pomocy

Nie wiem co jest grane. W sobote bylam na imprezce, wrocilam – po 2 godzinach 39 stopni goraczki, dreszcze, paskudne samopoczucie.
Wczoraj przelezalam caly dzien w lozku, dzisiaj nadal jestem polamana (nie mylic z kacem). Pomyslalam sobie, ze grypa ale…. jajas godzine temu pojawila mi sie swedzacaa krostka wypelniona woda (na karku), za jakis czas 3 w glowie, pozniej 3 na szyji. Teraz widze, ze zaczynaja mi sie robic plamki na dekolcie i brzuchu.
Narazie bladziochne ale wierze, ze beda wieksze bo cholernie swedza.
Przed chwila kolezanka w diagnozie telefonicznej postawila na ospe . Cholera boje sie. W razie czego przechodzila, ktoras to paskudztwo jako dorosla osoba?

25 odpowiedzi na pytanie: pomocy

  1. z tego co piszesz to tez postawiłabym na ospę
    ja przechodziłam dość łagodnie w wieku 16 lat
    ale z tego co słyszę to przeważnie dorośli ciężko przechodzą ospę

    jeśli to faktycznie to, to na imprezce byłaś w momencie największego zarażania

    zdrówka 🙂

    • no chyba ospa cię dopadła

      • o cholera. Na samiuskie swieta. Ciekawe jak zareaguja na to moi przyjaciele, ktorych potencjalnie pozarazalam na christmas party.
        A tak na powaznie to powinnam isc do lekarza? bierze sie na to cos lagodzacego?

        • Dorośli na ogół chyba biorą Heviran.

          • Ospa :).
            dostalam specyfik z postu Reno i mam siedziec w domu az to paskudztwo ze mnie zlezie i sie oszczedzac.
            sweeedza mnie plecy i glowa, brrrr.

            • Moja mama przechodziła w wieku dorosłym (drugi raz, pierwszy raz jako dziecko), jak przywlokłyśmy z siostrą ospę ze szkoły. Dostała chyba to, co Ty, lekarze straszyli że jak to drugi raz to że to coś strasznego, ale po 2 tygodniach wszystkie byłyśmy zdrowe 🙂
              A swędzi straszliwie. Pamiętam 🙂

              • a masz pioktaninę?

                • Zamieszczone przez bertolumia
                  a masz pioktaninę?

                  nie dali ,

                  mam za to jakies biale smarowidlo, ktore niby zahamuje swedzenie.
                  Wedlug lekarza najorzej bedzie jutro i w czwartek a pozniej juz tylko lepiej. Nie wiem czy pocieszal czy prawde mowil.

                  • Jeżeli masz krostki wypełnione wodą, swędzą i są na owłosionej skórze to
                    OSPA

                    • Zamieszczone przez dagi
                      nie dali ,

                      mam za to jakies biale smarowidlo, ktore niby zahamuje swedzenie.
                      Wedlug lekarza najorzej bedzie jutro i w czwartek a pozniej juz tylko lepiej. Nie wiem czy pocieszal czy prawde mowil.

                      to idz kup bo to bez recepty i bedziesz jak petronelka ładna:)

                      • Zamieszczone przez bertolumia
                        to idz kup bo to bez recepty i bedziesz jak petronelka ładna:)

                        tylko nie wiem czy u nas (UK) takie cus maja. Jutro zadzwonie to podpytam.

                        • Zamieszczone przez dagi
                          Nie wiem co jest grane. W sobote bylam na imprezce, wrocilam – po 2 godzinach 39 stopni goraczki, dreszcze, paskudne samopoczucie.
                          Wczoraj przelezalam caly dzien w lozku, dzisiaj nadal jestem polamana (nie mylic z kacem). Pomyslalam sobie, ze grypa ale…. jajas godzine temu pojawila mi sie swedzacaa krostka wypelniona woda (na karku), za jakis czas 3 w glowie, pozniej 3 na szyji. Teraz widze, ze zaczynaja mi sie robic plamki na dekolcie i brzuchu.
                          Narazie bladziochne ale wierze, ze beda wieksze bo cholernie swedza.
                          Przed chwila kolezanka w diagnozie telefonicznej postawila na ospe . Cholera boje sie. W razie czego przechodzila, ktoras to paskudztwo jako dorosla osoba?

                          ja obstawiam półpasiec, to zmutowana wersja ospy, a charakteryzuje się właśnie strasznym łamaniem w kościach i bólem wszystkiego – przechodziłam to świństwo jakies 5 lat temu.
                          antybiotyku nie pamiętam, a ból uśmierzał na chwilę tylko ketonal duo

                          • mój ojciec przechodził jako dorosły
                            ponoć wyglądał masakrycznie – caluśki był wysypany

                            • Zamieszczone przez mamajoanna
                              ja obstawiam półpasiec, to zmutowana wersja ospy, a charakteryzuje się właśnie strasznym łamaniem w kościach i bólem wszystkiego – przechodziłam to świństwo jakies 5 lat temu.
                              antybiotyku nie pamiętam, a ból uśmierzał na chwilę tylko ketonal duo

                              ale koleżanka już ma postawiona diagnozę przez lekarza
                              no chyba że sie chłopina pomylił:Nie nie: oj nie dobrze…

                              • Zamieszczone przez dagi
                                Ospa :).
                                dostalam specyfik z postu Reno i mam siedziec w domu az to paskudztwo ze mnie zlezie i sie oszczedzac.
                                sweeedza mnie plecy i glowa, brrrr.

                                jak heviran zacznie działać będzie lepiej:)
                                3maj się !

                                ja miałam w ciązy z Meśką, masakra była, z racji ciężarostwa swego nie mogłam ww przeciwirusowego- jeno oczy było mi widać- reszta w krostach

                                • Klasyczna ospa.
                                  Przechodziłam dokładnie rok temu 😀 Mam 32 lata.
                                  Nie wspominam tego dobrze…. Opis kopiuję z bloga – dzisiaj nieźle mnie bawi 🙂 Może i wy się pośmiejecie 🙂

                                  PS. Weź sobie coś antyhistaminowego – ja myślałam, że zacznę chodzić po ścianach 🙂

                                  Grudzień 2009
                                  Czy już pisałam, że od września do listopada Zu chodziła nieprzerwanie do przedszkola?
                                  Rok temu, dwa lata temu – co chwilę, katar, kaszel – a teraz nic.
                                  Pisałam? Jeżeli tak, to niepotrzebnie.

                                  Zaczęło się 14 listopada. Gorączka, kaszel, wymioty, ból brzucha, głowy, gardła… Diagnoza: szkarlatyna, antybiotyk na 10 dni.
                                  Ale na tym nie koniec.

                                  19 listopada znowu wysoka gorączka i jakaś dziwna wysypka na skórze, miejscami podobna do szkarlatynowej, miejscami do… ospy.
                                  Ale skąd nagle ospa, skoro żadnego kontaktu, o ile wiem, nie było?
                                  Wyczytałam w ulotce, że antybiotyk, który bierze Zu, może dawać skutki uboczne w postaci wysypki pęcherzykowej i wysokiej gorączki.

                                  Dochodziła 20-ta, miałam akurat dać małej kolejną dawkę. Zgłupiałam.

                                  Pierwszy telefon do przyjaciółki, która ma dzieci w tym samym przedszkolu. Nie, nie słyszała o żadnych przypadkach ospy.
                                  Drugi telefon na infolinię placówki, w której jesteśmy ubezpieczeni. Lekarz do domu? Tak, OK, za jakieś 16 godzin. Szlag by was….
                                  Wahaliśmy się chwilę, czy jechać na dyżur; na uczulenie na antybiotyk to w sumie nieco za późno… no ale dla pewności postanowiliśmy jednak pojechać.

                                  Na pierwszy ogień poszła przychodnia szpitalna, w której Zu chodzi do pediatry, a która prowadzi dyżury nocne i świąteczne. Przyjechaliśmy, na drzwiach kartka, że dyżur przeniesiony do szpitala, “wejście od strony parku.”
                                  Wiedziałam, gdzie to jest, zaparkowaliśmy więc i poszliśmy.
                                  20 minut lataliśmy z dzieckiem z prawie 40-stopniową gorączką naokoło szpitala, klnąc na czym świat stoi, bo oczywiście żadne z “wejść od strony parku” nie było otwarte. Podobnie dodzwonienie się pod telefon, który podano na wspomnianej kartce, było niewykonalne. Jedynie lekarz złapany za szklanymi drzwiami na korytarzu machnął na migi ręką, że “gdzieś tam trzeba iść z drugiej strony”, po czym najzwyczajniej w świecie zwiał z mojego pola widzenia.

                                  W końcu wysłałam SPM z Zu do samochodu, a sama poszłam się kłócić. Tyle, że nie bardzo wiedziałam, którędy.

                                  Klucząc i błądząc po terenie szpitala spotkałam pielęgniarkę na papierosie i dopiero ona powiedziała mi, gdzie dokładnie jest ten dyżur. Mniejsza już o to, że z zupełnie innej strony niż napisali. Ale kiedy tam weszłam i zobaczyłam jakieś 40 osób, część w maskach, upchniętych ciasno w pomieszczeniu o powierzchni około 50 mkw, zwątpiłam.

                                  Pojechaliśmy na dyżur do naszej prywatnej przychodni.
                                  Ludzi mniej, ale kolejka i tak. Po przejściach w szpitalu byłam na tyle bojowo nastawiona, że z miejsca poszłam się wykłócać.
                                  Mówię młodej na recepcji, że mam pięcioletnie dziecko z podejrzeniem ospy, które może się jednak okazać reakcją na antybiotyk. I że mała powinna dostać kolejną dawkę godzinę temu. I że w związku z powyższym stanowczo proszę o przyjęcie nas poza kolejnością.
                                  Dziewczyna posłuchała, wbiła wzrok w biurko i stwierdziła, że będziemy musieli poczekać.
                                  – Ile? – pytam.
                                  Ona nie wie.
                                  Tłumaczę raz jeszcze, że dziecko powinno dostać drugą dawkę leku, na który być może jest uczulone. Powinno ją dostać ponad godzinę wcześniej.
                                  – Trzeba byłoby spytać lekarza? stwierdza po dłuższej chwili szanowna pani recepcjonistka? i nadal patrzy w biurko.
                                  Wściekłam się.
                                  – To może warto byłoby, żeby pani poszła do lekarza i go o to spytała? – wysyczałam przez zęby. – Bo ja raczej nie wejdę do gabinetu w środku wizyty….?
                                  Pani podniosła oczy znad biurka i spojrzała na mnie z obrażoną miną. Bez słowa wzięła dokumenty i poszła. Gdzieś. Wróciła po chwili i oświadczyła, że mamy zaczekać w izolatce. Lekarz skończy badać pacjenta i przyjdzie.

                                  Mimo tego okazało się, że i tak muszę czekać pod gabinetem, bo? jak mi powiedziano? pani doktor jest starsza i może zapomnieć….(?) Poszłam więc czekać. Wyszło na to, że nie było się o co kłócić, bo i tak był tylko jeden pacjent? ten w gabinecie? ale pojęcia nie mam, czemu nikt mnie o tym nie poinformował. Mniejsza o to, zresztą.

                                  Czekałam jakieś 20 minut. W międzyczasie dziecko w izolatce zdążyło zasnąć. Pytam lekarkę, czy to ona tam przyjdzie, czy ja mam przyprowadzić dziecko tutaj. Ona do mnie, że?i tak się musi iść najpierw odświeżyć po grypie, a potem przyjdzie tam?. Za chwilę zmieniła zdanie i kazała mi Zu obudzić i przyprowadzić do niej. O odświeżeniu jakoś się jej zapomniało.

                                  Poszłam po dziecko, wracam, a w gabinecie ktoś siedzi. Facet, który w kolejce był za mną, ale pani doktor widocznie doszła do wniosku, że będę dziecko budziła kolejne pół godziny, więc nie omieszkała przyjąć kogoś po drodze. Zu, słaniająca się na nogach i rozpalona, widząc, że znów musi czekać, zaczęła płakać?Mamusiu, ja już nie mam siły, chcę iść do domu!? Ja miałam ochotę kogoś zabić. SPM bliski był wpakowania się do gabinetu i urządzenia dzikiej awantury, powstrzymał go tylko argument, że to raczej nie wpłynie na lepsze potraktowanie małej.

                                  W końcu szanowna pani doktor potwierdziła ospę. To, że dotykała Zuzi ust latarką, którą badała zapewne wcześniej poprzedniego pacjenta (znikąd jej przy mnie nie wyjmowała), pominę, bo mnie mierzi. Podobnie pominę fakt, że nie widziałam bynajmniej by myła ręce czy też zakładała rękawiczki. Chciałam tylko jak najszybciej wyjść stamtąd i jechać do domu, z grypą, czy też bez.

                                  Ignorancja lekarzy mnie przeraża. Zu miała stwierdzoną? i nawet dla mnie, laika, mimo ospy zauważalną w objawach? szkarlatynę. Osobiście poinformowałam o tym lekarkę. A jednak kazała jej antybiotyk odstawić po pięciu dniach, pomimo że w pierwszych lepszych opracowaniach nt. szkarlatyny można przeczytać, że 10 dni antybiotyku to absolutne minimum. Zaniedbanie tego może grozić poważnymi powikłaniami… oczywiście antybiotyku nie odstawiłam.

                                  Wiedząc, że Zu ma ospę, zdawałam sobie sprawę, że ja i/lub Alek będziemy następni. Nawet się ucieszyłam, że będzie z głowy. Żebym tylko wiedziała, jaki będzie ciąg dalszy? zaszczepiłabym z miejsca i siebie i małego. Weźcie sobie tę przestrogę do serca, w razie potrzeby. Mnie już ta, bolesna, nauka nie pomoże, bo ospę przechodzi się, dzięki Bogu, na ogół tylko raz.

                                  Na drugi dzień pojechałam do pracy tylko powykańczać zaczęte sprawy. Stwierdziłam, że dzieciom w chorobie należy się mama w domu, wzięłam więc tydzień zwolnienia. Miałam tylko wątpliwości, czy to wystarczy, bo za krótko, by ospa ujawniła się u mnie, a już będę mogła zarażać. Ale tym postanowiłam martwić się później. Życie jednak dostarczyło mi zmartwień w zastępstwie.

                                  Dwa czy trzy dni później Alek zaczął pokasływać i gorączkować. Na ospę za wcześnie, na szkarlatynę w sumie dość późno… wezwałam lekarza. Stwierdził zmienione zapalnie gardło i początki zapalenia ucha. Czy to szkarlatyna trudno na razie powiedzieć, ale antybiotyk tak czy inaczej potrzebny. Dostał więc 10 dni chemii, tak, na wszelki wypadek.

                                  Chwilowo nastał spokój.

                                  Zu przeszła ospę łagodnie. Zaledwie 30-40 krostek na ciele, na twarzy dosłownie kilka. Co prawda, wymalowana w fioletowe kropki, dostawała szału na hasło?biedronka?, ale ugłaskałam ją obiecując, że kiedy ja sama zachoruję, będzie mnie mogła smarować 🙂 Chyba nie do końca wierzyłam w to, że jednak się rozłożę.

                                  W poniedziałek 30 listopada miałam wracać do pracy. Coś mnie jednak?tknęło? i postanowiłam zostać jeszcze dwa dni.
                                  We wtorek byłam niemal pewna, że w międzyczasie złapałam gdzieś grypę. Wszystko mnie bolało, mięśnie, stawy, kości, nie wspominając o głowie. Mimo?gorączkowego? samopoczucia temperaturę miałam normalną. Natomiast wieczorem na główce Alka pojawiły się pierwsze wykwity.

                                  W środę postanowiłam iść jednak do pracy, chociażby po to, żeby wyprowadzić niektóre zaczęte sprawy, których nie zdążyłam skończyć wcześniej. Ale ubierając się rano odkryłam dwie malutkie zmiany na plecach i brzuchu. Normalnie nie zwróciłyby mojej uwagi, jednak w świetle domowej epidemii obejrzałam je bardzo dokładnie. W wyniku tych oględzin, zamiast do biura pojechałam prosto do lekarza…. ospa, jak w m?.ę strzelił.

                                  Kolejne dni to horror. Nadzieje na łagodny przebieg okazały się być bardzo naiwne. Do wieczora miałam kilkaset zmian i gdyby nie Alermed, chyba wydrapałabym sobie każdą z nich. Temperatura oscylowała w okolicach 39 stopni. W czwartek rano zaczęło mnie boleć gardło i cały przełyk, do tego stopnia, że byłam w stanie przełknąć tylko wodę, nawet mówienie sprawiało mi ból. Pod wieczór, mimo Heviranu, miałam około 700 krostek i cały czas przybywały nowe. SPM nie bawił się w?kropkowanie? – po prostu wymalował mnie gencjaną od góry do dołu i już.

                                  Nic to… bo ja to w sumie pikuś, gorzej, bo Alek przechodził podobny koszmar. Jego biedna skóra w dotyku przypominała kalafior; niemalże nie miał miejsca bez krost. Lekarz, którego wezwałam, stwierdził u mnie anginę, u Alka brak zmian osłuchowych, smarować, Heviranu nie dawać, bo za mały (co w sumie mnie zdziwiło, bo przecież w CZD leczyli acyklowirem dzieci kilkumiesięczne….?).
                                  Wczoraj byłam już w miarę?na chodzie?, ale z Alkiem było coraz gorzej. Zaczął kaszleć, przestał jeść, nie chciał nawet pić, gorączka nadal się utrzymywała. Wezwaliśmy więc lekarza po raz kolejny. Lekarka, która przyjechała, stwierdziła, że trzeba z dzieckiem szybko pojechać do szpitala na badania, bo być może oprócz ospy kluje się jeszcze coś innego.

                                  Zasugerowałam, że może zaraził się anginą.

                                  Odpowiedziała, że prawdopodobnie ja wcale nie mam anginy, tylko gardło i przełyk wysypany zmianami ospowymi, które powodują owrzodzenia na śluzówkach i stąd ten okropny ból (faktycznie, czułam się tak, jakby mnie ktoś?obdarł wewnątrz ze skóry?). Tak czy inaczej?antybiotyk mi nie zaszkodzi? – stwierdziła. Ponadto Alek miał wysypaną całą buzię wewnątrz, dziąsła, język, gardło…. Po długim wahaniu i konsultacji ze znajomą pielęgniarką postanowiliśmy jednak pojechać do tego szpitala…. SPM wziął babcię do pomocy i wyszli przed 23-cią.

                                  Efekt oczywiście przewidywalny. Mały został przyjęty na oddział. W pierwszym badaniu stwierdzono bardzo dużo zmian na śluzówkach, zaczerwienione łuki podniebienne (być może początki anginy jednak), lekkie odwodnienie. Dostał kroplówkę, pobrano krew, potem zdecydowano o podaniu antybiotyku? a więc pewnie przynajmniej 5 dni w szpitalu :(( Badania wyszły nieźle. Co prawda CRP i leukocyty lekko podwyższone, jednak nic alarmującego. Po kroplówce i lekach bąbel poczuł się chyba lepiej, bo o drugiej w nocy zaczął się chichrać, śpiewać sobie i bawić się w najlepsze, zupełnie nie wybierając się do spania 🙂 Za to dzisiaj powtórka z rozrywki. Jeść nie chce, pić nie chce, spać nie może; dostaje już drugą kroplówkę i w sumie dzięki Bogu, że jednak jest w szpitalu, bo nie wyobrażam sobie, co byłoby, gdyby był w domu….

                                  W szpitalu jest z nim mąż; ja niestety nie mam wstępu na oddział 🙁 i jeszcze długo nie będę miała. A tęsknię za małym okropnie… 🙁 I tak mi go strasznie szkoda…. wiem, co sama czułam, jak bardzo bolało mnie gardło i całe ciało; zupełnie nie wiem, jak można byłoby mu pomóc 🙁

                                  Zaszczepcie się, jeżeli nie chorowaliście, zaszczepcie dzieci? zanim i Was dopadnie.

                                  • Domi wspolczuje przezyc.

                                    U mnie noc byla koszmarna. nie moglam spac tak bolala mnie glowa. Dzisiaj mam tak obsypane plecy, brzuch i ramiona, ze ciezko znalezc miejsce bez krostki. W glowie to samo. Teraz zaczyna mi sie wysyp na twarz – jak narazie 8 ale przybywa.
                                    Najlepsze jest w tym wszystkim to, ze moj maz obudzil sie rano i stwierdzil, ze na ramionach ma 6 krostek wypelnionych plynem. Jesli w jego przypadku to takze ospa to sie juz zupelnie zalamie.
                                    Obliczajac to ok. 2 tyg, temu robilismy dla Mii urodziny w centrum zabaw dla dzieci i pewnie tam ta ospe podlapalismy.
                                    Mia byla szczepiona w Nowym Jorku wiec moze ja ominie.

                                    • Zamieszczone przez dagi
                                      Domi wspolczuje przezyc.

                                      U mnie noc byla koszmarna. nie moglam spac tak bolala mnie glowa. Dzisiaj mam tak obsypane plecy, brzuch i ramiona, ze ciezko znalezc miejsce bez krostki. W glowie to samo. Teraz zaczyna mi sie wysyp na twarz – jak narazie 8 ale przybywa.
                                      Najlepsze jest w tym wszystkim to, ze moj maz obudzil sie rano i stwierdzil, ze na ramionach ma 6 krostek wypelnionych plynem. Jesli w jego przypadku to takze ospa to sie juz zupelnie zalamie.
                                      Obliczajac to ok. 2 tyg, temu robilismy dla Mii urodziny w centrum zabaw dla dzieci i pewnie tam ta ospe podlapalismy.
                                      Mia byla szczepiona w Nowym Jorku wiec moze ja ominie.

                                      wow, to sie wam porobilo

                                      szczepienie nie chroni przed zarazeniem, raczej lagodzi przebieg
                                      lepiej, zeby wam mia teraz przeszla niz pozniej

                                      sypalam dzieciaki zasypka pudrowa z antybiotykiem (bo drapaly sie okroppnie i zeby nie bylo zakazenia) i kapalam w nadmanganianie potasu (Potassium permanganate) – ladnie sie wysuszyly te nieszczesne krosty

                                      trzymajcie sie, zaospieni;)

                                      aaa, heviran tez dawalam, po trzech dawkach juz bylo lepiej

                                      • Dziewczyny mam szybkie pytanko. Czy to heviranu moge sobie zarzucic zyrtec?
                                        Swedzi mnie wszystko tak okropnie, ze nie moge spac. Jestem obsypana wszedzie(nawet na powiekach), ciezko mi oddychac i zaraz sie zalamie.
                                        heviran chyba nie dziala bo nie dosc, ze z kazda godzina tych paskud przybywa to jeszcze samopoczucie coraz gorsze.

                                        • dagi, chyba ktos wspominal wczesniej jakis lek antyhistaminowy, co?
                                          tak tylko obserwacyjnie, bo cos mi dzwoni
                                          ja bym chyba wziela jakis benadryl, w sumie w stanach miozesz kupic over the counter
                                          i moze masc lepiej niz tabsy czy syropy?
                                          biedaku, tulam
                                          obsyp sie koniecznie pudrem – naprawde pomaga

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: pomocy

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general