Kilka dni temu miała miejsce następująca sytuacja:
Wyszłam z dziećmi na spacer, przed blokiem spotkałam się z kolezanką – też była z dziećmi. Jako że nasze starsze egzemplarze bardzo się lubią jak zawsze zaczęły się bawić. Biegały po takim mini-lasku który mam przed blokiem. W pewnym momencie podbiegł do nich pies – wyskoczył z samochodu który podjechał pod blok. Pies skoczył na Asię po czym podbiegł do nas i wskoczył do wózka koleżanki ( w wózku siedziała jej roczna córka ). Nie muszę chyba mówić jak się wk. Zjechałam ostro ludzi którzy nagle zaczęli się interesowac psem. Jedna z pań po prostu się zaśmiała i poszla. Dopiero jak wspomniałam o straży miejskiej zwinęli psa pod pachę i poszli do domu. Dodam że pies to jeszcze szczeniak, choć spory. Wydaje mi się że to młody wilczur – w każdym razie na tylnich łapach był wielości Asi (ok 116 cm!)
Po tamtym zdarzeniu Asia ciągle wspomina że skoczył na nią pies, że się bała. Za każdym razem jak wychodzimy z klatki pyta czy znów będzie ten pies.
Nie dalej jak wczoraj widziałam że pies znów biega bez kagańca czy smyczy. I znów biegł w naszą stronę ale tym razem tylko powąchał Asię i wrócił do właścicielki.
Moje pytanie – co zrobić w tej sytuacji? U kogo faktycznie interweniować? Już byłam gotowa nagrać psa który tak swobodnie sobie biega i pokazać go komuś żeby mieć jakiś dowód. No ale komu? Straży miejskiej? Widzę że 2-krotne zwrócenie uwagi właścielom nie dało efektu.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: o psach raz jeszcze
Może mieli jakieś w przeszłości niemiłe zetknięcie z psem i stąd takie zachowanie Twoich sąsiadów? Mnie też czasem dziwi reakcja ludzi na psy. Ja kiedyś z moim szłam na smyczy i kagańcu lasem i daleko od nas szła para ludzi, która na nasz widok tak spanikowała i zaczęła krzyczeć żebyśmy z tym psem ich z daleka ominęli, że gały mi wyskoczyly przynajmniej tak jakbym szła z tygrysem
Z drugiej strony nie znamy życiorysu tych osób i nie wiemy czym to jest spowodowane. A może oni po prostu Ciebie nie trawią i nawet gdybyś z ratlerkiem w kagańcu wychodziła na spacer to by się tak zachowywali? Może Wasz pies szczeka w domu a im to przeszkadza i stąd ta ostentacja w ich zachowaniu? Może chcą Cię zmusić do pozbycia się psa?
Niech Ci będzie z tym podchalańskim, choć argument wydaje mi się być mocno naciągany 🙂
Moja przyjaciółka panicznie boi się psów – do tego stopnia, że jeszcze kilka lat temu potrafiła przejść na druga stronę ulicy tylko dlatego, że chodnikiem szedł ktoś z psem – nieważne czy na smyczy, czy w kagańcu. Ale zawsze miała świadomość tego, że jej lęk jest na chorobliwie wysokim poziomie i nie robiła nikomu awantury z takiego powodu, że ją z psem mija na przykład na klatce schodowej. Raczej zaczekała, usunęła się w jakąś wnękę – o ile to było możliwe, ale do nikogo nigdy pretensji nie miała o to że ma psa.
Moim zdaniem rozsądek i grzeczność obowiązują obie strony. Do tego właściciel psa odpowiada za niego. I na terenie osiedla powinien psa mieć na smyczy.
Jak do mnie przyjeżdżają klienci/znajomi i jesteśmy na podwórku, to nikogo moim psem na siłę nie uszczęśliwiam i zamykam go w kojcu. Chyba, że są to osoby, które go lubią i nie mają nic przeciwko temu, żeby sobie biegał i łasił się do nich.
Metalowe kagańce są bardzo niebezpieczną bronią na pysku takiego dużego psa:( i na serio NIC to nie zmienia, że on ma kaganiec!
Znasz odpowiedź na pytanie: o psach raz jeszcze