Porod doris13

Antos spi, maz pojechal na godzinke do biura, wiec moza uda mi sie opisac nasza historie.

Z ostatniej przepustki do szpitala wrocilam 15 wrzesnia, w poniedzialek. Konczyl sie 6 tydzien naszego pobytu w szpitalu. Od razu powtrorzono mi proby watrobowe – troche skoczyly w gore… Zapowiedziano cesarke nastepnego dnia, czyli 16 wrzesnia – to byl 36/37 tydzien, czyli dzidzius juz byl dojrzaly. Do tego lezal w polozeniu miednicowym.
We wtorek rano podczas obchodu dyrektor szpitala (wladza absolutna – despota) zdecydowal, ze jednak cesarki nie zrbimy, bo maly moze sie jeszcze obrocic, proby watrobowe poszly w gory, ale jeszcze sa na bezpiecznym poziomie, poza tym, polozniczo nawet do cesarki nie jestem przygotowana (powinno byc chocby skrocenie szyjki i male rozwarcie, zeby mialy pozniej ujscie odchody powstajace przy obkurczaniu sie maciciy, a takze powinny tez wystepowac chocmy male skurcze – miesien macicy nie jest wowczas taki gruby. Wsciekla (bo juz psychicznie nastawiona i w sumie ucieszona, ze to koniec naszej dlugiej drogi), czekalam dalej.
W srode, 17 wrzesnia, Antek obrocil sie na glowke. Nie byla to jesdnak pozycja ustalona – glowka caly czas balotowala, a maly mogl jeszcze fiknac koziolka – miala bardzo duzo wod plodowych. Zapowiedziano mi, ze w poniedzialek – 22 wrzesnia, schodze rano na porodowke, beda mnie przygotowywac do porodu – najpierw skracac szyjke, a potem prowokowac porod. Moze nawet w ten sam dzien uda nam sie urodzic. Ucieszylam sie po raz kolejny, ze nadchodzi koniec naszych przygod. Poza tym, wiedzialam z rozlicznych artykulow o cholestazie, ze ciaze nalezy zakonczyc jak tylko plod osiagnnie dojrzalosc, najlepiej zaraz po 36 tygodniu, zawsze przed uplywem 38 tygodnia – ze wzgledu na zagrazajaca nagla smierc dziecka w lonnie matki. Poniedzialek, 22 wrzesnia, to byl 37 tydzien 5 dzien.
Zeszlam na porodowke o 7 rano. Zalozono mi zel z prostaglandynami, ale nie ten, ktory zwykle zakladaja do szyjki (Prepidil), tylko jakis austriacki nowoczesny srodek (Prepass chyba?), testowany wlasnie w szpitalu, w ktorym przebywalam. Zaraz po zalozeniu dostalam boli. Okropnych… Ciagly skurcz, mocny bol w dole brzuch i bole krzyzowe. Najgorsze bylo to, ze to nie byly skurcze, ktore przechodza i mozna odpoczac – to byl ciagly ogromny bol… Moja macica oszalala. Na KTG zapisywal sie ciagly – 20 minutowy skurcz na poziomie 80 – 120%… Potem kilkanscie sekund przeerwy i od nowa. Krzyze i podbrzusze bolalay stale. Po 3 godzinach szyjka skrocila sie o polowe, rozwarcie zroblo sie ledwie na 1 cm. I tak bardzo sie ucieszylam – byl postep, wiec bylo mi latwiej znosic bole. Badano mnie co 3 h. Bole narastaly z minuty na minute, niestety, nie nastapil zaden postep… Szyjka przestala sie skracac, ujscie otwierac. Tak mnie wytrzymali na porodowce do 23.30… Moglam wrocic do pokoju, ale nie zmrozylam oka do 6 rano – chodzilam po korytarzu w mega bolach. Ani usiasc, ani sie polozyc. Rano mnie zbadali. Szyjka nie drgnela, ujscie takze.
Zrobili mi 2 dni przerwy, nastepna probe przygotowania szyjki zapowiedziano na czwartek, 25 wrzesnia. Zaczelam sie niepokoic. To byl 38 tydzien + 1 dzien, balam sie stan malego.
W czwartek rano zalozono mi tradycyjny zel z prostaglandynami – Prepidil. Wziernikiem do szyjki… Nie polecam… Od razu zaczely sie bole – takie same jak w poniedzialek. Zaczelam wierzyc, ze tym razem cos ruszy. O 10 nie wytrzymalam tego bolu i samotnosci, zadzwonilam po meza. Przyjechal od razu i siedzial ze mna do nocy… Znowu przezylam caly dzien koszmarnego bolu, ktory byl ciagly, narastajacy, nie pomagalo lezenie, siedzenie, chodzenie. Gdyby nie Krzysiek, nie wiem jakbym przez to przeszla. Zwlaszcza, ze szyjka nie skrocila sie ani o milimetr… Okolo 19 wrocilam do pokoju. Tym razem nie bolalo cala noc, tylko tak do okolo 2 w nocy…
Rano zbadal mnie dyrektor – despota. Powiedzial, zebym sie nie martwila, przez 2 dnni szyjka moze sie zaczac skracac sama – fizjologicznie bo jest juz pobudzona, a w niedziele, 28 wrzesnia, rano mam zejsc na porodowke i bedziemy wywolywac porod. Bylam zrezygnowana. Nie wierzylam, ze cos sie zmieni do niedzieli, nie wierzylam, ze urodze, martwilam sie tylko o zycie Antka – niedziela to byl 38 tydzien +4 dni… Caly czas pamietalam o artykulach o cholestazie, w ktorych podkreslano koniecznosc roziwazania przed 38 tygodniem. Przez piatek i sobote biegalama po schodach, robilam przysiady, szalam po calym szpitalu. W niedziele rano zeszlam na porodowke, zbadano mnie. Szyjka nie drgnela. Myslalam, ze sie zalamie. Zamiast oksytocyny dostalam ponownie Prepidil… Wziernikiem do szyjki… Brrr…. Przyjechal Krzysiek. Ryczalam. Polozna, ktora sie mna opiekowala juz od kilku tygodni, powiedziala, ze nie wierzy, ze dzis urodze, ze to nie ludzkie i juz dawno powinni mi zrobic cesarke. Szczerze mi wspolczula, wiedziala ile sie juz w tym tygodniu wyciarpialam, wiedziala, ze to nie koniec.
Tym razem jednak szyjka zaczela siue skracac. O 14.30 zaczal sie I okres porodu. Szyjka zanikla, zostaly jeszcze tylko grube brzegi. Dostalam jakies elektrolity (jedzonko) w kroplowce, potem oksytocyne. O 15.00 przeszlismy do sali porodow rodzinnych. Juz cierpialam okrutnie, skurcze staly sie bardzo mocne i czeste (wplyw oksytocyny + prostaglandyn) – co 30 – 60 sek., trwaly okolo 40 – 60 sekund. Tak jakos dotrwalam do 18.00. O 18.00 lekarz przebil pecherz plodowy. Wody sie laly i laly i laly – i lekarz i polozna byli w szoku. Mialam okolo 5 litrow wod plodowych! Na szczescie byly czyste. Zaraz po tym podano mi znieczulenie, mimo, ze rozwarcie bylo tylko na 2 palce. Jednak moje bole byly tak silne, ze bylo to koniecznoscia. Znieczulenie – nic boli, w ogole – polecam, znioslo tylko czesc bolu, pozostaly bole podobne do mocnych, menstruacyjnych, odczuwalne szczegolnie dotkliwie w piku skurczu. 1 dawka znieczulenia wystarcza na 45 min. – 1,5 h; u mnie wytrzymywalo ledwo 40 minut. Dodatkowo, mialam wyjatkowo silne skurcze, ktore ciezko bylo znieczulic taka dawka. Okolo 21, moze 22, pozwolono mi przec. Nie dostalam juz kolejnej dawki znieczulenia – bole parte nie powinny byc znieczulane. Ale i tak nie byly straszne. Byly ulga, cieszylismy sie, ze to juz niedlugo. Niestety, nie umialam wogole przec… Nabieralam powietrze do buzi i robilam glupie miny, a z parcia nic nie wychodzilo. Glowka wychodzila i cofala sie z powrotem do kanalu rodnego. Lekarz kazal mi zatem robic kilka krotkich parc na 1 skurczu, a nie jak zwykle – 1 porzadne dlugie parcie na 1 skurcz. Sam zacza wypychac dziecko, kladac sie przedramieniem na moim brzuchu. I musze pwoiedziec, ze to bylo najgorsze… Bardziej mnie bolal brzuch, macica i jelita, niz pupa! A musze powiedziec, ze lekarz to wielki facet z wielkimi lapami, wiec naprawde nie bylo mi lekko… Wtedy dwa rqazy jeknelam, moze nawet krzyknelam – byl to jednak krzyk z wysilku, ktory wkladalam w parcie, nie z bolu. Byly to jedyny krzyki, ktore z siebie wydalam przez caly porod.
W koncu poczulam cieplo przeplywajace przez moje krocze i polozono mi na brzuchu dziecko. Ulyszalam tylko polozna, ktora pytala czy maz chce przeciaz pepowine – wystraszyl sie nie chcial; iu zaraz zrobilo sie wielkie zamieszanie. Szybko zabrano dziecko, Krzyskowi nie pozwolono isc z pediatra. Wiedxzialam, ze cos jest ie tak, nie uslyszalam krzyku dziecka, wszystklo przebiegalo inaczej niz opowiadaly mi sasiadki, z ktorymi lezalam w szpitalu, ktore mialy juz porod za soba. Lkalam jak bobr, chcialam biec do malego, Krzysiek byl jeszcze bardziej zdenerwowany niz ja. Przy szyciu juz krzyczylam, zwlaszcza, ze anestezjolog nie podala mi kolejnej dawki znieczulenia do szycia, poniewaz byla z pediatra i z dzieckiem. Polozna mowila lagodnie: “krzycz, teeraz krzycz, ulzysz sobie”. Nie bolalo mnie to az tak bardzo, zeby krzyczyc – przy samym porodzie to byla bulka z maslem, ale bylam tak zdenerwowana stanem dziecka, tak mnnie bolala dusza, ze krzyczalam. Dobrze, ze mialam tylko 4 szwy – 1 w srodku i 3 na zewnatrz.
Po jakims czasie przyszla pediatra. Z powazna mina, nie dajaca mi wielu zludzen, powiedziala: “Stan dziecka jest bardzo ciezki. Urodzilo sie w zamartwicy. Dostalo tylko 1 punkt za akcje serca. Zostal blyskawicznie intubowany, podano respirator. Bede Panstwa informowac na biezaco”. 2 godziny na sali porodowej to byl koszmar. Jak odpoczywac?Jak cieszyc sie, ze to koniec przygod? Jak powiadomic rodzine? Mysle, ze ubylo nam kilka lat w ciazgu tych dwoch godzin. Po 2, moze 3 godzinach zaczeto mnie przewozic na sale dla poloznic. Zazyczylam sobie powrocic do sali na oddziale patologii ciazy, gdzie lezalam wczesniej – nie wyobrazalam sobie, ze bede lezec na jednej sali z mamami tulacymi i karmiacymi swoje dzieci… Zgodzono sie bez problemow. Wtedy przyszla pediatra. Powiedziala, ze jest iskierka nadzie, maly, po 1,5 godzinie zaczal oddychac samodzielnie, bez respiratora. Pozwolono mi tez podjechac do niego na sale intensywnej opieki nad noworodkiem. Lezalo tam moje Sloneczko i wygladalo naprawde ladnie. Nnie byl siny, a blado-rozowy. Byl duzy (3840 g, 62 cm), gdybym nie wiedziala, ze to dziecko urodzilo sie prawie martwe, w zyciu nie przypuszczala. Zawieziono mnie do gory o 3 rano. Mimo realnium podanego domiesniowo spalam tylko 2 h. O 5 rano poszlam pod prysznic od razu pobieglam do malego. Nie czulam bolu krocza, pupy, nic, tylko okropny bol rodzieral mi serce. Pytalam Boga – dlaczego ja? Tyle sie juz w tej ciazy wycierpialam, tyle przeszlam? Dlaczego nic mi nie zostalo oszczedzone? Dlaczego nie moze byc normalnie? Ryczalam jak bobr. Nigdy nie przezylam takiej rozpaczy.
Lekarze niczego obiecywali. Informowali o trwajacej kuracji, prosili o cierpliwosc. Mowili jaki jest kolejny krok, ktory Antos musi zrobic, zeby zaczac podemowac kolejne. Najpierw trzba bylo uruchomic mu nerki. To bylo jego byc albo nie byc. Uruchomilismy. Po 2 dniach zaczal sikac samodzielnie. Caly czas dostawal tez srodki na uspokojenie – trzeba bylo go wyciszyc i dac mu odpoczac po ciezkich przezyciach. Potem delikatnie uruchamialismy przewod pokarmowy. Oprocz kroplowki zaczal dostawac po 3 ml dietetyznego poakrmu – strzykawka do buzi. Najpierw jadl bardzo niechetnie, mial slaby odruch ssania. Potem bylo juz lepiej. Codziennie zwiekszano mu dawke pokarmu, wkrotce mogl zaczac dostawac moj pokarm. Odciagalam wiec co 3 godz. i biegalam do malego. To bylo cale moje zycie. 40 minut odciagania, wizyta u synka, tam siedzialam okolo 1 godziny. Wracalam do pokoju, czasem cos zjadlam, poplakalam sobie i juz musialam zaczac odcigac pokarm do nastepnego karmienia. O dziwo – przy takich stresach, pokarm nie zanikl, mialam (i mam) go naprawde mnostwo. Az mi sie serce krajalo, ze tyle go wylewam – nie bylo mozliwosci podania go innym maluchom, nie praktykowano tego. Jak tylko zaczal dostawac moj pokarm tempo poprawy jego stanu przybralo zawrotne tempo. Po kilku dniach dniach jadl juz po 30 ml i w 10 dniu zycia zostal calkiem odlaczony od kroplowki z jedzonkiem, byl tylko i wylacznie karmiony moim pokarmem, juz bezposrednio z piersi! 🙂
Ze wzgledu na slabe napiecie miesniowe, Antos codziennie mial specjalne masaze, ktore robimy w domku do dzis – 2 x dziennie. Teraz jest juz dobre, ale masaze kontynuujemy.
W czwartek, 9 pazdziernika pozwolono mi go wziac do pokoju na caly dzien, na noc jeszcze musial wrocic na oddzial “Specjalnej troski nad noworodkiem”. Mialam go ze soba az do 12 w nocy – to bylo nasze pierwsze sam na sam w 11 dobie zycie naszego Maluszka! Juz nastepnego dnia pozwolono mi go wziac do pokoju juz na zawsze! W poniedzialek, 13 pazdziernika, wypisano nas do domu.
Antek jest w bardzo dobrym stanie. Mial juz 2 USG gtlowki – na szczescie obydwa bez zmnian, choc bedziemy je jeszcze kilka razy powtarzac. Musimy tez za 3 miesiace powtorzyc badanie sluchu – pierwsze, w 3 dobie zycia, wypadlo dobrze – nie wykazalo uszkodzenia, ale leki ktore bral nie pozostaa obojetne dla sluchu dziecka. Mamy tez sie zglosic do Poradni patologii Noworodka – byc moze bedzie potrzebna konsultacja neurologiczna, moze jakas rehabilitacja. Na pewno bedzie potrzeba zwracania na pewne odruchy i zachowania szczegolnej uwagi, ale jeszcze nie wiele wiem 🙁 Jutro odwiedzi nas pediatra rodzinny. We wtorek mamy kontrole pediatryczna w szpitalu, u pani neonatolog, ktora byla przy porodzie i wyprowadzila Antka z takiego ciezkiego stanu, wiec wtedy spokojnie pomowimy z nia o szczegolach.

Na razie cieszymy sie kazda wspolna chwila. Antos jest grzeczny i nie daje nam bardzo popalic. Jestesmy w nim zakochani po uszy. Na razie jest w stanie ogolnym dobrym – ma wszystkie odruchy, dotychczasowe badania takze wypadaja dobrze.

Bardzo prosze – pomodlcie sie za niego, trzymajcie mocno kciuki, zeby nadal tak dobrze i prawidlowo sie rozijal. Zeby byl zdrowym, normalnym chlopcem. Zebysmy mogli wreszcie powiedziec, ze najgorsze mamy juz za soba.

Serdecznie pozdrawiamy wszystkie obecne i przyszle Mamy, a szczegolnie Pazdziernikowki (miom, ze zostalam wrzesniowka).

doris i Antos (28-09-2003)
[Zobacz stronę]

34 odpowiedzi na pytanie: Porod doris13

  1. Re: Porod doris13

    Ojejku, ale wyszlo dlugie! Przepraszam!

    Jeszcze tylko chcialam dolaczyc 2 zdjecia naszego Synka – chyba nie wyglada jak dziecko, ktore tyle juz w swoim krotkim zyciu przeszlo, prawda? To sa fotki jeszcze ze szpitala, w 12 dobie zycia Antosia:

    doris i Antos (28-09-2003)
    [Zobacz stronę]

    • Re: Porod doris13

      Jesteś strasznie dzielna! A jesli ten maluch ma tyle siły co mama (a na pewno) to wszystko bedzie dobrze! Trzymamy za Was baaaaaaaardzo mocne kciuki! Całujemy ciepło i daj znać na forum jak mały się czuje. Wszystko będzie dobrze, chociaż nie umiem się modlić to zrobię to!
      Buziak, Teodor i Kajetan (11.2003)

      • Re: Porod doris13

        Doris-aż się serce kraje kiedy to wszytsko czytam…brak słów…trzymamy kciuki żeby wszytsko było w porządku.
        Zuch dziewczyna!!!!!!

        Marta i Mateuszek (26.X.2003)

        • Re: Porod doris13

          Doris13 Wasz Antoś jest prześliczny..;)
          i na pewno wszystko będzie w porządku.
          Pomodlę się za maluszka 😉

          Nie rozumiem dlaczego lekarz się upieral, żebyś rodziła naturalnie skoro ważne było aby dziecko przyszło na świat przed 38 tyg.?? Ja tego nie rozumiem! Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.. Taki upór lekarzy zdumiewa mnie, przecież chodzi o życie małego czlowieczka…

          “Jeśli coś uparcie gaśnie, zufaj iskierce nadziei”
          ZORZA
          Termin: 17 marca 2004

          Edited by Zorza on 2003/10/16 15:14.

          • Re: Porod doris13

            Doris, Twój maluszej jest sliczny, wszytsko na pewno bedzie dobrze, macie duzo sily i przetrwacie te trudne chwile!
            Jesli nie jest to tajemnica to napisz prosze na priv, gdzie rodzilas (w Krakowie?)?

            nautica i nureczek (22.12.03)

            • Re: Porod doris13

              Doris ja również dołączam się do prośby – napisz proszę gdzie rodziłaś.

              “Jeśli coś uparcie gaśnie, zufaj iskierce nadziei”
              ZORZA
              Termin: 17 marca 2004

              • Re: Porod doris13

                Doris trzymamy kciuki za zdrowie slodkiego Antosia!!! Wszystko bedzie dobrze, jestem przekonana! Antos urodzil sie w tym samym dniu co ja, tez porod byl ciezki (bylam pozniakiem i urodzilam sie troche podtruta) a bylam ponoc wyjatkowo udanym niemowlakiem-zdrowa, wesola, ladnie spalam i uwielbialam jesc!

                Gosia i Gucio (4.12)

                • Re: Porod doris13

                  Gratulacje!
                  Poryczalam sie- bo bardzo Ci i maluszkowi bylo ciezko,ale jaki on sliczny jest!!!! Mam nadzieje ze to juz koniec klopotow i ze od teraz bedzie juz slonko swiecilo w Waszej rodzinie. Cudowny ten Antek jest!
                  Slowa uznania dla dzielnej mamy.
                  Pozdrawiam
                  06.02.2004

                  Stronka bardzo mi sie podoba :-))

                  Edited by wizard111 on 2003/10/16 17:47.

                  • Re: Porod doris13

                    Spisałaś sie na medal a nawet dwa !!
                    Gratuluje tak pieknej dzidziuni
                    Napewno najgorsze juz za Wami
                    Zycze duzo zdrówka i samych szczesliwych dni

                    Jusi i Kwiecinka 🙂 04.04.04

                    • Re: Porod doris13

                      Doris!
                      jejku jak mi was szkoda, tyle musieliscie przezyc….
                      teraz masz sliczniutkiego syneczka i napewno najgorsze juz za Wami.
                      Ja pomodle sie dzisiaj o zdrowie dla twojego maluszka i dla Ciebie o sile.
                      Jestes naprawde dzielna kobieta.
                      pozdrawiam cala wasza rodzinke.

                      iwi27+natalka 27.10

                      • Re: Porod doris13

                        Jestem pełna podziwu dla Ciebie, ja płakałam jak to czytałam, a moge sobie tylko wyobrazić co przeżywałaś Ty i Mały przez te dni. Trzymam mocno kciuki za Was i wierzę, że wszystko będzie dobrze!. maggi i córcia 10?.10.03

                        MAGGI

                        • Re: Porod doris13

                          Aż brak mi słów. Poryczałam się przy Twojej opowieści. Na szczęście Twój ANIOŁEK jest już blisko Ciebie. Jest naprawdę śliczniutki. Życzę Wam powodzenia i oby problemy opuściły Was już na zawsze. Gratuluję-jesteś bardzo dzielna i wytrwała.
                          OLGA I MAJUNIA (grudniowi)

                          • Re: Porod doris13

                            Doris – przede wszytskim wilkie gratulacje z okazji narodzin wspaniałego synka. I teraz coś Wam opowiem – 13 marca tego roku przyszla na swiat przez cesrskie cięcie pewna dziewczyna o imieniu Kasia. Jest moją bratanicą, a także chrześniaczką. Przyszła na świat również w zamartwicy, również dostała tylko 1 punkt Apgara (serduszko biło z częstotliwością 40 udearzeń na minutę przy normie około 140. Nic więcej nie funkcjonowało w tym małym organizmie. Strach, panika i ból zagościł w sercach wszystkich z rodziny. Malutką położyli w namiocie tlenowym i z czasem włączał jej się wszystkie funkcje życiowe (odruch ssania, oddech, nerki zaczęły działać). Najpóxniej powróciło napięcie mięśniowe. Malutka wyglądała jak zdrowiutki noworodek, również nic nie wskazywało, że było z nią aż tak źle. Również dostawała leki uspokajające, by nie tracić niepotrzebnie tak bardzo potzrebnych jej wówczas sił i energii. Bardzo dużo spała. Przeszła liczne badania słuchu, wzroku, neurologiczne, usg mózgu. Wszystkie były zadawalające, wręcz idealne. Przyszła pora na powrót powiększonej o małe Szczęście rodzinki do domku. Po 7 dobach Kaisa usnęła pierwszy raz w swoim łóżeczku. Cała rodzina była pełna obaw o jej przyszłość – wiadome bowiem było, że do końca 1 roku życia musi być pod stałą opieką neurologa, że należy ją obserwować (szczególnie zwracać uwagę na napięcie mięśniowe i pozycję w czasie leżenia). Zaczęło się dmuchanie na zimne. Po miesiącu przyszła pora na pierwszą wizytę u neurologa – diagnoza – nic się nie dzieje, dziecko rozwija się prawidłowo. Druga wizyta – nic się nie dzieje, dziecko roziwja się prawidłowo (zalecono tylko ćwiczenia, bo zaobserwowano lekkie skręcanie się ciałka w jedną stronę = kwestia napięcia mięśniowego. Malutka miała tendencję do skręcania się w prawą stronę). Ćwieczenia z nią były formą zabawy. Kolejne wizyty były już tylko formalnością, ale należy się stosować do ich częstotliwości. Kolejne badania usg nie wykazały żadnych zmian w mózgu Kasi i dziś Niunia ma skończone 7 miesięcy, jest cudowną, pogodną, wspaniałą laleczką, którą kochamy wszyscy z całego serca, a po trudach jej przyjścia na świat nie ma najmniejszych znaków. Dzis właśnie brat mi mówił, że nauczyła się powtarzać wyraz TATA, a tak pogodnego i często śmiejącego się wspaniałym dziecięcym śmiechem niemowlaka jeszcze nie spotkałam.
                            Tak więc ja wiem, że w Waszym przypadku będzie dokładnie tak samo. Teraz dominuje u Was obawa, strach przed nieznanym, przed konsekwencjami. U nas też tak było, ale zobaczysz – z dnia na dzień te uczucia zbledną, bo zastąpią je uczucia radości, zadowolenia, szczęścia, dumy z postępów małego Antosia. Na pewno sobie poradzicie i na pewno historia się powtórzy – życzę Wam tego z całego serca i pamiętaj:

                            GŁOWA DO GÓRY – wszystko będzie wspaniale. Już jest wspaniale, bo masz swojego synka przy sobie i Wasza miłość ochroni go przed złem.

                            Trzymajcie się cieplutko, buziaczki dla syneczka

                            Duża buźka

                            gacka i Kruszynka (19.03.04)

                            • Re: Porod doris13

                              Trzymam mocno kciuki za małego Antosia i mocno wierzę że wszystko sie dobrze ułoży i tego wam bardzo mocno życzę. Pozdrawiam całą twoją rodzinke

                              ja i moja córeczka Laura ur.7.10.2003

                              • Re: Porod doris13

                                Kochana,
                                jesteś wspaniałą, dzielną Mamą.
                                Bedę o Was pamiętac w modlitwach.
                                ściskam

                                dada & didi 6-tyg
                                Na urodziny dziecka świat nigdy nie jest gotowy (W. Szymb)

                                • Re: Porod doris13

                                  Całymi trzema serduszkami jesteśmy z Wami – ja, mój mąż i nasze maleństwo.

                                  Asia i maluszek 😉 (25 tygodniowy)

                                  • Moj Najdrozszy Dorisku !!!

                                    Moja Najdrozsza Dorisiatko !!!
                                    Ile sie nacierpialas, to tylko Ty wiesz.
                                    Plakalam jak bobr, jak czytalam Twoja historie.
                                    Kochaniutka Ty Moja, gdybym mogla Ci ulzyc w jakikolwiek sposob……….
                                    Teraz moze byc tylko lepiej i lepiej……. kazdego dnia !!!
                                    Antos jest zdrowym, cudownym dzieciaczkiem i bedzie sie zdrowo chowal,…… zobaczysz…….

                                    Ja tez jestem coraz bardziej zmartwiona i zaniepokojona……, bo jestem juz 7 dni po terminie nie ma zadnych oznak zblizajacego sie porodu…… boje sie o dzieciatko……. Prosze, zmow za nas Zdrowaske.
                                    Ja juz zmowilam modlitwy za cala Wasza rodzinke, lacznie z Krzyskiem.
                                    Niech Was Bog ma w swej opiece.

                                    miska i slonce na 10. pazdziernika

                                    • Re: Porod doris13

                                      bardzo spodobalo mi sie to, co napisalas……..

                                      miska i slonce na 10. pazdziernika

                                      • Re: Porod doris13

                                        Antoś jest śliczny. Jeszcze raz gratulacje. Cały czas się dziwię, jak ty tyle zniosłaś na raz?! Trzymaj się tak dalej.
                                        A tego lekarza obsmarowałabym w jakiejś gazecie, albo przynajmniej złożyłabym na niego skargę w szpitalu czy regionalnym NFZ. Tylko czy to coś da?! A mogło być bez tego bólu i zagrożenia życia dziecka.
                                        Pozdrawiam i wierzę, że już będzie dobrze.

                                        • Re: Porod doris13

                                          O Boze jacy ci lekarze sa nieludzcy! Brak slow ile sie wycierpialas. Trzymam kciuki za ciebie i Antosia. Teraz juz po prostu musi byc dobrze!!!!!!!!!!!!
                                          Renata i Wituś 22.10

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Porod doris13

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general