Czy tez tak macie? Kupuję sobie buty i KAŻDE robią mi “coś”. Żrą po paluszkach, czasem po pięcie, czasem boli sródstopie zwłaszcza w butach na obcasach. Po pewnym czasie to się uspokaja rzecz jasna, ale pierwsze dni to droga przez mękę… Niezależnie od marki. Chyba tylko nowe kozaki moje nogi akceptują bez problemów… Mam dwie wiosenne pary, wczoraj jedne mnie “dobiły”, dziś drugie… Jutro chyba pójdę w półbutach zamiast w moich nowych, boskich itp 😉 Macie jakieś sposoby na nowe buty? To nie jest kwestia złego rozmiaru, chyba tylko stopy za delikatne 😉 Jak myślę o zakupie nowych sandałów na lato to mam dreszcze, najdelikatniejszy skórzany paseczek potrafi obetrzeć mnie do krwi 🙁
30 odpowiedzi na pytanie: Nowe buty – co za horror…
księżniczka
A próbowałaś modele Clarksa?
Jak wsadziłam w nie stopę to jakbym po dywanie szła… nic mnie nie bolało, nie obcierało, byłam i jestem zachwycona :).
U mnie też często buty nie pasują, ale jak trochę ponoszę to jakoś większość przestaje mnie uwierać. Mam jedne szpilki za duże i muszę je odsprzedać bo nie mogę w nich chodzić bo mi kłapią, ale inne mam za to super wygodne też szpile – kupione w Zarze. Ale niestety więcej mam wpadek zakupowych niż sukcesów.
Prawdziwa 😉
Zaglądałam kiedyś do Clarksa, ale (może akurat wtedy) nic mi w oko nie wpadło, takie trochę nie mój styl. Ale muszę spróbować kiedyś, może tam właśnie sandały znajdę?
Ja nie mogę kupować za wysokich na piętach, bo mnie obcierają
Jak są niższe to zazwyczaj jest ok 🙂
Czasami udaje mi się kupić mega wygodne, czasami nie
Ale raczej w większości jakoś daję radę 😉
mam tak samo 🙁 nawet nowe klapki mnie gdzies poranią
jak to kiedyś słyszałam
nogi ze wsi, buty z miasta- to nie moze pasować 😀
no, coś Ty 🙂
mnie obcierają każde nowe buty 🙁
dobre, nie?:D tez jak ten tekst usłyszałam to padłam 😀
obecnie mieszkam na wsi, a 30 lat miastowa byłam 😉
mam odwrotnie
noszę kozaki 2 sezon i wczoraj zaczęły mnie obcierać
zimowe trapery (służyły 8 zim) obcierały regularnie na początku każdego sezonu
bo ja nie kupuje boskich tylko wygodnie łapcie. i tyle w temacie 🙂
No mam takie wygodne półbuty Wojasa, ale do kobiecych butów im daleko Ale rozumiem, że żeby być piękną trzeba cierpieć 😉
Ja przed nałożeniem nowych zawsze obklejam dość mocno pięty, żeby chociaż tam mnie nie dobiło. Po kilku dniach but się układa do stopy i wtedy bez plastrów śmiagm.
Mam tak samo:( japonki potrafiły mnie do krwi obetrzeć!
Mam tak samo – ale po zakupie nowych butów wkladam na nogi skarpetki i smigam w butach po domu pare dni. Nigdy nie odwazylam sie wyjsc w nowych butach ktore nie bylyby wstępnie “ulozone” do mojej stopy przez pare dni chodzenia w nich po domu.
Do sandałkow ciensze skarpetki, do polbutów grubsze a do kozaczkow calkiem grube skarpetki.
ja niestety tez to przechodzę – obcierają mnie nawet sandały i klapki i co ciekawsze czasem się zdarza, ze nawet jak zaczynam nosić buty drugi sezon to na początku też znowu obcierają…
czyli wychodzi ze ja mam same nie kobiece 🙂
serio – znaczy mam w sumie ze 20 par – no moze 12 nadających sie do czegoś. z tego smigam w jednych latem, w drugich wiosna- jesień. a reszta sobei stoi i zakładam od wielkiego dzwonu. po czym wiecozrem z wielka radościa zdejmuje. no ale ja jade autem do pracy, wracam po dzieci na wieś. piechotą nie ide prawie nigdzie – no do szkoły i pl-a z parkingu :). w pracy widac mnie od pasa w góre. Nie ma najmniejszego sensu zebym kobiece butki zakładala w zwykły dzień. no moge sobie kupic i kolejne cudne ale i tak wiem ze beda w tej szafie stały…
No ale generalnie mało mnie obcierają – raczej ranek nie mam tylko mnie nogi bola i mam stopy odgniecione.
Ja mam wsuwane Wojaski – meksyk…. Latam na okrągło. Wygodniejsze niż kapcie. No i w porównaniu z clarksami czy ecco – przystępniejsza cena.
Ale nie wszystkie są takie wygodne
Znasz odpowiedź na pytanie: Nowe buty – co za horror…