Od dłuższego czasu ok północy +- 1,5h słyszę przeraźliwy płacz dziecka… kiedy usłyszałam ten płacz pomyślałam, że być może mała (wydaje mi się że to dziewczynka) dostaje np antybiotyk w nocy i płacze… ale to już trwa zdecydowanie dłużej niż najdłuższa moim zdaniem terapia antybiotykowa. Nie rozpoznaje słów tej dziewczynki, które słyszę ale wczoraj wydaje mi się, że słyszałam “nie bij”. Dodam, że mieszkamy w nowym bloku z dużą ilością młodych małżenstw, wydawalo mi się bardzo świadomych i aktywnych rodzicielsko i na 100% nie bijących swoich dzieci. Nie wiem co mam zrobić, ponieważ nie znam dziecka które płacze, nie wiem gdzie mieszka itd… blok mam dziwny pod względem akustycznym… wiercą moim zdaniem nade mną a potem jak się okazuje to było w klatce obok 2 pięta nade/pode mną. Więc z lokalizacją płaczu będzie ciężko. Proszę poradźcie co mam zrobić… czy tylko ja słyszę ten płacz?
Strona 7 odpowiedzi na pytanie: Płacz Dziecka zza ściany ?!!
faktycznie 😉
Witaj,
dzięki za odwagę i szczerość 🙂
Podrzucam do poczytania
A nuż się coś przyda?
Pozdrawiam
Jaśminka
no no
faktycznie nie masz ochoty na przepychanki słowne
dobrej zabawy
i ja
i pod paszulą też się podpiszę
A to takie drażnienie było. 😉 Potem wyjaśniłam mój punkt widzenia. 🙂
Potem dopiero sobie przypomniałam, żeś Ty w stanie błogosławionym i drażnić się nie wypada!! 🙂
No nie?! 😀
noo, wstydź się, wstydź;)
Jaśminka na pewno bardzo przydatne, ale w przypadku dwulatki.. prawie trzylatki to się jeszcze nie sprawdza… Próbuję nieustannie działać w ten sposób ale rzadko pomaga…. może za dwa lata. Na pewno trening czyni mistrza, więc się tak łatwo nie poddam. 🙂
Bardzo chciałabym mieć zawsze żelazne nerwy i nie denerwować się… ale patrząc na całokształt życia to moje życie nie składa się tylko z wychowywania dziecka ale patrząc najbanalniej… z pracy wracam po 10 godzinach najwcześniej, czasem Baśka da czadu w nocy, problemy finansowe, magiczny PMS, relacje z całym światem czasem mniej lub bardziej stresujące… trzeba by było być chodzącym ideałem, aby zawsze i wszędzie prowadzić z dzieckiem opanowany dialog. Wiadomo, ze każdy z nas do tego dąży… ale czy sie zawsze udaje? Mnie nie i to nie w kwestii klapsów, bo na ten temat się wypowiedziałam, ale np podniesienia głosu czy po prostu wzięcia dziecka na ręce i np zaniesienia do wanny, bo 10 minutowa dyskusja na temat koniecznej kąpieli nie przynosi skutku.
Ja czasem wymiękam…. mój święty, opanowany i wyjątkowy mąż też….
To tak dla pocieszenia tych bardzo starających się dobrze wychować dzieci ale czasem zdenerwowanych. 🙂
🙂
Przeczytałam.
No nie przemawia do mnie specjelnie ten artykuł.
Zacytuję np:„Jeżeli dokuczasz młodszemu bratu, on nie będzie się z tobą bawił”,
A mojego Konrada zupełnie nie rusza taki tekst, jak i wiele innych tekstów.
wiesz co Monika,
mam prośbe do Ciebie,
weźcie sobie upuście krwi – zwołaj kolezanki, pośmiejcie sie, pooczerniajcie, wydrwijcie, ponabijajcie sie moze zejdzie Ci z wątroby to co Ci lezy od dawna. Jawna i czysta nienawiść. Ciągle szukasz zaczepki – moze jak otwarcie uzewnętrznisz swoja nienawiść, albo zaczniesz omijac mnie szerokim łukiem atmosfera będzie zdrowsza na tym forum. Bo szczeze mówiac nie rozumiem Twoich ironicznych uwag.
paszula, ja sie nie zgodzę…
może gdzies popełniasz błąd?
pamietam jak eF miał 2 lata – kuty był na 4 nogi:)
dobrze kombinował i na karach sie wyznawał… choć to był czas próby sił… nie było lekko…
jako 3 latek kumał już jak talala:) byl karany zgodnie z przepisami niani;)
a i klapsa oberwał, ale uważam to za całkowitą i jedną z najwiekszych porażek w moim życiu…
a bo to trzeba pracowac indywidualnie z egzemplarzem:)
musisz opykać własne teksty:)
Zgadzam się.
Każde dziecko jest inne i dla każdego znajdzie się bardziej dotkliwsza kara. Nie w sensie fizycznym oczywiście.
Może dla Konrada fakt, że brat się z nim nie pobawi nie będzie niczym specjalnym, ale może jak mu powiesz, że przez tydzień zero lodów, wyjścia na ulubiony rower (czy co tam jest dla niego „święte”) bardziej go schłodzi?
Tekst jest przykładowy i schematyczny. Ma pokazać alternatywy wobec cielesnego karania.
Współpracowałam z fundacją „dzieci niczyje” nad kilkoma projektami.
Domyślam się, że ten tekst powstał na pojawiające się od rodziców uwagi kierowane do wolontariuszy fundacji, że „jak nie przylać skoro jemu to rozum wraca dopiero jak ojciec pasa wyciągnie”
Pozdrawiam
Jaśm.
Bruni, ja z Konradem to mam problem wyłącznie z biciem bliźniaków(i innych dzieciaków), z resztą sobie radzę i z jego buntami różnego rodzaju.
Róznych sposobów próbuję, kary u nas są nieskutecznie,klapsy na pewno też nie.
Tłumaczone ma, zna na pamięć reguły, tylko woli je u kogoś stosować, niż sam;)
Sukcesy są, ale to wszystko idzie bardzo wolno.
Myślę, że być moze za mało czasu mu się poświęca.
Jaśminka, nie idźmy w złym kierunku. Bo za kilka postów wyjdzie, że kara cielesna=mój sposób wychowania.
Napiszę po raz trzeci: uważam, że klaps do niczego nie prowadzi, nie ma żadnej siły wychowawczej
To jest kara, którą w tym artykule negują, a później nazywają konsekwencją.
Konrada konsekwencją bicia chłopaków jest konfiskata zabawek.
Bo to jest tak, rzeczywiście do każdego dziecka, trzeba opracować swój własny plan działania. Nie ma gotowej recepty.
Nie z kazdym droga “negocjacji ” jest skuteczna.
Dlatego ten artykuł nie jest dla mnie do końca przekonuwujący
To jest kara a nie konsekwencja, więc jest w sprzeczności z artykułem, który podałaś. 🙂
Jak dla mnie to ulaluki należy się medal za sam fakt wychowywania trzech chłopów!! 🙂
ale wiesz, ze trzeba konfiskować po 1szt…
ponoć wieksza ilośc nie robi na dzieciach wrażenia…
jak powiesz ZABIORE CI KLOCKI to jest mniejszy efekt niż jak powiesz ZABIORE CI TEGO CZERWONEGO KLOCKA LEGO – dziecko wtedy mysli, ze ten klocek musi być jakiś wazny i wyjątkowy…
na eFie się to sprawdziło jak w morde strzelił:)
nieprawda!!
chłopaszki sa cudowne, to dziewuchy sa od cholery!
chcialam napisać to samo – masz chyba mega wielkie pokłady cierpliwosci.
Znasz odpowiedź na pytanie: Płacz Dziecka zza ściany ?!!