Polecam – o ile nie jest to za duży wydatek… Bez tego bym chyba nie zniosła psychicznie… a do tego mój poród trwał 36 godzin i normalnie lekarze się zmieniali, położne się zmieniały na dyżurach, ciągle od nowa badał mnie ktoś inny (nie musze mowic, jak to bolało) – w tej sytuacji dobrze było mieć osobe, któa przez cały czas (za wjątkiem kilku godzin) była przy mnie, widziała wszystko, znała przebieg i stan wszystkiego i umiała mi doradzić w odpowiedniej chwili. Żaden lekarz by nie mógł ze mną być tak długo jak ona ani nie byóby sensu, zeby trwał przy tak długim porodzie.
Wielka ulgą psychiczna była dla mnie też swiadomość z kim rodze… no i oczywiście był mąż… teżpolecam, nie musi nic robic, oby był i trzymał za rękę lub głaskał po głowie.. może to ja jestem taka dziwna… ale nie wiem, jak mogłabym być tam sama w takiej chwili….
Lea i Mati tańczący z pępowinami (14.03.03)
1 odpowiedzi na pytanie: poród z własną położną no i rodzinny
Re: poród z własną położną no i rodzinny
Lea!
Jeśli miałam jeszcze jakieś wątpilowści – właśnie je rozwiałaś! Moja teściowa twierdzi, że poród, to szast-prast (i nie przyjmuje do wiadomości, że czasem się to PRZECIĄGA!!!) i mimo, że nie artykułuje tego głośno (trochę się mnie chyba boi) to widzę, że moje zapowiedzi własnej położnej traktuje jako fanaberię. Niestety (lub stety) będę rodzić w warszawce, więc cena takiej przyjemności – hmmmmm….. ale nic to – żebym później niczego sobie nie mogła zarzucić i mogła wspominać poród jako coś fanastycznego (o ile sięw ogóle da
Ps. a może napiszesz w końcu coś na porodach?
pozdrawiam
czekająca na wyniki emalka i lipcowa panienka
Znasz odpowiedź na pytanie: poród z własną położną no i rodzinny