Dziewczyny z Poznania. Wypowiedzcie się proszę na temat szpitali, w których rodziliście.
Ja najprawdopodobniej zdecyduję się na Raszei i dodatkowo byłabym, wdzięczna za przypomnienie mi co do tego szpitala należy ze sobą zabrać. Za pierwszym razem miałam kartkę, którą dostałam na szkole rodzenia w tym szpitalu, ale przez te trzy lata już zapomniałam co na niej było 🙂
29 odpowiedzi na pytanie: Porodówki w Poznaniu
Ja rodziłam tylko na Polnej, więc porównania brak. Zszokowało mnie za drugim razem, jakto po 4 latach potrafi się pozmieniać. W ’04 nie można było być na oddziale we własnej koszuli – a w ’08 tak, w ’04 absolutnie broniono zakładania majtek po porodzie, a teraz można było, wcześniej lepiej badano położnicę, a teraz tylko rzut oka za daleka. Ale i tak bardzo sobie chwalę, bo tam się mną zajęto i zaopiekowano. U Św. Rodziny na moje słowa, że martwię się o życie małej usłyszałam, że przecież zgony wewnątrzmaciczne się zdarzają! O dziękuję bardzo nie muszę pisać jak potem wariowałam ;-(((
Brak wyobraźni i dobrej woli u niektórych ludzi jest porażający.
Dzięki za odpowiedź. A powiedz mi tylko czy na polnej rodzące mają oddzielne sale. Boję się, ze tam to tak hurtem wszystkie lecą. I czy dużo osób z personelu i studentów się przewijało w trakcie porodu, czy była jakaś konkretna osoba “przypisana” do Ciebie? Tzn. nie chodzi mi, że ciągle przy Tobie była, ale że jedna osoba zorientowana w przebiegu porodu i odpowiedzialna za niego?
Wiesz co, ja tam wylądowałam z kolką nerkową, nie do porodu. Na początku położyli mnie na przedporodowym, jak kolka przeszła poszłam na zwykły położniczy, ale że ktg było nie najlepsze wylądowałam na porodówce. W nocy z niedzieli na poniedziałek przyjechałam, a z poniedziałku na wtorek całą noc spędziłam na porodówce podpięta pod ktg. Ktoś tam co jakiś czas wchodził. Rano wszyscy święci na obchodzie zdecydowali o cięciu. Miałam jeszcze jedno usg i tam byli studenci [z Azji;-)], ci sami potem byli przy operacji [jedna laska nie wytrzymała tych widoków… ale z niej polewali Polacy]. Tak więc trochę inaczej to było niż przy sn, ale opiekę miałam bardzo dobrą.
witam serdecznie
chciałam rodzić w św.rodzinie ale odesłali mnie z kwitkiem (37tydz, zatrucie ciążowe) i dzięki Bogu trafiłam na Lutycką opieka rewelacja zarówno przed porodem jak i w trakcie nie mówić po jak mnie przenieśli na oddział z dzidziusiami
dodam że na Lutyckiej dziecko jest z mamą więc super bo dużo się nauczyłam robić przy Olusiu
aha do szpitala trafiłam 5 listopada a 7 listopada urodziłam termin miałam na 27 listopada
POLECAM LUTYCKĄ
Dlaczego Cię odesłali, podali jakiś powód?
Straszne…
Ja rodziłam u Św. Rodziny i byłam, jestem bardzo zadowolona. Miałam cudowną położną, która cały czas kontrolowała moją sytuację, chociaż… też trafiłam tylko na kontrolne usg i ktg, a pani dr w izbie przyjęć badaniem spowodowała u mnie krwotok i rozpoczęcie akcji porodowej, ale to było na dwa dni przed terminem, więc wszystko dobrze się skończyło, chociaż zestresowałam się na początku bardzo…
mogłam rodzić w szpitalnej koszuli, bądź swojej
po porodzie zakładałam majtki jednorazowe (swoje), natomiast podpaski dawali
dla dziecka wszystko dawał szpital, tylko na wyjście trzeba było mieć ciuszki;)
o raszei privuj do mamymaksia czyli jak tam teraz ona? 😉 mama3xM czy jakoś tak – poszukaj na pogaduchach sporo sie udziela
jakby nie było ona tam szusuje po porodówce
ja rodziłam dwukrotnie w św rodzinie i mam b dobre wpsomnienia ze wzgledu na opiekę ogólnie oraz szczególnie ze wzgledu na położną którą również dwukrotnie sobie zaklepywałam
Już z Izą rozmawiałam 🙂 Szkoda, że ona w tym czasie będzie na wychowawczym.
Ale nie pomyślałam, że mogę ją zapytać o to co trzeba ze sobą zabrać. Jakoś kiepsko u mnie ostatnio z logicznym myśleniem 🙂
w Raszei leżałam tylko na patologii ale popatrzyłam na sprawę i od innych dziewczyn znam same rewelacyjnie dobre opinie na temat porodówki w tym miejscu.
Pawełka rodziłam na Polnej, wtedy nic nie musiałam przy sobie mieć, wszystko zapewniał szpital: koszule codziennie czyste (i w razie potrzeby jakby się zdarzyła), ciuszki dla dziecka do woli, pieluszki itp również zapewniał szpital. Sale porodowe są pojedyncze, drzwi szczelne tak, że kobiety się wzajemnie nie słyszą, opieka… hmm… tu miałabym jakieś zastrzeżenie ale ogólnie nie tragicznie! Studentów nie było (rodziłam w nocy).
Teraz – ze względu na lekarza – również planuję rodzić na Polnej. Powodzenia 🙂
powiedzieli,że nie ma miejsc a to nie jest nic groźnego (zatrucie ciążowe)więc mam iść do domu na następny dzień przyjść….jak pojechałam na Lutycką i lekarz zobaczył na skierowaniu jak doktor S. napisał “pacjentka odesłana z powodu braku miejsc” powiedział “Pani Alicjo nie będę tego komentował” i pokręcił głową
na Lutyckiej tylko mokre chusteczki
dziecko ubierają w ich koszulki
ja rodziłam w ich koszulu choć mogłam w swojej
podkłady dawali
pieluszki dawali
Ja pierwsze dziecko urodziłam na Lutyckiej ponieważ miałam tam lekarza i sobie chwalę porodówkę, na położnictwie było już gorzej ale może tak trafiłam
Teraz jak nie urodzę do 26 marca br to idę do szpitala też na Lutycką to po wszystkim postaram się Tobie napisać jakie mam wrazenia
Wiem ze dla dzidziusia potrzebne są tylko chusteczki do pupy resztę dają
Pozdrawiam
przy moim porodzie był dr. Blok rewelacja a przyjmował mnie dr.Hassan też super
dr Hassan odbierał mojego Szymona i robił mi pierwsze usg w ciąży z Alicją.
Rodziłam dwa razy na Lutyckiej i byłam bardzo zadowolona. Tylko dzięki kompetencji tamtejszych lekarzy moje dzieci są zdrowe (a Ali uratowali życie).
Hassan rewelacja jak mnie przyjmował juz na oddziale widział ze byłam zdenerweowana to starał się mnie rozśmieszyć naprawde super
aaaa i przy moim porodzie była super położna Iza miała na imię taka młoda ok 30-35 lat rewelacja
Ja rodziłam na Polnej i jeżeli chodzi o samą porodówkę to jestem bardzo zadowolona. Położne bardzo miłe, wszyscy tacy przejęci i w ogóle. Piękna sala, wszystko pod ręką, pomimo dość ciężkiego porodu (kleszcze) wspomnienia całkiem miłe (oczywiście pomijając ból :eek:)
Gorzej na sali już po. Pielęgniarki średnio pomocne, ale przynajmniej codziennie przychodziła pielęgniarka laktacyjna.
Ja rodziłam w Raszei, bo tam pracuje mój lekarz, aczkolwiek nie tylko dlatego ten szpital wybrałam. Słyszałam na jego temat same pochlebne opinie, które dziś mogę świadomie potwierdzić. Może nie jest on tak schludny i nowoczesny, jak Polna, jednak położne są kapitalne, rozsądne i świetne w tym co robią, lekarze mają między sobą dobre porozumienie- a to ważne i na noworodkach pracują ludzie a nie potwory. Polecam Tobie kochana w 10000% się nie zawiedziesz!
Dodam jeszcze, że w Raszei położne, to nawet czopek zmieniają… ja byłam po porodzie cc, ale zaczełam sn. Mają ciepłe i cudowne podejście zarówno na porodówce, jak i na patologii ciąży, gdzie troszkę się należałam.
Dzieci są przy mamach.
Mój lekarz to dr Pięta- super koleś, fachowiec i lekarz z powołania, baaardzo go polecam, teraz mnie przygotowuje wraz z neurologiem do 2 ciąży (mam epilepsję)
Potrzebne rzeczy, to pampersy dla dziecka (w 2007 tak było) podkłady dają, koszulę, ubranka dla dziecka też nie trzeba brać. Majtki zakładałam poporodowe jednorazowe, ale byłam po cesarce, nie wiem jak po sn.
dr Pięta też był kiedyś moim lekarzem i potwierdzam w 100% to co o nim napisałaś – cudowny człowiek 🙂 Musiałam go jednak zmienić bo nie jest specjalistą od strat ciąż i sam – w moim przypadku – bezradnie rozłożył ręce. I za to też szacunek dla niego, że nie trzymał mnie bezsensownie dla kasy tylko uczciwie powiedział jak ma się sprawa. Szkoda, że nie mógł poprowadzić żadnej mojej ciąży…
Dr Pięta to także mój lekarz. Prowadzi już moją drugą ciąże i też jestem bardzo zadowolona. Choć mimo, ze jednak znowu zdecydowałam się na Raszei to kwestią szczęśliwego trafu jest akurat jego obecność przy porodzie.
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi.
Znasz odpowiedź na pytanie: Porodówki w Poznaniu