Obiad elegancki?

Planuję zaprosić ciocię z wujkiem na niedzielny obiad, bardzo ich lubię i dużo zawdzięczam.
Chciałabym, żeby nie był to rosół i kotlety hmmm.
Podrzućcie parę pomysłów, dwa dania, zupa, może krem jakaś, pokuszę się choć nigdy nie robiłam.
Co serwujecie, że tak powiem, na elegancko?

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Obiad elegancki?

  1. silikonowe- chyba też się nadadzą, tylko czy one nie mają przypadkiem jakiejś górnej granicy nagrzewania? Ja mam zwykły teflon, to nie wiem. MAją być takie, co im wrzący olej nie zaszkodzi.

    łyżeczkę musztardy francuskiej ucieramy z łyżeczką albo i dwiema miodu, najlepiej jakiegoś o intensywnym smaku, u mnie to zawsze gryczany.

    Potem stopniowo doadjemy oliwę z oliwek, kilka lyżek, ciągle mieszając- musztarda ma takie cudowne właściwości, że jak się dobrze przyłożyć, to powstaje piękna emulsja, b. gęsta.

    Potem trza dodać jakiegoś kwasu, też stopniowo- ocet winny, balsamiczny, jabłkowy… byle nie spirytusowy, sok z cytryny, ale ja wolę jakiś dobry ocet, sok z cytryny jest.. no, nie wiem, tu mi nie pasi.

    No i próbować, próbować- czasem trzeba posolić, dopieprzyć, dodać ziół- ja lubie dodać trochę takiej mieszanki kamisa do sosów,.. no, kurde, już lezę na dół do kuchni sprawdzić, cchociaz leb mi znowu pęka, ale PAMIĘTAJ ROBIĘ TO TYLKO DLA CIEBIE :-* za to, żeś mnie w Dębkach nie poznała ;-)))))))

    no więc to fit up! sos sałatkowy z błonnikiem, lawendą i melisą, nazywa się “zmysłowy” :-D, taka mala torebeczka, bez sztuczności, same zioła, mają jeszcze fajny “odświeżający” z blonnikiem, truskawkami i szałwią, pycha!

    Ja tego dodaje tylko trochę, nie tak jak zalecają na torebce, bo dla mnie wtedy ten winegret ma za dużo zielska i czosnku.

    Jak trzeba, dodać więcej musztardy, czy też czegoś tam… Pełna dowolność. Trzeba tylko pamiętać, że sos nie ma być wodnisty, tylko gęsty, ma być intensywny w smaku, porządnie kwaśny i słodki, bo przecież okrywa sałatę tylko cieniutką warstewką- tyle ma go być, nie za dużo.

    Poeksperymentuj z musztardami- super jest taka niemiecka w tubie czerwonej z dodatkiem curry, nie pamiętam firmy, i z octami- fajny jest winny biały z LIDLA. A na truskawkowy (pachący jak świeże truskawki i ciemnoróżowy) dam Ci przepis, jak będą truskawki 🙂

    Polecam też ocet balsamiczny, jakikolwiek, ja tam takiego powyżej 20 pln za 200 ml nie kupuję, a w Almie widziałam z za 150 kiedyś… Mozna go fajnie zredukować aż wyjdzie taki czarny, syropowaty sos. To się nazywa krem z octu balsamicznego z Modeny, i można to kupić juz gotowe w plasyikowych buteleczkach, no idę ruszyć dupę na dół po raz drugi !!.. i tak Ci nie powiem, bo mi się napis na butelce wytarł :-p

    JA w sezonie dodaję jeszcze do michy z sałatą kilka pokrojonych truskawek, albo maliny i smażoną wątróbkę, albo borówki amerykańske i paseczki szynki parmeńskiej, albo maciupeńkie skwareczki, liscie mlodego szpinaku i wióry parmezanu….. kurna, coś ze mną nie teges, ja tak moge bez końca, to nie dziwota, żem tłusta jak wieprzek 🙁

    A tak wogle, to ja winegretu nie cierpiałam, dopoki nie nauczyłam się ZAWSZE dodawać do niego czegoś słodkiego- miodu, cukru, syropu…. taki można jeść łyżką sam, zwłaszcza, jak sie szczególnie- jak ja- lubi kwaśne.

    No i jeszcze dodam, ale to pewnie wiesz, że sałata ma być bezwzględnie umyta i wysuszona, oraz wymieszana z sosem rękami a nie lyżką! Nie bez powodu na francuskim dworze michę z niewymieszaną sałatą wnoszono na stół, żeby wymieszała ją z sosem dama o najbielszych i najdelikatniejszych dłoniach 🙂
    m.

    • Zamieszczone przez beamama
      No właśnie, jaka zupa? A ziemniaki, Marzenko, to jak najlepiej piec? W mundurkach, w folii aluminiowej? Dzięki 🙂

      Najsmaczniejsze są pieczone “normalnie” – obieram, kroję na kawałeczki, przepłukuję, posypuję solą i przyprawą do ziemniaków, mieszam (w misce), polewam olejem i mieszam żeby były obtoczone w oleju i na blachę, najlepiej się pieką jak mają luz na blaszce.

      • Zamieszczone przez maduxia
        silikonowe- chyba też się nadadzą, tylko czy one nie mają przypadkiem jakiejś górnej granicy nagrzewania? Ja mam zwykły teflon, to nie wiem. MAją być takie, co im wrzący olej nie zaszkodzi.

        łyżeczkę musztardy francuskiej ucieramy z łyżeczką albo i dwiema miodu, najlepiej jakiegoś o intensywnym smaku, u mnie to zawsze gryczany.

        Potem stopniowo doadjemy oliwę z oliwek, kilka lyżek, ciągle mieszając- musztarda ma takie cudowne właściwości, że jak się dobrze przyłożyć, to powstaje piękna emulsja, b. gęsta.

        Potem trza dodać jakiegoś kwasu, też stopniowo- ocet winny, balsamiczny, jabłkowy… byle nie spirytusowy, sok z cytryny, ale ja wolę jakiś dobry ocet, sok z cytryny jest.. no, nie wiem, tu mi nie pasi.

        No i próbować, próbować- czasem trzeba posolić, dopieprzyć, dodać ziół- ja lubie dodać trochę takiej mieszanki kamisa do sosów,.. no, kurde, już lezę na dół do kuchni sprawdzić, cchociaz leb mi znowu pęka, ale PAMIĘTAJ ROBIĘ TO TYLKO DLA CIEBIE :-* za to, żeś mnie w Dębkach nie poznała ;-)))))))

        no więc to fit up! sos sałatkowy z błonnikiem, lawendą i melisą, nazywa się “zmysłowy” :-D, taka mala torebeczka, bez sztuczności, same zioła, mają jeszcze fajny “odświeżający” z blonnikiem, truskawkami i szałwią, pycha!

        Ja tego dodaje tylko trochę, nie tak jak zalecają na torebce, bo dla mnie wtedy ten winegret ma za dużo zielska i czosnku.

        Jak trzeba, dodać więcej musztardy, czy też czegoś tam… Pełna dowolność. Trzeba tylko pamiętać, że sos nie ma być wodnisty, tylko gęsty, ma być intensywny w smaku, porządnie kwaśny i słodki, bo przecież okrywa sałatę tylko cieniutką warstewką- tyle ma go być, nie za dużo.

        Poeksperymentuj z musztardami- super jest taka niemiecka w tubie czerwonej z dodatkiem curry, nie pamiętam firmy, i z octami- fajny jest winny biały z LIDLA. A na truskawkowy (pachący jak świeże truskawki i ciemnoróżowy) dam Ci przepis, jak będą truskawki 🙂

        Polecam też ocet balsamiczny, jakikolwiek, ja tam takiego powyżej 20 pln za 200 ml nie kupuję, a w Almie widziałam z za 150 kiedyś… Mozna go fajnie zredukować aż wyjdzie taki czarny, syropowaty sos. To się nazywa krem z octu balsamicznego z Modeny, i można to kupić juz gotowe w plasyikowych buteleczkach, no idę ruszyć dupę na dół po raz drugi !!.. i tak Ci nie powiem, bo mi się napis na butelce wytarł :-p

        JA w sezonie dodaję jeszcze do michy z sałatą kilka pokrojonych truskawek, albo maliny i smażoną wątróbkę, albo borówki amerykańske i paseczki szynki parmeńskiej, albo maciupeńkie skwareczki, liscie mlodego szpinaku i wióry parmezanu….. kurna, coś ze mną nie teges, ja tak moge bez końca, to nie dziwota, żem tłusta jak wieprzek 🙁

        A tak wogle, to ja winegretu nie cierpiałam, dopoki nie nauczyłam się ZAWSZE dodawać do niego czegoś słodkiego- miodu, cukru, syropu…. taki można jeść łyżką sam, zwłaszcza, jak sie szczególnie- jak ja- lubi kwaśne.

        No i jeszcze dodam, ale to pewnie wiesz, że sałata ma być bezwzględnie umyta i wysuszona, oraz wymieszana z sosem rękami a nie lyżką! Nie bez powodu na francuskim dworze michę z niewymieszaną sałatą wnoszono na stół, żeby wymieszała ją z sosem dama o najbielszych i najdelikatniejszych dłoniach 🙂
        m.

        tych Dębek to Ci nie daruje… zołza mnie nie zaczepiła 😡
        dzięki za przepis, wypróbuję
        ostatnio non stop u mnie sałaty + ogorek, papryka, cebula czerwona, pomidor, oliwki – cos na styl greckiej, ale zamiast fety wrzucam paseczki piersi kurczaka lub indyka (smaze w calosci w ziolach – przyprawa kamisa do kurczaka po staropolsku, super sie komponuje z salatami); a sosy – wstyd sie przyznac, ale gotowce kupuje (winerge firmy Kuhle bodajze, albo jogurtowy, tysiaca wysp – tez niezle); z braku laku osattnio tarłam zólty ser na grubej tarce – i tez wyszlo ok;

        no ale na bank dzisiaj sos miodowo – musztardowy zrobie 🙂

        • Maduxia, normalnie jak czytam to mi szczęka opada… Daleko mieszkasz? Zaproś mnie kiedyś na te smakołyki!

          • Zamieszczone przez Kamelia
            Maduxia, normalnie jak czytam to mi szczęka opada… Daleko mieszkasz? Zaproś mnie kiedyś na te smakołyki!

            ja sie nie smialam wprosic 😉

            • Zamieszczone przez EwkaM
              ja sie nie smialam wprosic 😉

              Beszczelni w życiu mają łatwiej… i smaczniej. 😉

              • Wielkie dzięki, maduxia, przepisy niby proste, ale i tak dla mnie to jedzenie z wyższej półki 😀 Dobrze, że można część zrobić wcześniej, bo na raz z dwójką dzieciaków to sobie nie wyobrażam 😉
                Puddingi nie potrzebują proszku do pieczenia? Ani soli ani cukru, tak? I podajesz na jedym talerzu, łopatkę, pudding i placki z kaszy, tak? Nie śmiej się z pytań 😉

                • laski, wpadajcie choćby i dziś 🙂

                  Jak wam pasi chili con carne z winem i nutką gorzkiej czekolady podane na ryżu jaśminowym, albo wczorajsza paella- z mrożonki, hehehe, albo dziecięcy krupniczek, a na deser wczorajsze drożdżowe muffiny z daktylami, to wsiadajta w jaki transport i przyjeżdżajta do mnie na wioskę :-))))

                  Kamelia, no trochę daleko, bo od 3 miesięcy z Janinowa, który to znajduje się pod Grodziskiem Maz., który to znajduje się 40 km od pięknej naszej stolycy… ale w wakacje często bywam bliżej- na Kurpsiach 🙂
                  m.

                  • nie potrzebują nic, ale dla spokoju sumienia dodaj szczyptę soli, nie zawadzi. Rosną jak głupie, aż sama się dziwiłam.

                    Mam taki wieeeelki, kremowy talerz, chyba z 60 cm średnicy, na nim na środku kładę łopatkę, polewam odrobineczką sosu, żeby ładnie błyszczała, naokolo, jeden przy drugim, ukladam puddingi- wyglądają dziwnie, jak małe karpatki trochę, mają konsystencję ni to gofrów, ni to naleśników, albo dachówkowato placki gryczane.

                    Robię albo jedno, albo drugie, obu na raz nie ma sensu, bo nikt w siebie mimo szczerych chęci aż tyle nie wepchnie, więc to strata czasu.

                    I już więcej niczym nie ozdabiam, no chyba, że jakąś gałęzią świeżego rozmarynu, i wsio.
                    Mięso kroję juz na stole- przydają się szczypce do nakładania- wrzucam każdemu na talerz kawał mięcha -uprzedzam lojalnie, ze niestety łopatka na gorąco lubi sie rozwalać, więc raczej zapomnij o równiutkich plasterkach, ale to absolutnie nie przeszkadza, przynajmniej widać, ze jest delikatna :-)- do tego pudding, sosem z sosjerki niech se każdy sam naleje, sałatę też każdy sam. I już. :-))))

                    • madyxia jestem w szoku.Dla mnie Twoje przepisy to jakieś abstrakcje z innej planety;)Nie wyobrażam sobie jak to wszystko smakujehmmm
                      Gotowanie to Twoje hobby,czy zawodowo sie tym zajmujesz??
                      Ja raczej jestem leń i ide po najmniejszej lini oporu i wolę upichcić np żeberka w sosie słodko kwasnym,które również świetnie smakują,a upiec snickersa,który jest smaczny i nie zajmuje tyle roboty. Podziwiam maduxia:)

                      • O, zaraz abstrakcje- to proste jedzenie, uwierz mi, spróbuj :-))))

                        Hobby, od kilku lat, samouk jestem, zawodowo bym nie chciała gotować, bo chyba przestaje się z tego w końcu czerpać przyjemność…

                        Mnie też się często zdarza, że robię coś na szybko, tak naprawdę, to dla mnie podstawa- żeby było szybko i niezbyt skomplikowane. Od święta coś wymagającego więcej pracy.

                        A dobre żeberka w sosie slodko-kwaśnym (robisz z octem i cukrem, keczupem i musztardą? ja tak) uwielbiam i latem, na grilla, robie bardzo często :-)))

                        I załoze sie, że moja Pawlowa wymaga mniej roboty niż snickers 😉 chociaż go nigdy nie robiłam 🙂 Pawłowa robi się sama :-))))

                        Nie ma co podziwiać, wolę gotować niż, powiedzmy, sprzątać, albo prasować, brr…

                        Pierwsze ciasto upiekłam jak miałam 13 lat, w wakacje między 6 i 7. klasą wyciągnęłam jakąś książkę kucharską i z nudów zrobiłam żydowski makowiec na kruchym spodzie- sama parzyłam mak i zasuwałam ręczną maszynką do mięsa 😀 Ubaw po pachy :-))) Zniknął w 15 minut… 🙂

                        • Zamieszczone przez maduxia
                          laski, wpadajcie choćby i dziś 🙂

                          Jak wam pasi chili con carne z winem i nutką gorzkiej czekolady podane na ryżu jaśminowym, albo wczorajsza paella- z mrożonki, hehehe, albo dziecięcy krupniczek, a na deser wczorajsze drożdżowe muffiny z daktylami, to wsiadajta w jaki transport i przyjeżdżajta do mnie na wioskę :-))))

                          Kamelia, no trochę daleko, bo od 3 miesięcy z Janinowa, który to znajduje się pod Grodziskiem Maz., który to znajduje się 40 km od pięknej naszej stolycy… ale w wakacje często bywam bliżej- na Kurpsiach 🙂
                          m.

                          pewnie juz po chili con carne, pozostaje nam sie oblizac :p
                          ale latwo nie bedzie, wrzucaj przepis – juz mam folder ”przepisy maduxii” 😉

                          to sie pochwale – zrobilam dzisiaj ten sosik; miod mialam spadziowy, monsz zakupil musztarde dijon (ostra bardzo); i prawie tak jak pisalas, pol na pol miodu i musztady, potem oliwe z oliwek – mialam akurat cytrynowa, wiec niezle polaczenie wyszlo 🙂 mezowi nawet smakowalo; i chyba nawet sie juz do mojego ostatniego wydziwiania w kuchni przekonuje, i choć dawno juz nie widzial ziemniaków, makaronu czy ryżu nie narzeka;

                          a mozesz mi podrzucic jeszcze jakies ciekawe sklady salat; salata znaczy i co do tego, z czym sie fajnie komponuje, co dajesz zazwyczaj?

                          • no slinie sie jak glupia 😉

                            • Mój się przekonał do eksperymentów kilka lat temu, jeszcze przed slubem, ale łatwo nie było- on z rodziny, w której 4x w tygodniu je się pomidorową, w niedzielę rosół, w pozostałe dni tygodnia wygotowane mięso z tego rosołu :-/ kuchnia babci- dobra, naprawdę, ale tak w kółko to samo… ja bym z nudów umarła, nie tylko jako ten, który zjada, ale w kuchni by mnie dawno szlag trafił… Jego ojciec na wszystkich imprezach jest osobą, która najbardziej zachwyca się wszystkimi nowościami, nawet tymi mniej udanymi. Nie dziwię się, raz na kilka tygodni zjeść coś innego- to musi być ulga 😉

                              CHILI CON CARNE
                              wariacja na temat chili Kręglickich “para w kuchni”

                              Podstawą jest wolowina, pokrojona w 3 cm kawałki, dzisiaj sobie nawet nie zawracałam glowy, żeby ją obsmażyć, normalnie do gara, miałam zamrożoną, zalałam wodą i już.

                              Wolowiny podczas gotowania się nie soli, podobno nie mięknie, ale ja gotuję chili jakieś 2-3 godziny, więc nie ma bata- musi zmięknąć.

                              Dodać podsmażoną cebulę- albo i nie, ja dziś nie dałam, bo mi sie nie chciało 🙂

                              Po jakiejś godzinie dodać namoczoną poprzedniego dnia fasolę, do wyboru, można zaszaleć z jakimś meksykańskim pinto jak kto ma, ja dzisiaj użyłam- w ramach sprzątania kuchennych szafek- ciekawego miksa: różne fasolki w jednej 500 gramowej torbie, firma floreko. Napisane jest, że to na zupę, nawet jest dodatkowa torebeczka z suszoną wloszczyzną, i 11 rodzajów ziarenek, Jaś, ciecierzyca, adzuki, mungo, soczewica, czarna… no super to wygląda.

                              Oczywiście można po prostu juz na sam koniec dodac fasolę z puszki.

                              Przyprawy- kumin jest nieodzowny, jakieś oregano, sól, papryka, ja dodaję jeszcze zmielone nasiona kolendry.

                              Do tego wlałam szklankę czerwonego wina, odparowałam i dowaliłam warzywa- oczywiście nie trzeba żadnych i oryginalne chili chyba nawet ich nie ma, ale ja wolałam dodać, żeby już nie musieć kombinować z surówką. Dodałam hortexu zupę królewską, oczywiście sumiennie odkładając na bok szpinak. Można się przyczepic, że z pieczarkami to żadne chili, ale co tam, grunt, że dobre wyszło.

                              Lepsza bylaby mieszanka meksykańska z LIDLA ale byłam dziś uziemiona w domu ze Stachem, rzygającym w nocy i nad ranem Antoniem oraz samą sobą z gilami i antybiotykiem, więc sobie wyprawę do sklepu darowalam.

                              Na koniec dodałam- żeby było bardziej po meksykańsku- kilka kosteczek gorzkiej czekolady 75%. Do tego ryż jasminowy.

                              Jak robiłam to na imprezę, to bez warzyw, ryż wymieszałam z kukurydzą z puszki a do picia- zamrożona tequila, sol morska, limonki… echh.. 😀 Czego więcej trzeba?

                              A co do dodatków do sałaty, to ja daję to, co akurat mam, np achois, wędzonego łososia, ćwiarteczki pomidorków koktajlowych (i wtedy fajnie jeszcze garsć liści-całych-bazylii) posiekane jajko na twardo, orzechy wloskie plus ser pleśniowy i gruszka, plasterki surowych pieczarek, grzaneczki ziolowe…

                              Ogólnie chodzi mi tylko o to, że to sałata jest ważna, a dodatki to tylko dla akcentu tak naprawdę, taka niespodzianka.

                              Ja lubię mieszać różne gatunki salat w równych częściach albo i nie, np, kiedy świeży szpinak gra glówną rolę, to dowalam rodzynki i boczek, jak rukola, to np pokrojoną brzoskwinię, bo mi do rukoli pasują owoce, z czymś slonym- kapary albo solona dojrzewająca szyneczka albo solone pistacje… Ja nie potrafię wymienić tego, co dodaję 🙁 bo ja dodaję wszystko 😉 a to, że czasem z rożnym skutkiem, to inna sprawa.
                              m.

                              • uch, dieta…. jak tylko skończę antybiotyk to wracam, teraz nawet mi sie nie chce myśleć o odchudzaniu. Ale Wy to macie rezultaty wprost kosmiczne! Zeby dubel tylko nie zasłabł przy takim tempie :-)))))))))))))
                                m.

                                • Zamieszczone przez maduxia
                                  Mój się przekonał do eksperymentów kilka lat temu, jeszcze przed slubem, ale łatwo nie było- on z rodziny, w której 4x w tygodniu je się pomidorową, w niedzielę rosół, w pozostałe dni tygodnia wygotowane mięso z tego rosołu :-/ kuchnia babci- dobra, naprawdę, ale tak w kółko to samo… ja bym z nudów umarła, nie tylko jako ten, który zjada, ale w kuchni by mnie dawno szlag trafił… Jego ojciec na wszystkich imprezach jest osobą, która najbardziej zachwyca się wszystkimi nowościami, nawet tymi mniej udanymi. Nie dziwię się, raz na kilka tygodni zjeść coś innego- to musi być ulga 😉

                                  CHILI CON CARNE
                                  wariacja na temat chili Kręglickich “para w kuchni”

                                  Podstawą jest wolowina, pokrojona w 3 cm kawałki, dzisiaj sobie nawet nie zawracałam glowy, żeby ją obsmażyć, normalnie do gara, miałam zamrożoną, zalałam wodą i już.

                                  Wolowiny podczas gotowania się nie soli, podobno nie mięknie, ale ja gotuję chili jakieś 2-3 godziny, więc nie ma bata- musi zmięknąć.

                                  Dodać podsmażoną cebulę- albo i nie, ja dziś nie dałam, bo mi sie nie chciało 🙂

                                  Po jakiejś godzinie dodać namoczoną poprzedniego dnia fasolę, do wyboru, można zaszaleć z jakimś meksykańskim pinto jak kto ma, ja dzisiaj użyłam- w ramach sprzątania kuchennych szafek- ciekawego miksa: różne fasolki w jednej 500 gramowej torbie, firma floreko. Napisane jest, że to na zupę, nawet jest dodatkowa torebeczka z suszoną wloszczyzną, i 11 rodzajów ziarenek, Jaś, ciecierzyca, adzuki, mungo, soczewica, czarna… no super to wygląda.

                                  Oczywiście można po prostu juz na sam koniec dodac fasolę z puszki.

                                  Przyprawy- kumin jest nieodzowny, jakieś oregano, sól, papryka, ja dodaję jeszcze zmielone nasiona kolendry.

                                  Do tego wlałam szklankę czerwonego wina, odparowałam i dowaliłam warzywa- oczywiście nie trzeba żadnych i oryginalne chili chyba nawet ich nie ma, ale ja wolałam dodać, żeby już nie musieć kombinować z surówką. Dodałam hortexu zupę królewską, oczywiście sumiennie odkładając na bok szpinak. Można się przyczepic, że z pieczarkami to żadne chili, ale co tam, grunt, że dobre wyszło.

                                  Lepsza bylaby mieszanka meksykańska z LIDLA ale byłam dziś uziemiona w domu ze Stachem, rzygającym w nocy i nad ranem Antoniem oraz samą sobą z gilami i antybiotykiem, więc sobie wyprawę do sklepu darowalam.

                                  Na koniec dodałam- żeby było bardziej po meksykańsku- kilka kosteczek gorzkiej czekolady 75%. Do tego ryż jasminowy.

                                  Jak robiłam to na imprezę, to bez warzyw, ryż wymieszałam z kukurydzą z puszki a do picia- zamrożona tequila, sol morska, limonki… echh.. 😀 Czego więcej trzeba?

                                  A co do dodatków do sałaty, to ja daję to, co akurat mam, np achois, wędzonego łososia, ćwiarteczki pomidorków koktajlowych (i wtedy fajnie jeszcze garsć liści-całych-bazylii) posiekane jajko na twardo, orzechy wloskie plus ser pleśniowy i gruszka, plasterki surowych pieczarek, grzaneczki ziolowe…

                                  Ogólnie chodzi mi tylko o to, że to sałata jest ważna, a dodatki to tylko dla akcentu tak naprawdę, taka niespodzianka.

                                  Ja lubię mieszać różne gatunki salat w równych częściach albo i nie, np, kiedy świeży szpinak gra glówną rolę, to dowalam rodzynki i boczek, jak rukola, to np pokrojoną brzoskwinię, bo mi do rukoli pasują owoce, z czymś slonym- kapary albo solona dojrzewająca szyneczka albo solone pistacje… Ja nie potrafię wymienić tego, co dodaję 🙁 bo ja dodaję wszystko 😉 a to, że czasem z rożnym skutkiem, to inna sprawa.
                                  m.

                                  dzieki
                                  zaloze sie ze aniah bedzie dzis czyscic klawiature 😉

                                  (hmmm… chyba gotowanie stanie sie moja pasja 🙂

                                  • Zamieszczone przez maduxia

                                    A dobre żeberka w sosie slodko-kwaśnym (robisz z octem i cukrem, keczupem i musztardą? ja tak) uwielbiam i latem, na grilla, robie bardzo często :-)))

                                    Pierwsze ciasto upiekłam jak miałam 13 lat, w wakacje między 6 i 7. klasą wyciągnęłam jakąś książkę kucharską i z nudów zrobiłam żydowski makowiec na kruchym spodzie- sama parzyłam mak i zasuwałam ręczną maszynką do mięsa 😀 Ubaw po pachy :-))) Zniknął w 15 minut… 🙂

                                    żeberka robie z miodem,octem,koncentratem.Wychodza profesjonalne:Di rewelacyjne:)Ale jeśli podasz przepis na forum na te Twoje na grila nie pogniewam się:)

                                    magdusia też tak wczesnie zaczęłam gotować.Zupe ugotowałam w piątej kl i tak się zaczęło.Kiedyś miałam przepis na wspaniały tort makowy do którego sam krem ucierało się 1 godz,a gdzie jeszcze mielenie maku,ale tamte czasy przeminęły. Może do nich powrócę na emeryturze,ale nie teraz przy dzieciach:)

                                    • Zamieszczone przez maduxia
                                      uch, dieta…. jak tylko skończę antybiotyk to wracam, teraz nawet mi sie nie chce myśleć o odchudzaniu. Ale Wy to macie rezultaty wprost kosmiczne! Zeby dubel tylko nie zasłabł przy takim tempie :-)))))))))))))
                                      m.

                                      salaty, salaty, salaty…

                                      😉

                                      • Zamieszczone przez EwkaM
                                        salaty, salaty, salaty…

                                        😉

                                        Poproszę o solidnego kopa w d to może i ja zacznę dietować… Bo przestaję się w 44 mieścić… :]

                                        • Zamieszczone przez Kamelia
                                          Poproszę o solidnego kopa w d to może i ja zacznę dietować… Bo przestaję się w 44 mieścić… :]

                                          mowisz – masz
                                          kooooooooooooooooop

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Obiad elegancki?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general