Dziewczyny potzrebuje pomocy. Pisze tutaj, bo tu was duzo zaglada a liczy sie kazda minuta.
Moj tesc ma nowotwor krwi, zdiagnozowano Szpiczak mnogi. jest to bardzo zadka choroba, na ktora nie znaleziono lekarstwa i kazdy przypadek leczy sie w inny sposob.
Chce was zapytac czy spotkalyscie sie moze z taka choroba?
A moze znacie namiar na dobrego hematologa w rejonie najlepeij czestochowy, ale tez w wojewodzkim slaskim czy malopolskim.
Dzis maz byl u onkologa, ale jak tez zobaczyl co to za choroba to uczciwie powiedzial ze on sie na tym nie zna i nie moze pomoc.
Najblizszy termin do jakiegokolwiek hematologa jest na 10.04, a to dla nas za pozno.
Zreszta tata ma termin do kliniki w Katowicach na 17 kwietnia dopiero, ale on slabnie z kazda chwila, wrecz niknie z oczu.
Najgorsze jest to, ze nie wiem jak mu pomoz…
Jesli ktoras z was bedzie cos wiedzialo to prosze napiszcie, moze byc na priwa albo maila: [email][email protected][/email]
Bede dozgonnie wdzieczna.
6 odpowiedzi na pytanie: Nowotwor krwi. Potrzebuje pomocy.
sluchaj, bardzo m i przykro, wiem, jakie to uczucie miec kogos z nowotworem, moj ojciec zmaga sie od kilku lat
nie umiem jakos intensywnie pomoc, ale jest taka strona, z ktorej sciagnelam wszystko o dolegliwosciach mojeg ojca
maja tam tez pdf do sciagniecia o szpiczaku, moze w czyms ci pomoze…
trzymajcie sie jakos
Dzieki wielkie za stronke, poczytam jak tylko skoncze wypisywac papierki do zusu, czytam i nie rozumiem co…
Przykro mi, ze twojego ojca tez dopadlo…
mój dziedek prawie 30 lat temu niestety też miał szpiaczaka, mam nadzieję że przez te 30 lat medycyna posuneła się*do przodu w walce z tym paskudztwem, i mam nadzieję że szybko traficie do specjalisty a nie w pażdzierniku, walczcie bo trzeba walczyć i wygrać.
gorąco myślę i trzymam kciuki.
Niestety medycyna sie niewiele posunela z tego co wiem, nie ma na to lekarstwa i nie do konca wiadomo jak to leczyc.
Narazie jedyna nitka nadzieji w tym, ze szybko trafi do kliniki w katowicach. jednak najszybszy termin ma na 14 kwietnia dopiero, a z nim jest juz naprawde zle i ogromnie cierpi 🙁
nie moge niestety pomoc
ale mocno wspolczuje
trzymajcie sie
z tego co pamiętam to dziadek miał naświetlania… miał gorset….
…i nieweim czy kiedyś w jakimś*programie niewidziałam że wyleczyli skutecznie jakiś przypadek przez przeszczep szpiku coś*jak przy białaczce, nie wiem…
najważneijsze to pozytywne myśli i dobrzy lekarze, będzie dobrze, musi być dobrze
Znasz odpowiedź na pytanie: Nowotwor krwi. Potrzebuje pomocy.