na tryb naszego zycia zamerzam prowadzic nauczanie domowe 6 tyg w roku.
                            Duza czesc naszych znajomych wlasnie wybrala taki sposob nauki dla swoich dzieci – pasuej do ich trybow zycia i wierzcie mi- nie sa one wacle pokrzywdzone wrecz przeciwnie!!!
                            Jeden z naszycdh p[rzyjaciol – zabral swojego nastoletniego syna na Antarktyde – bo wlasnei o tym sie uczyli.
                            Kiedy go uczyl o rafie koralowej – wszyscy razem pojechalismy ny=urkowaci ogladac ja z bliska…
                            Takze jak widzicie wszytko ma swoje o=plusy i minusy…

                            Przykladow moglabym mnozyc w nieskonczonosc… Bo kazda wieksza wyprawa wiaze sie u nich z jakims innym przedmotem itp…

                            Wlasciwie chcialabym miec taka mozliwosc, tyle czasu i pieniedzy zeby dziecku pokazac caly swiat…

                            • 6 tygodni w roku – wiec nie mowimy o tym samym.
                              Reszte powiedziala malimarta.

                              • o, jaki ciekawy watek, a ja przegapilam

                                osobiscie jestem zdecydwoanie na nie
                                nawet zakladajac, ze mam dostateczna wiedze, zeby uczyc swoje dziecko, wiem z doswiadczenia, ze rodzic/bliski krewny nie jest w stanie zbudowac relacji z dzieckiem, ktora bylaby odpowiednikiem relacji nauczyciel-uczen

                                duzym uproszczeniem byloby powiedzenie po prostu, ze rodzic ma mniejsze szanse na respekt rozumiany jako wykonywanie polecen (uzywam slowa respekt, choc nie do konca mam je na mysli – ups – z przejedzenia brak mi slow)
                                jakos chyba bardziej latwiej bedzie mojemu dziecku zaprezentowac niechec do nauki przed matka/ojcem niz przed nauczycielem
                                wiem, wiedze daje sie przekazac w ciekawy sposob, sama jestem nauczycielem i chyba wiem, jak to sie robi, bo dzieciaki lubia byc na moich lekcjach
                                niestety, realia nie zawsze pozwalaja na urzadzanie wycieczek krajoznawczych przy kazdym temacie

                                ktos wspominal, ze w jakims innym kraju dzieci w ciagu 12 lat zdobywaja wiedze porownywalna do osmioletniej edukacji w pl
                                zgodze sie z tym
                                a jednak musze dorzucic cos, co chyba moze stanowic jakis argument w generalnych rozwazaniach
                                bylam na nauczycielskim kontrakcie w kanadzie swego czasu (no, nie tak zupelnie dawno temu, a jednak) i pewna rzecz rzucila mi sie w oczy
                                zaraz po powrocie do polski wrocilam do uczenia w szkole i dzieci, szczegolnie te mlodsze nie posiadaly elementarnych umiejetnosci pracy w grupie
                                nie umialy sie dzielic, nie umialy wspolpracowac ze soba, nie tworzyly grupy
                                to bylo uczenie niezmiennie rywalizujacych ze soba jednostek
                                wobec moich doswiadczen kanadyjskich to byla potezna roznica

                                moze wlasnie o to budowanie relacji w grupie chodzi? moze te cztery lata edukacji “na prozno” sluza takim celom?
                                niby mozna robic to na innych zajeciach, ale jednak inne zajecia nie daja tak kompleksowych mozliwosci bycia czlonkiem czegos wiekszego, kiedy stawia sie dzieciom roznorodne zadania a nie tylko taniec w grupie tanecznej, karate w grupie karate itd. w szkole dzieci maja jakies samorzady, organizuja przedstawienia, maja potancowki, maja tez to mniej oficjalne zycie: problemy w klasie, problemy szkoly, przyjaznie, klotnie, itp.
                                imho, oczywiscie:)

                                • Zamieszczone przez Lea
                                  6 tygodni w roku – wiec nie mowimy o tym samym.
                                  Reszte powiedziala malimarta.

                                  6 tyg to bedzie u mnie – jak przyjdzie na to czas 😉 – choc mozew wszystko sie zmienic 🙂

                                  Co do tych moich znajomych – to kontynuuja to w liceum… – nauczanie domowe…

                                  No i maja do pewnych przedmiotow nauczyciela prywatnego… Im to pasuje… i sprawdza sie w przypadku ich syna. Nie wiem czy ma plany iscd na studia czy nie…
                                  Wiem ze sposob w jaki wychowuja swoje dzieci, tryb zycia jaki prowadza nie zagraza rozwojowi spolecznemu ich dziei – tzn – praca w grupie, zachowania spoleczne… ale zdaje sowbie tez sprawe ze nie kazdego na to stac – ze wzgledow czasowych czy nawet finansowych. Kazdy prowadzi tez inny tryb zycia – i to co sprawdza sie u jednych nie konoecznie bedzie sie sprawdzalo w rodzinnie innych.

                                  • Oczywiscie. A liceum to juz w ogole co innego. U nas za dlugo chce sie mierzyc wszystkie dzieci jedna miara 🙁

                                    • Zamieszczone przez malimarta
                                      Wlasciwie chcialabym miec taka mozliwosc, tyle czasu i pieniedzy zeby dziecku pokazac caly swiat…

                                      Nooo ja też.
                                      I jaki fun przy tym.
                                      Dlaczego mnie nikt nie uczył o rafie w ten sposób

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: Nauczanie w domu

                                      Dodaj komentarz

                                      Angina u dwulatka

                                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                      Czytaj dalej →

                                      Mozarella w ciąży

                                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                      Czytaj dalej →

                                      Ile kosztuje żłobek?

                                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                      Czytaj dalej →

                                      Dziewczyny po cc – dreny

                                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                      Czytaj dalej →

                                      Meskie imie miedzynarodowe.

                                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                      Czytaj dalej →

                                      Wielotorbielowatość nerek

                                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                      Czytaj dalej →

                                      Ruchome kolano

                                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                      Czytaj dalej →
                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo
                                      Enable registration in settings - general