Ciekawa jestem Waszego zdania na temat tego hobby/ sportu? No bo generalnie dominują dwie postawy: podziw oraz potępienie, że nieodpowiedzialne, głupie, niepotrzebne itp.
Ja kibicuję, podziwiam i trzymam kciuki. I imponuje mi wytrwałość w realizowaniu takich trudnych, wymagających marzeń.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Polscy himalaiści na Broad Peak
Niewiele wiesz o wspinaczkach,
na tej wysokości nie ma szans na akcję ratunkową,
to nie szlak – ścieżka w Beskidach,
Nawet, gdyby po nich wrócili, to, co dalej?
Łatwo nie znając podstawowych wiadomości oceniać,
strasznie to krzywdzące dla tych, którym się poszczęściło i wrócili do bazy.
Ani ani.
Nie rozumiem, po co ludzie tak ryzykują, ale tez uważam, że rozumieć nie muszę.
Każdy żyje jak mu w duszy gra, i dla mnie to jest w porządku.
EDIT: Doczytałam wątek i jednak to co robią czasem motocykliści na swoich szybkich maszynach, podnosi mi ciśnienie.
Szczególnie że jeden taki “szlak ścigaczy” mam pod oknami i czasem widzę, co sie dzieje i jak bardzo to jest ryzykowne dla ludzi wokół takiego ryzykanta.
Powiem tak… nie związałabym się z człowiekiem z taką pasją. Z nurkiem głębinowym też nie, ani z innym maniakiem sportów ekstremalnych. Mam też ogromną nadzieję, że moje dzieci będą wolały bardziej bezpieczne hobby.
A motocykliści? Na samą myśl, że zaczyna się wiosna i jeden kretyn (nie obrażając chorych na kretynizm) z drugim zaczną wyć mi pod oknami o 19 jak będę usypiać dziecko i o pierwszej w nocy jak akurat będę sama próbowała zasnąć, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Co innego normalna jazda, nawet szybka na autostradzie czy torach wyscigowych – to rozumiem i może nawet kiedyś chciałabym spróbować. Choć do dawcy mi daleko (no chyba że dobrowolnego ;))
mnie tutaj zgrzyta nieco to zwijanie obozow. ale nie wiem jak to dokladnie wyglada. czy zwijane sa zupelnie do zera? czy jest jednak “cos” zostawione w razie gdyby jednak cudem udalo sie ktoremus zejsc (nie wiem, leki, gaz, jakis prowiant?) zastanawiam sie, bo byly historie gdzie w podobnych wypadkach zaginionym udalo sie dotrzec do bazy.
tutaj wrzucam w czesciach (nie udalo mi sie znalezc calosci) historia goscia ktorego schodzac z everestu zostawilli po drodze – ok, rozumiem, nikt niebylby w stanie go na plecach doniesc. ale juz nie bardzo kumam, dlaczego zabrali mu sprzet lacznie z tlenem.. facet przezyl.
no to moze nie jest najlepszy przyklad, bo mimo wszystko dotarl z pomoca,
ale pamietam tez historie w Andach, gdzie Joe Simpson ze zlamana noga samodzielnie dotarl do bazy. po drodze zaliczajac jeszcze szczeline.
Z tego co czytałam to w tych wyżej położonych biwakach zostawili zapas wody, jedzenia, koce, coś do ogrzania. Więc jeżeli któryś z zaginionych tam dotrze, to ma większe szanse przeżycia.
taki prosty, fajny komentarz gdzies wypatrzylam pod jednym z artykulow o wyprawie:
i tyle do dodania, w kwestii sensu i rozumienia.
nie sledze wszystkich informacji ale wpadło mi w ucho, że w obozie 4 zostawiono zywność, śpiwory i niezbędny do przetrwania sprzęt
jak widac, raczej nie
ale gdyby bylo to mozlliwe, to koszty i tak pokrywa ubezpieczyciel. jestem przekonana, ze bez dobrego ubezpieczenia nie dostaliby pozwolenia na taka wyprawe. dodatkowo maja sponsorow.
to nie ekipa z hobbita, ktora biwakowala niedawno w bieszczadach.
ok, no to ma sens. nie wiedzialam i dlatego sie zastanawialam wlasnie.
no i wszystko jasne. juz wiemy co sie stalo. Jackowski nam wyjawil.
etatowy wrozek z kolejnej tragedii, robi sobie reklame.
Czytałam to rano.
Żenujący jest…
Nadzieja zgasła 🙁
Współczuję najbliższym
[*]
[*]
….smutne to….
szkoda. bardzo im kibicowalam
jesli chodzi o pytanie w temacie – chyba nie da sie racjonalnie wytlumaczyc natury takiej pasji
nie uwazam tego za glupote, patrze z podziwem
Znasz odpowiedź na pytanie: Polscy himalaiści na Broad Peak