Poród w Bielsku – Jak szpital Wojewódzki złamał moje prawa

Witam

Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami związanymi z porodem. Od razu piszę że mój post będzie długi i ( tylko) Zainteresowanych proszę aby przeczytali w całości.

Zerkając na różne fora można zobaczyć rozgorzałą, zaciętą dyskusję przebiegającą w bardziej emocjonalny ton, dotyczącą mojej postawy. Kobiety wolą uchodzic za matki-polki. A skoro już one tak postępują to inne też wg nich muszą. Właśnie dlatego nie mam ochoty pisać już czegokolwiek na forum bo ani nie mam czasu na takie dyskusje, ani ochoty słuchać po jakimś czasie argumentów ad personam.

Wydaje mi się, że łatwiej przetłumaczyć facetom, że jest różnica między fanaberią a godnym i intymnym przebiegiem porodu. Wiem że mam ciężką drogę, ale ja wcale nie będę się poddawać! I wydaje mi się że słusznie robię nagłaśniając tą sprawę. Opanowałam kilkadziesiąt for internetowych. Na maila dostaję dziesiątki listów z wyrazami współczucia, zdarzają się również negatywne opinie w stylu – paris hilton. Niektóre osoby bardzo przejęły sie moim porodem i mój list będzie wykorzystany w pracach magisterskich na temat godnego rodzenia. (pytano o moją zgodę). Inne osoby piszą, że czują iż położnictwo nie jest ich powołaniem (mając tytuł licencjata ) i po przeczytaniu mojego listu doszły do wniosku że chciałyby pisać pracę magisterską o zespole stanu pourazowego po porodzie ( PTSD).
Jedna z Koleżanek napisała :

“Przypadkowo byłam na forum, bo nie mam zwyczaju się udzielac.szukałam czegoś innego… Coś mnie tknęło i przeczytałam Twój temat. I jest on potwierdzeniem,że bardzo istotnym czynnikiem traumatyzującym może byc postępowanie personelu medycznego.Jak częstym i jak silnym?To właśnie mam nadzieję zbdac – na przykładzie pacjentek poradni K”

Fundacja Rodzić po Ludzku bardzo dużo zmieniła, ale to trzeba kontynuować… walczyć jakoś… nawet w taki sposób jak ja. Kobiety potraktowane w podobny sposób, niestety nie chcą zamieszczać swoich dramatycznych przeżyć związanych z porodem, bo albo się wstydzą albo w ogóle nie wiedzą że złamano Ich Prawa. Bo zamiast się uświadamiać, edukować to tylko takie sranie w banie za przeproszeniem często jest widoczne.

W związku z moim porodem który odbył się w listopadzie 2007r. na oddziale ginekologiczno położniczym w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku Białej, Al. Armii Krajowej 101 informuję,iż w czasie porodu i pobytu w szpitalu zostało naruszone w stosunku do mnie przez lekarzy i położne Prawa.

Opiszę zdarzenie oraz konsekwencje powstałe w jego wyniku:

Synka urodziłam w listopadzie 2007 r w SZPITALU WOJEWÓDZKIM W BIELSKU. Niestety, mój poród był bardzo ciężki i żle go wspominam, nie dlatego że tak strasznie bolało, lecz dlatego że złamano moje prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego było obecnych tak wiele osób ( 2 położne, starsza i młodsza, niestety nazwisk nie pamiętam, lekarz zakłócający mój poród jak również jakaś pani ubrana ” po cywilnemu ” czyli nie miała zmiennego ubrania, nazwiska nie znam, wydawała się tam rządzącą) nie wiedziałam kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, raz starsza raz młodsza położna przychodziła mnie badać, czułam się zdezorientowana i opuszczona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu, jak również podczas badania USG. Powiedziano tylko tyle że Dzidziuś waży 2800. Pytam jak jest ustawiony? Odpowiedziano – “dobrze” To nie była dla mnie wystarczająca informacja. Na sali porodowej w ogóle nie informowano mnie o jego przebiegu. Młodsza położna ( najprawdopodobniej chyba stażystka ) śmiała się i patrzała jak jęczę z bólu… czułam sie okropnie, zawstydzona. Sądziła że jestem w szoku i myślała że nic nie widzę. W pierwszym okresie porodu nie wiedziałam co się ze mną dzieje i z dzieckiem. Wiedziałam że łamią moje prawa ale ból był tak okropny że nic nie mogłam mówić. Sparaliżowało mi mowę. Miałam wrażenia że to czego się nauczyłam wyleciało wszystko z głowy. Dlaczego właśnie wtedy przeprowadzano ze mną wywiad i dawano coś do podpisania? Mówiłam starszej położnej że aby coś podpisać to pierwsze muszę to przeczytać. Jednak mnie do tego zmusiła a ja żeby mieć już święty spokój podpisałam to. Piszę “to ” bo do dzisiejszego dnia nie wiem co podpisywałam, sądzę jednak że była to moja “zgoda” na interwencje medyczne. Pani doktor miała pretensję że nie odpowiadam jej szybko na te pytania tylko krzyczę, była wściekła a ja myślałam tylko o Dziecku i o tym potwornym bólu. Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić sie na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu o własnych siłach z Mężem próbowaliśmy pozycje kuczne, kolankowe, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Tylko dlatego że tak głośno krzyczałam z bólów i gdy przyjmowałam pozycje na kucąco. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych, były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia, nikt nie pomógł Mężowi aby mnie podtrzymywać w czasie zmian pozycji. Pytam starszej położnej czy mogę wejść do wanny złagodzić ból, odpowiedziała – ” Jak już nalejemy to już będzie zimna”. Zaintonowałam tej starszej położnej że w czasie drugiego okresu ( jak już wyrzyna się główka) chcę rodzić w kucki, nie na stole porodowym, bo mam takie prawo, bo tylko moje ciało wiedziało że podczas kucania najmniej boli, bo wiedziałam że tak najlepiej ochronić kroczę. Jeden z lekarzy odpowiedział : ” W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą… ” Zamurowało mnie. Prosiłam, błagałam że tak mi najlepiej rodzić. Nie pozwolono. Moją decyzję uważali za nieodpowiedzialny wybryk. Unieruchomiono mnie w drugim okresie po przez KTG pomimo że się nie zgodziłam. Chodzi o to że chciałam miec to KTG ale PRZENOŚNE które szpital również dysponuje. Dlaczego złamano moje prawa? Dlaczego nie miałam możliwości swobodnego podejmowania decyzji? Przecież każdy ma prawo do decydowania o własnym losie…

Po porodzie znów złamano prawa. W czasie zszywania mnie, ( fizjologiczne pęknięcie ) jedna z salowych ( sprzątaczka ) siedziała na krześle, ( tam gdzie dziecko badają po urodzeniu, ja natomiast leżałam jeszcze na łóżku porodowym ) patrzała jak mnie dr zszywa i śmiała się ze mnie, bo drzwi między tymi dwoma wejściami były otwarte!!! Zszywanie również bolało i tu również wydawałam swoje dżwięki ( jednak one były już dużo cichsze ) widziałam jak ta sprzątaczka głupio się uśmiechała do położnej w końcu spostrzegła że ja to wszystko widzę i już przestała się śmiać. W ogóle co ta sprzątaczka tam robiła?? jak można było pozwolić sprzątaczce oglądać kobietę która właśnie urodziła i którą zszywano na łóżku porodowym z gołą pupą i nogami wystawionymi do góry???? Całkowicie odarto mnie z prywatności! Dlaczego pani dr na to pozwoliła? Ja ciągle wiedziałam że łamane są moje prawa ale naprawdę nic nie mogłam mówić, jak już wcześniej pisałam sparaliżowało mi mowę i myślałam już tylko o moim Synku. Pani ( ta ubrana po cywilnemu ) podniosłym głosem mówiła do mnie : ” za co się pani uważa? skąd pani wie o pozycjach kucznych? chodziła pani do szkoły rodzenia? to my za panią odpowiadamy… ” W czasie obchodu jeden z lekarzy do mnie przy wszystkich : ” Ta to rodziła jak błyskawica”

Po porodzie zasypiając wieczorem, rano pielęgniarka obudziła mnie w taki sposób : podeszła do mojego łóżka, podniosła moja kołdrę w górę, nic nie mówiąc, nie pytając się czy może to zrobić i tylko powiedziała tyle ” wstajemy, myjemy dupki” poczułam się upokorzona. Jak można tak postąpić i w taki sposób budzić pacjentkę?
ta sama pielęgniarka chyba tego samego dnia przyszła i spryskiwała nam krocze ( nie wiem dokładnie czym bo nic nie powiedziała, nie poinformowała, ) i powiedziała : “na przyjemności trzeba sobie zasłużyć” – młoda blondynka a krótkimi włosami ( tak wyglądała pół roku temu – mam nadzieję szanowna pani pielęgniarko że przypomina sobie pani te słowa )

I mam nadzieję że pani doktor i pan doktor również przypominacie sobie te słowa co do mnie mówiliście, bo wiem że prędzej czy póżniej przeczytacie mojego posta.

Proszę zwrócić uwagę :

Decyzja pacjenta może być – w ocenie lekarza – niesłuszna, niemniej zasada poszanowania jego woli, wpisana także w deontologię zawodu lekarza ( np. art.15 i 16 Kodeksu etyki lekarskiej ), nakazuje ją USZANOWAĆ!! i to się tyczy wszystkiego, nacięcia krocza, przebicia pęcherza, podanie oksytocyny, czy NAWET możliwość wpływu kobiety na pozycję w jakiej wypiera ona dziecko!

Dodam, że nawet Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swojego orzeczenia wskazał, że ” zasada poszanowania autonomii pacjenta nakazuje respektowanie JEGO WOLI, niezależnie od motywów.

2 Miesiące przed porodem odwiedziłam TEN szpital celem zebrania wywiadu i dowiedzenia się wszystkiego.
Przywitała mnie bardzo miła starsza położna Pani K. S. ( UWAGA !!! Tu nie mogę nic powiedzieć złego o Tej Pani! Super Kobieta – Położna – Anioł. Również o Paniach B. P i M.O nic nie moge złego powiedzieć bo One nie prowadziły mojego porodu. Oprowadziła wszędzie. Również zebrałam wywiad. Mówiła, abym nie czytała na forach internetowych negatywnych opiń na temat tego szpitala. Że to, co tam dziewczyny opisują ( jak się łamie prawa rodzących ) to nie prawda. Uwierzyłam. Dlatego właśnie wybrałam ten szpital i miałam cichą nadzieję że Pani K. S będzie wtedy w pracy.

Zresztą szpital na swojej internetowej stronie ładnie się raklamuje :

Blok porodowy
Blok porodowy oferuje:

* ciągły monitoring kardiotokograficzny z analizą komputerową zapisu,
* bezprzewodowe monitorowanie kardiotokograficzne pracy serca płodu za pomocą telemetrii kardiotokograficznej,
* releksację wodną podczas porodu,
* porody w wodzie,
* dowolną pozycję pacjentki podczas porodu,
* porody rodzinne,
* muzykoterapię,
* porody w znieczuleniu na życzenie pacjentki.

Nie wszystko okazało się prawdą!
gdyby nie szybka moja interwencja krzykiem ” prosze mnie nie nacinać ” natnęliby mnie bez zgody z zaskoczenia bo tak właśnie chcieli
nie można było rodzić w kucki bo im tak nie wygodnie…
pomimo prośby nie mogłam wejść do wanny złagodzić ból
podpięto mnie do KTG mimo że się nie zgodziłam.

Załuję że nie wybrałam prywatnej kliniki ESKULAP również w Bielsku bo tam jest się klientem a nie pacjentem, traktuje się rodzącą godnie z szacunkiem a nie jak psa.

Zawsze chciałam mieć 3, 4 dzieci… ale ten szpital odebrał mi chęć do rozpoczynania na nowo…
Gdybym nie znała praw pacjentów, to pal licho!!! myślałabym że wszystko jest ok, że tak powinno się rodzić…

Jestem studentką na 4 roku. Skończę “swoje” i idę na położnictwo. Dlaczego? bo chcę aby każda rodząca rodziła po LUDZKU i tego dopilnuję!! Nigdy nie pozwolę aby ktoś potraktował rodzącą tak jak mnie!! Będę starać się być najlepszą!!! Nigdy nie będę łamać praw pacjentki i nie pozwolę aby ktoś inny je łamał… nawet jeżeli podkopywaliby pode mną dołki!!! Nie podniosę głosu na rodzącą, będę traktować ja z szacunkiem, współczuć, pomagać jak najlepiej…. a jeżeli zdarzy się pacjentka bardzo agresywna i przypuśćmy na to… kopnie mnie czy coś w tym stylu… nadstawię jej drugi pośladek aby na mnie się wyżyła. Będę życzliwa, miło ustosunkowana. Moje nazwisko będzie znane na całe Bielsko i okolice, aż w końcu doczekam się i będę przyjmować porody w domu.

Wszystko w Waszych rękach, przyszłych Mamach. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw to polska porodówka nigdy się nie zmieni! Gdy kobieta staje się zależna od procedur medycznych i decyzji innych osób, traci zaufanie do włąsnej siły i intuicji. Czuje się jak przedmiot pozbawiony możliwości decydowania o sobie. Przychodząc przez procedurę przyjęcia do szpitala, łatwo jest poddać się roli POSŁUSZNEJ PACJENTKI i nie pytać o to, co się z tobą dzieje…

Zostałyśmy wychowane wśród opowieści o tym że to rodząca jest BIERNA cierpiąca, musi znieśc wiele przykrości i bólu i że to PERSONEL DECYDUJE o tym jak poród powinien przebiegać – MASAKRAAAA!!!!
A to nie prawda! Trzeba uświadomić Przyszłe Mamy że to One właśnie decydują o swoim porodzie, bo mają do tego prawo! Rodząca, gdyby nawet chciała urodzić na głowie bo tak jej wygodnie – personel ma się do niej dostosować! Nie może kłaść pacjentkę na łóżko porodowe – gdy jej jest nie wygodnie.
Dlatego czas CIĄŻY jest dla was CZASEM BUDOWANIA SIłY WIARY W WASZ INSTYNKT, TAK ABYśCIE MOGłY SIę OBRONIć PRZED SIłą TEGO STEREOTYPU!!!

Złożyłam skargę na lekarzy i położnych do Biura Praw Pacjenta w Warszawie, oni, skierowali pismo do dyrektora szpitala w którym rodziłam, jednak odpowiedzi się nie doczekałam. Do Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, do Rzecznika Praw Pacjenta – tu kierowano mnie do Okręgowej Izby Lekarskiej.

Również Fundacja Rodzić po Ludzku jest poinformowana.
Dzięki Fundacji Rodzić po Ludzku dowiedziałam się jak powinno się traktować kobiety rodzące, każdy artykuł został przeze mnie dokładnie przestudiowany. Najbardziej interesowały mnie Prawa Rodzącej. Dzięki Fundacji dowiedziałam się co może choć nie musi spotkać mnie podczas porodu. Codzienne ćwiczenia od czwartego miesiąca mojej ciąży sprawiały przyjemność.
Dziękuję Ci Fundacjo! mimo że nie rodziłam jak chciałam, to cieszę się że w końcu dowiedziałam się o swoich prawach!

Ja do dzisiejszego dnia żle się czuję, co wieczór leją się łzy, mam wielki żal że nie mogłam sama sobie pomóc. Jestem coraz bardziej nerwowa a to odbija się żle na moim Synku i nie wiem kiedy ta trauma się skończy.

Dziękuję.

14 odpowiedzi na pytanie: Poród w Bielsku – Jak szpital Wojewódzki złamał moje prawa

  1. witaj,
    przeczytałam z uwagą Twoją wypowiedz. masz bardzo duzo racji w tym co piszesz. jednak ja powiem Tobie jedną rzecz- kiedys myślałam podobnie jak Ty. dziś pracuję jako położna i wiem, że choć wiele chciałybyśmy zmienić to procedury i lekarze nigdy nam na to nie pozwolą. to, że mamy prawo wykonywania samodzielnego zawodu to tak naprawdę tzw.”pic na wodę”. I bardzo nad tym ubolewam…

    • Dziennik zachodni i gazeta Metro mają już moją sprawę 🙂
      Zrobią dobry artykuł 🙂

      cieszę się, niech sprawa się nagłaśnia 🙂

      • Ja też rodziłam w wojewódzkim, dwa razy, i mam zupełnie miłe (o ile tak to można nazwać 😉 ) wspomnienia z porodów. W czasie pierwszego rzeczywiście położna kierowała całą akcją, ja nie wiedziałam tak naprawdę (mimo szkoły rodzenia) co jest grane więc grzecznie się podporządkowałam. Chciałam tylko, żeby dziecko było bezpieczne i żeby urodzić szybko :).
        W czasie drugiego już wiedziałam o co chodzi więc robiłam co chciałam :). Położne się zmieniały, owszem, ale tak jest chyba wszędzie. Kiedy mnie zszywano przyszedł ordynator. Ale generalnie było mi wszystko jedno – ktoś tu kiedyś napisał, że nawet gdyby w czasie porodu pojawił się szwadron ufoludków, nie zrobiłoby to na niej większego wrażenia 🙂 i tak mniej więcej się czułam.

        Współczuję takich fatalnych odczuć, naprawdę, ale jak dla mnie ten szpital jest zupełnie OK.

        • Dzień dobry!

          Dziś w gazecie Metro ukazał się artykuł o moim porodzie.

          pozdrawiam

          [email][email protected][/email]

          **

          • Dzień dobry!

            Dziś w gazecie Metro ukazał się artykuł o moim porodzie.

            Niebawem znów pokaże się artykuł dot mojego porodu w innej gazecie.

            pozdrawiam

            [email][email protected][/email]

            ___

            • Kryptoreklama prywatnego szpitala ESKULAP?;)

              • Zamieszczone przez studentka234

                Ja do dzisiejszego dnia żle się czuję, co wieczór leją się łzy, mam wielki żal że nie mogłam sama sobie pomóc. Jestem coraz bardziej nerwowa a to odbija się żle na moim Synku i nie wiem kiedy ta trauma się skończy.

                Dziękuję.

                to sie nzywa depresja poporodowa. Skoro trwa powyzej pol roku to pewnie jako studentka medycyny masz swiadomosc ze powinnas skontaktowac sie z psychiatra i podjac leczenie.
                Zanim bedzie za pozno.

                • Zamieszczone przez Reno
                  Ja też rodziłam w wojewódzkim, dwa razy, i mam zupełnie miłe (o ile tak to można nazwać 😉 ) wspomnienia z porodów. W czasie pierwszego rzeczywiście położna kierowała całą akcją, ja nie wiedziałam tak naprawdę (mimo szkoły rodzenia) co jest grane więc grzecznie się podporządkowałam. Chciałam tylko, żeby dziecko było bezpieczne i żeby urodzić szybko :).
                  W czasie drugiego już wiedziałam o co chodzi więc robiłam co chciałam :). Położne się zmieniały, owszem, ale tak jest chyba wszędzie. Kiedy mnie zszywano przyszedł ordynator. Ale generalnie było mi wszystko jedno – ktoś tu kiedyś napisał, że nawet gdyby w czasie porodu pojawił się szwadron ufoludków, nie zrobiłoby to na niej większego wrażenia 🙂 i tak mniej więcej się czułam.

                  Współczuję takich fatalnych odczuć, naprawdę, ale jak dla mnie ten szpital jest zupełnie OK.

                  A mnie na bieżąco informowano, co dzieje się ze mną i z dzieckiem. Jak ja już nie kontaktowałam, mówiono do męża 🙂 I cały czas miałam jedną i tą samą położną, która ze wszystkim była na bieżąco 🙂 Zawsze jak czytam o koszmarnych przeżyciach z porodu to naprawdę szkoda mi tych dziewczyn i dziękuję Bogu że u mnie było inaczej, “po ludzku”. Wszystkim gorąco polecam szpital Żeromskiego w Krakowie 🙂

                  • Dzień dobry Panie!

                    Portal Miasta Bielsko poświęcił dla mnie artykuł

                    pozdrawiam

                    :*

                    • Zamieszczone przez egipcjanka
                      A mnie na bieżąco informowano, co dzieje się ze mną i z dzieckiem. Jak ja już nie kontaktowałam, mówiono do męża 🙂 I cały czas miałam jedną i tą samą położną, która ze wszystkim była na bieżąco 🙂 Zawsze jak czytam o koszmarnych przeżyciach z porodu to naprawdę szkoda mi tych dziewczyn i dziękuję Bogu że u mnie było inaczej, “po ludzku”. Wszystkim gorąco polecam szpital Żeromskiego w Krakowie 🙂

                      Mnie również informowano. Był ze mną mąż. Było mi wtedy raczej wszystko jedno, co się dzieje dookoła, byle tylko już urodzić i zobaczyć dziecko. Miałam zielone wody…
                      Współczuję autorce wątku, jestem pewna, ze na jej miejscu również starałabym się dochodzić swoich praw.
                      studentko234- zastanawiałabym się nad depresją poporodową, jak napisałą szpilki. Spróbuj pogadac o tym ze specjalistą, czasami trudno dać sobie samej radę z taką traumą.

                      • Kronika Beskidzka

                        druga częsc:

                        zbieram opinie czy któras z Kobiet rodząca w Wojewódzkim zawsze była zmuszona do pozycji
                        leżącej lub półsiedzącej, czy miały Panie ten wybór pozycji? ( chodzi mi o
                        drugą faze porodu), czy była koniecznośc nacięcia krocza? czy pytano Panie o
                        zgodę na ten zabieg? Czy przyspieszano poród podając syntetyczną oksytocynę,
                        przebijając
                        pęcherz płodowy? Wyciskano dziecko przez lekarza kładącego się na brzuch? Jeżeli
                        były wskazania do w/w procedur, to czy były Panie
                        poinformowane? Podawano Dolagran lub Relanium? jeżeli tak, to czy same Panie się
                        zgodziły? Gdy prosiły Panie o znieczulenie, otrzymały je Panie? Jak wyglądała
                        sprawa z lewatywą i goleniem krocza? Prosiły Panie o te zabiegi przygotowawcze?
                        Jeżeli były, to cczy pytano o zgodę? Jaki był pierwszy kontakt z Dzieckiem? Czy od razu po porodzie mogły Panie miec Swojego Maluszka jeszcze na sali porodowej? Mogły Panie je nakarmic? Ile czasu w ogóle było z Panią Dziecko przed mierzeniem, ważeniem itp? 5, 10 min? Czy byli obecni studenci, osoby trzecie,
                        np. sprzątaczki? Jeżeli tak, to czy pytano Panie o zgodę na ich obecnośc? Ale
                        uwaga. Uzyskanie przez PAnie zgody na udział studentów i stażystów nie jest
                        wymagane, gdy interwencja medyczna jest konieczna. Za poród rodzinny płaciłyście Panie jedynie 50 pln na ubranko dla ojca?

                        Oczywiście jeżeli Panie się nie zdecydują odpowiedziec, uszanuję decyzję.
                        Zbieram opinie na temat tego szpitala. Panie które rodziły w roku 2007 i 2008 –
                        chciałam zbadac czy po mojej interwencji COŚ się zmieniło w tym szpitalu. Panie
                        które tam rodziły, pomóżmy innym Mamą Smile ANONIMOWO, bede umieszczac wypowiedzi
                        na blogu. Powtarzam, ANONIMOWO i tylko Tych Pań co napiszą prywatnie do mnie.

                        to blog :

                        pozdrawiam

                        • Wprawdzie temat bardzo stary ale pozwolę sobie odpowiedzieć.

                          Zamieszczone przez studentka234

                          zbieram opinie czy któras z Kobiet rodząca w Wojewódzkim zawsze była zmuszona do pozycji
                          leżącej lub półsiedzącej, czy miały Panie ten wybór pozycji?

                          Nie, nie miałam wyboru pozycji, ponieważ sytuacja była na tyle niebezpieczna, że musiałam dostać pełną narkozę oraz być intubowana, a Dzieciątko przyszło na świat poprzez cesarskie cięcie.

                          Gdyby nie fachowa opieka i wybór akurat Szpitala Wojewódzkiego mogłoby być bardzo źle jeśli nie najgorzej. W Eskulapie nie pomogliby nam, a miałam tam już opłaconą cesarkę i termin. Do teraz dziękuję Bogu, że wybraliśmy Szpital Wojewódzki. Dla mnie najważniejszy był wykwalifikowany personel i bezpieczeństwo mojego Dziecka.

                          Wszystko zależy od podejścia rodzącej do całej sytuacji, do porodu, a także do personelu. Jeśli ktoś jest butny i zachowuje się obscenicznie, sam wokół siebie tworzy aurę cyrku. Sama napisałaś, że Twój krzyk spowodowany był nie tylko bólem porodowym lecz także aferowaniem się, a krzykiem przekazywałaś pretensje co do personelu.

                          Ja chwalę sobie opiekę w 100%.

                          • Ja też dołączę do grona zadowolonych.
                            Pobyt w Wojewódzkim wspominam bardzo miło. Opieka fachowa, ludzkie podejście.

                            • …jak rodziłam drugą córkę przy moim łóżku stało chyba z 5 pań… Nawet nie wiem kto to był. Cały czas mówiły do męża, szkoda że nie ma pan aparatu – bo żona ma taką śmieszną minę…cóż dopiero przy drugim porodzie miałam okazję zobaczyć jak pojawia się główka i rodzi się moje dziecko…może faktycznie miałam głupią minę – ale czy to powód, żeby ze mnie drwić???Przyznaję, że przy partych krzyczałam… Położna robiła wszystko, zeby mnie nie nacinać. Wtedy jedna z pań rzuciła tekstem: nie krzycz, bo się główka cofa…byłam tak przerażona, że zdołałam tylko ze łzami w oczach krzyknąć “dlaczego mnie pani straszy!” I położna się nade mną zlitowała i zaptała jednej z pań “to może pani dr tu stanie i odbierze poród”…ton był dośc ostry i panie się zmyły… Położna naprawdę była cudowna…do tej pory bardzo miło ją wspominam…podejrzewam, że nie odzywała się wcześniej, bo pracowała tam tylko na pół etatu…rodziłam w prywatnej klinice…i jak się okazuje też złamano moje prawa. Dobrze, że to już wszytsko za mną…więcej dzieci nie planujemy…z całego porodu chcę pamiętać tylko ten moment, jak położyli mi córcię na brzuchu, całą umazaną, z bujną, czarną czuprynką 🙂

                              Znasz odpowiedź na pytanie: Poród w Bielsku – Jak szpital Wojewódzki złamał moje prawa

                              Dodaj komentarz

                              Angina u dwulatka

                              Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                              Czytaj dalej →

                              Mozarella w ciąży

                              Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                              Czytaj dalej →

                              Ile kosztuje żłobek?

                              Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                              Czytaj dalej →

                              Dziewczyny po cc – dreny

                              Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                              Czytaj dalej →

                              Meskie imie miedzynarodowe.

                              Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                              Czytaj dalej →

                              Wielotorbielowatość nerek

                              W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                              Czytaj dalej →

                              Ruchome kolano

                              Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                              Czytaj dalej →
                              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                              Logo
                              Enable registration in settings - general