Byliśmy z Gabi w czwartek u laryngologa. Zajrzał jej do ucha, do gardła; posłuchał naszych opowieści, że Gabi pochrapuje, ma kłopoty z oddychaniem przez nos i często łapie przeziębienia.
Diagnoza: polipy w nosie i w związu z tym jak najszybsza operacja w celu ich usunięcia. Powiedział też, że przez te polipy Gabi ma totalnie zapchane uszy. I słyszy tak, jak zdrowy człowiek, gdy je sobie zatka palcami, czyli bardzo źle. Wiem już skąd to jej ciągłe: Mamo zrób głośniej!
W związku z tym mam do was pytanie.
Czy wiecie może jak oni je usuwają? Mnie lekarz jedynie powiedział, że dziecko nie musi nocować w szpitalu. Przyjeżdza się na jeden dzień na badania, a drugiego dnia na operacje.
Nie wiecie może czy stosują znieczulenie miejscowe, czy też pełną narkozę? Bo jak tylko miejscowe, to co? Przywiązują dziecko, aby mu nie uszkodzić nic w nosku jak będzie się wiercić?
Dodam, że mieszkam w niemczech. Więc jeżeli jest jakaś “niemiecka” mama, która już przeżyła operację polipa w nosku u dziecka, to proszę o odpowiedź. Teraz czekamy na wolny termin w szpitalu. A podczas tej wizyty byłam tak zaskoczona tymi polipami, że głupol o nic się nie zapytałam:(
pozdrawiamy
zupa i Gabi (20.10.2003)
Znasz odpowiedź na pytanie: