Jak opowiadam znajomym skad dokladnie wzial sie moj maz w moim zyciu to sie troche dziwią. zebyscie mogli zrozumiec dlaczego sie dziwią musze zaczac od 8 roku zycia, hehe. ale napisze krotko – obiecuje.
jak mialam wlasnie 8 lat moja mama, po 4-letnim pobyciecie w Stanach wrocila do Polski. zaczelo sie od rozwodu rodzicow. ona mieszkala juz w -wwie z nastepnym facetem a ja z tatuniem w szczecinie. byla wielka awantura o mnie, z kim mama mieszkac, rozumie sie ze chcialam z tatą, bo mamy nie znalam. w tych bojach mojej mamie towarzyszyla pewna pani psycholog. ale w koncu zostalam z tata.
jak mialam 15 lat moj tata zmarl i bylam zmuszona przeniesc sie do w-wy.czesto jezdzilam z mama na rozne imprezy do jej przyjaciolki – pani psycholog, ktora ma 4 synow – hehe. 3 z nich poznalam od razu, tylko tego jednego pracusia nie moglam nigdy spotkac.
stalo sie to na weselu jednego z 3 synow, poznalam wtedy i 4 syna (5 lat pozniej mojego meza)
wiele wycierpialam po smierci taty w nowym miescie i srodowisku u boku matki, ktorej nie znalam. na szczescie trafilam tu na wspanialych przyjaciol, ktorzy mi pomogli i sa ze mna do dzis. to juz 10 lat – ale o tym pewnie napisze w innym watku.
kto by pomyslal ze ta kobieta, ktorej kiedys nie cierpialam, bedzie moja tesciowa i to fajną tesciową. jestem jej wdzieczna bo urodzila dla mnie Wojtka – moja milosc.
Olag i Nina ur. 01.07.2002
2 odpowiedzi na pytanie: Nie ma tego złego…
Re: Nie ma tego złego…
Fajna ta Twoja historia, jak z ksiazki Danielle Steel (chyba tak sie pisze;o)))
Pozdrawiam serdecznie
Bondi i Kangurek (10 luty 2004)
Re: Nie ma tego złego…
dobrze jest czytac opowiesci z happy endem
evi i maleństwo (grudniowe)
Znasz odpowiedź na pytanie: Nie ma tego złego…