Staram się jak mogę,ale daleko mi do perfekcyjnej pani domu…
Mąż bałaganiarz,koty,pies,małe dziecko i mimo mojego ciągłego sprzątania efekty są marne.Albo to ja jestem źle zorganizowana?Urodziłam się na Śląsku,więc bieganie ze szmatą mam we krwi(po mamie).
Nie zasnę,jeśli są jakieś nieumyte naczynia w zlewie…
Macie jakiś”plan” sprzątania domu?
Czy macie wszystko równiutko w szafkach poukładane?(dla mnie to niewykonalne).
Dodam,że dom jest tylko na mojej głowie. Mąż mi w niczym nie pomaga.
Wiecie może jak doczyścić szybę z kominka? i długi wazon po kwiatach( od wody się robi taki osad,którego domyć nie umiem-ręka za krótka:)a czyścik do butelek nie daje rady.
Jak doprać ciuszki(plamy z syropu,jabłka,marchwi)?
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Perfekcyjna pani domu
Boskie 🙂 Choć mam podobnie
Dobra jesteś. Ja nienawidzę sprzątania “wszystko na raz”. W połowie mam dość…
Jako, ze jestem leń, a jednocześnie nie lubię bajzlu i brudu, to wypracowałam sobie metody działania.
Na co dzień oprzątam ogólnie: łóżka ścielę, odkurzę (lub zamiotę), blaty przetrę, graty pochowam, zabawki sprzątnę, kurze zetrę (albo puszkiem przegonię).
A dokładniej sprzątam każdego dnia inne pomieszczenie (pomieszczenia). W poniedziałek mam na głowie pokój młodej i przedpokój – gruntownie kurze, zabawki, porządek w butach, na wieszaku i takie tam. We wtorek salon, w środę kuchnia (z myciem kuchenki, kosza na śmieci, lodówki…) itd.
Dwa razy w tygodniu gruntowne odkurzanie, z odstawianiem mebli, i mycie podłóg. W inne dni ograniczam się do odkurzania i mycia podłóg wg potrzeb.
I, przede wszystkim, wyluzowałam 😉 Perfekcyjna nie muszę być 🙂
Ja też nie muszę być perfekcyjna, nikt ode mnie tego nie wymaga.
Ale ja nie potrafię funkcjonować w bałaganie. Drażni mnie to i męczy. Kiedyś myślałam że jak nie będę tak sprzątać, to będę miała więcej czasu na pracę, ale w nieładzie nie mogę się skupić.
No cóż, takie spaczenie.
taaa
Krecik ale weź pod uwagę to, że do sprzątania inaczej podchodzą kobiety nie pracujące, kobiety pracujące w godz 7-15 i kobiety z nienormowanym czasem pracy, po 14-14 godzin.
Ja jak pracuje 3 dni w tyg to też tak nie sprzątam jak wtedy kiedy jestem w domu. Jak przychodzę styrana to ani paproszki ani zaschnięte krople na lustrze mi nie przeszkadzają
mam nienormowany czas pracy, jak nie pracuję w danej chwili to sprzątam w domu, obrabiam wszystko, gotuję obiad…. itp.
Gdy bym sobie odpuściła na 2 dni, to dom istny syffff, tak się kurzy ! pomyślała byś, że nie sprzątałam co najmniej przez miesiąc a nie 2 dni.
Po za tym ja lubię mieć czysto 🙂 po takim maratonie lubię zrobić sobie kawkę, a wieczorem zrobić sobie manicure
Faktycznie – jak nie widzę blatu biurka, a w pokoju świnia z dobrym węchem by się zgubiła, to też nie umiem się na pracy skupić 😀
Jak nie, jak tak? Sprzątnąć, nawet gruntownie, jedno pomieszczenie dziennie, to raptem 20 minut, w porywach do pół godziny. Nie mówię o wywalaniu książek z biblioteki na całą ścianę, czy porządków w szafie ubraniowej trzyosobowej rodziny 😀
chodziło mi o pojecie wyluzowania 😉
na moje gruntowne sprzątanie może być nawet codziennie jak ktoś czuje bluesa 🙂
Może też kiedyś wyluzuję…
W piątek nie,ale w sobotę
Nigdy jeszcze tego nie zrobił!W weekend go atom z wyra nie ruszy!
Też dobre nastawienie. Pewnie dużo łatwiej się tak żyje…
Może osiągnę kiedyś ten stan.Aczkolwiek patrząc na moją mamę nie sądzę:)
Też nie potrafię funkcjonować w bałaganie…A mąż mi go nagminnie funduje.
Boli mnie to,że on nie szanuje mojej roboty.
Jak pracowałam w firmie farmaceutycznej i w zasadzie “mieszkałam”w samochodzie to po powrocie z trasy NP.o 2 w nocy myłam gary,myłam podłogę i ogarniałam mieszkanie.Inaczej bym nie zasnęła
A to nie, w pol godziny zadnego pomieszczenia nie posprzatam, chyba że “po łebkach”
Jak sprzątam to zaczynam od szaf w srodku, a na koncu to co na wierzchu dopiero.
Nawet ubikacji, w której w sumie nic nie ma, ale kafelki po sam sufit, klapa klozetowa do rozkrecenia, lustro, podloga i tak spokojnie z godzinkę…
Hehe, ja wyluzowałam w sensie, że odsuwam od siebie złość, ze nie daję rady sprzątnąć dokładnie całego mieszkania siedem razy w tygodniu 😉
To nad tempem i kondycją musisz popracować Ja, jak czegoś nie lubię robić, to robię to w ekspresowym tempie, ale nie po łebkach. Żeby mieć za sobą jak najszybciej.
po co?
lubię wolno i dokladnie
sprzatam tak, jak lubię
i serio nie wierzę, że w 20 minut mozna posprzatac pokoj jakikolwiek dokladnie
no i ja lubię sprzątac, tylko nie zawsze mam na to ochotę, jest masa przyjemniejszych rzeczy 🙂
Jak się ma małe mieszkanie, to można 😀
jak was czytam to czuje sie brudasem
u mnie w domu jest ogolny porzadek, jak sie wchodzi albo ktokolwiek wejdzie to stwierdzi porzadek, odkurzam raz w tygodniu i dopoki nie mielismy kota to wystarczalo, teraz codziennie jeszcze zamiatam, zmywam naczynia najczesciej rano, po wyjsciu m do pracy, bo on zostawia mega balagan w kuchni jak robi sobie sniadanie. Kurze scieram raz na 2 tygodnie, bo nie mam mebli gdzie moze sie on osadzac. Lazienka tez jest sprzatana przez m raz w tygodniu. Okna myje, jak mi sie chce latem czesciej, zima najczesciej raz. Tez nie lubie balaganu, zawalonego stolu, nieposcielonego lozka itp. ale nie wariuje.
Ja sie zabunkrowalam na antresoli i nie wychylam głowy póki co- mniej widzę-jestem zdrowsza
Wieczorem zbiorę sie odwagę i poograniam całość- bo póki oni są w domu- to zapomnij! szkoda na serio szkoda moich nerwów
Ja się wychowałam w “muzeum”, więc mam dość bycia niewolnikiem posprzątanego domu. U mnie w domu było sterylnie. No i mam alergię na kurz.
U siebie na początku szalałam ze ścierą ledwie stojąc na nogach i ścierałam co chwilę kurze z karniszy.
Lubię mieć czyściutko i poukładane.
Później zaczęłam pracować więcej, w domu tylko spałam, więc bywało że tygodniami nie miałam czasu zauważyć bałaganu czy brudu.
Teraz jestem na zwolnieniu, ale przecież zwolnienia od pracy nie dają po to, żeby latać ze ścierką po domu, tylko żeby odpoczywać. Fakt że wiecej czasu spędzam w domu i bałagan mi dużo bardziej przeszkadza, więc częściej sprzątam.
W kuchni dbam o czystość na bieżąco. 100 razy dziennie ścieram stół i blaty.
Jak się nabłoci w przedpokoju, to myję podłogę od razu.
Odkurzanie odbywa się raz na tydzień (mimo że mam psa długowłosego).
Ścieranie kurzy też raz na tydzień.
Łazienka – jak się ubrudzi – mniej więcej raz na półtora tygodnia.
A wśród rodziny i znajomych są opinie, że u mnie zawsze jest sterylnie i można z podłogi jeść
Też to mam. W kuchni musi być czysto przy przygotowywaniu jedzenia. Niestety czasem zdarza mi się bywać w domach gdzie delikatnie mówiąc w kuchni czysto nie jest, a herbatę wypić wypada. Czasem szklanka jest tak brudna ze nie wiem jak chwycić ja do picia.
Mnie w 20 min też się nigdy nie udało.
Np.sypialnia: przebieranie pościeli+ wstawienie prania,ułożenie w szufladach,wytarcie kurzu,odkurzenie dywanu,umycie podłogi, zaścielenie łóżka. Nie ma bata,żebym w 20 min się wyrobiła.
Wierzcie że da się, zależy też jak duży pokój, jaki stopień zabrudzenia i ile tam jest bibelotów. Ja potrafię jak się sprężę posprzątać w pół godziny dokładnie całe mieszkanie. Wyrobiłam się w Szkocji dorabiając w housekeepingu. Tam było 15 minut na pokój, łącznie z myciem łazienki- w tym kafelków, sanitariatów, przebieraniem łóżek, ręczników, szafek, dywanów – wszystkiego.
Trochę treningu i można. Tylko żeby się chciało tak bardzo jak się nie chce…
Też się wychowałam w “muzeum”i uwolnić się od tego nie potrafię.
Blaty kuchenne również ścieram ze 100 razy na dzień,bo koty łażą.
Przedpokój myję z 10 razy,bo jak W.wraca (a zawsze nabłoci), wolę zrobić to sama niż czekać aż jemu się zachce.
Psu po spacerze zawsze łapy wycieram.
Kotom z resztą też
Jeszcze co do kuchni i czystych naczyń to często mi na szklankach zacieki zostają-co mnie wkurza na maksa,bo musiałabym zaraz po myciu je wycierać.
Zacznę zbierać na zmywarkę!:)
Koniecznie 🙂
To jeden z lepszych zakupów do domu jaki zrobiłam 🙂
Oj taaak
Ile czasu zostaje na przyjemności.
Znasz odpowiedź na pytanie: Perfekcyjna pani domu