Jakiś czas temu bardzo poważnie zachorował mi piesek 🙁 jezdziliśmy z nim od lekarza do lekarza i wszyscy rozkładali ręce. w końcu trafiliśmy do bardzo fajnej pani doktor ktora wykonala mu wszystkie badania i stwierdzila ze ma silną anemie 🙁 zastrzyki witaminy, musielismy go karmić na siłę, niestety to nic nie dało z dnia na dzień było coraz gorzej (pani doktor powiedziała że raczej to jakiś nowotwór), w tej chwili tylko lezy załatwia się pod siebie, nie podnosi nawet głowy zeby napic się wody poję go reką :((( biedny tak płacze że aż ja sama płacze, tata twierdzi że trzeba go uśpić żeby sie nie męczył a mama z kole[I] mówi że nie a ja sama nie wiem zjednej strony zal mi go i chvciasłabym żeby juz tak nie cierpiał a zdrugiej ztrony cos mi nie pozwala go uśpić :((( co zrobiłybyście na moim miekjscu????
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Poważny dylemat :(
ludzi wiek to rzeczywisty wiek psa + lata ludzkie
a psi wiek to wiek rzeczywisty psa
A może to babeszjoza???
Współczuję 🙁 Biedna psina 🙁
Nie wiem co bym zrobiła….chyba nie potrafiła bym…
Miałam królika któremu nie dawali już szans – jakaś jelitówka, po tym jak rozłożyli ręce leczyliśmy go na własną rękę lekiem na biegunki dla noworodków. Wykulał się z tego, nie było juz tek jak kiedyś, był na diecie, miał problemy z jedzeniem, jeździliśmy podcinać mu siekacze conajmniej raz w tygodniu…był z nami jeszcze trzy lata
Bardzo mi przykro 🙁
4 lata temu naszego (mojego i mojego Męża)psa potrącił samochód. Misio miał sparaliżowane tylne łapki i ciągał je za sobą. To był straszny widok, ale miał taką siłę w sobie. Nie chciał siedzieć w domu tylko za każdym domownikiem wszędzie chodził. Łapki pokaleczone, robiłam opatrunki ale na niewiele się to zdało 🙁 Wreszcie moja mama do nas przyjechała i razem z moim teściem wezwali weterynarza. Te ostatni powiedział, że uśpienie Misia było najlepszym rozwiązaniem, bo pies się bardzo męczył, a szansy na powrót do pełnej sprawności nie było. Uśpiliśmy. Płakałam strasznie, mąż też 🙁 Wszyscy płakali 🙁 Dziś wiem, że to było dla Jego dobra.
Myślę, że powinniście uśpić, choć to boli.
Pozdrawiam.
jak nic wszystko pasuje, jutro jak tylko wróci mój tata postaramy się zawieźć go do lekarza o ile nie bedzie za późno 🙁
Tabelka dla mnie jest jasna ale wytłumaczenie nie. 🙂
Zazwyczaj się brało taki przelicznik 1 rok ludzki = 5-8 lat psa w zależności od wielkości psa i tego czy to pies młodszy czy starszy.
Eli. Dzisiaj na pogotowie weterynaryjne!!
Jutro będzie za późno im wcześniej tym większe szanse…. jeśli to babeszjoza…
Koleżanka swojego prawie że niezywego psa odratowała. Kosztowało ja to kupę zachodu i kasy ale dali radę.
no żesz… nie da rady dziś mieszkam w maaałym miesteczku najbliższy weterynarz 25 km stad a ta doktor do ktorej jeździliśmy 35 km a jeszcze auto zepsute a tata dopiero jutro bedzie 🙁 🙁
Z jakiego jesteś rejonu, jak małopolska albo śląsk to może mogłabym ci kogoś mądrego polecić.
no niestety nie 🙁
wiele lat temu psiak nam chorował…leżał już i konał, weterynarze spisywali na straty tylko jeden zaczął leczyć, po 2 zastrzykach pies odżył…..był z nami jeszcze 8 lat
No to faktycznie kiepsko. Ewentualnie w akcji desperacji dzwońcie do weterynarza jeśli macie namiary i pytajcie co robić. A może warto się porwać na taksówkę?
Ja to mam różne szalone pomysły, ale może Cię natchnę!!
W większych miastach jest o tyle dobrze, że można o każdej porze dnia czy nocy jechać na pogotowie weterynaryjne. W nocy zawsze drożej, ale warto zainwestować w życie sierściuszka. A jako, że mamy stałą wetkę to dzwonię do niej jak mam tylko jakieś obawy i ona podpowiada co i jak. Może spróbuj zadzwonić do jakiejś lecznicy w dużym mieście.. takiej całodobowej i popytaj co i jak?!
Nieustająco trzymam kciuki!!
Przykre to bardzo.
Pamietam jak musiałam uśpić sunie mojej dobrej znajomej.
Ona wyjechała, pies został pod naszą opieką.
Niestety juz od dawna chorowała na raka i akurat przyszedł na nia czas. To znaczy mogła jeszcze pożyc kilka dni ale bardzo sie męczyła. Bardzo.
Na szczęscie przyjechał maz koleżanki i on podjał decyzje ale nie był w stanie wejsć do weterynarza. Byłam przy tym kiedy usypiano sunie.
Pamietam jak sie z nia żegnałam. Do dzisiaj widze te oczy.
To był owczarek niemiecki.
Ona wiedziała, ze to jest koniec i była spokojna. Widziałam ulgę w tych przepieknych psich oczach.
Doczytałam, ze byc moze to jest choroba odkleszczowa oby udało sie to ustalic i podjąć odpowiednie leczenie
uśpiłabym 🙁
przepraszam, że w tym wątku…
w niedzielę odeszła nasza kotka; nie wiemy co było przyczyną, podejrzewamy zatrucie (przywlokła jakiegoś kreta z pola, może ktoś w pobliżu trutkę rozłożył); wymioty, biegunka, piana z pyska, momentalnie się odwodniła, nie dała do siebie podejść, drapła, gryzła; znajomy weterynarz nie zdążył dojechać (od początku obajwów – 1,5 h);
zostawiła maleńkie kociaki… mają 8 tyg., więc dadzą sobie radę; teraz matkuje im Krzysiol z babcią 🙁
niby nie całkiem moja, ale smutno mi…
pewnie ryczałabym jak bóbr ale uspiła bym…
zreszta musiałam uspić swojego psa który był z nami 15 lat…
miała raka w odbycie usnął mi na rekach…mama uciekła z płaczem na korytarz a ja zaczełam płakać po 2 dniach… jak była tak straszni pusto…. ale wiem ze tak dla niego było lepiej
Długo staraliśmy się pomóc naszej suni. Też miała nowotwór i przerzuty. Zdecydowali moi rodzice, ja już nie mieszkałam z nimi i z pieskiem – uśpili, bo suni sparaliżowało tylne nogi. Płakałam, ale to było dobra decyzja. Szkoda tylko, że nie miałam jak jej pożegnać, w końcu była moja naście lat. 🙁
Ja właśnie walczę z padaczką u mojego kota (świeża sprawa – jest nawet podejrzenie nowotworu mózgu). I wiem, że podjęcie decyzji o uśpieniu byłoby ostatecznością i tylko w momencie, kiedy co najmniej 3 lekarzy powiedziałoby mi, że nie da się wyleczyć zwierzęcia. Stanęłabym na głowie, żeby mu pomóc. Chyba bym go na rowerze zawiozła do weterynarza, albo na rękach bym go niosła te 35 km. Albo bym błagała lekarkę żeby do nas przyjechała. Pieniądze by dla mnie nie grały roli w tym momencie. Ew. sąsiadów bym prosiła, taksówkę wezwała, nie wiem sama co jeszcze, ale nie poddałabym się.
Trzymam kciuki za pieseczka. Napisz koniecznie jak sprawy się mają. Wierzę, że piesek przetrwa ten najgorszy dla niego okres, a potem prawidłowa diagnoza, leki i z dnia na dzień będzie poprawa.
no ale rozumiem, ze pies miał kleszcza? Ja mieszkam prawie w lesie i nasze psy (rasowe, zadbane) bez przerwy łapią kleszcze, które usuwamy i nigdy się nam nie przytrafiło w sumie nic złapać odkleszczowego. Spróbuj jeszcze z innym lekarzem. A może po prostu pies zjadł jakąś trutkę na gryzonie lub trujacą roślinę. Uwaga na winobluszcz – chyba tak to się nazywa, to piękne pnącze, z kolorowymi w jesieni liścmi i małymi czarnymi kuleczkami – silnie trujące. Tak mi przychodzi do głowy.
W kazdym razie często szybka i konkretna pomoc wet ratuje życie psa. Znam pieska u którego nagle okazalo sie, że coś (b. prawdopodobne – winobluszcz) zjadł, miał silnie wyniszczoną wątrobę – drogie leki ale wyszedł z tego. Nei wiem w jakim wieku jest twój pies kiedy się to zaczeło jakie są wyniki – moze inny lek. wet. będzie w stanie ci pomóc. JEśli to trwa już długo, pies jest już stary i min 2 lek.wet. potwierdziło nowotwór – to nie czekaj tylko uśpij. Nie umiem więcej pomóc. Przede wszystkim trzeba pomyśleć o tym żeby piesek się nie męczył. Aha i nie podawaj na własną rekę śr. przeciwbólowch – tylko wskazane przez weta. Wiem że dla nas nieszkodliwe, u psów niszczą właśnie wątrobę i mogą pogorszyć stan. Pozdrawiam
Znasz odpowiedź na pytanie: Poważny dylemat :(