ostatnio poszlam do znajomych do kawiarni
przed kawiarnia, przy oknie, na chodniku (a obok ulica, po ktorej normalni auta jezdza) stoi wozek z malenstwem
rodzice siedza w srodku, pija kawe i…. czytaja gazety, zatopieni w nich zupelnie
bylam w szoku
spedzilam tam chyba z godzine, w czasie ktorej rodzice nie wyszli do dziecka chyba ani raz
super, ze takie spokojne malenstwo, ale jednak…
zastanawialam sie, co moge zrobic
i stwierdzilam, ze nieduzo
nie sadze, zeby sie przejeli, gdybym im zwrocila uwage
raczej wrecz przeciwnie, podejrzewam (wiekszosc rodzicow wtedy reaguje alergicznie, niezaleznie od tego czy maja racje czy nie)
zreszta gadalismy o nich i robili miny tak, ze zdziwilabym sie, gdyby sie nie skapneli
ale byli nieporuszeni
zastanawialam sie czy nie powinnam zawiadomic strazy miejskiej, bo przeciez narazaja to dziecko
malo to slyszy sie o swirach roznych itd.
tyle sie trabi, zeby nie zostawiac wozka nigdzie
ale w koncu poszli
nie wiem co robic nastepnym razem, czy cos robic?
najlepsze, ze kiedy wracalismy do domu, przede mna w aucie jechala jakas kobitka, a na tylnim siedzeniu siedzial sobie malec…
…obrocony przodem do nas
wiec na 100% nieprzypiety – o ile w ogole byl tam fotelik
juz drugi raz w ostatnim czasie cos takiego widzialam (za pierwszym razem to byl jakis madry tatus i dziecko lazace po calym aucie )
wiem, ze nie jestem super-odpowiedzialna matka, wiem, ze popelniam bledy, ale na takie cos to mi normalnie rece opadaja…
widzialyscie takie sytuacje? jak reagowac?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: nieodpowiedzialni rodzice
też mi kiedyś uwagę zwócili, że mogłabym wózek wyprowadzić ze sklepu
zapytałabym, czy tak samo kazaliby mi go pozostawic, jakbym na wózku jeździła
sklep omijam szerokim łukiem
neistety nie!!!!!!!zwykla gondola!
niestety nie, zwykla gondola, przypieli ja jedynie pasami,ale po bokach i tak sie wysuwala, a dziecko”luzem”, wiec mocniejsze hamowanie i
A zdarza się Wam zostawiać dzieci na chwilę w zamkniętym samochodzie?
Kiedyś chciałam tak zrobić, deszcz lał niemiłosiernie, zaparkowaliśmy pod bankiem, musieliśmy wejść obydwoje, dosłownie na chwilę, mąż powiedział, że absolutnie, szczerze mówiąc, gdybym była sama, pewnie bym na tą minutke wyskoczyła…? chyba….
Zostawiłam raz córke (3 lata wtedy miala) w samochodzie na stacji benzynowej. Zatankowałam i poszlam zapłacić. Przy kasie mialam straszneeeeeee wyrzuty sumienia (dziwne, wiem) i zle mysli, ze moze teraz samochod sie zapali, stacja eksploduje itd itd… wiem, wiem dziwna jestem, ale takie mialam mysli. To byl moj pierwszy i ostatni raz. Teraz mam 2 dzieci i mam ulubiona stacje Shella na ktorej pan leje paliwo i kasuje do rączki, a ja nie musze wychodzic z samochodu 🙂
czarnowidzką nie jestem, absolutnie.
dbam o bezpieczeństwo moich dzieci, ale nie histeryzuje, gdy sie cos stanie.
mam dwie fobie: baseny z piłeczkami – dla mnie to gotowy przepis na uszkodzenie ciala i male cukierki – ryzyko zakrztuszenia.
dwa razy w zyciu widzialam zdarzenia, które mną wstrząsnely (wózków przed sklepami nie licze): ok. 3 – letnia dziewczynka biegająca sama po wąziutki murku wokól stawu w krakowskim parku jordana i dwoch chlopcow (na oko 3, 4 lata) zeskakujacych na beton z ok. 2 metrowego murku w dworku. rodzicow dziewczynki nie widzialam, rodzice chlopcow delektowali sie piwem.
zdarza mi sie zostawic mlodego czesto przed sklepem osiedlowym, widze go z okna….czarnych stron nie widze
A w ogóle to program podobał mi się mniej niż castingi, już od samego wejścia (jakiś niefajny żart prowadzących i te monety rzucane przez Kubę). Ogólnie nie było już tego klimatu…
hihi, Leus nie ten watek:)
rodzice chyba bez wyobrazni
Widzialam, tu w Bulgarii to chyba standard, zeby nie przypinac dziecka i nie wozic w foteliku przynajmniej po miescie. Biorac pod uwage jak beztrosko jezdza Bulgarzy (pchaja sie wszedzie na trzeciego) w szoku jestem ze tak za nic maja bezpieczenstwo dzieci.
Nie wiem, co zrobilabym na Twoim miejscu, naprawde nie wiem…
🙂
Taksowki z fotelikiem tez nie widzialam jeszcze, choc czytalam ze juz ponoc bywaja takie. Jesli chodzi o krotka trase to przeciez nikt ze soba nie bedzie fotelika targal, a rozne sa sytuacje (pare razy zdarzylo mi sie takowka jechac z mala do lekarza, bo bylam bez auta, a niestety zadnym miejskim srodkiem transportu sie nie dalo). Natomiast na lotnisko zwykle zabieramy poddupniki dla dzieciakow, bo zwykle tam, gdzie lecimy uzywamy auta, badz kogos z rodziny, badz z wypozyczalni.
juz pisalam, to zwykla gondola,a zamocowanie mialo wiele do zyczenia
Mi sie zdarza na stacji benzynowej 🙂 Gdy jezdzilam czesto z Pragi do Gliwic i odwrotnie i musialam sie zatrzymac chocby do toalety to spiace dzieci zostawialam. Zreszta kazde poruszenie uruchamia w aucie alarm, wiec zwykle wiem, gdy sie budza i lece do auta. W kazdym razie takie zostawianie nie bylo na wiecej niz max 5 min. Wiem, ze przez 5 min moga sie rozne rzeczy stac, ale bez przesady…
doczytalam, dlatego skasowalam moja wiadomosc 🙂
🙂
zdarza się
młodszego nie, ale starszą tak, na minutę dosłownie – na przyklad dzisiaj – postawiłam pod domem i poleciałam po telefon, samochód zamknęłam i za minutę byłam z powrotem…
Ale jej można już pewne rzeczy przetłumaczyć, znam swoje dziecko na tyle, że wiem, ze na tę minutę zostawić ją mogę.
Widziałam ostatnio białoruską rodzinkę, która jechała samochodem. Z tyłu dwójka starszych dzieci (tak do 6 lat) i maluszek w foteliku do 13kg. Z przodu mamusia i tatuś palacy papierosa:Szok:
Wózków przed sklepem nie widzę, ale u mnie na osiedlu są akurat takie sklepy, w których bez problemu jeździ się z wózkiem. Fakt pan ochroniarz chodzi jak przyklejony, jakbym miała mu sklep w wózku wynieść, ale mam to gdzieś.
W samochodzie czasami zdarza mi się na chwile Gabrysie zostawić, jak np. rano zanosze Adasia do mamy a ona czeka przed klatką. Nie ma mnie przez jakąś minutę, dwie, ale Gabrysia jest już duża panna i nie widzę w tym zagrożenia. Czasami zdarza mi się zostawić dwójkę u siebie pod klatką, jak zapakuje już je do samochodu, a potem zorientuje się, że czegoś zapomniałam z domu. Nie zostawiłabym na dłużej i w nieznanej okolicy.
Jeżeli chodzi o sklepy, to kiedyś weszłam z Gabryśką w foteliku na ręku do sklepu z artykułami dla dzieci. Niestety musiałam wyjść, bo nie chciano mnie wpuścić bez koszyka, a nie dałam rady nieść Gabryśki i jeszcze koszyka.
Co do zwracania uwagi, to też bym nic nie powiedziała, bo nie sądzę, że to by coś pomogło, a na pewno kosztowałoby dużo nerwów. Jedynie nie potrafie przejść bez komentarza przy palącej ciężarnej.
przewrażliwiona jestem i nawet na stacji -gdzie miałabym cały czas dziecia na oku – wyciągam z samochodu, niejednokrotnie go budząc;
to ciut inna sytuacja; na sekundę do DOMU (nie mieszkania w bloku) bym wyskoczyła; bo tu nie bałabym się ingerencji obcych;
no akurat mieszkamy w bloku, na parterze 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: nieodpowiedzialni rodzice