wciąż jestem w szoku, ale raczej pozytywnym.
po 10 latach ciągłego szarpania się i męczenia definitywnie rozstałam się z moim facetem. miałam już dosyć znieważania mnie, terroru psychicznego, olewania mnie i dziecka. z reką na sercu mogę powiedzieć, że większego chama w zyciu nie spotkałam i mam nadzieję już nie natknę się na taki egzemplarz.
muszę znaleźć szybko pracę żeby utrzymać się na powierzchni ale głęboko wierzę, że będzie lepiej. bez ciągłych nerwów, wyzwisk, zastanawiania się w jakim bedzie humorze…
mam żal sama do siebie o to, że wcześniej byłam zbyt słaba żeby tą sprawę rozwiązać i wstyd mi przed samą sobą, że dawałam tak sobą pomiatać.
10 lat tłumaczenia, proszenia, uczenia od podstaw wszystkiego, wstydzenia się za niego kiedy obrażał mnie, moją rodzinę, moich znajomych.
ciąża i pojawienie się dziecka przerosło go na całej linii. traktował je jak zabawkę, która musi sie dostosować do jego humoru, być cicho kiedy tego chce, zużywac mniej pieluch bo są za drogie, nie rosnąć żeby nie trzeba było kupować nowych ubrań…
wszystko przy dziecku robię ja, a on potrafi sie nim tylko chwalić wśród swoich znajomych, z którymi spędza 90% czasu.
najbardziej mi szkoda mojej mamy, która przygarnęła go pod swoj dach kiedy nie miał gdzie pójść a on otwarcie powiedział, że jej nienawidzi.
szkoda mi Borysa, który musiał uczestniczyć w tych wszystkich awanturach jakie mi urządzał jego szanowny tatuś. nie chcę żeby moje dziecko wychowywało sie w takiej atmosferze, z takim ojcem.
koniec wydzielania mi pieniędzy i mówienia, że nic w życiu nie robię a on ma oparcie tylko w swoich kolegach, których powinnam uwielbiać bo mu pomagają.
koniec kolejnych “ostatnich szans” jakie mu dawałam na zrozumienie swojego postępowania, zastanowienie się nad tym co robi, jak bardzo mnie rani.
KONIEC
o matko, musiałam to z siebie wyrzucić…
Paula i 2latek Borys
Edited by Paula26 on 2005/07/10 17:02.
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: no i się skończyło
Re: no i się skończyło
Witam w gronie SAMODZIELNYCH rodziców, widze ze spotkałas na swojej drodze podobny egzemplarz do mojego – dasz rade i to napewno – trzymam za Ciebie kciuki,
pozdrawiam
Ania i Majeczka
[04.03.2005]
Znasz odpowiedź na pytanie: no i się skończyło