Witam wszystkie koleżanki:)Na dniach zostanę mamą po raz pierwszy
Targają mną różne emocje ciekawość,strach,radość itd. pełna gama jednym słowem:)Wiem że nie pierwsza i nie ostatnia będe rodzić i poród to oczywisty finał 9 miesięcy i rozpoczęcie nowego etapu w życiu(zwłaszcza dla pierworódek)
Na tym forum rodzice wszystkie oczekujemy swoich maleństw,gdy już się pojawią zazwyczaj opisujecie(w krótce powiem opisujemy) ile dzidziuś spał,czy ma kolki,jakie kupki robi itd.Ale w tym wszystkim zapominamy o sobie o tym co czujemy, z czym sobie nie radzimy, z czym się musimy zmierzyć itd.
Stąd proponuje wątek porozmawiajmy o Nas kobietach
POWIEDZCIE PROSZĘ jak radzicie/łyście) sobie w połógu?
Co czuje się po porodzie(mam na mysli emocje świeżo upieczonej mamy)?
Jak radzicie sobie z bolącym kroczem czy raną po cc?
Jak przebiega u Was karmienie piersią?Jak wyglądają noce(czy mleko wypływa samo gdy piersi się napełną a nie przystawiłyście dziecka?
Czy macie baby blues?Jak sobie radzicie w nowej roli?
Chciałabym żeby w tym wątku każda z nas znalazła wsparcie,porady jak sobie poradzić w tym trudnym czasie jakim jest połóg. Być może będe pierwszą osobą której Wasze rady się przydadzą:)Pozdrawiam serdecznie
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Połóg czyli jesteśmy tak samo ważne jak dziecko
ja jestem za jajeczkiem mogłabym je wysiadywać w domku,dogrzewać a nie rodzić i ciągle się zamarwiać swoim stanem:)
eve, właśnie też tak się boję, bo siłą rzeczy kogo bym sama nie odwiedzała po porodzie, to oczekuję zobaczyć uśmiechniętą, szczęśliwą młodą mamę, a przecież wychodzi na to, że niejednokrotnie przez pierwszy miesiąc ta młoda mama mocno cierpi z różnych powodów i wcale jej nie do śmiechu…
dobrze że mam chociaż wspaniałego męża – mam nadzieję, że będzie dużym oparciem w tym cieżkim czasie i że ten czas wcale nie okaże się aż tak ciężki. czasem zastanawiam się, czy bardziej nie mogę się dzidzia doczekać, żeby móc go już przytulić, czy dlatego, że chciałabym już przez to wszystko przejść i mieć za sobą
a ja szczerze mówiąc to nawet cudzych bobasów za bardzo nie nosiłam. ostatnio odwiedzając koleżankę wzięłam na ręce jej 2 miesięczną córeczkę, ale jakoś nieporadnie mi to wyszło i szybko odłożyłam no ale przy swoim dziecku, jak już przyjdzie co do czego na pewno się odważę i mam nadzieję że siły na opiekę i połóg też jakoś same się znajdą 😀
to ja się pochwalę, że przy porodzie ważyłam 4900!!! tak, naprawdę, sama widziałam w książeczce ale był to drugi poród mojej mamy, rodziła naturalnie i wierzyć jej lub nie, ale twierdzi, że niemal nie poczuła, kiedy było po wszystkim 😀
a potem podobno szybko przeszłam na pierwszą w życiu dietę i przez chyba dwa tygodnie nic nie przybierałam na wadze 😀
Iwiane na pewno będziesz wiedziała co robić mówią że instynkt sam się włacza-sama jestem tego ciekawa:)Narazie czekam z niecierpliwością
Ja też liczę na męża ale czego się boję to tego że w pewnym momencie usłyszę że tyle się naczytałam o dzieciach w ciąży a teraz jak mogę sie wykazać to jakoś nic nie wiem i sama tez boję się że będe miała do siebie o to pretensje bo już czuję że im bliżej tym pustkę mam w głowie:(
Na razie dopiero drugie… A co do czasu to lada moment… (od jakiś 3 tygodni lada moment)
Tyko Małemu nie bardzo możne jeszcze cokolwiek wytłumaczyć…. świetnie sobie radzi jak na ten wiek ale nie jest jeszcze super kumaty Fakt że nie gada też nie pomaga…
ależ ja to też rozgarnięta jestem – eve, dopiero teraz zauważyłam, że u Ciebie to już tuż tuż. niedługo z własnych doświadczeń mi napiszesz, jak to z tym połogiem jest 😀
kciukasy za Ciebie i Maleństwo
a pustką w głowie się raczej nie przejmuj – po pierwsze każdy dorosły człowiek chyba ma świadomość, że znajomość teorii z praktyką niewiele ma wspólnego. w czasie ciąży doszkalanie się z czasopism trochę uspokaja nas i nasze sumienie, ale stając oko w oko z Dzidziem pewnie mało która przypomina sobie co na ten lub inny temat pisało w gazecie 🙂
a po drugie – w każdej z tych gazet pisało 😀 że choć instynkt się pewnie włączy, to należy pamiętać, że nie musimy od pierwszego dnia być idealne. trzeba sobie dać chwilę, przetrawić nową sytuację, uspokoić hormony i zmiany w organiźmie. patrząc po mojej koleżance, która niedawno rodziła, mogę stwierdzić, że dopiero po dwóch i pół miesiącu jej życie się nieco stabilizuje (nie wiem, czy straszę czy pocieszam :D). połóg za nią, córcia coraz dłużej śpi w nocy, a opieka nad noworodkiem już nie przeraża. ostatnio Malutka zaczęła się wyraźnie do niej uśmiechać i reagować na rozmowę, i koleżanka stwierdziła, że bycie mamą jest już w tej chwili o wiele przyjemniejsze 🙂
oby to uczucie nas jak najszybciej ogarnęło
pierwszy połóg droga przez mękę – awantury w domu, huśtawka emocjonalna, dzieciak drący sie niemiłosiernia – miałam ochote wyskoczyć z okna. caly dzien w pidzamie, w domu syf, z niczym nie moglam zdazyc a wydawalo mi sie ze MUSZE.
drugi połóg – odliczałam dni do konca 6-tego tygodnia po porodzie.
wiedziałam że to w koncu minie i znowu będę sobą. w domu porzadek, obiadek, ja manikiur. mialam swoej MUSZE w glebokim powazaniu. musiec – to musialam przeczekac burze hormonow i stabilizacje smarkacza az zacznie kumac ze sie spi w nocy, a nie w dzien
nic tak nie destabilzuje smaopoczucia i nerwow jak te cholerne niewyregulowane po oprodzie hormony.
e tam, książki to jedno, a doświadczenie to drugie, nie wyczytasz, musisz przećwiczyć na sobie. Pustka w głowie jak najbardziej naturalny stan tuż przed porodem. Jak urodzisz, ten stan się pogłębi ;)… ale tylko na chwilę, minie parę dni i dojdziesz do siebie.
Tylko pozwól sobie pomagać, kiedy inni będą chcieli zdjąć z ciebie część obowiązków. Nie przesadzaj z ambicją.
Ja napiszę tak
połóg przebiegł ok
nie byłam nacinana nie popękałam więc nie wiem co to ból krocza
jak zobaczyłam Olka pierwszy raz(kiedy położna mi go położyła na piersiach) myślałam,że się rozbeczę ze szczęścia jednak tego nie zrobiłam
nie chodziłam nerwowa zdołowana wręcz przeciwnie
jedynie zmęczenie dawało się we znaki ale Dawid miał 2 tyg wolnego więc dużo pomagał a potem musiałam sobie sama radzić…..Olek był grzecznym i mało płaczącym dzieckiem
zrobiłam sobie w głowie taki plan dnia
po 7 koło 8 wstawałam szłam się myć zjeśc śniadanie ogarnąć troszkę chatkę czekałam aż młody wstanie wtedy zajmowałam się nim wiadomo toaleta poranna karmienie spaceros jakieś zakupy obiad i jakos czas mijał
Iwiane, nieprzespane noce to największa zmora świeżo upieczonej matki, bo im dłużej chodzisz niewyspana, tym mniej masz cierpliwości i radość taka bardziej przez łzy…
Z mojego doświadczenia, jeśli zechciałabyś rozważyć moją radę, nie daj się namówić lekarzom na nocne “karmienie na życzenie”. Jeśli będziesz karmic piersią, mała szansa że dziecko zechce tknąć smoka. Co nie znaczy że go nie będzie potrzebowało. Z czasem nie o karmienie będzie chodziło, a o cycusianie.
Ja tak miałam. Po trzech miesiącach pożaliłam się lekarce, że dziecko zamiast coraz rzadziej, to coraz częściej chce jeść w nocy. Oberwało mi się, że wyrodna matka żałuje dziecku jedzenia. No to dalej karmiłam na życzenie. Skutek był taki, że mała budziła mnie w nocy 8 – 10 razy na cyca. A ja taka jakby więcej ziemista na twarzy…
Teraz, za drugim razem, nie dam się nabrać na tą sztuczkę.
ja nie karmiłam na życzenie młody jak był tyci budził się co 5-6 h
alice82,
anioł nie dziecko 🙂
moja mała zasypiała na dobre dopiero około 4-5 rano, czyli ja też zasypiałam dopiero wtedy, nie było mowy, żeby ogarnąć dom o 7-8mej.
Ciekawe jak będzie tym razem.
[QUOTE=oLenka^_^;3723475]Na razie dopiero drugie… A co do czasu to lada moment… (od jakiś 3 tygodni lada moment)
Widzę że Ty też 40 tydz.:)Powiedz mi jak znosisz te ostatnie dni?bo ja fatalnie Też od 3 tyg sobie powtarzam że to lada moment i codziennie mówie mężowi że dziś pójdziemy na porodówkę i na gadaniu się kończy!A wydaję mi się że to przez to iż większość dziewczyn rodzi między 37-39 tyg.,moje forumowe koleżanki się rozpakowały a jeszcze nie i przez to chyba czuje się tak fatalnie.
Co do karmień na życzenie to mam taką książkę “Język niemowląt”Tracy Hogg angielskiej niani,według niej takie karmienie całkowicie uwiązuje matke do dziecka.Kobieta nie ma czasu na nic bo przy każdym płaczu sądzi iż dziecko jest głodne i daję mu cyca czy butelkę.Według tej książki na życzenie karmimy tylko w szpitalu najlepiej przez pierwszą dobę aby mleko napłynęło,a po drugie cenna jest siara dla malucha.
Po krótce według niej najlepsze jest stosowanie Łatwego Planu już wyjaśniam na czym on polega.
Łatwy Plan składa się z 3 elementów:Karmienie,Aktywność,Sen.Karmienie powinno odbywać się co 2,5-3h ale oczywiście i pozniej to zależy od malucha.Jeśli dziecko własnie zjadło i po 15 min płacze to zakładając że ssało te 20-40min nie ma szans ze jest głodne.Jeśli jadło krótko do 15min to być może tylko się napiło bo pierwszy pokarm jest wodnisty zatem mogło nagle zgłodnieć.Według tej pisarki nie powinniśmy za każdym razem podtykać cyca bo ogarnie Nas poczucie że nic innego dziecko nie robi tylko cycka i cycka a my będziemy czuły się jak dojarki.W krótce sama spróbuje przetestować te metody może to jakieś jest wyjście
moja podobnie 😉
smoczka uzywaliśmy od pierwszych dni i teraz też już do szpitala spakuję
u mnie nie było w sumie fajnie
co prawda błyskawicznie doszłam do siebie fizycznie (nie popekała, nie byłam nacinana, dwie godziny po porodzie byłam na nogach, pod prysznicem i funkcjonowałam normalnie….)
ale psychicznie znacznie gorzej było, musiałam sie oswoic i z Niną i z nowa sytuacją…byłam młoda, nigdy wczesniej nie miałam kontaktu z niemowlakiem, nie mówiąc o noworodku 😉
instynkt mi się sam z siebie nie włączył, moja nauka bycia matka to była ciężka praca 😉
no, ale udało się ostatecznie
na pewno nie pomagał mi w tym wszystkim fakt, że mieszkalismy u rodziców, mama mi sie do wszystkiego wtrącała, dobre rady na okrągło, zero spokoju….
teraz dla odmiany będę sama z dwójką właściwie od początku….
mąż zmienił pracę i nie może sobie na urlop pozwolić tak, jak planował.
eve86
mądre rzeczy piszesz miła koleżanko ! 🙂
oj nie dam się tym razem, boże nie zapomnę tych zarwanych nocy, tego cycka co kwadrans, tych krzyków terrorystycznych że “jak nie to takie ci piekło mama urządzę, że mnie popamiętasz!”. Ale nie było tak od początku. Lekarka zakazała dopijać, że tak powiem, cycuś miał służyć za wszystko, pokarm, picie, przytulanie… o nie! 😉
oczami wyobraźni tak mi się właśnie maluje mój połóg, tylko do tego jakąś małą depresję poporodową bym dołożyła
ech, pewnie ile osób, tyle rad by było na ten temat… zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, ale chyba trzeba też pamiętać o sobie i swoich potrzebach, to racja
koniecznie podziel się, jak poszło 😀
Super wątek 🙂
U mnie połóg to była tragedia,burza czuć przede wszystkim i ból po nacięciu krocza. Jak się okazało się że za mocno mnie pozaszywali i bolało strasznie. Ale po zdjęciu szwów jak ręką odjął. Niestety w 3-4 dobie taki nawał pokarmu że mogła bym wszystkie dzieci w bloku wykarmić,co za tym szło gorączka ponad 40 stopni. Nie wiedziałam jak ustach na nogach i wielki żal do siebie ze nie mogę zając się własnym dzieckiem bo brakowało sił żeby się podnieść,Ostry dyżur zastrzyki antybiotyki i przeszło, później powtórka w 2 piersi….. skończyło sie brakiem pokarmu i córcia na leku modyfikowanym.Ale te 2 pierwsze tygodnie były masakryczne. Nie wspominałam o odciąganiu pokarmu przy zapaleniu piersi,i masowaniu,krew leciała z sutków łzy z oczu ale zaciskałam zęby i to robiłam 🙁 do tego 5 dnia po narodzinach zwaliła się rodzina męża i to była dodatkowa masakra,ja która nie mogłam usiąść bo tak bolało w nic się ubrać itd…przywitałam gości ze sztucznym uśmiechem na twarzy w koszuli nocnej i szlafroku,nie uczesana,nie pomalowana heh. Teraz będzie inaczej po prostu do puki nie dojdę do siebie to nie chce takich “obcych” pielgrzymek. Które wpadają i robią tylko zamieszanie. Każdy tylko chciał zobaczyć nowego członka rodziny i nic po za tym to co ja czuje było mało ważne. Rozumiem to w pewnym sensie ale nie 5 dnia…
Na pewno dużo pomogła mi najbliższa rodzina która pomagała, zajęła się dzieckiem kiedy ja potrzebowałam cokolwiek zrobić przy sobie. Bo nie zawsze można liczyć na męża bo pracować tez ktoś musi….:)
Mam nadzieje że tym razem będzie trochę inaczej 🙂
A czy rodzina nie słyszała że się nie odwiedza kilkudniowego bobasa, bo mu się znosi obce zarazki???? Przecież wszyscy wiedzą, pierwsze odwiedziny po kilku tygodniach, bo wcześniej zagraża to zdrowiu dziecka.
Masz rację, tym razem zapowiedz rodzinie, że szlaban na odwiedziny w pierwszych tygodniach
Eve…bardzo ciekawy watek… A metode o ktorej piszesz sama wyprobowalam na corce(oczywiscie troche ja zmodyfikowalam) i calkiem niezle nam poszlo!!
Polog nawet spoko…mnie nic nie bolalo,nawal mleka w 3dobie;oczywiscie w 1 noc po powrocie ze szpitala…gdzie nie bardzo wiedzialam CO ROBIC???? Potem kilka wieczorow chlipalam,a potem jak maz wrocil do pracy umieralam ze strachu przez pierwsze dni, ze nie bede umiala sie sama zajac dzieckiem… Ale wtlaczalam sobie do glowy slowa mojej Babci…”Jak zostaniesz mama…zawsze bedziesz wiedziala co zrobic…”
I jakos tak jak mala miala 2 miesiace…byl kryz6ys laktycyjny,potem nie chciala spac,plakala…i wtedy ktoras z forumek poradzila mi ta ksiazke…wprowadzialam w zycie Karmienie,aktywnosc,spanie(i to spanie w swoim pokoju,w ciszy..) i potem wszystko gladko poszlo!!
A oprocz tego…kazde dziecko jest inne…i trzeba sie go”nauczyc”,obserwowac jego reakcje, zachowania..
Powodzenia i szczesliwego porodu!!
Znasz odpowiedź na pytanie: Połóg czyli jesteśmy tak samo ważne jak dziecko