witajcie, tu kolejna mama rocznego dziecka! jakos trudno mi w to uwierzyc, ze to juz rok… przeciez jeszcze nie dawno pisalam tak :
[i]Na początku chcę WSZYStKIM baardzo podziękować za słowa otuchy, które posypały się na forum, nawet nie wiecie, jak bardzo ich czytanie pomaga… Nawet mój mąż, do tej pory bardzo sceptyczny co do forum rozkleił się nieco (choć ukradkiem, i tak, żebym nie widziała 🙂 )
TRoszkę już ochłonęliśmy niesamowitym tempem ostatnich dni, więc mogę coś opisać.
Do szpitala (do Św. Zofii) pojechaliśmy tydzień temu we wtorek po tym, jak podczas badania moja lekarka stwiewrdziła, że szyjki to już nie ma i jest rozwarcie na 3 cm (czego kompletnie byłam nieświadoma, bo żadnych skurczów nie czułam). W szpitalu dostałam fentoerol, nospę, podłączyli mnie do pompy magnezowej i nakazali leżeć (jakbym do tej pory kartofle na polu przewalała… wrrrr) Ale opieka była super, wszyscy bardzo sympatyczni, zanosiło się, że przed Świętami (w piątek) wyjdę. No, ale w czwartek stweirdzono, że rozwarcie się poszerza, a pęcherz jest w kanale rodnym… Natychmiast skontakowali się ze szpitalem na Karowej i załatwili miejsce na patologii ciąży (równocześnie trzymane było miejsce w inkubatorze) – powiedzieli, że tam opieka będzie najlepsza (jakby coś). Acha, od wtorku dostawałam też sterydy na rozwój płuc Malutkiej (dzięki temu plecy Andrzeja Gołoty przy moich, to okaz zdrowia i bezpryszczowej skóry). W czwatrek przewieziono mnie karetką na Karową.
Oczywiście ze zdenerwowania dostałam skurczów i dostałam mocniejszą dawkę fenoterolu. I znów sterydy, nospa domięśniowo, scopolany, i inne leki i całkowite leżenie. Niestety przyszły Święta i poza czwartkowym baardzo konkretnym obchodem niewiele dobrego na temat lekarzy mogę powiedzieć (ale zarówno położne jak i salowe bardzo ok) Patologia ciąży to w ogóle nic sympatycznego, szczególnie w Święta…. Najgorsza była sobota, kiedy miałam skurcze czasami co 3 minuty i ledwo leżałam – tak potwornie bolało. W niedzielę od rana było 100razy lepiej – raz na 3 godziny lekko twardzy brzuch i wszystko… Aż do wieczora. Ok. 22 zaczęło mnie coś pobolewać, ale dostałam nospę (jeszcze ją czuję 🙂 ) i usnęłam na godzinkę. Jak mnie jednak zaczęło skręcać od. 23.30 – przybiegły położne, zrobiły ktg – regularne skurcze co 3 – 4 minuty, pęcherz schodzi coraz niżej – jednym słowem – poróóóóddddd!!!!!!
Zawieźli mnie na porodówkę – zdążyłam zadzwonić po męża, żeby natychmiast przyjeżdżał (była gdzieś 0.10) bo zaczynam rodzić. I mimo tego, że dojechał w 14 minut – nie zdążył… Malutka urodziła się o 0.29. Generalnie niewiele pamiętam z samego porodu, wiem na pewno, że przyjmował mnie tam straszny cham lekarz, który krzyczał, że po co tak wcześnie rodzę, że źle – że prę, że źle – że nię prę… Przybiegła Pani z oddziału dla wcześniaków i zapytała, czy wyrażam zgodę na podanie leków w pierwszych 30 minutach po urodzeniu (na płuca), dali do podpisana jakieś papiery i w tym momencie pękł pęcherz – ooo, lany poniedziałek, w rzeczy samej 🙂 całe szczęście lekarz gdzieś polazł i zostałam z położną (albo lekarką – nawet nie wiem) i resztą personelu, która była bardzo miła i serdeczna. Malutka już w zasadzie się urodziła, nacięli mnie jednak na wszelki wypadek, żeby się nie zmęczyła samym porodem i już ją widziałam – taką maleńką, kwilącą istotkę wielkości dwóch dłoni… Strasznie się popłakałam – bólu już wcale nie czułam (choć wszystko bolało na prawdę mocno) tylko z żalu, że nie dają mi jej przytulić, pogłaskać, pocałować… Że nie wiem, czy żyje, czy oddycha, w jakim jest stanie. Że nie ma ze mną męża, nikogo, kogo bym znała. Za chwilkę mnie uśpili, bo nie mogłam urodzić łożyska i jak już się obudziłam, był ze mną mąż. Oczywiście znowu się popłakałam, i całe szczęście, że był wtedy ze mną (płakaliśmy oboje)…. później całą noc leżałam w tej sali zupełnie sama (mężowi kazali jechać do domu), nie mogłam spać i dopiero gdzieś o 6 udało mi się na chwilkę zdrzemnąc. Przez ten cały czas zastanawiałam się, co jest z naszą Malutką, w jakim jest stanie, czy oddycha – nie było nikogo, kto mógłby mi cokolwiek powiedzieć (w końcu Święta…). Nad ranemzabrali mnie na inny odział, w sąsiedztwie OIOMU dla wcześniaków i tam leżałm do następnego dnia i we wtorek mnie wypisali. Już tego smaego dnia, czyli w Lany poniedizałek chodziliśmy z mężem do Malutkiej na OIOM, ja czułam się całkiem ok, sama się wykąpałam, normalnie jadłam. Nawet te cholerna szwy tak bardzo nie bolały.
Teraz coś o opiece: ja się czułam niedoinformowana o sobie (może dlatego, że bardzo szybko doszłam do siebie i chciałam wiedzieć kiedy wyjdę) ale o Malutkiej wiemy wszystko. Są tam super lekarze, fantastyczne ppielęgniarki, które odpowiadają na wszystkie pytania, możemy odwiedzać Małą o każdej porze (walka jest tylko z cieciem na portierni). Odciągam pokarm, zawożę do szpitala, będzie go dostawać Malutka i jak już będzie go więcej (na razie jest siara) – i inne dzieci (jeśli się zgodzę – a pewnie, że tak).
Na razie Malutka jest stabilna, pomagają jej oddychać respiratorem (choż próbują go odłączać – tak na chwilkę), ma dobre wyniki ogólne, silne serduszko. Problemem jest waga i płucka – to nasze największe zmartwienia. Jutro będziemy wiedzieć coś więcej, bo minie 3 doba od porodu i coś już będzie można podsumować (choć przez najbliższe kilkanaście tygodni nikt żadnej gwarancji, ani prognozy nie wystawi…
Serce mi się kraje, jak widzę tę Kruszynkę wśród kabli, rurek, terraz jeszcze porzechodzi żóltaczkę, więc ją naświetlają i ma na oczkach okulary (wygląda jak ufoludek) ale dla nas oczywiście najśliczniejsza na świecie. Ma jaśniutkie włoski, baardzo delikatną skórę – ciągle bym ją głaskała po główce wielkości mandarnki i rączkach (ramionach) jak mój kciuk. Paluszki – mikroskopije, paznokietków prawie nie widać… A do tego ma ogromne stópki (zupełnie nieproporcjonalne do reszty ciałka)… Jest tak bezbronna, kochana, słabiutka…
ok…. na dziś tyle….dodam jeszcze, że gdyby nie mąż, nie wieim jak dałabym radę. Jest kochany, czuły, troskliwy, opiekuńczy. Rodzina też nas bardzo wspiera, ale oni już trochę mnie denerwują (ciągle muszę wszytsko powtarzać, przekazywać…. wrrrrr), a on nie pozwala się rozklejać, jak trzeba przytuli, a jak trzeba – ochrzani…. Boże jak Go kocham…. Ich… [/i]
o rany, ale sie dzialo, nie wiem jak znalezlismy sile, zeby przez to wszystko przejsc…
dzisiaj Zuzanna wazy 8300 (gdybym ja chciala tak pomnozyc swoja wage urodzeniowa, musialabym wazyc ok. 30 kilo w pierwsze urodziny) raczkuje, siada, potrafi stac, wspina sie po meblach, nie miala ani razu kataru, poza wirusem rota – okaz zdrowia. Skonczylismy w zasadzie rehabilitacje, mamy kontrole raz na miesiac (co w porowniau z jezdzeniem na cwiczenia 3razy w tyg jest dla nas OGROMNYM wybawieniem)
kocham Cie Zuzanko, codziennie dziekuje za ten cud, ze zyjesz, jestes zdrowa, ze zyjemy w takich czasach, ze moge sie cieszyc razem z Toba kazdym dniem.
Oby tak zawsze.
pozdrawiamy
emalka i Zuzka, ur.21.04.03
36 odpowiedzi na pytanie: oficjalnie dzien dobry
Re: oficjalnie dzien dobry
Kochana…blagam mam słabe serce:)
Życzę Ci Zuzanko zdrówka, bajecznego dzieciństwa i żebys wyrosla na równie cudowną kobietę jak Twoja mama 😛
Igor przesyła tęskne “daj” i bije brawo (bo nic więcej nie potrafi)…gdyby mógl dalby i buzi ale boi sie Cypisa:)
do życzn dołacza sie malżonek A:))
Calujemy urodzinowo!!!
Ola i Igorek 25.03.2003
Re: oficjalnie dzien dobry
wszystkiego najlepszego i gratulacje, oby nadal było tak dobrze jak jest teraz (a na pewno będzie :)) 🙂
wspmnienia z porodu mam zupełnie inne, ale OITN opisałabym tak samo, choć my na nasze maleństwo mówiliśmy cytrynka 😉
Re: oficjalnie dzien dobry
I ja się popłakałam. Tak bardzo się cieszę, że Zuzka dobrze się rozwija. Tego już nikt nie zatrzyma.
Gratulacje Emalko, wiele w tym Waszej zasługi, a i Zuzia, to zuch dziewczyna! Pokonała takie trudności, mam nadzieję, że nic w życiu nie będzie jej straszne.
Re: oficjalnie dzien dobry
🙂 Cieszę się że jesteście z nami 🙂 Pamiętam waszą walkę i starch i niepewność z tamtego okresu. Teraz…. życzę wam żeby dalsze życie było przyjemniejsze i bez takich trudnych dni.
Wszystkiego najlepszego z okazji twoich pierwszych urodzin Zuzanko. Pamiętaj że masz bardzo kachających i dzielnych rodziców. 🙂
Ania i Izunia (19 mies.)
Re: oficjalnie dzien dobry
I przyszedł ten wzruszający dzień 🙂
Wspaniałego, pogodnego i szczęśliwego dzieciństwa życzymy Ci Zuzanko
a rodzicom serdecznie gratulujemy Takiego Skarbu
Beata i Ptysia (30.01.03)
Re: oficjalnie dzien dobry
ZUZANKO
żyj nam 100 lat
z uśmiechem na buzi
z radością w serduszku
z milionem kochających Cię osób wokół
ze słońcem nad Tobą…
buziaki urodzinowe od ciotki Agaty,wujka Roberta i kumpeli Dominiki
Aga i Dominika 2 lata + 4 m.
Re: oficjalnie dzien dobry
mimo ze jestem w pracy poplakalam sie…. dla mnie kwiecien jest takim refleksyjnym miesiacem…. pamietam jak wrocilam ze szpitala i w koncu moglam na chwile zasiasc do kompa i forum… a tam info ze lipcowa Zuzka juz na swiecie….bardzo zapadlo mi to w pamiec….ciesze sie ze wszystko dobrze sie ulozylo
Ewa i Jaś – 9 miesięcy!
Re: oficjalnie dzien dobry
Najlepsze życzenia dla Zuzanki.
Nasz poród, jak napisała mamaala, był inny, ale potem było już tak jak pisałaś. Podobnie jak Wy, my też bardzo wiele zawdzięczamy paniom pediatrom z OITN, powiedzieć o nich fachowcy to o wiele za mało, to są prawdziwe specjalistki. A pielęgniarki nie gorsze. Zawsze kiedy jesteśmy na Karowej odwiedzamy je.
Pamiętają ją, bo była słynną Alą z kotem, który był jej wielkości
Pozdrawiam
Tomek
tata Ali
Re: oficjalnie dzien dobry
wszystkiego najlepszego dla Zuzanki i niech rośnie zdrowo 🙂
Izka i Zuzanka (12.V.2002)
Re: oficjalnie dzien dobry
o porodzie ja wole jak najszybciej zapomniec…
dzis jedziemy na karowa na “przeglad” wiec tez wpadniemy do ciotek :))
a Zuzolca pamietaja ja jako malutka Balbinke, z reszta wszyscy tam tak o niej i do niej mowili, nawet. prof. Kornacka (tak do Mlodej mowi maz) 🙂
buziaki !!!
pozdrawiamy
emalka i Zuzka, ur.21.04.03
Re: oficjalnie dzien dobry
Wszystkiego naaaaaaj Zuzanko!
Duuuuuuużo zdrówka!!!
Wieeeeele uśmiechów na buźce!!!
Pociechy ze wspaaaaniałych rodziców! Powinnaś byc z nich naprawdę dumna!
Mnóóóóóóóóstwo radosnych i szczęśliwych dni!!!
Wspaaaaaniałych urodzinek!!!
A na koniec meeeeeeeega buziaczki od moich chłopaczków i ciotki Ewy!!!
Pozdrowionka dla Mamusi i Tatusia!
Ewa/ Dominik i Filip
Re: oficjalnie dzien dobry
Emalko – buziaki dla Ciebie i Zuzi-Roczniaka 🙂 Witaj Zuziu wśród Dzieci 🙂
Kaśka z Natusią (2 lata + 1 miesiąc 🙂
Re: oficjalnie dzien dobry
nas czeka już ostatni przegląd (hihihihihi) w maju i wizyta u neurologa. A potem to już tylko finał leczenia refluksów i… nareszcie będzie można przewietrzyć kalendarz od “lekarskich zapisków” 🙂
jeszcze raz wszystkiego najlepszego dla Zuzanki :)) i gratulacje dla Was za dzielność
Re: oficjalnie dzien dobry
Zuziu
zyczymy ci baaardzo dużo zdrówka i takiej siły i zaparcia jak do tej pory!!!
wszystkiego najlepszego
i Emalko
popłakałam sie jak bobr jak to czytałam – nie było mnie w zeszłym roku jak to wszystko sie działo – ale wyobrażam sobie co przeszłaś…..
gratuluje wam waszego szczęścia i wspaniałej córeczki 🙂
Re: oficjalnie dzien dobry
Kochana jest Twoja Zuza 🙂
smoki i Dawidek (19 miesięcy)
🙂
oj, pamietam, pamietam:)
faktycznie – oby tak dalej!!
wszystkiego najlepszego!!
Re: oficjalnie dzien dobry
No i kto by pomyślał, że będzie z niej słynna gwiazda w telewizji 🙂 STO LAT!!! Mnóstwo uśmiechu na buźce, masę prezentów no i przede wszystkim zdrówka!!!
Re: oficjalnie dzien dobry
No i się poryczałam…
Nie było mnie na forum w czasie gdy Zuza się rodziła, ale co nieco wiedziałam o tym co się dzieje… Dziś dopiero miałam okazję przeczytać dokładniej…. I tak mi łzy lecą-ze wzruszenia i dlatego, ze to takie wspaniałe, ze możecie się cieszyć Waszą córeczką.
Wszystkiego najlepszego!!
P.s. A wiesz, że Twoja córka, wcześniaczek i młodsza od Oli o ponad 2 m-ce waży tyle samo co moja córka?
Asia i Ola (14 m-cy!)
Re: oficjalnie dzien dobry
O rany, ja też się poryczałam, ale cieszę się że wszystko jest w porządku, sto latek dla malutkiej i duuuuuuuuuużo zdrówka.
Hasza Tysia 10lat Łukaś ROCZEK!!!
Re: oficjalnie dzien dobry
I co tu dodac?
Kaśka
Znasz odpowiedź na pytanie: oficjalnie dzien dobry