Tak już od jakiegoś czasu chciałam poruszyć ten temat, ale jakoś nie było kiedy.
niedawno czytałam artykuł o nadużyciach lekarza, który zapisywał swoim “pacjentom-inwalidom wojennym” wiagrę. Ponieważ jest to lek refundowany i jakże niezbędny, znajduje zapotrzebowanie w naszym społeczeństwie. Akutat tego dnia byłam wykupić w aptece leki, które zapisał mi ginekolog. Kuracja miesięczna – około 100zł. To tego jeszcze badania hormonków i inne takie- drugie tyle. Wychodzi, że miesięcznie na moje problemy z zajściem w ciążę wydaję minimum 200 zł. Nie wspomnę o prywatnych wizytach u ginka-każda 60 zł.
No więc moje pytanie. Co robi państwo poza mówieniem o polityce prorodzinnej? Dlaczego wiagra może być refundowana, a np. Duphaston nie? Dlaczego muszę zapłacić tak duże dla mnie pieniądze za testy owu? Dlaczego skrócono urlopy macierzyńskie? Dlaczego, jak już zajdziemy w tę upragnioną ciążę, jesteśmy napiętnowane w pracy? Dlaczego???
Błagam, wybaczcie mi mój podły nastrój. To chyba ta pogoda tak na mnie działa
1 odpowiedzi na pytanie: Polityka państwa a nasze starania
Re: Polityka państwa a nasze starania
Nasza prorodzinna polityka jest iście prorodzinna, brrrrrrrrrr Powinna ona raczej nosić miano polityki ograniczającej przyrost naturalny. Wszyscy decydenci mają już dzieci i wnuki odchowane (i ustawione), nie muszą więc dalej się o to troszczyć.
Ja o tym nie myślę, bo w depresję wpadnę.
Kasia
Znasz odpowiedź na pytanie: Polityka państwa a nasze starania