Mam sąsiadkę, która ma problem z alkoholem – ewidentnie nie radzi sobie z problemem. Aktualnie leży pijana pod moimi drzwiami, nie jest w stanie się podnieść. Syn nie chciał wpuścić jej do domu, było walenie w drzwi, mylenie dzwonków (zamiast do siebie dzwoniła do nas), krzyczała, by jej dom otworzyć, ale poległa i zatarasowała mi wyjście z domu.
Syn przed chwilą wyszedł, zakluczył drzwi od ich mieszkania, a kobieta leży na mojej wycieraczce.
Gdzieś powinnam zadzwonić?
Wiem, co oznacza rodzic alkoholik. Żal mi rodziny, a nie wiem jak się za sprawę zabrać?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Pijana sąsiadka
Uważam dokładnie tak samo dlatego chyba gdzieś tam rozumiem postawę syna – mam wrażenie, że mu się po prostu ulało i chciał mamie pokazać, że już nie może na niego liczyć.
Ale też wiem sama po sobie jak trudne to są wybory, jak ciężko jest zdecydować się na taki ruch. Ja do dziś nie umiem z moim ojcem tak jasno sprawy postawić, a dorosła jestem. Nie widząc go, nie rozmawiając z nim jestem mądra, mówię, że już nigdy nie dam się nabrać na jego gierki, a jak przychodzi co do czego to już tak łatwo mi to nie przychodzi
Nie potępiam zachowania syna
być może nie raz chciał jej pomóc, ale odmawiała tego dalej pijąc, miał jej serdecznie dość i nie chciał jej w domu.
Szkoda, że alkohol w tylu domach powoduje tragedię i zmusza do takiego postępowania
Teoria teorią – gorzej gdy sytuacja dotyczy nas bezposrednio – bo okazuje się że łatwo się mówi – “ja to bym tak zrobiła – nie dała bym się” a później gdy po drugiej stronie mąż, ojciec czy brat to już takie oczywiste nie jest, więc rozumiem Cię w 100%.
Łatwo mi teoretyzować jak nie wiem jak to jest być zmuszonym zostawić mamę na wycieraczce… Ehhh żal mi tego chłopaka chyba bardziej niż jego mamy…
Dokładnie – właśnie z własnego doświadczenia wiem, jak trudne są czasem decyzje, jak trudno jest powiedzieć “dość”, gdy gdzieś w głębi siebie czujesz, że to w końcu Twój ojciec/brat/mąż itd.
Mój M obwinia tego chłopaka. Mnie tak łatwo nie przychodzi takie kategoryczne obwinianie, bo wiem co młody czuje. I chyba jednak go podziwiam, że umiał się matce przeciwstawić mając w poważaniu sąsiadów, aferę klatkową, wzrok ludzi na niego skierowany, bo niestety wciąż chyba w niektórych tkwi przekonanie, że takie sprawy powinno się załatwiać w czterech ścianach, zamiatać pod dywan. Uważam, że gdyby młody matkę do domu wciągnął to kolejny raz dałby jej przyzwolenie na to, co robi.
Widać było, że nie wiedział co się z mamą stało. Wrócił do domu, po chwili wychodził ponownie. Poszedł do sąsiadów i chciał im zostawić klucze na wypadek, gdyby jednak mama wróciła i chciała do domu wejść. Zaskoczyli go jak mu powiedzieli, że mamę zabrało pogotowie.
Ciekawe czy wszyscy troje wyciągną z tego jakieś wnioski i naukę na przyszłość. Oby, bo żal patrzeć jak się kobieta stacza i podejrzewam nie chce sobie pomóc.
Też właśnie nie umiem młodego potępić – tak jak już pisałam – chyba go podziwiam. Nie wiem, czy osobiście umiałabym przejść koło leżącej we własnych odchodach matki/ojca i nie zareagować. Wyobrażam sobie, co facet czuł – nic przyjemnego niestety.
po co? ona jest dorosła chleje, powinna ponosić konsekwencje swojego zachowania. Alkoholik to chory człowiek, jak mu się nie da kopa to nie pomoże.
mam nadzieję że tak, bo inaczej to my podatnicy płacimy
hmm powiem tak, jak chce się pomóc sobie i alkoholikowi, to się go wywala za drzwi, albo przestajesz pić albo spadaj. Jeśli ma gdzie wrócić, to będzie chlał. Przeszłam to z 2 alkoholikami. Jeden po leczeniu nie pije 6 lat. Dość brutalnie zgodził się na leczenie.
Sposób drastyczny dzwoni się na policję, szpitala że pan X pijany, awanturuje się. Zabierają, po odtruciu trzeba mocno zmusić do podpisania zgody na leczenie – tutaj na prawdę brutalność potrzebna
Pisałam na bieżąco w trakcie trwania akcji i luźne myśli mi po głowie latały. Na spokojnie popieram Ciebie i to, co Telimena pisała – wiem, że alkoholika trzeba postawić do pionu właśnie nie tuleniem, przygarnianiem itd tylko brutalnością. Wykopać z domu, pokazać mu, że nie ma powrotu jak się nie otrząśnie, nie wolno go wyręczać i dawać do zrozumienia, że się o niego martwi. Trzeba zamknąć wszystkie drzwi (te od domu i te w przenośni), by paradoksalnie otrzeźwić alkoholika tym, by miał świadomość, że jest już na dnie i nie ma innego wyjścia jak zacząć się leczyć. Ciekawe, czy ta dzisiejsza akcja to było dla tej babeczki dotknięcie tego dna?
Patrząc na nią, jak leżała bezwładna, zero świadomości zastanawiałam się po pierwsze gdzie i z kim ona pije (facet zazwyczaj ma jakieś tam towarzystwo, a kobieta?), po drugie ona była w takim stanie, że spokojnie można było ją zgwałcić np. i nic by nie wiedziała. Potworne to. Kobieta z pogotowia biła ją po twarzy, próbowała ocucić – zero kontaktu, totalnie bezwładnie leżała. Szarpali ją za uszy (nie wiem o co chodzi z tymi uszami, ale policjanci mówili do ratowników, że nie reaguje na pociągnięcia za uszy – podejrzewam, że w ten sposób sprawdza się u pijanego jakieś tam odruchy). Na koniec ratownicy wzięli ją pod ręce, postawili na nogi i wyprowadzili. Okropny widok. Jakoś tak dziwnie patrzy się na kobietę w takim stanie.
Na każdego w takim stanie się tak patrzy:(((
niestety śmiem wątpić, że nic jej to nie da
“hmm powiem tak, jak chce się pomóc sobie i alkoholikowi, to się go wywala za drzwi, albo przestajesz pić albo spadaj. Jeśli ma gdzie wrócić, to będzie chlał. Przeszłam to z 2 alkoholikami. Jeden po leczeniu nie pije 6 lat. Dość brutalnie zgodził się na leczenie.
Sposób drastyczny dzwoni się na policję, szpitala że pan X pijany, awanturuje się. Zabierają, po odtruciu trzeba mocno zmusić do podpisania zgody na leczenie – tutaj na prawdę brutalność potrzebna ”
Moi rodzice zamknęli mu drzwi przed nosem.
Zaszył się u siebie w mieszkaniu i robie z niego melinę.Ale jak chleje z kolegami z osiedla moich rodziców to wraca do nich i śpi zarzygany i pobity na wycieraczce.
Stoczył się na samo dno!!!!
A mojej mamci dosłownie serce krwawi.
Ja nie chcę go widzieć,wygląda jak menel,Z fajnego przystojnego chłopaka zrobił się zwykły żul.I ciągnie się za nami jak smród!
Ostatnie zdanie mnie porazilo:((((
Ja też mam chorego brata ( choć inny rodzaj i typ) jest z nim bardzoo ciężko żyć ale nie wyobrażam sobie tak powiedzieć!
Czemu brat pije? Bo nie pije sie ot, tak…próbowaliście go wsadzić do szpitala na odwyk?
Ale na ten odwyk musiałby sam się zgodzić i tu jest paranoja, bo często alkoholik nie widzi problemu.
Ubezwlasnowolnić sie go nie da? tak pytam teoretycznie….szkoda bardzo chlopaka:( Bo pod tą maską pijaka to wciąż milounia- TWOJ BRAT…..
przeczytalam calosc i normalnie masakra jakas. wspolczuje synowi tej kobiety. co on musi przezywac.
co do leczenia mozna wlasnie zrobic przymusowe leczenie. najblizsza rodzina moze sie tym zajac.
Zależało mi na pomocy wobec niego. Chodziłyśmy z mamą do AA,dowiedzieć się co można zrobić.W chwilach słabości kiedy zle się czuł bo chlał non stop przed dwa tygodnie podjął decyzję o leczeniu.Efekt była taki,że poszedł na 2 spotkania,dopóki fizycznie do siebie nie doszedł i zaczął znowu chlać.
Popadł w maskryczne długi,piękne mieszkanie które miał zadłużył,spóldzielnia chciała go wypisać z członkostwa,moi rodzice jakos się z nimi dogadali i spółdzielnia rozłożyła dług. Moi rodzice go spłacili. Potem M.znowu mieszkanie zadłużył.Ja już nie mam siły,moi rodzice też.Dwa razy jak jeszcze miał klucze do mieszkania moich rodziców okradł ich.
Jak byli na wakacjach,i miał klucze to sprowadził swoich kolesi,którzy zdewastowali mieszkanie, zarzygali,obs..rali i sciągneli policję bo robili libacje w mieszkaniu.
Ubezwłasnowolnienie?
próbowaliśmy,,ale na jakiej podstawie?
To,że jest zadłuzony?nie przejdzie,nie stanowi niebezpiczeństwa dla siebie ani dla innych.to,że chleje też nie przejdzie bo jak jest trzeżwy jest świadom swoich decyzji…
w takich wypadkach tylko leczenie szpitalne moze jakos pomoc. poczytaj link co wczesniej dalam
Właśnie na jakiej podstawie, cytuje z linka podanego powyżej
“Wówczas, gdy członek rodziny nadużywa wprawdzie alkoholu, ale swoim zachowaniem nie powoduje żadnego z podanych powyżej skutków, nie będzie możliwości skierowania go na przymusowe .”
i co wtedy?
Dziala ewidentnie destrukcyjnie na siebie i innych ( kradzieze) itd.
Mój brat nie awanturuje sie itd. nie jest agresywny ale stwarza zagrożenie dla siebie- i lekarze już naciskają by go ubezwłasnowlnić…. Bo teraz sobie może wyjść ze szpitala po 2 dniach nie wyleczony. I np. gdzieś zamarznąc…
Spotkałam dziś inną sąsiadkę i pogadałam troszkę.
Okazuje się, że mąż tej pijanej ma inną kobietę, podobno ma z nią dziecko (jest opcja, że dziecko jest kochanki z innego związku).
Zdrada męża popchnęła ją w ten nałóg.
Podobno młody powiedział, że nie chce znać takiej matki, że wstydzi się jej i nie umie jej pomóc – chyba nawet nie chce. Podobno ją bije (drewnianą łopatką kuchenną albo deską do krojenia), ale powiem szczerze, że nigdy nie słyszałam, by w tym domu działy się jakieś sceny (raz słyszałam jak ona dziwnie krzyczała, to nie był krzyk osoby bitej tylko raczej osoby, która próbuje się z czegoś wyswobodzić), młody podobno przywiązuje ją (faktycznie widywałam ją z nadgarstkami zawiniętymi w bandaż elastyczny), ale nie ma tam burd, awantur, bitych naczyń czy innych dźwięków. Generalnie jest spokojnie, poza akcjami jak matka próbuje wejść do domu, a syn nie chce jej wpuścić.
I najgorsze – sąsiadka z którą dziś rozmawiałam mówiła, że latem jej mąż wrócił z lasu, który jest koło naszego domu i powiedział, że leży w nim rozebrana do naga nasza sąsiadka Poszła ją z tego lasu zabrać. Podobno kiedyś piła sama w naszej piwnicy, teraz chodzi po jakiś hotelach robotniczych i tam razem z żulami pije.
Nie pracuje, straciła pracę, w której była na wysokim stanowisku, nieźle zarabiała. I tu mam zagadkę – skoro nie pracuje, męża praktycznie nie ma (opłaca wszystkie rachunki za mieszkanie, ale w domu rzadko go ostatnio widuję), syn się uczy w liceum to skąd ma kasę na picie? Kradnie? Sprzedaje się? Wynosi z domu jakieś rzeczy i je sprzedaje? Żal mi kobiety.
Straszne jest to, co piszesz. A najgorsza jest ta niemoc i widok osoby w końcu tak bliskiej, która stoczyła się na samo dno.
Mój ojciec w pewnym momencie poszedł po rozum do głowy, poszedł na leczenie, od 8 lat nie pije, ale wiem niestety co oznacza mieszkać z alkoholikiem. Ta codzienna niepewność co zastaniesz w domu, strach, czy przypadkiem nie zarobisz za nic, krzyki, awantury, wrzaski, zarzygane mieszkanie, smród – okropność.
Znasz odpowiedź na pytanie: Pijana sąsiadka