Witam. Chciałabym tutaj poruszyć pewien problem… A właściwie sama nie wiem czy to problem… Chodzi mi mianowicie o to, skąd przychodzi pewność, że to właśnie teraz chce się zostać matką?Że pragnienie wydania na świat dziecka jest silne i nie ma się wątpliwości..?
Rozwiodłam się trzy lata temu, nie mieliśmy dzieci. Od roku jestem z kimś, kogo naprawdę bardzo kocham i mam nadzieję,że ten ktoś kocha mnie równie mocno. On ma już córkę z pierwszego związku. Przez pewien czas bardzo pragnęłam wspólnego dziecka,mogłabym je mieć choćby zaraz i bardzo cierpiałam,kiedy ukochany mi mówił “jeszcze nie teraz”. Pewnego wieczoru usiedliśmy i znowu zaczęliśmy na ten temat rozmawiać, postanawiając,że po zakończeniu przeze mnie serii tabletek zaczniemy się starać o dziecko. Tabletki się niedługo skończą… A ja jestem w kropce. Bo sama już nie wiem,czego chcę,i chcę i się boję, obawiam się, że na nic nie będę mieć już czasu, ani dla siebie ani dla niego i tak dalej. Może to absurd….skąd mam mieć pewność, że chcę…?Mam trzydzieści lat, dwa poronienia za sobą i wiem, że z czasem będzie mi coraz trudniej zajść w ciążę i szczęśliwie donosić. Nie wiem na co czekam. Miała któraś z Was podobne wątpliwości…?
Pozdrawiam:)
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Pewność a chęć posiadania dziecka
tia jak pomyślę o “naszej gwazdce” albo tej minister to ja jestem skretyniałą matką polką bo jak B miał 3,5 mieś to pierwszy raz wyrwałam się z domu na 20 min do sklepu (B został z tatą, który się nim potrafił swietnie zająć i jeszcze moja mama w domu była) a ja o mało co nóg nie połamałam tak szybko wracałam do domu
O, to ja byłam ta wyzwolona…2 tyg. dziecko zostawiłam z ojcem i wyjechałam;)
Potem jeszcze też się ‘realizowałam”. Teraz się wstydzę. Swego egoizmu!!!!
Nic no, zobaczymy jak to ze mną będzie,jeżeli mnie coś oczywiście oświeci 😀
Ja,jak pisałam wcześniej, poroniłam dwa razy. Pierwsza to była wpadka,byłam w liceum i pamiętam,że się bardzo bałam zmian,ale chciałam tego dziecka i cierpiałam po stracie. Pewnie też dlatego mi teraz trudniej, bo się też obawiam, co bedzie jeżeli znowu, odpukać. Niestety pewne predyspozycje mogą się pojawić.Ale co tam, zobaczymy. Nie chcę być tylko macochą i do końca życia myśleć, co by było gdyby… Może w ogóle za dużo o tym myślę…?
Może zacznij od gruntownych badań?
Gdy ja dojrzałam do macierzyństwa to z jednej strony bardzo chciałam, ale z drugiej bałam się i to wielu rzeczy- odpowiedzialności chyba przede wszystkim. Pamiętam, jak wtedy mówiłam, że zazdroszczę wszystkim koleżankom, które wcześniej pozaliczały wpadki. Uważam, że nawet jeśli kobieta chce dziecka to obawy i niepewność często się pojawiają.
Ja z tych co nigdy mieć dzieci nie chciała i ich nie planowałam.
Mąz tłumaczy, że starszego zaplanował.
Młodszy to wpadeczka.
Kochane są te bestyjki. Choć życie inaczej wygląda, to jednak fajnie jest być z istotka która bezgranicznie ciebie kocha.
Ja dojrzałam przy dzieciach i nie żałuję moich wpadeczek 😀
Będę musiała to zrobić koniecznie!
Też zaczynam zazdrościć koleżankom, które pozaliczały wpadeczki, bo przynajmniej nie musiały się borykać z takimi wątpliwościami, jakie trapią mnie. z mojego zespołu w pracy jestem jedyna bezdzietna, przynajmniej jeżeli chodzi o najbliższe towarzystwo:) Patrzą na mnie troszkę jak na ufo, no ale przecież tym się nie będę sugerować:)
O, to bardzo podobnie jak ja 🙂 Tez mniej wiecej w wieku 25 lat zaczelam miec chec na dziecko z tych samych co Ty pobudek. Dlatego, gdy rok pozniej przydarzyla mi sie “wpadka” to bardzo sie cieszylam i – co tu kryc – odetchnelam z ulga, ze sie udalo 🙂
a ja mam nadal w głowie wymieszane….
Ale bardziej pozytywnie:)
ja wogole nie wiedzialam czy chce 🙂
kolo 30 stwierdzilam ze w sumie czemu nie 🙂
no i super wyszlo 🙂
wczesniej nie chcialam i gdybym miala cofnac czas tez nie decydowalabym sie wczesniej.
U mnie to było na tyle magiczne, że jak poznałam mojego M. to już wtedy pomyślałam, że chcę z tym gościem mieć dzieci….może to wtedy było głupie i dziecinne, ale po 5 latach pobraliśmy sie, a po 3 latach małżenstwa urodziłam mu pięknego syna.Właśnie się zastanawiam, że chyba fajnie by było, zeby Tymuś miał rodzeństwo.
U mnie z tą magią to tak nie do końca…Kiedyś w nią święcie wierzyłam, ale ze mnie życie boleśnie doświadczyło, dokładam do niej trochę rozsądku i zimnego myślenia:D O ile to w moim przypadku w ogóle możliwe:D W każdym razie odpowiedzi na swoje pytania nadal szukam, ale cieszę się, że tak szczerze piszecie, bo przynajmniej wiem, że sobie swoich wątpliwości nie wyssałam z palca i w ogóle sądzę, że nie jest to przejaw wariactwa….:)
Pozdrawiam:)
tylko u mnie to jak tylko pomyslałam to juz w ciazy była, dosłownie od pierwszego razu sie udało. a my mielismy tylko przestac uwazac……………………………..
…………………………………………………..
Moje dziecko to wpadka, planowałam ciążę ale nie w tym momencie w którym w nią zaszłam. Radość z niej dopiero po jakimś czasie przyszła, teraz nie wyobrażam sobie że mogłoby nie być tej mojej małej diablicy 😉
Dojrzałam przy niej, to na bank. Pojawiła się w początku zwariowanego studenckiego życia ;). Musieliśmy zmienić priorytety
Podobne myśli jak Ty mam odnośnie drugiego dziecka, chciałabym ale trochę się boję. Pierwsze mam już odchowane i samodzielne, zrobiło się fajnie i luźno, zwyczajnie nie chce się wracać w pieluchy. Poza tym nie mam tego uczucia że ja tak bardzo chcę mieć kolejne dziecko, raczej myślę o tym na trzeźwo i ze sporym dystansem. Mój mąż chce mieć drugie dziecko, ja myślę ze pewnie w końcu się zdecydujemy, ale na razie odkładam to i odkładam. Teraz odłożyłam dzieckowe plany na koniec roku, zobaczymy co będzie wtedy 😉
no to widać jestem osobą posiadającą dziecko
dwa tygodnie po porodzie wróciłam na studia, miałam nadzieję dokończyć semestr (nie udało się co prawda i potem zrobiłam jednak przerwę, ale chciałam, świadomie zostawiłam dwutygodniową młodą z babcią i ojcem).
Gdybym nie spróbowała to pewnie żałowałabym że odpuściłam.
Jestem wyrodna co?
Jak Nina miała 4 miesiące pierwszy raz została z babcią na noc.
Nie uważam się z tego powodu za wyrodną matkę, mimo że w sumie powód nie był aż tak ważny, mogłam zostać i świat by się nie zawalił.
Czy to że ktoś jednak próbuje pogodzić kilka rzeczy zamiast automatycznie spędzać pierwsze trzy lata tylko i wyłącznie z dzieckiem, decyduje o jego kwalifikacjach rodzicielskich?
Denerwuje mnie takie podsumowywanie.
Są różne pomysły na macierzynstwo i nie wszystkie muszą oznaczać totalną rezygnację z siebie.
Chyba za bardzo to wzięłaś do siebie… Nikt nie powiedział o totalnej rezygnacji ze swojej osoby. Mowa była o przypadkach tzw. skrajnych. Nie denerwuj się:)
Chyba za bardzo to wzięłaś do siebie… Nikt nie powiedział o totalnej rezygnacji ze swojej osoby. Mowa była o przypadkach tzw. skrajnych. Nie denerwuj się:)
A w ogóle to skąd wiesz, z jakich powodów ona wróciła do pracy 5 dni po cesarce?
Znasz odpowiedź na pytanie: Pewność a chęć posiadania dziecka