Hmmm, nie wiem czy w tytule udało mi się oddać całoksztalt mojego “problemu”
Chodzi mi o to, ze wciąż (mimo iż upłynęły juz trzy lata od urodzenia pierworodnego) zakupy ubraniowe dla mnie stanowią megawyzwanie, któremu nie umiem sprostać…
Wyjaśniam: nie chodzi mi o gabaryty! Tylko o potrzebę zakupów dla mnie. Nagle przestałam umieć sobie kupować ubrania… W sklepie dziecięcym mogę buszować niemalże godzinami 😉 w ciucharenkach (gdzie kupuję większość ubrań) od razu kieruję się do półek dziecięcych (po czym wychodzę nawet nie patrząc na “dorosłe wieszaki”).
Jak już jestem przymuszona przez rodzinę lub okoliczności do zakupów dla mnie przeżywam megastres. Wiem, że kupić coś muszę,wchodzę do różnych sklepów i w ogóle się “nie widzę” w tych ciuchach. Jak już po coś sięgam, to “przypadkiem” ma to taki sam kolor/fason, który już znam. Nie czuję potrzeby powiększania własnej garderoby, a WIEM ŻE TO ŹLE (i wskazuje na tendencje do zaniedbywania się) Już nie mówiąc o wszelkich fajnych dodatkach typu apaszki, biżuteria wisząca na piersiach (coś bardziej wyeksponowanego niż łańcuszek przy szyi i kolczyki wkrętki), paski ozdobne (teraz mi paski służą jedynie do niespadania spodni )
A kiedyś, ech…. lata świetlne temu tzn. na studiach 😉 lubiłam się ubierać, nigdy nie miałam na tym punkcie świra, ale ubierałam się fajnie (IMO) i zakupy ubraniowe nie były dla mnie takim stresem jak teraz (miałam jakąś koncepcję na siebie), a teraz.. wszystko do bólu praktyczne, wygodne. Zero seksownych ciuszków, elegancja tylko na WYJĄTKOWE RODZINNE OKAZJE (tak ubrać się, wystąpić i zdjąć ciuchy).
Żalę się tak, bo właśnie mąż mi sprezentował kasę na jakieś wiosenne zakupy dla mnie i tak sobie łażę po sklepach od weekendu – efekt: marny dla mnie, ale kilka ciuszków na lato dla dzieci przytargałam 😉 Nawet się mężowi nie przyznałam i dalej sobie szukam.
Myślicie, że to podchodzi pod jakąś terapię? 😉 Da się jakoś “przywrócić” kobiecość i skłonność do kupowania fatałaszków???? Czy już jestem skazana na tiszerty i dżinsy? 🙂
M&M
38 odpowiedzi na pytanie: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
mam identycznie.
tylko mnie maż ciąga po sklepach i sam mi wybiera ciuchy a ja ewentualnie łaskawie sie godze żeby mi kupił.
Jak ostatnio sama poszłam kupić sobie spodnie to przywlokłam 2 torby ciuchów dla dzieci i spodni dla mnie nie kupiłam oczywiscie.
tego samego dnia wytargał mnie do sklepu i ubrał.
i tylko tak to dziala.
to samo z butami, torebkami, kosmetykami etc.
magda z mlodymi
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
oj, ja mysle ze to nie ma nic wspolnego z zanikiem kobiecości, zaniedbywaniem…
po prostu przewartościowało się życie.
może lubisz kupowac swoim dzieciom ubranka ‘hobbystycznie’ – ja tak mam… wpadłam wlasnie w taki nałóg jak Ty – najchetniej wciąż kupowałabym coś dla Filipa… H&M, C&A (kuszą slodkimi ubrankami) staram sie omijać szerokim łukiem, inne sklepy też…
ze sobą mam podobnie zazwyczaj… zawsze znajde wymówke by nie kupić, albo jak widzę cenę, to już ją przeliczam co bym mogla za to kupić innego… nie wiem czemu, bo raczej nie muszę tego robić ze wzgledów finansowych… mąż się na mnie o to wkurza.
czasami mam jednak takie dni, kiedy mam mega dobry humor (zaraz po wypłacie chyba), ide do miasta i wracam z czymś dla siebie (ostatnio z lakierem do paznokci i butami);)
zauważyłam też, ze przestałam kupować rzeczy ‘trendy’…
raz, że teraz moda nie na moją figurę, a dwa, że aby rano za długo nie buszować w szafie i kobinować co z czym, to kupuje tzw. bezpieczne, wygodne rzeczy, głownie czerń i brąz.
i mam tez tak, ze jak już coś kupię to mam wyrzuty sumienia w domu… i bije sie z myslami czy by nie iść i nie oddać. ostatnio mąż mnie namowil na sukienke na lato w Mexx’ie… strasznie mi sie podobała, leżała idealnie jak na mnie szyta, twarzowa (jedynie cena mniej zachwycająca), ale gdyby nie mąż nie kupiłabym jej…
ale wywód mi wyszedł…
w każdym razie nie jesteś sama…
bruni
blog synka [Zobacz stronę]
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
powtarzam sobie, ze uzupelnie garderobe jak schudne i jak wroce do pracy…
i tak sobie powtarzam od blisko trzech lat
nie pamietam juz, kiedy ostatnio cos sobie kupilam, oprocz cichobiegow do sprawnego popychania wozka
jesli wybierasz sie na terapie, ide z Toba
Adam i Alek;)
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Jezu, ale masz fajnie (i łatwiej 🙂 Mój daje mi kasę (czasem oczywiście, żeby nie było:) i reszta go nie obchodzi, ech… Czasem to właśnie bym chciała, żeby mi powiedział: “O jaka fajna sukienka, kup sobie taką”- vide post Bruni)…
M&M
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
ja mam odwrotnie – stety/niestety….
Goska dostaje tyle ubranek od moich dwoch cioc, ze ja praktycznie jej nic nie kupuje – tylko bielizne (choc ostatnio dostala od chrzesnej trzy 10-cio paki majtek wiec starczy na dlugo), czasem jej kupie, cos co mi wpadnie w oko, buty….reszte ma i uwazam, ze jej starczy;)
Zato sobie kupuje owszem, na moje nieszczescie znalazlam swietny butik pod domem gdzie niedlugo zostawie pol mojej pensji bo widzialam tam tyle ciuchow ktore poprostu MUSZE miec:)
tyle, ze chodzic nie mam gdzie w tych ciuszkach – w pracy nosze bialy fartuszek a prace mam 5 minut od domu wiec nawet w dresie moge przeleciec;)
ja tez pojde na terapie – tyle, ze “nie kupowania” dla siebie…
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Ja miałam szał zakupów dla mnie jak miałam kryzys (czytaj marazm) w pracy, a “normalnie” zakupów nie lubię – jak już coś muszę kupić to wchodzę do najbliższego sklepu i to co mniej-więcej pasuje kupuję. Później klnę, że mogłam poświęcić jeszcze 15 minut i iść do innego sklepu i kupić coś fajniejszego…
Później przeczytałam wypowiedź pani psycholog, że kobiety niespełnione, nieszczęśliwe, stłamszone itd, itp. (w domu, w pracy…) częściej robią zakupy ubraniowe (dotyczy to dorosłych kobiet, nastolatki i kobiety niedojrzałe to inna kategoria). U mnie to ewidentnie zadziałało…
Tak więc, jeśli nie masz ochoty na zakupy dla siebie, to tylko się cieszyć 🙂
Pozdrawiam,
Anka
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
No własnie… chyba to hobby… Na moją zgubę 😉 Marta mi chetnie śpi na spacerze, wiec “przy okazji” wdeptuję sobie do kilku zaprzyjaźnionych ciucharenek, Marta śpi więc spokojnie (!) mogę pobuszować wśród rzeczy dla dzieci. Szczęśliwie hobby nie jest zbyt rujnujące finansowo, choć summa summarum…. 😉 Rzeczy dziecięce zresztą łatwo jest przejrzeć, dla siebie musiałabym mierzyć=zostawic gdzieś wózek z Martą=kłopot. A po co robić sobie kłopoty? 😉
Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego IDĄC NA ZAKUPY SAMA (np. w weekend) mam to samo.
Ale może to kwestia przyzwyczajenia…
Hmmm, i tak jestes lepsza, bo wiesz chociaż co jest trendy 🙂
M&M
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
ja zato powinnam sie martwic;)
a stlamszona sie nie czuje, ja to poprostu lubie (jak mam dobry humor) i nic na to nie poradze;)
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Niekoniecznie 🙂
Mój mąż stwierdził, że ta pani to brzydka (było zdjęcie, nazwiska nie pamiętam – autorka książki “Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam gdzie chcą”) wojująca feministka i najchętniej wszystkie kobiety ubrałaby w kombinezony… Nawet opinie psychologów są subiektywne ;).
Mnie się akurat spodobało, bo autentycznie wtedy miałam chandrę z którą się wszem i wobec obnosiłam i wszystkie “dowody” były mi na rękę :).
Pozdrawiam,
Anka
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Wiesz co, ale nie ma co sobie wmawiać, że “to jest źle”, bo np. ktoś tak powiedział. Jeśli Tobie jest dobrze i nie masz potrzeby kupowania nowych ciuchów, no to OK!
Ja tak miałam przez jakiś rok od urodzenia dziecka i myślałam, że to jakiś ewenement, że można tak długo dochodzić do siebie psychicznie 😉 Myślałam, że inne kobiety już w miesiąc po porodzie odzyskują swoje ‘kobiece zachcianki’ 😉 Ale nie martwiłam się tym, nie popędzałam, właściwie to zauważyłam to wszystko dopiero jak mi się nagle ta ‘wewnętrzna kobieta’ odezwała :)) Teraz już mi się chce kupować różne typowo kobiece gadżety, ubrań narazie nie kupuję bo się odchudzam i czekam aż osiągnę zamierzoną wagę.
Cyprianek (listopad 2005)
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Coś mi się zdaje, że gdybyśmy zgłosiły się na terapię to dostałybyśmy zniżkę grupową
Ja mam identycznie…Zimę przechodziłam w kurtce sprzed chyba 2 sezonów i żeby nie było jest to kurtka nieocieplana, jesienna Na wiosnę też nie mam okrycia wierzchniego. Nie mam ochoty łazić po sklepach, a centra handlowe omijam szerokim łukiem. Za to obok sklepu z ubrankami dziecięcymi nie przejdę obojętnie. Ostatnio wydałam masę kasy na buty dla Tomka (nie żałowałam, bo dziecko niestety, ale ma płaskostopie i przekrzywia buty, więc od razu kupiłam wyprofilowane) a dla siebie kupiłam za 69 zł buty w CCC i jest super zadowolona Buty nie są eleganckie, ale wygodne i nadają się na spacery i plac zabaw Ja wogóle jak coś kupuję dla siebie, to zastanawiam się czy w tym mi będzie wygodnie na placu zabaw
Torebki i część butów kupiłam na allegro. Nie muszę wychodzić z domu, żeby je mieć.
Moje bluzki to głównie bawełna kupiona np. w cubusie przy okazji robienia zakupów spożywczych w carrefourze itd. itp.
Też nie wiem jak nauczyć się trochę egoizmu….
Wioletta i Tomek 3 3/12
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Nie wiem czy o tej samej sukience myślę, ale ostatnio widziałam w Mexx’ie sukienkę w której się po prostu zakochałam. Niestety pewnie nie byłoby mojego rozmiaru:(((( więc nawet nie weszłam do sklepu. Już mnie kusiło, żeby ją kupić i odłożyć do szafy jako mobilizację do szybszego schudnięcia, ale uznałam to za niewybaczalny wygłup.
Wioletta i Tomek 3 3/12
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
😉
dzis rano wpadla do mnie kolezanka i dokladnie o tym samy rozmawialysmy. Opowiadala ze ostatnio spedzila w sklepie 2 godz przymierzajac ciuchy i wyszla z niczym 😉
Tak razem zastanawialysmy czy nam sie aby w glowach cos nie poprzestawialo ;-))
Ja mam dokladnie tak samo
Aga, Jula Szymek
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
U mnie identycznie
żeby nie praca, pewnie miałabym w szafie tylko dzinsy. Nie nawidzę kupować sobie ubrań, a najbardziej drażnią mnie buty. Za to nie przejdę obojetnie obok sklepu z dziecięcymi ubrankami. Mysle, że po części to jest spowodowane tym, że muszę się naszukać zanim znajdę “coś” w czym się sobie podobam, a Gabcia w każdym ubranku wyglada dla mnie cudnie.
Gabi synek40tc
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
a mnie poszlo tak..ze owszem kupuje ciuchy dla siebie….. Ale nigdy nie mierze!!!.. No chyba ze kurtke zimowa.. A juz bluzki i dzinsy.. Never,,,,nie wiem jak ja to robie.. Ale zawsze trafie.. Albo po prostu nie przykladam wagi jak w tym wygladam;)
pozd
claudia
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Nena, były dwa kolory – beż i brąz (ja mam oczywiscie brąz)… z malutkim rekawikiem, na guziczki, wiązana na biodrach:)
bruni
blog synka [Zobacz stronę]
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Mam to samo
Wchodzę do sklepu i od razu WIEM, że nie ma tu nic dla mnie, że wyjdę z niczym…
Ciuchy (jeżeli juz kupuje) i buty nabywam na allegro- szybko i nie wychodząc z domu.
Ale zakupy ubraniowe dla Julki to inna sprawa- mogę stac pół dnia, zanim wybiorę coś fajnego 😉
Kiedys było inaczej 😉
Julinka 2l3m
Edited by porky on 2007/03/22 09:23.
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Oooo to ja widziałam taką podobną w opisie, ale w kolorze biało-morsko-brązowym. I właśnie to połączenie kolorów mi się najbardziej podobało.
Wioletta i Tomek 3 3/12
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Fajny maz. Moj niestety uwaza, ze mi we wszystkim dobrze (slepy jakis!) wiec nikt mnie nie motywuje. Ostatnio kolo nas otwarto tani sklep i poszlam z misja kupienia kilku bluzek na ciaze (nie typowo ciazowych ale takich troche wiekszych) i wrocilam z ciuszkami dla dziecka bo byly takie slodkie:( Niby irytuje sie, ze nie mam sie w co ubrac ale z drugiej strony nie potrafie robic sensownych zakupow.
Re: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy
Leczę się mniej więcej od ubiegłej jesieni. Widze poprawe Ale nie pytaj jak to zrobilam bo sama nie wiem.
pozdrawiam
Ula i Emilka (niedługo 3,5 roku)
Znasz odpowiedź na pytanie: Podzieciowy problem zakupowo-ubraniowy