Razem z siostrą jesteśmy na etapie szukania idealnego kursu dla naszych pociech. Dlatego chciałabym zaprosić Was do ogólnej dyskusji. Co myślicie o zapisywaniu dzieci na kursy językowe już w przedszkolu? Dobra inwestycja w rozwój dziecka czy odbieranie dzieciństwa?
Ja uważam, że jest to dobry pomysł, o ile dziecko chce i, o ile kurs jest odpowiedni do wieku dziecka. Wiadomo, że trzylatka nie usadzisz za ławką i nie każesz mu siedzieć tam i słuchać pani przez 45 min (widziałam taki kurs!). Poza tym, ważne jest by nauczyciel był przygotowany do pracy z dziećmi. Znerwicowane panie, które nie są przyzwyczajone, że uczniowie ich nie słuchają nie są tym czego szukam.
Uważam, że warto uczyć dziecko języków od..dziecka. Oczywiście, nic na siłę. 🙂
5 odpowiedzi na pytanie: Nauka języków w wieku (przed)szkolnym
Nauka języków w wieku (przed)szkolnym
Zgadzam się całkowicie. Sama jestem nauczycielką i wiem, że właśnie okres przedszkolny i wczesnoszkolny ( klasy 1 -3 ) jest to bardzo korzystny moment na rozpoczęcie nauki języków obcych. Nauka może być też dużą frajdą i nie musi nikomu zabierać dzieciństwa, oczywiście o ile zajęcia są odpowiednio prowadzone – z dużą ilością zabawy, ruchu, gier językowych, elementami prac plastycznych. Kreatywny nauczyciel na pewno nie zniechęci dzieci do języków, ale będzie umiał zainteresować Malucha.
Warto jednak zachować zdrowy rozsądek i nie zmuszać dziecka. Jak wspomniałaś – nic na siłę. 🙂
Mogę odpowiedzieć z punktu widzenia mamy i lektora angielskiego w przedszkolu. Jestem za. Oczywiście nie za lekcjami trwającymi 45 minut, bo to dla dzieciaków za dużo, a już absolutnie nie w ławkach. Moje lekcje trwają 20-30 minut i polegają głównie na zabawie, śpiewaniu i wygłupianiu się z dziećmi. Siedzimy na dywanie, skaczemy, leżymy, wszystko tylko nie ławka!! Życzeniem dyrektora było aby nie prowadzić całej lekcji po angielsku ale aby raczej przemycać słówka i zwroty i moim zdaniem to bardzo dobra opcja dla takich maluchów. Dzieciaki w wieku przedszkolnym mają chłonne główki i nawet jeśli pozornie wygląda, że się nie uczą (mam w grupie dzieciaki, które nie siedzą w kółku ze wszystkimi, tylko siedzą sobie z boku i robią np wieżę z klocków) ale tak na serio, gdy trzeba zaśpiewać piosenkę to nie mają problemów :)). Tak więc nic na siłę, bardziej jako zabawa i myślę że dzieci będą zadowolone 🙂
U nas w przedszkolu jest angielski od najmlodszej grupy codziennie po 20 min. Uwazam, ze to swietna metoda. I choc przez pare nastepnych lat nie widzi sie tych postepow, to metoda odwala swoja robote, czyli pracuje na osluchanie dziecka z jezykiem. Dzieki temu w szkole na angielskim nie ma zadnych problemow, moja Malgoska jest orlem, a wymowe ma swietna i pewna jestem, ze angielski stanie sie jej czwartym naturalnym jezykiem 🙂
edit, bo doczytalam wypowiedz Madziuuuli, pod ktora sie podpisuje obiema rekami. U nas tez angielski w formie zabawy. Przez cale przedszkole.
Codziennie po 20 min? No, no, to sporo i bardzo dobrze! Mój młody też ma angielski, ale jest to tylko jedna godzina lekcyjna tygodniowo. Właśnie mi się bardzo podobają takie kursy na których “przemyca” się język do dzieciaków. Wydaje mi się, że w ten sposób osłucą się z nim i potem używanie go przychodzi im naturalnie. Ja się zaczęłam uczyć dopiero pod koniec podstawówki języka obcego i wtedy już wiedziałam, że jest to “nauka” i, że “muszę”. A kiedy dzieciaki w wieku przedszkolnym uczą się bawiąc to nie czują, ze są do tego zmuszane (bo nie są) i przez to nie są zniechęcone do dalszej nauki. Ahh, no dobra, to są tylko moje luźne wyobrażenia o nauce maluszków. 😀
Fajnie 😀
U nas 4 razy po pół godziny. Zabawa, piosenki i inne.
3 letni eM: Mamo, tam śpiewali I love you – to znaczy kocham cię 🙂
Czai.
Pięknie liczy. Coś tam rozumie. Jestem jak najbardziej za.
Szy kuma dużo. Przepytuje nas. Kombinuje. Pewnie coś tam zrozumie jak będzie trzeba.
Żałuję, że T nie chce z nimi rozmawiać w domu po angielsku. To najlepsza szkoła A sama nie będę cudowała
Znasz odpowiedź na pytanie: Nauka języków w wieku (przed)szkolnym