zainspirowana wątkiem (siedze i rże ze śmiechu od rana) – postanowiłam zainicjowac nasz własny, forumowy.
no to moze cośsobie przypomnę
– bedąc nastolatką nabiłam sobie guza na czole. chciałąm zrobic zimny okład. w lodówce na górnej półce była puszka ananasa.. postanowiłam przyłozyć ja do czoła…. nie wiedziałam ze była otwarta…..
– postanowiłam zrobic sok z cytrusów. zmiksowałąm je w malakserze. ale wyszła breja. postanowiłam odcedzić przez filt do kawy. wziełam dzbanek i filtr. Jak do dzbanka troche nakapało to chciałam upić. podniosłam całą konstrukcje, ochyliłam filtr (cięgel kapiący i dośc pełen) zeby upic bezposrednio z dzbanka… i wylałam sobie na głowe te rozmiksowane cytrusy….
– moja mama kiedys próbowała upiec kotlety na soku jarzębinowym zamiast oleju (wtedy butelki były takie same)
– zupe wygotowałam do 0 raz. gotowała sie 5 godz na wolnym ogniu, nas w domu nie było. przypomniałam sobie o tym jak wracaliśmy i w panice dzwoniłam do sąsiaów zeby zobaczyli czy chalupa stoi…. jak wróciłam to udka akurat sie od spodu lekko przypiekły, miałam ciepły obiad 🙂
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: "Perfekcyjna " pani domu ;)
w zeszłym roku po rzucie z 4 piętra choinka zaparkowała na trawniku i wyglądała jkaby tam stała od zawsze
zdaje sie rok temu wypralam Ipod(a)
mial dzien przerwy w graniu, po czym… gra do dzis..
(oczywiscie, kiedy ja chce, nie kiedy sam sobie zazyczy)
bo tak to kiedys jeszcze maskotke marty z pozytywaka do pralki wrzucialm, ktora poterm rzezila, dopuki nie wyprulam pozytywki i nie usunelam baterii.t
u mnie zaparkowala na czubku pobliskiego drzewa i wisiala tam prawie rok, dopuki jej jakis wiekszy huragan nie zrzucil
ja z pół roku temu wyprałam sobie mp3, byłam przekonana że nie działa bo się nie włączał, wrzuciłam na dno szuflady. Wczoraj poprosiłam męża żeby coś z nim zrobił, oddał do naprawy czy jak, maż podłączył do usb i okazało się że tylko był wyładowany, gra pięknie 😮
ja nie mialam zbyt wiele kuchennych wydarzen, ale jedno dobrze pamietam;)
Chcialam zrobic sobie karmel z mleka skondensowanego w puszce, ale trzeba bylo je gotowac kilka godzin…zrobilo sie pozno, poszlam spac…obudzil mnie huk!!!
Moje mleko wybuchlo, z sufitu ściekał karmel- najadlam sie tyle ile moglam, a sufit trzeba bylo ponownie gipsowac i malowac.
Nigdy bym nie pomyslala, ze taka mala puszka mleka moze zrobic az takie spustoszenie:)
Dziś rano (5.30) jak co dzień wyszłam na balkon w piżamie sprawdzić jaka jest pogoda. Robię tak od wielu lat i nie byłoby pewnie w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że dziś jest -10 stopni i na balkonie zalega gruba warstwa śniegu, a ja wyskoczyłam prosto z łóżka – w krótkich spodenkach, koszulce na ramiączka i oczywiście boso 🙂 Dopiero po chwili zorientowałam się, że stoję na śniegu i że jak dłużej postoję to przymarznę do balkonowej podłogi 🙂
Mina męża patrzącego na to wszystko spod kołdry – bezcenna 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: "Perfekcyjna " pani domu ;)