Nigdy nie sądziłam, że to zrobię, że będę pisać pamiętnik, czy jakiś tam blog… To niezgodne z moim charakterem, tak myślałam. Życie rejestruję jak kamera cyfrowa – w pełnym wymiarze, w najdrobniejszych szczegółach, w każdej chwili. Tych chwil jest tak dużo, jak je spisać, jak podsumować? Spisane na kartce przestają być sobą, słowa nigdy nie wyrażą tyle emocji, chwile są zubożone, odarte z tych szczególnych „migotań wrażeń”… Zresztą: nie raz próbowałam pisać pamiętnik – kończyło się na jednym, dwóch dniach. Czytałam to później i myślałam, że to nie ja, to nie tak było. A może chodzi o to, że jestem introwertyczką? Że mój świat, moje przemyślenia są we mnie, że strzegę ich przed innymi ze … strachu? Ach, jakże upadła by moja pozycja „fajnej dziewczyny”, gdyby wszystkie te pokręcone myśli wydostały się na zewnątrz!
Dlaczego teraz? Chyba już nie dorady przeżywać tego sama, chyba krzyczę, żeby ktoś zdjął mi z głowy i z serca ten strach. Chociaż wiem, że to niemożliwe. Może chce być raz w życiu egoistką. Budować zdania zaczynające się od „ja”? Innym tak łatwo to przychodzi. Chcę spróbować.
Nie wiem, czy się odważę. Piszę to w Wordzie i może na zawsze tu zostanie.
Gdyby jednak nie, to zaczynam:
Mam na imię Kasia. To pamiętnik o moich dzieciach.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Opowieści o moich dzieciach
Re: Czwarte Dziecko – cz. III – Maja
GRATULUJĘ
śliczne imię
Juleczka 1,5 r.
Re: Opowieści o moich dzieciach
Ja tez zryczałam się przeraźliwie…
Jak majówka miałam szczęście bez problemu zajść w ciążę, świetnie ja znieść i urodzić zdrowe, sliczne, najukochańsze CUDO, nasz Mały- Wielki Skarb 🙂
Gdy czytam taki pamiętnik doceniam jaka ze mnie farciara i…boję się kolejnej ciąży 🙁 Gdy chodziłam w ciąży z Alą wiedziałam połowę tego co wiem dziś po przeszło roku na DI…
Pozdrawiam i życzę zdrówka i dużo szczęścia!!!!!!!!!!!!!
Lusia, 2 czerwca ‘ 05
Re: Czwarte Dziecko -? cz. II
nie wiem, co mnie podkusiło żeby tu zajrzeć.
siedze w pracy – gdzie nadal nikt o niczym nie wie.
i łzy mi napływają do oczu
dziękuję.
Czwarte Dziecko cz. IV – Maja
Dziwna sprawa…. Po tych dramatycznych przejsciach wyluzowałysmy z Majką na maxa. Wyluzowanie przyszło razem z wyjątkowo intensywnymi i regularnymi kopniaczkami. Nawet wizyty u gina mnie nie stresuja, bo przeciez w koncu mozna sie przyzwyczaić, że zawsze jest jakies “ale”: skracajaca sie szyjka, zagrozenie porodem przedwczesnym, twardnienie brzucha i inne atrakcje. Majulka radosnym kopaniem i cudownym uwieraniem mojej watroby celnie zbija kazda kielkująca w glowie czarna mysl.
Tak sobie pisze “Majulka”, a tak naprawde, to przez miesiac mialam spore problemy z uwierzeniem, ze to dziewczynka. Gdzies tam w podświadomości mialam zapisane, ze czeka mnie tylko “meski świat”;-) A tak, prosze- moge zakupić różowe sandałki i liczyć na pomoc w gotowaniu zupy;-) Uwaga dla ewentualnych bojujących feministek, ktore to przeczytaja: to żart był.
Szalejemy sobie z tą corka, az milo. A to spacerek kilometrowy ze starszym bratem i psem, a to goraca kłótnia z tatusiem zakonczona obietnica rozwodu, a to wyjazd nad morze… Majka, ty to bedziesz silną kobietką.
Tony ubranek po Adasiu zwiezione już do domu… Hmm… ale i tak nie moge sie oprzec i kupilam ten rożowy kaftanik;-)
Ciąza z drugim dzieckiem a przygotowania do porodu to zupełnie inna bajka niż z pierworodnym. Ośmiomiesieczny brzuszkowy Adam miał przygotowany pokoik, wyprane i wyprasowane ubranka, nowiutki wózek. Ośmiomiesieczna Maja ma – a wlasciwie nie ma – pokoiku (Adama czeka wyprowadzka), ubranka w reklamówkach i zakurzony wózek w garażu… Ale zapewniam, ze to sie zmieni, Majeczko!;-)
Jedyna panika, jaka mnie ogarnia, to wizja pierwszego miesiaca z nowym dzieckiem… Adaś, pies, małe u cyca,sprzatanie, pranie, gotowanie…. jak ja dam rade? P. wroci do pracy, na pomoc zadnej z babc nie ma co liczyc…
Hmm… moze szybciej schudnę:-)
k8, Adaś i Maja_Z_Brzucha
Re: Czwarte Dziecko cz. IV – Maja
dasz rade 🙂
najwyzej troche brudem obrośniecie – to jeszcze nikogo nie zabiło :DDD
Re: Czwarte Dziecko cz. IV – Maja
poryczałam się jak to przeczytałam. Wiele jest dróg do naszego maluszka. mam nadzieję ze kiedyś się nam uda
pozdrawiam
Suminka
na antykach
Maja – odliczanie
7 dni
Zaczęło się pięknie. Mniej więcej o 1 w nocy. Potworna migrena. Wymioty. Światłowstręt. Czarne myśli o zatruciu ciążowym, rzucawkach i innych takich. Świadomośc, ze nie mogę wziąć nic przeciwbólowego (mialam wczesniej takie migreny i dzialaaly tylko leki stanowczo nie wskazane w ciazy). Do 6 rano chodziłam w kółko po kuchni/ bralam prysznice w ciemnej łazience/ próbowałam leżeć itp.
Rano tzw. Syndrom obitego garnka. Głowa teoretycznie już nie boli, zostalo – oczywiście bolesne – wspomnienie po bólu. Kochana córcia.
Jeszcze tylko112zl na niezbędne badania (pominę milczeniem tragiczny epizod w postaci wizyty w państwowej przychodni, gdzie mialam nadzieje dostac skierowania na badania), 27 zl na Jelpa, 11zl na Lactacyd do szpitala i inne pierdoły. Na koncie 30 zl. Ci nauczyciele stanowczo za duzo zarabiaja, nieprawdaż?
Grr, grr… Musze złapać jakiś lepszy astrój, przecież to tylko tydzień; tylko tydzień i małe złoto obgryzie mi cyca. Kocham Cie, Majeczko.
Adaś wie już wszystko. Że siostrzyczka w brzuchu to „Majećka” („Choć do mnie, Majećko!”), że mama pójdzie do „śpitala”, gdzie „pan doktol zlobi ciach” i wyjmie Maję. I że małe dzidziusie „pijom mleko s mamy cyca”. Jak ja go kocham. Te aniołkowate blond loki i lazurowe oczęta z diabelskim błyskiem. Będę tęsknić. Bardzo. Jak to zrobić, żeby ani przez chwilę nie poczuł się zapomniany? Kim ty jesteś dla mamusi, pytam szkraba. „Synusiem, sonećkiem, chlepkiem, gwiazdkom, lobaćkiem, mysiom, ptaśkiem” – recytuje z pamięci powtarzane przeze mnie miliony razy słowa.
Boże, jaka ja jestem szczęsliwa, że dane mi to wszystko przeżyć. Upajać się radością patrzenia na dziecko.
6 dni
Dzień pod znakiem biegania i desperacji: Majka, wychodź! P. nie może chodzic. Biegam z psem trzy razy dziennie. Jadę mpk na badanie – kobieta w 9. mies. Budzi u współpasażerów fascynację połączoną z przerażeniem. Ustępują mi miejsca. Ósma rano, robie rundkę przez ul. Długa na Plac Szczepański, po drodze obawiając się bynajmniej nie naglgo porodu tylko wzrastającego parcia na pęcherz. Z Rynku na Ujastek, ktg. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, bo może mloda zechce poskurczać macice. Guzik. Płasko z jednym porzanym skurczem. Badanko kontrolne – o, pani nie ma szyjki i maleńkie rozwarcie się pojawilo. Proszę przychodzic na ktg.
Cyce aktywnie się przygotowują, coraz bardziej aktywnie. Potrzebuje wkładek laktacyjnych. Mam nadzieje, ze to oznacza brak problemow z karmieniem.
W nocy testuje wizytującego nasze łóżko Adama. Idzie na oślep czy do mnie? Skulona na sofie w kuchni slysze klap, klap bosych nozek. I za chwile: mamo, gdzie jestes? No tak, to będzie problem.
Wzrasta Power przedporodowy.
5 dni
Piore, sprzątam, prasuje, myję podłogi, odkurzam. Dwa dlugie spacery z psem. Stanowię już prawdziwą sensacje w dzielnicy – obcy ludzie pytaja mnie o termin. Odpowiadam. Zaskoczeni, w sumie prowadzam 45 kilogramowego bydlacka.
Do sklepu po wyprawke zlobkowa dla A. I do biblioteki. Mój mały czytelnik od konca sierpnia jest całkowicie legalnym użytkownikiem biblioteki publicznej. Posiada swoja karte. Panie patrza na niego, jak na jedyna nadzieje tego narodu.
Jeszcze raz wypralam. Zamiotę. Ktg plaskie.
Mam już plan pracy na jutro. Chyba mnie nosi.
4 dni, 3 dni
SPRZĄTAM.
Oraz walczę z tzw. Prozą zycia w postaci nieruchomego męza, zakochanego psa (kto nigdy nie miał w domu owczarka niemieckiego wyczuwającego suczą cieczke, ten nie wie, co traci;-), Adasiowymi problemami kupą (ha, kto nigdy nie miał w domu dwulatka z zaparciem nawykowym, ten nie wie, co traci;-(
Chodze z psem 3 razy dziennie, jeżdżę mpk, uganiam się za młodym. Koniec 39 tyg.
Niemam czasu myśleć o Majce. A może nie chce myśleć. Tak naprawdę to boję się, jak cholera. O nia, o Adasia.
2 dni
Do prozy zycia dodaje nierowna walkę z wlasną słoniowatością. Otóż przewróciłam się. Nabilam siniara i rozharatałam sobie nogę. P. kazał mi mówić na porodówce, że to nie przemoc domowa.
1 dzien
Od rana myśle: o już dziewiąta… jutro o tej porze to…
Majka wystawia pietkę/piąstkę.
Majeczko, to już jutro.
Syneczku, kocham Cię i przywiozę Ci ze szpitala najfajniejszą siostrę na świecie.
k8, Adaś i Maja_Z_Brzucha
Re: Czwarte Dziecko cz. IV – Maja
Hej, no i juz po wszystkim, co?
Tak bardzo mocno trzymalam zacisniete kciuki!
Cholera, poryczalam sie, kiedy zobaczylam posta, ze “przytulilas Majeczke”.
Warto bylo, nie?
No powiedz sama.
Zycze Wam duzo spokoju, Tobie i Twoim dzieciom. Wszystkim.
Trzymajcie sie cieplo.
Znasz odpowiedź na pytanie: Opowieści o moich dzieciach