Kochane dziewczyny,
Nie życzę żadnej z was takich przeżyć jak moje w ostatnich dniach..
Zacznę od tego że parę dni temu zaczełam plamić(ciemno brązowe plamki)zaczełam brać duphaston,leżenie,bo za dwa dni wizyta u ginki(czyli wtorek)..
W poniedziałek 22/12 kiedy zobaczyłam kawałek skrzepu,przestraszyłam się strasznie,i pojechałam do szpitala,dyżurna ginka mnie zbadała i od razu przyjeła na oddział,stwierdziła ze sa małe skrzepiki i jutro rano musza mi zrobic badania i USG wtedy będzie wszystko wiadomo..
Nie muszę wam chyba opisywać jak to jest jak trzeba zostać w szpitalu i to po raz pierwszy w życiu-koszmar.. Ale co sie nie robi dla dzieciątka..
Zostałam..rano 23/12 USG-ponieważ wg.OM jestem w 10 tyg.ciąży-więć dopochwowe..
Nie było dzidzi-widziałam pusty pęcherzyk ciążowy-świat sie zawalił,w końcu coś tam było widać-określił lekarz w opisie:”struktura dł.4 mm”
Świat się zawalił-łzy leciały same,nie potrafiłam ich zatrzymać-czemu tak sie stało?
Zadzwoniłam do mojej ginki,powiedziała ze tak sie zdarza często-może błąd genetyczny..
Rano w dzień wigilii byłam na czczo do zabiegu-noc nie przespana,jak zasypiałam miałam koszmary..
Dla czystego sumienia wzieli mnie na powtórke USG,było przy tym dwóch lekarzy-nagle patrze na ich miny,lekarz który mi robił wczorajsze USG zdębiał,i powiedział:no dzisiaj jest zupełnie inny obraz!
A ja na to :”co ma znaczyć zupełnie inny obraz??”zniecierpliwiona..
Okazało się że zarys płodu jest,pęcherzyk żółtkowy prawidłowy,ale nie udało się ujawnić serduszka(jeszcze)..
Wiecie co ja przeżyłam,już nic nie rozumiałam,sama dzień wcześniej widizłam pusty pęcherzyk!
Obraz nie jest super-wiem ze nie jest to obraz 10 tyg. ciąży,serduszka nie widać.. Ale uznałam to za cud wigilijny-może Bozia nie chciała żebym cierpiała w ten piekny dzień,nie wiem..
Na razie mam leżeć,brać duphaston i kaprogest co 3ci dzień,i za tydzień kontrola-
jestem przygotowana na zabieg,bo chyba nie jest w pożądku,tym bardziej że płód ma 5mm tylko..
Ale cieszę się że nie musiałam w wigilię przeżywać tak strasznego zabiegu..
Jestem zmieszana.zdezorientowana.. Nie wiem co sie tak naprawdę dzieje,jest to moja pierwsza ciąża..mam nadzieję jednak że nie ostania,i życzę sobie i wam wszystkim aby takie przeżycia omijały nas wszystkie..
pozdrawiam cieplutko.
Alya&little July
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Nie wiem czy moja fasolka żyję!
Re: Nie wiem czy moja fasolka żyję!
w 10 tyg. jak nie widać akcji serca to jest coś nie tak ! też miałam taki zabieg 16 grudnia !!! i był to u mnie 10 tydzień ! aż trzech lekarzy wypowiedziało sie ze zabieg konieczny ! juz mi troche przeszło….myśle o następnym podejściu ! takze wiosna idzie i bociany będą latać !!
Trzymaj się !
Anulka
Re: Nie wiem czy moja fasolka żyję!
Wiem co czujesz, też to przeżyłam ponad rok temu. Po roku bez problemu znów zaszłąm w ciąże i teraz jestem w szóstym miesiącu, czego i Tobie życzę,
Ania i Bartuś 26.05.04
Znasz odpowiedź na pytanie: Nie wiem czy moja fasolka żyję!