Nie mojego gin! (długie)

Okoliczności postawiły mnie w dość dziwnej sytuacji.
Od początku ciązy chodziłam sobie prywatnie do lekarza, którego bardzo lubiłam (o ile można lubić ginekologa) i z którym mogłam porozmoawiać o wszystkich moich problemach. Tylko, że ja czułam się coraz gorzej a on pytał mnie “A może szpital”, a ja “A może nie?” (może bał się mnie tam skierować ze wzglęgu na naszą chorą służbę zdrowia?), a leków przeciwskurczxowych nie zapisał, bo jak mówił skutkują tylko wtedy gdy się leży(?). I tak sobie rozmawialiśmy. I pewnego dnia dostałam silne skurcze, dzwoniłam do niego, ale był chory i niemógł mnie przyjąć i znów “A może szpital?”. Wiec poszłam prytnie do innego, o którym wiedziałam, że nie boi się kierowac do szpitala, a poza tym pecjentki od niego traktowane są lepiej. Następnego dnia, już byłam w szpitalu z kroplówką która “uspokajała moją macicę i przygotowywała ją do leczenia doustnego”. W szpitalu rzeczywiście była mtraktowana inaczej (wydaje mi się, że powinna być to norma), bo na dzwięk jego nazwiska wszyscy stają na baczność. Np. dziewczyna w 35tc ze skurczami dostała po całym dniu obserwacji kroplówkę z solą fizjologiczną (!) (no chyba, że sól fizjologiczna ma inne działanie niż sobie wyobrażam). No i od tego czasu chodzę do niego, jest bardzo drogi i co najgorsze, wizyty u niegą są mało przyjemne. Wizyty u niego trają 5 min (!), prawie wyprowadza mnie z gabinetu, nawet nie ma mmożliwości zadać mu dręczących mnie pytań. Żadnych badań mi nie zleca! (w pierwszej ciąży miałam anamie, a teraz nawet nie wiem, jaki mam poziom żelaza) Ale musze do niego chodzić (mino, że kosztuje mnie to sporo nerwów), bo to być może on powstrzymał poród przedwczesny, zostało mi już niedługo (33tc), i jeszcze to traktowanie w szpitalu potem, przy porodzie. No i jak słucham te debaty o bezpłatnej służbie zdrowia, to pusty śmiech mnie ogarnia.
Przepraszam, że takie długie, ale musiałm się wyżalić.
Dorota (13.IX)

6 odpowiedzi na pytanie: Nie mojego gin! (długie)

  1. Re: Nie mojego gin! (długie)

    Wcale nie było długie
    W pierwszej ciąży też chodziłam prywatnie do dyrektora szpitala, w którym miałam rodzić. Wizyta trwała… nawet nie wiem ile, ale na pewno nie dłużej niż 5 minut. Zamiast dzieńdobry było – proszę się przygotować do badania, badał, ubrać się, zrobić sobie badania (a jakie to sobie wymyśl) i do zobaczenia za miesiąc i sio za drzwi. Jakieś pytania? Wątpliwości? Obawy? Taaa… w marzeniach!!
    Dobrze że miałam znajomą labolatorantkę, która wiedziała sama z siebie jakie badania powinnam mieć i mi je prywatnie robiła za cenę odczynników. Fakt że przy porodzie wszystko było na najwyższym poziomie. Wszystkie położne, salowe i inni lekarze na wieść, że jestem jego pacjentką dostawali nowego wigoru do działania i jacy mili byli…
    Ale teraz chodzę normalnie do przychodni, w gabinecie mogę sobie siedzieć nawet i godzinę jesli bym chciała, pytać mogę o wszystko, jestem skrupulatnie badana, usg mam robione za każdym razem jak coś mnie niepokoi. Mam robione badania i wogóle jestem bardzo, bardzo zadowolona, a na poród zabieram ze sobą męża, a przy nim to nikt nawet nie spróbuje być niemiły

    Aga & baby

    • Re: Nie mojego gin! (długie)

      To pocieszające, że takie przychodnie jeszcze istnieją. Bo to co słyszę o tych w moim mieście grozą mnie napełnia (np. jedno USG przez całą ciąże). Ale może zależy to od lekarza.
      I zgadzam się z Tobą, że jak jest mąż, to personel jest jakby przyjemniejszy. Przy pierwszym porodzie, to mąż dyskutował z położną, bo ja nie bardzo byłam w stanie.
      Życzę powodzenia
      Dorota

      • Re: Nie mojego gin! (długie)

        Zaintrygowalo mnie to zdanie o soli fiz. – co miałas na mysli?

        Ja chodziłam państwowo do super lekarza ktory poswiecal kazdej pacjentce duuuzo czasu, teraz chodzi do niego siostra i nic sie nie zmienilo – nadal sie do niego straszniedługo czeka pod drzwami, ale dlatego, ze po prostu dla kazdej pacjentki ma czas. W ogóle nie prowadzi praktyki prywatnej.
        Wg mnie wiele zalezy od osoby, od człowieka, a nie tylko od tego, jak on zarabia…

        • Re: Nie mojego gin! (długie)

          Ja na początku ciąży chodziłam prywatnie,lekarz był miły itd… Ale jak okazało się że mam problemy i musze do niego chodzić co 3 dni – to zrezygnowałam ze względu na koszty. Poszukałam przychodni i zapisałam się na kasę chorych.Lekarz okazał sie wpaniałym człowiekiem. Chodzę do tej pory raz w tygodniu (37 tc) za każdym razem siędze u niego ok 29 minut.wszystko mi dobrze wytłumaczy,robi usg ile razy jest mu to potrzebne,albo kiedy ja chcę popatrzeć na moje maluństwo.Zawsze ma dla mnie czas i cierpliwość. TAKICH LEKARZY NAM POTRZEBA !!!!

          • Re: Nie mojego gin! (długie)

            Ja też chodzę do lekarza do przychodni i jestem z niego zadowolona. Chodzę do niego już dość długo i nie moge powiedzieć, zeby kiedykolwiek mnie olał. Kiedy go o coś pytam, zawsze wyjaśnia i nigdy nie robi łaski z tego tytułu. Zastanawiałam sie nawet czy nie chodzić do niego prywatnie, bo moje kolezanki z pracy uważają, ze jak chodzic do lekarza, to tylko za kasę, ale zrezygnowałam, bo prywatnie przyjmuje on tylko 2 razy w tygodniu łacznie przez 3 godziny, a po jednej takiej wizycie prywatnej odnioslam wrażenie, że tak samo traktuje pacjentki i w przychodni i w gabinecie prywatnym. Zresztą moje wątpliwosci rozwiał mój mąż, któremu też lekarz przypadł do gustu. Stwierdził, ze gdyby mu zależało na kasie to więcej godzin pracowałby w gabinecie prywatnym, niż w przychodni i szpitalu. Dodam tylko, ze niestety do tego lekarza czeka sie na ogół w długiej kolejce (prywatnie także).

            • Re: Nie mojego gin! (długie)

              Z tym USG to faktycznie, miałam robione 2, drugie z wielką łachą robił mi pan radiolog (całą sytuacje opisałam już w innym wątku) wyszłam z gab. z płaczem tzn. głupio mi było przy nim, ale jak wyszłam to nerwy puściły, po tym USG myślałam, ze mam b. chore dziecko, chociaż pan na koniec powiedział, ze “wyniki musi zobaczyć specjalista, bo ja się na tym nie znam”, więc po cholere zatrudniają go do robienia USG kobietom w ciąży. Naszczęscie obawy rozwiał (prywatnie) b. dobry katowicki lekarz dr. Ślęczka polecam.
              Jesli chodzi natomist o panią gin. to jest bardzo miła i skrupulatna, a chodze do niej “państwowo”.
              Tak więc, potwierdzam Lea, wszystko zależy od człowieka.
              Albo nim jesteś, albo nie.

              sat_anka i Weronika 1.08.04

              Znasz odpowiedź na pytanie: Nie mojego gin! (długie)

              Dodaj komentarz

              Angina u dwulatka

              Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

              Czytaj dalej →

              Mozarella w ciąży

              Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

              Czytaj dalej →

              Ile kosztuje żłobek?

              Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

              Czytaj dalej →

              Dziewczyny po cc – dreny

              Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

              Czytaj dalej →

              Meskie imie miedzynarodowe.

              Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

              Czytaj dalej →

              Wielotorbielowatość nerek

              W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

              Czytaj dalej →

              Ruchome kolano

              Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

              Czytaj dalej →
              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
              Logo
              Enable registration in settings - general