Pocieszenie dla starających się dziewczynek:)

Witam:)
Chciałam Wam opowiedziec moją historię związaną ze staraniem się o dzidziusia:)Otóż staraliśmy sie z N od półtora roku i nic.Lekarze różni leczyli mnie na jedno i to samo czyli na policystyczne jajniki.Oczywiście żadne leki nie pomagały jak nie było @ tak nie nie ma. Nawet po luteinie nic nie pomagało.Do lekarzy zaczęłam chodzić od 18roku życia bo wiecznie miałam problem z @. Miałam raz na pół roku może i to delikatne plamienia tylko. Po roku starań o maluszka poszłam do innego lekarza bo stwierdziłam,że jest coś nie tak ze mną. Myslałam,że to wszystko przeze mnie.Oczywiście stwierdził policystyczne jajniki więc wysłał mnie na badania i stwierdził,że to raczej nie możliwe żebym zaszła w ciążę.Zdołowana wróciłam do domu,ale zrobiłam wyniki tylko nie miałam ani czasu ani chęci żeby iść i je pokazać.Dalej się staralismy się uparcie o maleństwo i nadzieja jakaś była.Oczywiście @ nadal nie było.We wrześniu juz całkiem się załamałam i stwierdziłam,że widocznie nie jest mi dane zostac mamą i dałam sobie spokuj. Nadal szaleliśmy z N,ale w sumie już n ie wierzyłam,że kiedyś się uda. Byłam wtedy w Norwegii wracaliśmy w grudniu i stwierdziłam,że pójde jeszcze do innego lekarza i zacznę się pożądnie leczyć. Mojego N chciałam wysłać na badanie spermy. Cały listopad jakos słabo się czułam piersi mnie bolały,ale twierdziłam,że pewnie gdzieś mnie przewiało. Słabo mi w pomieszczeniach było więc sporo czasu spędziłam na dwoze i spacerach.Żołądek mnie strasznie bolał,a wiecznie miałam z nim problem. Stwierdziłam,że jak tylko wrócimy do Polski od razu zrobie gastroskopię.Aaaaa no i wszystkie zęby zaczęły mnie boleć zaczęłam kanałowo leczenie jednego zęba.W Polsce bylismy 2grudnia.Kupilismy test i rano pierwsze co zrobiłam to ten test.Wyszły dwie grube krechy.Łezka w oku mi się zakręciła od razu obudziłam mojego i pokazałam test.On oczywiście obdzwonił juz wszytskich,ale stwierdziłam,że testy moga się mylić więc tego samego dnia kupiłam jeszcze jeden.Zrobiłam go od razu i….znowu od razu wyszły dwie grube krechy!!!!!!!!Zadzwoniłam do lekarza,że ja musze natychmiast do niego i przełożyli wizytę. Poszliśmy oboje do lekarza i pytał się co nas sprowadza.Opowiedziałam mu całą historię i kazał mi wejść na samolocik:)Boszzzz jak zrobił mi USG dopochwowe i zobaczyłam dwie nóżki i dwie rączki to rozwyłam się jak głupia.Radość niesamowita:)Oczywiście twierdziłam,że oba testy były wadliwe,a obraz z USG był poprzedniej pacjentki. Ciąża przebiega bez żadnych problemów i jestem teraz najszczęśliwszą 25letnią kobietą na świecie.

KOCHANE ŻYCZĘ WAM TAKIEJ SAMEJ NIESPODZIANKI JAKA MNIE SPOTKAŁA

21 odpowiedzi na pytanie: Pocieszenie dla starających się dziewczynek:)

  1. Cudna historia 🙂

    … wiecej nam takich potrzeba!
    Az mi samej sie lezka zakrecila.
    Gratuluje!!
    To przyklad, ze nic nie jest niemozliwe i trzeba po prostu probowac, probowac i jeszcze raz probowac.
    Zycze slicznego zdrowego dzidziusia i latwego porodu

    • Zamieszczone przez kamilaz23
      Witam:)
      Chciałam Wam opowiedziec moją historię związaną ze staraniem się o dzidziusia:)Otóż staraliśmy sie z N od półtora roku i nic.Lekarze różni leczyli mnie na jedno i to samo czyli na policystyczne jajniki.Oczywiście żadne leki nie pomagały jak nie było @ tak nie nie ma. Nawet po luteinie nic nie pomagało.Do lekarzy zaczęłam chodzić od 18roku życia bo wiecznie miałam problem z @. Miałam raz na pół roku może i to delikatne plamienia tylko. Po roku starań o maluszka poszłam do innego lekarza bo stwierdziłam,że jest coś nie tak ze mną. Myslałam,że to wszystko przeze mnie.Oczywiście stwierdził policystyczne jajniki więc wysłał mnie na badania i stwierdził,że to raczej nie możliwe żebym zaszła w ciążę.Zdołowana wróciłam do domu,ale zrobiłam wyniki tylko nie miałam ani czasu ani chęci żeby iść i je pokazać.Dalej się staralismy się uparcie o maleństwo i nadzieja jakaś była.Oczywiście @ nadal nie było.We wrześniu juz całkiem się załamałam i stwierdziłam,że widocznie nie jest mi dane zostac mamą i dałam sobie spokuj. Nadal szaleliśmy z N,ale w sumie już n ie wierzyłam,że kiedyś się uda. Byłam wtedy w Norwegii wracaliśmy w grudniu i stwierdziłam,że pójde jeszcze do innego lekarza i zacznę się pożądnie leczyć. Mojego N chciałam wysłać na badanie spermy. Cały listopad jakos słabo się czułam piersi mnie bolały,ale twierdziłam,że pewnie gdzieś mnie przewiało. Słabo mi w pomieszczeniach było więc sporo czasu spędziłam na dwoze i spacerach.Żołądek mnie strasznie bolał,a wiecznie miałam z nim problem. Stwierdziłam,że jak tylko wrócimy do Polski od razu zrobie gastroskopię.Aaaaa no i wszystkie zęby zaczęły mnie boleć zaczęłam kanałowo leczenie jednego zęba.W Polsce bylismy 2grudnia.Kupilismy test i rano pierwsze co zrobiłam to ten test.Wyszły dwie grube krechy.Łezka w oku mi się zakręciła od razu obudziłam mojego i pokazałam test.On oczywiście obdzwonił juz wszytskich,ale stwierdziłam,że testy moga się mylić więc tego samego dnia kupiłam jeszcze jeden.Zrobiłam go od razu i….znowu od razu wyszły dwie grube krechy!!!!!!!!Zadzwoniłam do lekarza,że ja musze natychmiast do niego i przełożyli wizytę. Poszliśmy oboje do lekarza i pytał się co nas sprowadza.Opowiedziałam mu całą historię i kazał mi wejść na samolocik:)Boszzzz jak zrobił mi USG dopochwowe i zobaczyłam dwie nóżki i dwie rączki to rozwyłam się jak głupia.Radość niesamowita:)Oczywiście twierdziłam,że oba testy były wadliwe,a obraz z USG był poprzedniej pacjentki. Ciąża przebiega bez żadnych problemów i jestem teraz najszczęśliwszą 25letnią kobietą na świecie.

      KOCHANE ŻYCZĘ WAM TAKIEJ SAMEJ NIESPODZIANKI JAKA MNIE SPOTKAŁA

      Gratulacje Kamilo!!!widzę,jesteśmy równolatkami przy czym ja jestem na etapie starań o dziecko. Staramy się od pół roku-to stosunkowo niedługo,ale każde niepowodzenie jest bolesne! wiem,że chcesz nam przekazać swoją historią,że niewolno się poddawać,ale prawda jest taka,że póki każda z nas nie zobaczy II kresek to nie uwierzy do końca,że jej też dane będzie zostać mamą!!!
      życzę szczęśliwego rozwiozania i duzo zdrówka dla waszej dwójeczki!!!

      • Kochane ja wiem jak to boli kiedy starsz się i nie pokazują się na teście te dwie wymarzone kreski.Ja byłam bardziej załamana faktem,że nie jest mi być dane mamą i,że nie spełnie się w życiu. Bolało mnie bardzo kiedy mój N patrzył ze łzami w oczach na te malutkie dzieci. Miałam ogromne wyrzuty sumienia.Jeszcze jak lekarz powiedział,że to raczej nie możliwe żebym zaszła w ciążę.Odebrał mi ostatnia nadzieję!!!!Byłam w niesamowitym dołku. Pracowałam wtedy po 14godz na dobę żeby nie myśleć!!!Także dziewczyny trzeba wierzyć,że się uda. Mnie lekarze skreslili na bycie mamą i za miesiąc przywitam moją córeczkę i tego Wam z całego serca również życzę. Mam koleżankę,którą lekarz chciał juz szykować na zapłodnienie in vitro.Oni mieli juz uskładane pieniążki,ale z ciekawości kupiła test i wiecie co???Jest teraz szczęśliwą mamą synka:)Głowa do góry i trzymam za wszystkie mocno

        • Czasem odebranie nadziei jest kluczem do sukcesu!!
          Fajnie, że Ci się udało…u mnie z Baśką po prawie roku zdarzył się cud a teraz to trwa i trwa…. i nie ma diagnozy… jesteśmy zdrowi i powinniśmy zachodzić w ciążę co miesiąc!!

          • Zamieszczone przez paszula
            Czasem odebranie nadziei jest kluczem do sukcesu!!
            Fajnie, że Ci się udało…u mnie z Baśką po prawie roku zdarzył się cud a teraz to trwa i trwa…. i nie ma diagnozy… jesteśmy zdrowi i powinniśmy zachodzić w ciążę co miesiąc!!

            Teraz lekarz mi powiedział,że jeśli chcemy mieć jeszcze dzieci to powinniśmy zaraz po porodzie brać się do roboty bo to najlepszy czas.Kurde chcemy miec jeszcze jedno,ale nie wiem czy będę w stanie zaraz po porodzie zajść w kolejną ciążę,a boję się,że później będzie już ogromny problem z zajściem.Aaaa ja chciałam dodać,że teraz lekarz który prowadzi moją ciążę stwierdził,że nie mam żadnych policystycznych jajników,a to,że nie mam @ to może nawet do końca życia się nie dowiedzieć dlaczego.

            • Pewnie masz późne owulki…. baaaardzo późne.
              To co ja bym Ci radziła robić to bez wzgledu na starania raz w roku cytologia i USG… musisz być pod kontrolą lekarza…
              A o drugie zacznijcie się starać jak przestaniesz karmić… tzn kochajcie się bez zabezpieczenia i tyle… jak nie ma @ to w sumie ciężko stwierdzić kiedy się kochać. 🙂
              Może być też tak, że po porodzie zaczniesz mieć obfite i regularne @!! Ciąża działa cuda!! 🙂

              • Ja juz nie wiem na razie nie martwię się niczym zobaczymy co cas pokaże.USG i cytologie miałm robioną na każdej wizycie. Teraz też będę chodzić dość często do lekarza.Zobaczymy jak będzie kiedy juz urodzę. Na pewno trzymam za Was mocno i będę nadal do Was zaglądać i podczytywać.

                • Teraz juz z górki. Jeszcze dwa tygodnie i możesz rodzić… dobrze jak dzidzia posiedzi dłużej, ale wraz z 37 tygodniem mija zagrożenie wcześniactwa. Sprawdzaj czy dzidzia sie rusza i dokładnie przyglądaj się wynikom morfologii i moczu. Jak będą ok to nie ma się czym martwić!!!!
                  Kciukam za finał 🙂

                  • Zamieszczone przez paszula
                    Teraz juz z górki. Jeszcze dwa tygodnie i możesz rodzić… dobrze jak dzidzia posiedzi dłużej, ale wraz z 37 tygodniem mija zagrożenie wcześniactwa. Sprawdzaj czy dzidzia sie rusza i dokładnie przyglądaj się wynikom morfologii i moczu. Jak będą ok to nie ma się czym martwić!!!!
                    Kciukam za finał 🙂

                    Wyobraźcie sobie,że moja ciąża przebiega bardzo prawidłowo. Córcia ruchliwa i wyniki wszystkie bardzo dobre:)Gdyby nie kopała to nawet nie wiedziałabym,że jestem w ciąży:)Bałam się,że skoro miałam takie problemy z zajściem w ciążę to utrzymanie jej będzie równie ciężkie,ale jak widać wszystko jest w porządku i nie odczuwam zbytnio dyskomfortu. Strasznie mi ręce drętwieją,że z bólu budzę się w nocy bardzo często.Jeszcze troszkę i będzie już po:)

                    • U nas też tak było. Pierwsze dziecko bez problemu, a o drugie staraliśmy się dwa lata. Byłam już na ostatniej dawce clo i jeśli by się nie powiodło miałam z mężem rozpocząć serię badań. Kiedy spóźniała mi się miesiączka już się nie ekscytowałam, bo przeżyłam już parę rozczarowań. A tu niespodzianka. Dwie krechy. Po prostu nie znamy dnia ani godziny.

                      Trzymajcie się dziewczyny. Musi być dobrze!

                      • Zamieszczone przez Kaccha
                        U nas też tak było. Pierwsze dziecko bez problemu, a o drugie staraliśmy się dwa lata. Byłam już na ostatniej dawce clo i jeśli by się nie powiodło miałam z mężem rozpocząć serię badań. Kiedy spóźniała mi się miesiączka już się nie ekscytowałam, bo przeżyłam już parę rozczarowań. A tu niespodzianka. Dwie krechy. Po prostu nie znamy dnia ani godziny.

                        Trzymajcie się dziewczyny. Musi być dobrze!

                        Patrzę na daty urodzin Twoich dzieci i: córkę urodziłaś dzień przed moimi urodzinami, a synka w dniu urodzin mojego Prawie-Męża.:)

                        • ja też…

                          kto chce niech przeczyta – wiem, że starając się o dziecko różnie się takie historie odbiera…
                          moja ciąża to też cud prawdziwy… zaczęłam starania o dziecko gdzieś tak pewnie w 2003 roku, rok po ślubie. byłam zagorzałą tutejszą forumowiczką i starającą się. miałam totalnego fioła na tym punkcie. i problemy z owulacją, hiperprolaktynemia – tzw. “słoniowe” cykle. generalnie samo myślenie o zachodzeniu w ciążę blokowało moją owulację.
                          po pierwszej kuracji clo doszło do zapłodnienia – niestety była to ciąża pozamaciczna, 2 tygodnie w szpitalu, laparoskopia…
                          stawałam na głowie żeby zajść w ciążę. nie wytrzymało tego moje małżeństwo. rozwiedliśmy się kilka lat temu.
                          miałam kilku partnerów potem, z którymi nie zabezpieczałam się – dawałam szansę ciąży, ciągle podświadomie na nią licząc. bezskutecznie.
                          powiem Wam, że dopiero pod koniec ubiegłego roku/ na początku tego – naprawdę się poddałam. zajęłam się pracą, własnym biznesem, przestałam nawet tak bardzo ganiać za potencjalnym ojcem dla moich dzieci… przyjaciółka w międzyczasie z sukcesem przeszła pierwsze in vitro – przeraziły mnie koszty (miałam w głowie 10tys. zł, jakoś akceptowalne, a okazało się że to bardziej 20tys.). naprawdę, odpuściłam.

                          i wtedy właśnie zupełnie niespodziewanie zaszłam w ciążę, totalna wpadka, szał uniesień. naprawdę o tym nie myślałam, naprawdę przestałam w to wierzyć. i stało się!

                          a teraz najważniejszy jest ten Brzdąc, który rośnie w moim brzuchu. bez leków, bez starań, bez monitorowania cyklu…

                          tak więc przepraszam, że napiszę to, co pewnie na każdym kroku słyszycie (też to słyszałam i nie pomagało mi to wcale) – RADUJCIE SIĘ MIŁOŚCIĄ, a dziecko się pojawi. nie wariujcie. natura wie lepiej. WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE.

                          a jak macie cierpliwość zapraszam na mojego bloga – tam jest opisane całe moje tak cudownie zakończone szaleństwo…

                          trzymam za Was wszystkie kciuki!

                          • Skoro opisujemy swoje historie, ja swoją też opowiem.

                            Moja historia zaczęła się półtora roku temu. Postanowiliśmy z mężem (wtedy jeszcze narzeczonym) że zaczniemy się starać o dzidziusia. Ślub miał być w wakacje, a wiedzieliśmy, że starania moga trochę potrwać, zdecydowaliśmy się. Gdy byłam młodsza, miałam jakieś 16 lat wykryto u mnie torbiele na jajnikach, obecnie jestem po dwóch operacjach usunięcia torbieli, jajniki są całe:) No i co miesiąc zaczęły się objawy, im bardziej o tym myślałam, tym silniejsze były. Potrafiłam robić po 2-3 testy w miesiącu w nadziei, że może ten poprzedni się pomylił, albo może hormonu ciążowego jest jeszcze za mało i test nie wykrył. Potem płacz, rozpacz i żal, bo wszystkie przyjaciółki zachodziły w ciążę, choć nie chciały wcale dzieci, typowe wpadki. A ja? Dlaczego każdy ma dzieci tylko nie my? Po roku starań-dwie kreski na teście, trzy dni później plamienie, które po kilku godzinach zamieniło się w krwawienie tak obfite, że wylądowąłam w szpitalu. Usłyszałam: “Przykro mi, ciąża jest za wczesna, by móc coś zrobić”. Szok, byłam załamana, ale mąż był przy mnie, mogłam się mu wypłakać, wyżalić. W końcu wzięłam się za siebie. Przeprowadziliśmy się do teściów, bo mąż stracił pracę, i tak było taniej. Zmieniłam też lekarza. Byłam u niego tylko raz, zbadał, zrobił usg, wypytał o moją historię, i przepisał clo. Tak czekał na miesiączkę, by zacząć brać te leki, że spóźniła sie prawie dwa tygodnie, w końcu nadeszła. Kazał brać od 5 dnia cyklu przez 5 dni… Cóż, nie czułam się po nich dobrze, ale z mężem kochaliśmy się od 5 dc co drugi dzień. Podeszłam do tego “na luza”, dużo czytałam, że za pierwszym razem nie mam co liczyć na efekty, może 3-4 cykl z clo coś da. I w takim przekonaniu byłam do pierwszych dni maja tego roku (cykl z clo był w kwietniu, od 15 do 19 kwietnia). Na początku maja pojawiło się takie dziwne przeczucie, że się udało, bojąc się rozczarowania, nie powiedziałam o moich przypuszczeniach nawet mężowi, zrobiłam test 3 dni przed treminem @, i byłam w szoku-dwie kreski, i to jeszcze przed terminem@ (mówią, że test wychodzi pozytywny przed @ na dziewczynkę-zobaczymy), poczekałam kilka dni, bo kreseczka ciązowa była blada, nie mówiłam nikomu, po kilku dniach drugi test-dwie wyraźne kreseczki, aż się popłakałam, mąz bardzo się ucieszył. Ja nie mogłam w to uwierzyc, więc szybciutko pobiegłam do lekarza, ale było za wcześnie, nic nie było na usg widać, kazał przyjść za dwa tygodnie. To będzie 26 maja, w Dzień Matki, chyba najlepszy prezent, zobaczyć swojego dzidziusia na usg w taki dzień, okres spóźnia się już ponad dwa tygodnie, a ja od tego drugiego testu zrobiłam jeszcze 4, tak 4 testy, w sumie zrobiłam ich 6, i wszystkie pozytywne, nie mogłam w to uwierzyć, pierwszy cykl z clo i jestem w ciąży. Obecnie to 6 tc licząc od OM, bo tak liczą lekarze, i choć czasem jeszcze w to nie wierzę, zaraz zerkam na testy, wszystkie pozytywne, przecież tyle testów nie może się mylić, ja na prawdę jestem w ciąży. Jestem szczęśliwa, choć czasem mam obawy, by nie stracić dzidziusia, mam jednak nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, bo jak na razie (odpukać), nie mam żadnych problemów, nawet dolegliwości ciążowe, typu mdłości za bardzo mi sie przeszkadzają, a wymioty? Przez te 6 tyg zdarzyło się raz. Życzę wszystkim starającym szybciutkiego zachodzenia w ciąże, i uwierzcie, czasem warto przejśc to co ja, bo potem bardziej docenia się to, co się ma:)

                            • Zamieszczone przez kamilaz23
                              .Aaaa ja chciałam dodać,że teraz lekarz który prowadzi moją ciążę stwierdził,że nie mam żadnych policystycznych jajników,a to,że nie mam @ to może nawet do końca życia się nie dowiedzieć dlaczego.

                              A po porodzie jeszcze wszystko się może zmienić i możesz zacząć mieć cykle jak w zegarku ;)…

                              BDW – GRATULACJE !!!

                              • ku pokrzepieniu serc

                                dolaczam tu z historia ktora moez dodac troche optymizmu staraczkom
                                mam w firmie dziewczyne ktora starala sie o dzidzie z kalendarzykiem, celowane starania, zaszla ale niestety poronila, odpoczela nabrala sil, rozpoczela nowe starania i badania, okazalo sie ze ma wysoka prolaktyne, stwierdzono problemy z przysadka i umowiono ja na operacje – przedstawil jej lekarz dokladnie jak bedzie to wygladac rurka z nosa do mozgu…. etc, w tej sytuacji przestali sie starac, ale nie kochac, przed zabiegiem spoznial jej sie okres, dla bezpieczenstwa zrobila test, wyobrazacie sobie jakie bylo jej zdziwienie jak zobaczyla II krechy
                                a jednak cuda sie zdarzaja, wydarzylo odpuscic i dzidzia od razu sie pojawila

                                • Podobny post napisałam trzęsącymi się rękoma 25 sierpnia 2006 roku,kiedy nieoczekiwanie po siedmu latach na teście zobaczyłam II kreski.I…miał taki sam tytuł.Z sentymentu wyszperałam go z archiwum!!!

                                  • Zamieszczone przez PZB
                                    kto chce niech przeczyta – wiem, że starając się o dziecko różnie się takie historie odbiera…
                                    moja ciąża to też cud prawdziwy… zaczęłam starania o dziecko gdzieś tak pewnie w 2003 roku, rok po ślubie. byłam zagorzałą tutejszą forumowiczką i starającą się. miałam totalnego fioła na tym punkcie. i problemy z owulacją, hiperprolaktynemia – tzw. “słoniowe” cykle. generalnie samo myślenie o zachodzeniu w ciążę blokowało moją owulację.
                                    po pierwszej kuracji clo doszło do zapłodnienia – niestety była to ciąża pozamaciczna, 2 tygodnie w szpitalu, laparoskopia…
                                    stawałam na głowie żeby zajść w ciążę. nie wytrzymało tego moje małżeństwo. rozwiedliśmy się kilka lat temu.
                                    miałam kilku partnerów potem, z którymi nie zabezpieczałam się – dawałam szansę ciąży, ciągle podświadomie na nią licząc. bezskutecznie.
                                    powiem Wam, że dopiero pod koniec ubiegłego roku/ na początku tego – naprawdę się poddałam. zajęłam się pracą, własnym biznesem, przestałam nawet tak bardzo ganiać za potencjalnym ojcem dla moich dzieci… przyjaciółka w międzyczasie z sukcesem przeszła pierwsze in vitro – przeraziły mnie koszty (miałam w głowie 10tys. zł, jakoś akceptowalne, a okazało się że to bardziej 20tys.). naprawdę, odpuściłam.

                                    i wtedy właśnie zupełnie niespodziewanie zaszłam w ciążę, totalna wpadka, szał uniesień. naprawdę o tym nie myślałam, naprawdę przestałam w to wierzyć. i stało się!

                                    a teraz najważniejszy jest ten Brzdąc, który rośnie w moim brzuchu. bez leków, bez starań, bez monitorowania cyklu…

                                    tak więc przepraszam, że napiszę to, co pewnie na każdym kroku słyszycie (też to słyszałam i nie pomagało mi to wcale) – RADUJCIE SIĘ MIŁOŚCIĄ, a dziecko się pojawi. nie wariujcie. natura wie lepiej. WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE.

                                    a jak macie cierpliwość zapraszam na mojego bloga – tam jest opisane całe moje tak cudownie zakończone szaleństwo…

                                    trzymam za Was wszystkie kciuki!

                                    Czytałam Twój blog. Podziwiam Cię i życzę udanego kochanego dziecka. Facet może być ten lub inny, dziecko zawsze będzie już Twoje. Jesteś Wielka!!!

                                    • Zamieszczone przez Violka11
                                      Czytałam Twój blog. Podziwiam Cię i życzę udanego kochanego dziecka. Facet może być ten lub inny, dziecko zawsze będzie już Twoje. Jesteś Wielka!!!

                                      JA NAPRAWDE WSZYSTKO ROZUMIEM ODPUSZCZANIE ITD ALE JESLI KOBITA MA SILNĄ WOLĘ I JST WYTRWAŁĄ TO NIE ODPUŚCI SOBIE TAK ŁĄTWO-TO BARDZ OTRUDNE BO GDZIES W PODŚWIADOMOŚCI ZAWSZE SIE PRAGNIE TEGO DZIECKA TYM BARDZIEJ JAK JEST SIE Z MĘŻEM BO JAK BYŁA MSAMA PO ROZWODZIE TO TEZ NIE MYSLAŁAM O DZIECKU NAWET JUZ 2 GO NIE CHCIAŁAM MIEC ALE TERAZ T OSIE ZMIENIŁO I CHCEMY-JAK TU ODPUŚCIC??

                                      • Zamieszczone przez Kamila1985
                                        Skoro opisujemy swoje historie, ja swoją też opowiem.

                                        Moja historia zaczęła się półtora roku temu. Postanowiliśmy z mężem (wtedy jeszcze narzeczonym) że zaczniemy się starać o dzidziusia. Ślub miał być w wakacje, a wiedzieliśmy, że starania moga trochę potrwać, zdecydowaliśmy się. Gdy byłam młodsza, miałam jakieś 16 lat wykryto u mnie torbiele na jajnikach, obecnie jestem po dwóch operacjach usunięcia torbieli, jajniki są całe:) No i co miesiąc zaczęły się objawy, im bardziej o tym myślałam, tym silniejsze były. Potrafiłam robić po 2-3 testy w miesiącu w nadziei, że może ten poprzedni się pomylił, albo może hormonu ciążowego jest jeszcze za mało i test nie wykrył. Potem płacz, rozpacz i żal, bo wszystkie przyjaciółki zachodziły w ciążę, choć nie chciały wcale dzieci, typowe wpadki. A ja? Dlaczego każdy ma dzieci tylko nie my? Po roku starań-dwie kreski na teście, trzy dni później plamienie, które po kilku godzinach zamieniło się w krwawienie tak obfite, że wylądowąłam w szpitalu. Usłyszałam: “Przykro mi, ciąża jest za wczesna, by móc coś zrobić”. Szok, byłam załamana, ale mąż był przy mnie, mogłam się mu wypłakać, wyżalić. W końcu wzięłam się za siebie. Przeprowadziliśmy się do teściów, bo mąż stracił pracę, i tak było taniej. Zmieniłam też lekarza. Byłam u niego tylko raz, zbadał, zrobił usg, wypytał o moją historię, i przepisał clo. Tak czekał na miesiączkę, by zacząć brać te leki, że spóźniła sie prawie dwa tygodnie, w końcu nadeszła. Kazał brać od 5 dnia cyklu przez 5 dni… Cóż, nie czułam się po nich dobrze, ale z mężem kochaliśmy się od 5 dc co drugi dzień. Podeszłam do tego “na luza”, dużo czytałam, że za pierwszym razem nie mam co liczyć na efekty, może 3-4 cykl z clo coś da. I w takim przekonaniu byłam do pierwszych dni maja tego roku (cykl z clo był w kwietniu, od 15 do 19 kwietnia). Na początku maja pojawiło się takie dziwne przeczucie, że się udało, bojąc się rozczarowania, nie powiedziałam o moich przypuszczeniach nawet mężowi, zrobiłam test 3 dni przed treminem @, i byłam w szoku-dwie kreski, i to jeszcze przed terminem@ (mówią, że test wychodzi pozytywny przed @ na dziewczynkę-zobaczymy), poczekałam kilka dni, bo kreseczka ciązowa była blada, nie mówiłam nikomu, po kilku dniach drugi test-dwie wyraźne kreseczki, aż się popłakałam, mąz bardzo się ucieszył. Ja nie mogłam w to uwierzyc, więc szybciutko pobiegłam do lekarza, ale było za wcześnie, nic nie było na usg widać, kazał przyjść za dwa tygodnie. To będzie 26 maja, w Dzień Matki, chyba najlepszy prezent, zobaczyć swojego dzidziusia na usg w taki dzień, okres spóźnia się już ponad dwa tygodnie, a ja od tego drugiego testu zrobiłam jeszcze 4, tak 4 testy, w sumie zrobiłam ich 6, i wszystkie pozytywne, nie mogłam w to uwierzyć, pierwszy cykl z clo i jestem w ciąży. Obecnie to 6 tc licząc od OM, bo tak liczą lekarze, i choć czasem jeszcze w to nie wierzę, zaraz zerkam na testy, wszystkie pozytywne, przecież tyle testów nie może się mylić, ja na prawdę jestem w ciąży. Jestem szczęśliwa, choć czasem mam obawy, by nie stracić dzidziusia, mam jednak nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, bo jak na razie (odpukać), nie mam żadnych problemów, nawet dolegliwości ciążowe, typu mdłości za bardzo mi sie przeszkadzają, a wymioty? Przez te 6 tyg zdarzyło się raz. Życzę wszystkim starającym szybciutkiego zachodzenia w ciąże, i uwierzcie, czasem warto przejśc to co ja, bo potem bardziej docenia się to, co się ma:)

                                        TWOJA HISTORIA JES TWSPANIAŁA!! NORMALNIE WZRUSZYŁA MSIE CZYTAJĄC JĄ:)GRATULUJĘ!! TYLKO NIGDY WCZESNIEJ NIE MIAŁAM KLOPOTÓW Z ZAJŚCIEM WRĘCZ PRZECIWNIE JAK PISZESZ KIEDY NIE CHCIAŁAM TO BYŁO A TERAZ CHCEI NIEMA-I NIE MYSLAŁA MZE KIEDYKOLWIEK TO BEDZIE MÓJ PROBLEM-I NAPRAWDE JSTEM TU NOWA I NIE WIEM CO TO JEST TO “CLO” PRZYBLIZYSZ MI?TRZYMAM KCIUKI ZA CIEBIE!!! CAŁUJE

                                        • Zamieszczone przez dominikaau81
                                          JA NAPRAWDE WSZYSTKO ROZUMIEM ODPUSZCZANIE ITD ALE JESLI KOBITA MA SILNĄ WOLĘ I JST WYTRWAŁĄ TO NIE ODPUŚCI SOBIE TAK ŁĄTWO-TO BARDZ OTRUDNE BO GDZIES W PODŚWIADOMOŚCI ZAWSZE SIE PRAGNIE TEGO DZIECKA TYM BARDZIEJ JAK JEST SIE Z MĘŻEM BO JAK BYŁA MSAMA PO ROZWODZIE TO TEZ NIE MYSLAŁAM O DZIECKU NAWET JUZ 2 GO NIE CHCIAŁAM MIEC ALE TERAZ T OSIE ZMIENIŁO I CHCEMY-JAK TU ODPUŚCIC??

                                          Hej, wiem, że to trudne, uwierz mi… po prostu trzeba uwierzyć, że to się stanie we właściwym czasie, nie “napinać się”, nie wariować… naprawdę nasze organizmy są mądre i wiedzą lepiej, kiedy jest właściwy moment na ciążę…

                                          A niestety, nadmiar stresu – nawet związanego z tą ogromną frustracją nie-zachodzenia – może obniżać szanse na zapłodnienie…

                                          Ja wiedziałam, że kiedyś, tak czy inaczej, będę miała dziecko. Kiedy nadejdzie właściwy czas. Ale właśnie tak naprawdę dotarło to do mnie bardzo niedawno. Wcześniej, jak rozkapryszone dziecko, przyzwyczajona sukcesami w innych dziedzinach życia – chciałam zajść w ciążę TU I TERAZ, NATYCHMIAST! A tak się nie dało 🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Pocieszenie dla starających się dziewczynek:)

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general