Dziewczyny mam pytanie odnośnie ilości osób jaka asystuje podczas porodu SN. Czy podczas porodu musi towarzyszyć rodzącej cała masa zbędnych ludzi? Wyliczając to tak: rodząca, mąż, położna, lekarz, pielęgniarka a czasem salowa, czyli niezły tłum. Czy to zawsze tak jest? Oglądałam filmy z porodów w internecie i jestem przerażona obecnością tylu ludzi na raz. Lubię wiedzieć co mnie czeka i zainteresowałam się tematem bliżej ale mam pewne obawy o intymność podczas porodu. Bo czy można sobie zastrzec żeby byli tylko mąż i położna? Chciałabym w spokoju rodzić, bez tłumu gapiów. Tym bardziej że będę rodzić po raz pierwszy i nie lubię obnażać się publicznie. Czy może w rzeczywistości to wyglada inaczej? Może tylko na tych filmikach taka asysta?
I jeszcze jedno pytanie odnośnie samego porodu w wodzie. Czy koniecznie trzeba być nago? Czy nie można jednak czegoś ubrać na górę? Głupio bym się czuła rodząc nago w obecności obcych ludzi, na co patrzył by mój mąż.
Nie jestem typem człowieka który obdziera się ze swojej sfery intymności dlatego te kwestie są dla mnie ważne.
Chciałabym wiedzieć dokładniej jak to jest z personelem. Bardzo proszę o wypowiedzenie się w tej kwestii.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Osoby przy porodzie
o higiene moja i otoczenia w trakcie porodu to polozne dbaly. gdyby salowa e szmata wjechala, to podejrzewam, ze jeszcze szybciej by z tamtad sie wyniosla. juz glaskanie po glowie mnie drazni, a co dopiero mycie podlogi…..
Zapewniam, że poród leczy szybko z takich dylematów;))))
Ooo, no to ja miałam de lux;) w szpitalu- na bólach rozwierających nie było żywej duszy;) sama w pokoju byłam…( mąż warował za drzwiami)
A parcie…wtedy już faktycznie wsio rawno.
Gdyby mnie ktoś wtedy dotknął to bym zabiła!!! mówię o całym porodzie…mąż coś próbował masowac ale mnie to tylko rozdrażniało.
Byłam skupiona na maxa na sobie i tak było dobrze.
Przy pierewszym porodzie prysznic był ulgą…przy drugim jak tylko poczułam wodę- to eksplozja niewyobrażalnego bólu! i wody mi odeszły…rozkręciło się ma maxa.
Musiałam szybko do szpitala jechac;) ( bo zwiałam do domu w trakcie porodu, haha)
🙂 Przy Igusi byłam pod prysznicem,wanna była zajęta, niesamowita sprawa, a przy Pawle położna pozwoliła wejść do wody i poszła do innej rodzącej (jeszcze mamy trochę czasu),po 2-3 minutach mąż już leciał po nią (nie mogłam rodzić do wody), zanim dobiegła,ja już na łóżku, nie zdążyła założyc fartucha i plusk;)
Ola nie moge sie na Alusie napatrzyc slicznie wyszla na tych zdjeciach 🙂 i widze imie wybrane – bardzo mi sie podoba 🙂
mialam takie same dylematy, ale bol pozbawil mnie ich zupelnie, porod byl trauma, marzylam zeby sie skonczyl, zeby wydarzylo sie cokolwiek, ale byle sie skonczylo. osoby na sali mnie malo interesowaly….
myslalam ze gorzeju juz byc nie moze ale mylilam sie, bo po porodzie sa obchody gdzie oglada cie caly zespol ( u nas w szpitalu tak jest ) a ty jestes juz swiadoma tego co sie dzieje brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
mam nadzieje nigdy wiecej tego nie przezywac, mowili mi ze o tym bolu sie szybko zapomina, ja nie jestem w stanie zapomniec do dzis.
Ja rodzilam przez cc takze u mnie tabun ludzi byl bo bylo zagrozenie zycia mojego i malego. Bylo mi wtedy wszystko jedno.
Ale tak jak krecik pisze najgorsze dla mnie bylo badanie przy obchodzie. Lezalam pod koniec w ciazy 10 tyg w szpitalu i codziennie badalo mnie 6 lekarzy, kladlam sie na lotniku i kazdy podlazil i zagladal. Okropne uczucie. Potem rodzilam w innym szpitalu i tylko jeden lekarz badal przy obchodzie – bylo to znacznie lepsze rozwiazanie.
u mnie było tak..
rodziłam z mężem i położną ale jak pojawiły się problemy to zbieglo się jeszcze 2 lekarzy i położne duzooo ich było ale mnie to było zupełnie obojętne liczyło się tylko zdrowie mojego dziecka 🙂
Przed porodem zastrzegłam ze nie życzę sobie studentów przy porodzie,pozniej się dowiedziałam ze przy rodzinnych porodach i tak ich nie ma 🙂
ja tak odnosnie studentow napisze. bo ani nie rodzilam sn ani podczas cc studentow nie bylo, ale jak przyjmowalam sie do szpitala na patologie ciazy to mnie polozna pouczyla, ze jak sobie nie zycze studentow przy zabiegach med. to powinnam sie udac do placowki “nieakademickiej”. oni sa placowka akademicka i stidenci beda czy mi sie to podoba czy nie.
no i ja tam zastrzezen nie mialam dopoki mi nie przyszy studentki poloznictwa ze swoja pania “mentor”…..po prawie 2 tyg w szpitalu bylam juz cala pokluta tzn albo mialam poboierana krew z jakiejs zyly, zle wklucie, zdjecty wenflon itp ciesnienie 160/110 i dali mi studentke zeby mi swiezy wenflon zalozyla bo znow mialam zlecenie na kroplowke i biedna dziewczyna jako ze pierwszy raz to robila srednio jej to wyszlo, ja sie zdenerwowalam bo ona biedna sobie nie radzila a Pani “mentor” zamiast jej pomoc stala i sie na nas obie darla….oczywiscie nic z tego nie wyszlo, mi pekla zyla, na co mialam mega wkurwa bo juz oczyma wyobrazni widziala siebie jak te niemowlaczki z wenflonem na glowie 😉 dziewczyna sie pewnie tylko zniechecila a Pani mentor stwierdzila tylko, ze przyjda znowu za 15 minut i poszukaja nastepnej zyly…..i tu nastapl moj zdecydowany sprzeciw!!!!kosztowalo mnie to bardzo duzo nerwow.
ale mysle ze jakbym miala rodzic sn to nie mialabym nic przeciwko strudentom. tak naprawde to mz jedyne osoby w szpitalu, ktore dbaja o pacjenta lepiej niz o siebie. bo sie jeszcze przejmuja i nie ma w nich takiej znieczulicy jak u personelu z dlugim stazem. to takie moje przemyslenia i kolezanek, ktore mialy autentyczna przyjemnosc rodzic w towarzystwie studentow. ale przy rodzinnym faktycznie ma sie meza do pomocy wiec wtedy studenci juz moze niepotrzebni 🙂
tylko te wklucia 😉 to sobie powinni cwiczyc na geriatrii albo internie, a nie na kobietach z patologii ciazy….
u mnie pry porodzie był mąż położna,pielegniarka,i pięcioro studentów ale nie obchodziło mnie to ile osób jest najważniejszy był mąż jego nie mogło zabraknąć
ja tez rodziłam w placówce akademickiej ale mnie sie pytali czy przy badaniach i porodzie moga byc studenci. zgodziłam sie przeciez jakos sie musza uczyc. A nastepnego dnia przyszli do mnie i do mojej córeczki i gratulowali olbrzymka
Jakby Ci tu powiedzieć… Miałam podobne traumy po pierwszym porodzie. Drugi mnie wyleczył – nie dość, że nie zostawił żadnej traumy, to jeszcze wyleczył mnie z traumy po pierwszym :D. Zapomniałam :Radocha:
Ale trzeci raz juz nie mam zamiaru próbować :Nie nie:
W żadnym szpitalu (w trakcie ciąż leżałam w sumie w 3) nie było czegoś takiego jak badanie na sali – na badanie szło się po obchodzie do gabinetu. Tam standardowo – lekarz + ew. pielęgniarka.
Na sali “po kolei” badali stan obkurczania macicy – trzeba było pokazać brzuch – do przeżycia 🙂
pierwszy porod przeszlam z lekarzem, polozna i mezem
pod koniec wezwano jeszcze pediatre, bo mlody cos niekoniecznie wygladal
drugi identycznie, choc polozna sobie przyszla dopiero pod koniec, zeby sie bejbim zajac
siora rodzila w wodzie, mam jakies jej zdjecia, koszulke miala, taka duza bawelniana, dluga do kolan prawie
Ale ja nie napisalam ze na sali bylo badanie. Badanie bylo codziennie w gabinecie przy “asyscie” 6 lekarzy, 3 poloznych i siostry oddzialowej. Mimo ze badanie bylo w gabinecie to przy tylu osobach do przyjemnych nie nalezalo.
Rodziłam dwa razy i po momentu kulminacyjnego w zasadzie byłam sama z mezem. Co jakiś czas przychodziła do mnie połozna lub studentka (nie miałam wykupionej położnej, a jestem też zdania, że studenci musza sie uczyc, by przyjąc na świat nasze wnuki, wiec i przy pierwszym i przy drugim nie miałam nic przeciw).
Kiedy następuje ostatnia faza porodu – sam poród, to są potrzebne różne osoby: od ciebie, od dziecka no i napewno salowej nie bedzie! Salowa u mnie pojawiła sie juz po tym jak stadko wyszło, a ja byłam na obserwacji po porodzie i lezałam z noworodkiem na piersi na porodówce. U mnie trza było posprzatac, bo miałam wielowodzie i wody odpłyneły przy ostatniej fazie tworzac naprawde wielka kałużę.
Też sobie nie wyobrażam… Zawsze krzesło było w takim miejscu (jeśli większy gabinet to chociaż parawan był), że nawet nie bardzo zmieściłoby się tam więcej niż 1-2 osoby.
U mnie:maz+polozna, od czau do czasu gin…
Po porodzie jak mlodzienca zawzyli to z mezem i polozna zabrali go do pediatry… zebym ogla odpoczac… Nikt mi sie nie krecil:Nie nie:
u mnie salowej nie było
głównie mężyk, i cudowne położne (po jednej na każdy poród;))ja w koszuli przez cały czas, w finale pojawili się ginekolog i neonatolog
tłumu pewnie i tak bym nie zauważyła…
Znasz odpowiedź na pytanie: Osoby przy porodzie