nienawidzę, czuję, że mnie czasem przerasta, żyję z tym dziadostwem już wiele lat, ewoluuje, przybiera coraz nowsze formy… kiedyś były wysypki, zmiany skórne, teraz migreny, zatrucia pokarmowe, zatkany nos… eliminuję co mi szkodzi i co z tego jak co rusz wychodzi na coś innego… najbardziej frustrujące jest dla mnie to, że nie mogę jeść czekolady, truskawek, chipsów (i wielu innych rzeczy)… wiem że można się bez tego obejść, ale jak wszyscy dookoła to jedzą a ty możesz popatrzeć bo nawet nie zawsze możesz powąchać to jest straszne… czytanie wnikliwe składników tego co kupujesz, idziesz do znajomych i pytasz co wsypali co ciasta i innych potraw, wszystkim dookoła tłumaczysz że tego nie, tamtego nie, niektórzy patrzą jak na dziwaka… to straszne… czasem rano budzę się tak jak dziś i twarzy dotknąć nie mogę, ciasno mrugam powiekami… lecę do lustra… &%$%^$ znowu spuchłam, na szczęście lekko,… “wiadro” wapna i witaminy C, może za parę godzin minie…. pytają: dlaczego nie bierzesz zyrtecu albo innego leku tego typu?… wypróbowałam już chyba wszystko co mieli w aptece, zawsze kończy się tak samo: MEGAMIGRENA…. czuję, że czasem mam tak strasznie dość, i może mnie nie wszyscy zrozumieją ale to strasznie dołuje, to już chyba wolałabym mieć cukrzycę, wiedziałabym kategorycznie co wolno a czego nie, a tu nie znam dnia ani godziny, 9 lat temu zaczęły mi szkodzić świeże truskawki, 4 lata temu wszystko co miało związek z truskawkami (dżemy, lody, soki), rok temu czekolada, wysypka od chipsów różni się tym od wysypki po orzechach że ta druga swędzi koszmarnie,… kilka razy miałam objawy zatrucia pokarmowego, lądowałam w szpitalu na kroplówce…. jak mialam 7 lat dostałam uczulenie na ebonit z którego mialam okulary… nie takie mydło, nie taki proszek, nie taki płyn do mycia naczyń…. żyję z tym i nie mam wyjścia ale kiedy zaczynam o tym myśleć czuję się taka nieszczęśliwa i szlag mnie trafia jak sobie pomyślę, że tego i tamtego nie…. NIENAWIDZĘ TEJ &$^%#@(*& ALERGII, pogłębiającej się cholernej przypadłości, która rujnuje mi życie…
… NIENAWIDZĘ ALERGII!!!
… przepraszam, że tak skwaram ale po prostu musiam gdzieś to z siebie wyrzucić… idę leżeć, włożę sobie ręce pod tyłek, żeby się nie drapać….
…..
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: nienawidzę tej #*@&^$% alergii
ja nigdy nie byłam alergiczką
po ciazy mi się poprzestawiało
i mam uczulenie na własny pot
najmocniej proszę
aby temat szczepień był kontynuowany w specjalnie wydzielonym przeze mnie wątku,
który znajduje się w kąciku: mam z dzieckiem taki problem:
Ciąża, infekcja, stres,…, to może wywołać/wyciszyć alergię, wcale nie trzeba być urodzonym alergikiem
U mnie pierwsza ciąża pięknie wszystko przyciszyła, miałam spokój przez dwa lata, za to przy drugiej cholernie spadła mi odporność i do dzisiaj się kulam…
Pewnie można by to tak nazwać właśnie dezintegracją pozytywną-nastąpił przełom, najpierw wszystko stanęło na głowie aby mogła dzięki temu nastąpić zdecydowana zmiana w moim życiu osobistym i pewne uwolnienie emocjonalne…
Wtedy alergia pierzchła jakby nigdy mnie nie miała we władzy. U siebie widzę bardzo wyraźne powiązania alergii z czynnikami natury emocjonalnej.
to ja przy tej okazji chciałąbym bardzo losowi podzękowac ze moje alergie sa takie malutkie. i mam nadzieje ze takie zostaną… przy waszych juz nigdy nie śmiem narzekac.
najcudowniejsze to ze nie mam pokarmowych i skórnych (tylko kontaktowe na detergenty wsciekle zrące i wełnę). Pokarmowo prawdopodobnie nie toleruje pewnych rzeczy ale mam wzdęcia. (orzechy, kukurydza). a może poprostu nie trawie :). Po winie lub alkohlu, ostrych potrawach – czasem leciutką dusznosc……. Tu często krzyżowo. znaczy sam alkochol nie zadziała ale na deszczu albo po orzechach szkodzi. jeszcze do konca tego nie rozgryzłąm….
tez mi sie po ciązy z córą pogorszyło…..
a do do zmian alergii – ja mam sporą na kota. był czas w moim życiu ze mieszkałam z kotem i wtedy wcale nie miałm alergi ani na kota ani na nic innego. na studiach leki astmatyczne poszły w odstawke. jak robiła test wtedy to kot nie wyszedł. Po 8 latach robiłam testy ponownie i kot tak jak w dzieciństwie na +++. I mam wrazenie ze ten kot mnie wtedy “odczulał”
Heh… Alergie to jakaś plaga…uczulona jestem na kurz i roztocza…jedna wielka masakra…wyobraźcie sobie Dziewczyny jaką katorgą były dla mnie studia…filologia polska…w sumie od tego się zaczęło…wcześniej nawet nie wiedziałam, że coś mnie “uczula”…czytanie jakiejkolwiek “wiekowej”, dawno wydanej książki kończyło się na nieustannym kichaniu i dosłownie łzy lały mi się z oczu potokami…5 lat studiów, 5 lat masakry…prace domowe typu ścieranie kurzu itp też problem, tablety nie działają…byłam u alergologa laryngologa i nic…heh…i tak się męczę z tą moją alergią…
wiem,że to głupie co napisze
ale wolałabym kichać buuuuuuuu
ja nawet nie wiem czy latem wyjde w czymś krótkim nie mówiąc o plaży stroju słońcu
PORAŻKA
No na pewno… Ale uwierz mi, że takie kichanie jest też baaardzo uciążliwe…
nie da się ocenić co jest lepsze a co gorsze
od banalnego kichania też potrafią byc niezłe kłopoty i niedogodności
zaczyna się banalnie kichanie, za chwilę katar, zatkane trąbki, zapalenie uszu, płyn w uszach, niedosluch, nawracające zapalenie zatok, zatoki pociągają nadreaktywność oskrzelową, świsty, furczenia, stany astmatyczne- uwierz ta cała bajka tez nie banalna
wyobrażam sobie Malino moja siostra zawsze na wiosne kicha
każda alergia jest do bani
Aż mi słabo jak to czytam… No ja dzięki alergii z której rozwinęło się zapalenie zatok nabawiłam się ostrego zapalenia dziąseł swego czasu…poszłam najpierw do dentysty, ta kazała do laryngologa bo to przez zatoki, ten skolei stwierdził, że to alergia dostałam sól do płukania nosa, tabletki aerius(ktore nota bene niewiele pomogły) i jeszcze jakąś płukankę na dziąsła…także też miałam przeboje
Każda.
Ja wczoraj smarkałam tak że ludzie w tramwaju się odsuwali a dziś się “tylko” drapię.
Ryba w puszce wg mnie.
tak sie zastanawiam co jest lepsze w autobusie
kichać czy sie drapać 😉
chyba kichanie lepsze… choć w dobie świńskiej grypy … bo drapanie różnie może być odebrane…
Pozdrówki 🙂
Jedno i drugie powoduje że masz gdzie siedzieć i nikt się na Ciebie nie pcha
ja na gęsty śluz w kinolu dostałam kiedyś jod, musiałam do inhalacji robić roztwór z solą fiz….. to było cudowne, mój nos okazał się drożny :)… najgorzej było jak po porodzie Zu leżałam dobę plackiem, zaklastrowalo mi się doszczętnie między nosem a gardłem… tragedia… ponoć w nocy w czasie snu przestawałam oddychać co mocno niepokoiło moją koleżankę….
nie wiem co gorsze, katar, zatkany nos, wysypka czy opuchlizna… najlepiej byłoby być zdrowym….
Pozdrówki 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: nienawidzę tej #*@&^$% alergii