No właśnie jaki jest Wasz codzienny obiad?
Gotujecie?
codziennie?
czy żywicie się kanapkami?
Głównie jestem ciekawa jak to wygląda u tych z Was, które pracują
Ja nie ukrywam, że nie gotuję codziennie, nie chce mi się
J. zjada w przedszkolu, ja wolę kanapki, K. też jakoś się codziennych ciepłych obiadów nie dopomina.
Jak mam wolne i jestem w domu to mam ochotę pogotować,
ale w tygodniu po przyjściu z pracy nie mam weny na stanie w kuchni
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Obiad nasz codzienny
Obiad u nas być musi codziennie. Gotuje na ogół każdego dnia, sporadycznie coś zostaje na 2-gi dzień. Często kupuje jakieś gotowce, sporo polproduktow. Staram się, by obiad poza jeden garnek nie wyszedł. Gotować nie lubię, poza standardowe dania nie wychodzę.
U nas dzieci jedzą w szkole/przedszkolu, mąż wraca do domu po 19, więc też je w pracy obiad – ma dobrą i niedrogą stołówkę we firmie, a ja jem albo kanapki albo coś sobie zamawiam, czasem jak zostanie coś z kolacji z dnia poprzedniego to wezmę. Za to w weekend 2 dania obowiązkowo, gotuję więcej, żeby w poniedziałek/wtorek wziąć sobie do roboty 😉 no i ciasto piekę
Różnie 🙂
czasem coś po pracy szybkiego zrobię, czasem zostaje mi z poprzedniego dnia 😉
czasem lecę na kanapkach i przekąskach.
Nina je w szkole, mąż też żywi się w pracy.
Dla samej siebie nie chce mi się specjalnie gotować w tygodniu.
W weekendy jeśli M. jest to on gotuje, on jest naszym nadwornym kucharzem, ja tylko sporadycznie się za to biorę, zwykle z musu, jak M. pracuje w weekend 😉
Jeżeli uznac gotowane parówki za obiad…. to tak, gotuję codziennie 😉
gotuje prawie codziennie, choć specjalnie za tym nie przepadam
sama nie muszę jeść obiadu, dzieci to niejadki 🙁 za to mąż nadrabia za wszystkich
robię tylko jedno danie – dwa są rzadko, jeśli już to w weekend
Ja zazwyczaj gotuję na dwa dni + zupa w zimie. Gotuję dla mojej 2,5 latki, więc po prostu wlewam więcej wody
Moglibysmy nie gotować, bo Ula je obiad w przedszkolu a my mamy stołówkę w pracy, ale…czy warto? Ja wychodzę z założenia, że lepiej coś samemu ugotować, bo przynajmniej wiem co jem. Żywiłam się swego czasu na owej stołówce (notabene naprawdę smacznie), ale mimo to nie służyło mi (tak najogólniej problemy trawienne ). Męża też przestawiam na jedzenie domowe.
My jemy obiad o 17/17.30. W pracy do południa kanapki / sałatki.
Są też dwa duże plusy takich późnych obiadów – nie jem już wtedy kolacji i moje niejadki zawsze coś jeszcze przekąszą przed kolacją.
Dla siebie samej też bym gotowała. Wychodzę z założenia, że trzeba o siebie dbać, bo jak nas zabraknie, to co będzie???
Nie gotuję.
Dzieci jedzą w placówkach, starzy na mieście (ja mam całkiem dobrą stołówkę w pracy – tzn. nie mam po niej problemów żołądkowych, co u mnie jest rzadkością, albo idę na sałatkę lub sushi. Mąż pracuje blisko centrum, więc obstawia stołówki ministerstw, urzędów itp. – ponoć tanio i dobrze :)).
Poza tym mam złotą teściową, która robi nam worki pierogów i wekowane zupy, fasolki po bretońsku, bigosy itp. w ilościach hurtowych (przywozimy raz na parę tygodni pełną lodówkę). A moje dzieci zdecydowanie zupowe (potrafią zażądać krupniku na śniadanie), więc kolację mamy najczęściej ciepłą :).
Ja sama najczęściej robię sałatki i gotuję jajka :D.
No jeszcze owoce myję 😀
I nie mam zamiaru mieć wyrzutów sumienia :Nie nie:.
do nie dawna gotowałam 2 daniowo bez względu na to czy był weekend czy dzień powszedni.
Ostatnio mam lenia. M dostaje codziennie obiad ciepły głównie drugie danie. W weekend 2 dania.
Ja prawie nie jem,
Jak wyzdrowieję będę gotowała znowu 2 daniowo
Jak jadę do pracy a to jest 2 razy w tygodniu mniej więcej, to jemy w pracy coś co sami ugotujemy.
Dla męża gotuję, choć zwykle tylko dla niego. Zwykle tylko drugie danie.
W weekendy zupa + drugie, bo jedno danie moim dzieciom nie wystarcza.
ew. jajecznicę 😉
pracuję i codziennie staram się robić obiad, Gaba jada w przedszkolu, ale Ania nie je obiadów w szkole, w domu jesteśmy ok. 16.30, czasem później (w czw. pracuję do 17.00), wiec obiad jemy dopiero po 17-ej, to i Gaba cos podje z nami 🙂
nie zawsze są to oczywiście obiady typu ziemniaki, mięso, surówka
często coś na szybkiego typu kebab, pierogi, sałatka, rosół z dnia poprzedniego itp., staram się gotować na 2 dni, czasem zamawiamy pizzę
zapychać się pieczywem nie lubię 🙂
oczywiście
pycha…..lepsze niż domowe,tak samo krokiety i uszka:)
Jakoś ciężko mi było pracować, gdy główny posiłek miałam w okolicach 18 godziny, dlatego zaczęłam chodzić na stołówkę (godz. 12 jest idealna dla mnie :)). Mąż też chodzi do stołówki. Aczkolwiek co parę dni któreś z nas spędza parę godzin w kuchni, by przygotować kilkudniową obiadokolację. Zwariowałabym gdybym miała spędzać nad obiadem codziennie dajmy na to godzinę. A jeszcze bardziej od gotowania nie lubię wymyślać, co na ten obiad ma być Czy powinnam mieć wyrzuty sumienia?
nie wiem czy gotuje
warzywa dusze na szybko
jakies zwierzatko na szybko
w weekendy staram sie zrobic duze miesko to mi zostaje na poniedzialek (czasami)
teraz jedza pierogi z lidla
a ja papryke z serem
fakjt, ze jedza w placowkach nistety nic nie oznacza
i tak musza zjesc zaraz po opuszczeniu placowki bo glodne
pracujemy w domu obiadów prawie nie gotuję chyba że mąż ugotuje zupę na kilka dni (zupa taka z wkładką mięsną nie taka woda więc i mąż się najada) nigdy nie robimy 2 dań… od wiosny do jesieni często gigantyczne sałatki + feta bardzo częto grill…. czasem ja robię mięso tzw. w sosie lub z warzywami i do tego makaron…. a często jest cokolwiek (kanapki, gotowe pierogi, makaron z czymś…)
córki jedzą w szkole i w przedszkolu :)…
a u sąsiadów/koleżanek/kolegów sie dożywiają, po czym wpadają do domu głodne? 😉
Szpilko, jak to jest z dwójką takich? Miłosz juz pokazuje co potrafi
z tego co pamiętam Emilka też zawsze była z tych porządnie odżywiających się
źle to wróży, Ula 😉
nie gotuje codziennie, nie mam czasu ani sily. pracuje.
w zimie zazwyczaj mam zupę. w lecie zazwyczaj mam kupne naleśniki, pierogi, sałatkę 🙂 albo pizze.
o ile ktoś w domu chce jesc, a czesto sie zdarza, że nikt nie ma ochoty.
Nie gotuję codziennie- staram się zeby w Niedzielę na obiad była zupa + 2 danie i zazwyczaj zostaje na poniedziałek.potem we wtorek np pomidorowa z rosołu niedzielnego. czasem mrożę rosół i potem wywar jak znalazł na jakąś zupę w tygodniu- Młodsza i ja jesteśmy raczej zupowe 😉 Starsza je w pp i rzadko dojada obiad w domu chyba, ze jest coś co bardzo lubi.
Gdy robię np gołąbki lub smażę rybę to staram się, zeby były na 2, w porywach 3 dni, ale rzadko tego 2 lub 3 dnia danie jest serwowane z ziemniaczkami i surówką 😉
Jak nie mam weny albo nic nei zostało z dnia poprzedniego to jemy pierogi ( biedronkowe są pyszne! ) albo na szybko: spaghetii lub warzywa na patelnię + filet z kuraka. Generalnei staram się, zeby codziennie było w domu popołudniu coś obiadowego ( ale ja wcześnie w domu- zwykle około 14 )
Znasz odpowiedź na pytanie: Obiad nasz codzienny