U Konrada, dzieci noszą zabawki do przedszkola co dzień.
No i powiem, niespecjalnie mi to odpowiada.
Z dwóch powodów:
– Konrad co wieczór martwi się, co jutro weźmie do przedszkola. Często mnie męczy żeby mu coś kupić, aby mógł wziać do przedszkola
– drugi powód, jakoś nie widzi mi się to przechwalanie zabawkami, dzieciaki niosą super drogie zabawki, klocki lego, samoloty, o których Konrad marzy, a są dla mnie za drogie.
Być może inne dzieci mają podobnie(Banitka, jak czytasz, jak Kornel do tego podchodzi?).
Dziś pani zasugerowałam, pani z Konradem porozmawiała, Konrad zadowolony, że pani go pochwaliła, że dziś nic nie przyniósł.
Ale ja wiem, że Konrad będzie rozżałony, ze inne dzieci mają, a on nic.
A jak jest u was? Czy jestem przewrażliwiona.
No i pytanie, czy pani z przedszkola też ma większy autorytet dla waszych dzieci niż mama?
Może nie we wszystkich sprawach, ale Konrad bardzo sie liczy ze zdaniem pani,
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Noszenie zabawek do przedszkola
Qrcze nie mam pojęcia czy można czy nie…
Do tego przedszkola zaczął chodzić od września, ale jakoś nie pomyślałam, aby zapytać o tę kwestię…
Oczywistym dla mnie było, że się zabawek nie nosi. Miałam na ten temat dwie krótkie rozmowy, gdy chciał coś zabrać do p-la. Powiedziałam, że się nie nosi, bo tam jest mnóstwo zabawek, to co weźmie może sie zgubić a drugiej takiej samej nie dostanie i może się też zabawka zniszczyć – nawet przez przypadek ktoś może np. na nią nadepnąć.
Dwa może trzy razy brał autko czy dinozaura ale tylko do kieszeni kurtki lub plecaka – zostawało w szatni.
W piątek jak go odbierałam, to akurat była inna mama z synkiem, który jakieś autko z domu miał. Wspomniał o tym młodemu, a Sławek mu wtedy wypalił, że nie wolno nosić zabawek do przedszkola, że jest to zabronione. Tak mu mama mówiła, bo się mogą zgubić lub zniszyć. I tu był problem, bo chłopczyk powiedział, że mu pani pozwoliła… Na szczęście młodemu szybko wyjaśniłam, że chłopczyk jest mniejszy i młodszy o rok 😉
Umówiłam się dziś z wychowawcą na poniedziałek, to się jej zapytam jak to z zabawkami, bo zaciekawiłyście mnie tematem… 🙂
Aha jeżeli chodzi o autorytet to raczej nie mam z tym problemu, ale czasem, sporadycznie się zdarza, że Pani powiedziała….
Problem jeżeli ja mówię jak jest, a Sławek się przesłyszał czy źle zrozumiał, gdy pani mówiła i się ze mną sprzecza, że nie mam racji.
Kończę rozmowę jasnym stwierdzeniem, że jest tak i że musiał Panią źle zrozumieć. Ja się o to sprzeczać nie będę, bo sama czasem coś źle usłyszę.
Dotychczas te zdania wystarczały. Nie ma sensu się sprzeczać, bo go nie przegadam, albo zajarzy od razu albo będzie się upierał 🙂
U nas panie w przedszkolu sobie to regulują
W młodszych grupach było to falami
Jak dzieciaki przesadzały panie wprowadzały zakaz noszenia
Ostatni zakaz obowiązywał dosyć długo
Teraz mam wrażenie, że dzieciaki dojrzały, szczególnie chłopaki znoszą sobie jakieś bionikle, samochody i się ładnie bawią, no ale to już ostatnia grupa i naprawdę czuć różnicę
Czasami wlecze tez do przedszkola jakieś rzeczy żeby pokazać dzieciom – kamyki, pamiątki z wakacji, zawlókł pierwszego zęba jaki mu wypadł
Młody naciąga mnie na zabawki ale nie argumentuje tego przedszkolem
Ja nie mam nic przeciwko noszeniu przy zachowaniu zdrowego rozsądku
Nie mam też nic przeciwko zakazowi noszenia
Zdawałam się w tej kwestii na panie w przedszkolu
Jeśli chodzi o autorytet – na pewno mają panie spory ale jakos nie przytłacza mojego 🙂
U nas też były wymiany – pozwalalismy na to w porozumieniu z rodzicem dziecka drugiego
Skoro się chcieli zamienić my w tym problemu nie widzieliśmy
Młody dostał – zmienił się, oddał – to nie miał i tyle – na początku był chetny ale szybko życie go nauczyło co mu się opłaca a co nie
Oczywiście bardziej chodzi o tańsze zabawki
Maciek może co piatek przynieść jakąś zabawkę do przedszkola – wpraktyce wygląda to tak, że część rodziów nie dawała dzieciom zabawek – bo zepsują, bo nie zrozumieją, że tylko w piątek można. bo coś tam, coś tam
Maciek brał kilka małych samochodzików z Aut – dla siebie i najblizszych kolegów i nosił, ale to chyba kilka razy, później zabierał je z domu i zostawiał w szatni, bo jak twierdził, koledzy mu zepsują (wcześniej zawsze coś się z nimi działo – nigdy nie wracały kompletne) a inni i tak nie przynoszą – itak idea DNIA ZABAWKI dla mojego dziecka upadła
U nas dzień zabawek to czwartek. Oliwia nosi regularnie, umawia się z koleżankami co która przyniesie, bawią się wspólnie, dzielą się. Raczej drogich zabawek nie mamy, więc nosi z reguły albo lalki albo małe figurki zwierzątek, czasem pet shopy.
Książki i kolorowanki można brać codziennie.
Co do autorytetu to Pani ma bardzo duży. Raczej rzadko się to rozmija z moimi przekonaniami więc w sumie mnie to cieszy, bo dużo mądrych nauk Oliwia wyniosła z przedszkola.
Ja się jakoś nie nadaję do tłumaczenia np. dlaczego i co to jest prima aprilis.
Moja ostatnio zadowolona, że może smoka z McDonalda nosić do przedszkola i takie zabawki tam jej wystarczą.. Jeszcze
niestetu tu wymiana była bez porozumienia i całkie nierówna wartosciowo – gromit za ok 10 pln za darmową cool-kulke z reala
U nas tak jest z książkami, a zabawki mogą nosić w piątki. Dorota chce wszystko wynosić, mi się to nie bardzo podoba, studzę jej zapał przypominając jak kiedyś coś zatargała i jej popsuli. Wtedy bierze coś innego.
Często po takich piątkach słyszę opowieści jakie cuda niewidy inne dzieci mają, a ona nie
Tylko w piątek. Przynosząc zabawkę dziecko musi dzielić się nią z innymi.
Kuba nosi raczej drobne zabawki, najczęściej samochody. Zdarza się, że czasami przynosił zabawkę popsutą- połamany spojler, zgubione opony. Na szczęście nigdy nie zamieniał się zabawkami.
A wiecie, że Konrad nigdy nic nie przyniósł zepsutego.
Może dlatego, że wszystkie jakie zostały zabawki, to zabawki mocne;), albo dlatego że nikomu nie da sie dotknąć.
Z tego też powodu nigdy nie rozpatrywałam tego problemu pod kątem zepsutych zabawek, aczkolwiek pani wspominała o pretensjach rodziców, bo ktoś coś zepsuł, albo zgubił.
u nas zabawki można przynosic w poniedziałki
dzieci sie nimi bawią, jak nie to odstawiają na półeczkę
wiem, że niektóre dzieci przynoszą również w inne dni tyg., ale my Ani pozwalamy tylko w poniedziałki, czego ona bardzo pilnuje i planuje co zabierze 🙂
Julka dzisiaj wzięła do przedszkola jakiegoś malutkiego transformersa z jajka niespodzianki
Zabawka zrobiła furorę
Koledzy nie chcieli Julki do domu wypuścić 😉
U nas tylko piątki.
Błażej bierze drobiazgi, małe autka, książeczki. Działa na niego argument, że w przedszkolu może mu się cos zgubić i zawsze obiecuje, że po zabawie schowa do szafki, do worka.
Myślę, że jest rywalizacja, bo od początku tygodnia potrafi pytać za ile dni jest piątek i co będzie mogł wziąć. Raz nawet powiedział, że nie ma nic fajnego co może wziąć.
U nas to samo, młoda nawet dzięki temu nauczyła się dni tygodnia, bo zawsze mówiliśmy, że dzisiaj jest -np- poniedziałek to sobie policz
U nas zabawki raz w tygodniu, w poniedziałek. Jak dla mnie masakra, bo ciągle coś wraca do domu z urwanym kołem, czy czymś innym. Stąd nie przypominam mu, że jest dzień zabawkowy licząc, że sam zapomni, a jak sobie przypomni, to staram się go namówić raczej na książkę, bo już nie potrafię wymyślić czegoś, czego czterolatki nie rozwalą, nie zdekompletują lub nie zapodzieją. Dodam, że mój syn także ma udział w tej niszczycielskiej działalności. w domu mu do głowy nie przychodzi spuszczanie samochodzików ze stołu, w przedszkolu, jak jest z kolegami – a i owszem.
Jestem bardzo za przynoszeniem do przedszkola przytulanek, czy własnych kocyków, bo często dzieciom jest łatwiej jak się mogą przytulić, ale przeciw zabawkom.
Ula, właśnie mąż w ubiegłym tygodniu mówił pani, że jest przeciwny przynoszeniu zabawek do przedszkola 🙂
Kornel tez się co wieczór martwi co weźmie, często mówi, że nie ma co wziąc albo że czegoś tam nie weźmie bo to już miał
Często też chce cos nowego, bo chłopaki mają (mąż czasem ulega:mad:)
Mnie się to przynoszenie nie podoba. No ale Kornel nosi, ale ma się dzielić z innymi. Kiedyś coś zepsuł w jakimś samochodziku kolegi i bardzo to przeżywał, płakał. Mama chłopca pretensji nie miała, bo to jakaś była kioskowa zabawka, ale kolega też płakał, ze się zepsuło i Kornelowi było bardzo przykro 🙁
no już by mogli jeden dzień przynosić, skoro muszą, ale nie codziennie. Ale wolałabym całkowity zakaz – oprócz przytulanek
Chyba coś w tej naszej pani Grażynce jest 😉 dla Kornela co ona powie jest święte 🙂
Widzisz, już jest nas trzy przeciwne, (co do naszego przedszkola, inna pani tez jest przeciwna)
U mnie jest właśnie tak jest piszesz.
Pani Grażynka raczej problemu nie widzi, tak wywnioskowałam.
Także pomyślałam, ze to w nas problem. Konrad jest specyficzny, myślałam że jest jednym z nielicznych, któr tak to odbiera.
Ostatnio chyba zaprzyjaźnił sie nieco z Kornelem, bo często o nim mówi:)
Figa, pozwolisz że się podpiszę…
U nas jest tak samo, dziecko może przynieść zabawkę/książeczkę/kredki itp. ale pod warunkiem że pozwoli się pobawić daną rzeczą innym dzieciom…
W młodszych grupach można było przynosić zabawki tylko w piątki, ale w tym roku pani stwierdziła że dzieci są na tyle duże, że przynoszenie własnych rzeczy może być dla nich dobrą lekcją dzielenia się z innymi a przy okazji uczy podejmowania decyzji (czy warto wziąć daną zabawkę np. drogą do przedszkola jeśli może się zniszczyć…) a także dbania o własne rzeczy…
U nas to się sprawdza, dzieci z reguły przynoszą małe (niezbyt drogie) zabawki. Jest za to kategoryczny zakaz przynoszenia niebezpiecznych i militarnych zabawek typu karabiny, pistolety, łuki itp
U nas dzieciaki zabawki mogą przynosić w piątki.
Na początku Maciek nosił też książeczki, teraz już tylko zabawki 🙂
Mi to nie przeszkadza…przynajmniej w piątki nie słyszę marudzenia, że nie chce mu się wstawać 😉
Dodam, że codziennie to byłaby dla mnie przesada!
Znasz odpowiedź na pytanie: Noszenie zabawek do przedszkola