Powrot z emigracji – teoretycznie

Nie wiem czy taki temat kiedys tu byl, czy dobrze go zamiescilam na forum. Przejdzmy jednak do sedna sprawy.
Dzis rozmawialam z moja przyjaciolka, ktora mieszka wraz ze swoja rodzina za granica i mysla sie przeprowadzic do Polski. I teraz tak teoretycznie zadalam sobie pytanie…gdybym to ja miala sie przeprowadzic to jakie by mnie czekaly niespodzianki i trudnosci z zaczeciem zycia w Polsce:
– znalezienie pracy dla mnie (skonczone studia na ochronie srodowiska, nie mam zadnego doswiadczenia w pracy w tej dziedzinie, jedynie znajomosc jezyka angielskiego moze by mi ulatwila…lub nie znalezienie zatrudnienia)
– znalezienie pracy dla mojego meza (Amerykanin bez znajomosci jezyka polskiego);
– sprawy administracyjne typu uzyskanie przez niego Pesel, NIP, zezwolenia na pracy, zezwolenie na zamieszkanie itp (oczywiscie dotyczy to mojego meza)
– co z prawo jazdy dla mojego M, czy musi zdawac ponownie w Polsce? czy moze zdawac w jezyku angielskim
– itp sprawy
Dziewczyny czy moze ktoras orientuje sie w tych sprawach, a moze ktos zechce sie podzielic wlasnymy doswiadczeniami :).

Z gory dziekuje za odpowiedzi 🙂

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Powrot z emigracji – teoretycznie

  1. To może ja coś napiszę 😉

    Wróciłam po 8 latach życia na Islandii. Nie żałuję.
    Tylko, że męża mam polaka to w tych sprawach nie doradzę.
    Ślub braliśmy tam, dzieci rodzone tam, prawo jazdy robione tam…..
    nie miałam w sumie żadnych problemów w polskich urzędach, a przecież wszytko trzeba było tłumaczyć i tu rejestrować.

    Z pracą sobie poradziliśmy, ja poszłam do szkoły, mam własną działalność, mąż też do tego dąży.
    Na razie mieszkamy u mojej mamy i to jest chyba NAJwiększy minus powrotu, na razie nas nie stać na nic swojego i musimy się męczyć w dwóch pokoikach.

    Ja się nie nadawałam do życia na emigracji, ale jeśli komuś takie życie odpowiada to nie polecam wracać. Mimo, że ja nie żałuję to jednak, tak jak pisze ciapa, większość żałuje i w końcu wyjeżdża spowrotem.
    Polska to trudny kraj i po mieszkaniu w “raju” jest trudno wrócić do szarej rzeczywistości.

    • Zamieszczone przez kamilaz23
      :Szok: No to chyba Ci sięudało bo z moich doświadczeń w Polsce jest non stop pod górkę. Mój potrezbuje załatwić dokumenty do rodzinnego w Norwegii i załatwienie owych dokumentów jest tragiczne.Odsyłają Cię z jednego miejsca do drugiego i nikt nic nie wie.

      o takich doswiadczeniach non-stop slysze
      sama nie miewam absolutnie problemow: kiedy czegos potrzebuje, dzwonie do urzedu, prosze o instrukcje postepowania z nazwiskiem osoby mnie informujacej i zaczynam procedure
      czasami sa jakies terminy oczekiwan, ale terminy oczekiwan sa wszedzie (lacznie ze stanami, gdzie czekalam 9 m-cy na wydanie karty do bankomatu)

      Zamieszczone przez ilto
      Dziewczyny tak jak napisalam w tytule to moje teoretyczne gdybanie. W chwili obecnej nawet mi przez mysl nie przyechodzi powrot do Polski. Po prostu ciekawi mnie jakie sa realia w naszym kraju po powrocie z emigracji. Naszly mnie takie rozmyslania po rozmowie z przyjaciolk, ktora twierdzi, ze w Polsce bedzie im sie o wiele lepiej zylo i zadne moje argumenty nie wzbudzily w niej watpliwosci.

      szczerze, musisz przyjechac sama i zobaczyc
      wiesz, kiedy masz wybor czy wyknywac swoj zawod w kraju, gdzie bedziesz miala jako taki szacunek spoleczny a podejmowac sie czegokolwiek na emigracji (pracowalam na zmywaku, wozilam pizze, rozlewalam piwo itp za granica w czasach studenckich), bywa, ze sie zastanowisz
      kasa nie musi byc najistotniejszym argumentem – osobiscie chce wrocic do porzuconego w 1/3 doktoratu, dla dzieci – zeby dorastaly blisko przynajmniej jednego zestawu rodziny (stany odpadaja, mam za duze korzenie zapuszczone w europie, wole bywac tam raz do roku na wakacje)
      dla mnie w tej chwili decydujacym czynnikiem jest moj starszy syn, chce, zeby podstawowke rozpoczal w polsce (chyba ze ktos sypnie na mnie niewiarygodna oferte pracy w miedzynarodowej szkole, gdzie mlody bedzie mial dostep do darmowej i porzadnej edukacji po angielsku a nie bulgarsku)
      generalnie, jak sie nie ma w pl pracy i niewielkie perspektywy, ludzie wybieraja emigracje bez mrugniecia okiem
      (a ja sie po cichu ciesze, ze jak juz wszyscy wyjada, ja zostane i bede biznesy krecic;))

      Zamieszczone przez ahimsa
      O to będziesz i w moim mieście mieszkac;)
      Z tym, że ja na odwrót- podjęłam działania by sie stąd wynieść!!!( daje sobie na to ok.3 lat)

      A jaki kierunek na UMK? Bo ja też wracam na uczelnię od paźdz. ( mam taki zamiar przynajmniej)

      malza wkrecam na filologie, oczywiscie (ma MA z jezykoznawstwa, BA z literatury i doswiadczenie w uczeniu angielskiego jako jezyka obcego; wiec jestem optymistka)

      Zamieszczone przez Jane
      jak to???? Czyzbys miala dosc Bulgarii???? 😉 Kiedy planujesz powrot?

      a to mnie zagielas, heh…

      janeczka, ja kocham moja prace tutaj, juz ci o tym pisalam
      i jestem z niej szczerze zadowolona, realizuje sie jak potrafie
      ale adachu musi isc do szkoly

      Zamieszczone przez tora
      kantlupa porownuje z blugaria;)
      nie dziwota…

      tora, pomieszkiwalam w kilku innych miejscach swiata, min. w slowenii, o ktorej mowi sie, ze ma sporo wyzszy poziom zycia niz pl
      a jednak – polaka ze mnie sie nie da wyrugowac 😀

      Zamieszczone przez Jane
      Moj maz (Hiszpan) kocha Polske i gdyby mogl to juz jutro by sie spakowal i przeniosl.
      O stronie administracyjnej nic mi nie wiadomo, bo jeszcze nie praktykowalismy.
      Ale moj byly chlopak, Amerykanin, od 6 lat mieszka sobie w moim miescie, ma sie dobrze i nie wydaje sie chciec wracac do US. Stan wolny, wiec zona go nie trzyma. Jak ma z papierami, niestety nie wiem, ale chyba niezbyt pod gorke, bo by nie mieszkal i nie pracowal.

      moj maz amerykanin tez kocha polske i jest wielkim oredownikiem wyjazdu do pl

      taka generalna konkluzja, ktora mi sie nasuwa z emigracyjnych przygod
      mnie osobiscie emigracja oduczyla narzekania i na zawsze to pozostanie moja najlepsza lekcja z emigracji

      • Moja kuzynka wróciła z USA do Polski z rodziną po kilkunastu latach.
        Mieli tam wszystko, piękny dom, dobrą pracę obydwoje, ale postawili na…rodzinę. Żeby dzieci miały babcie na miejscu, kuzynów, rodzeństwo rodziców….
        Ale przygotowywali się do tego wyjazdu latami, wszystko tu mieli zapięte na ostatni guzik.
        Mówią, że to była najlepsza decyzja w ich życiu 🙂

        • My wróciliśmy z UK do Polski i uważamy (głównie M.), że tu się żyje znacznie lepiej i łatwiej (z czym muszę się w sumie zgodzić). Z pracą nie było problemu o tyle, że M. został w tej samej firmie, tylko zmienił siedzibę z Londynu na Kraków. Gdybyśmy musieli tam zostać jeszcze jakiś czas, to pewnie byśmy wytrzymali, ale kosztem zszarganych nerwów M:)

          Mam koleżankę, ona jest Polką, a jej mąż Irlandczykiem. Mieszkają od 9 lat w Polsce, z przerwą na 2 lata w USA (uciekli jak mogli i nawet nie skusiła ich wizja zielonej karty) i 6 miesięcy w Szwajcarii (zwiali szybciej niż z USA). Z pracą nie było problemu – chyba wrócił na takiej samej zasadzie jak mój M. czyli tylko zmiana placówki firmy.

          On ma problemy z polskim, więc przebąkuje co jakiś czas o wyjeździe – tym razem do Londynu.

          • Zgodzę się z capą- ja też mam znajomych co wyjchali do UK a mimo studiów skończonych tu tam pracują w domach starców, w knajpach itd.

            Potem wracasz do PL i zerowe doświadczenie a 30-stka na karku! ( albo i więcej)
            I co? nadal praca na zmywaku w PL?

            Ale mam też takich znajomych, co tam mają pracę w swym zawodzie i w życiu do PL nie chcą wracać. W Angorze teraz jest cykl listów od czytelników o emigracji.
            I jak jeden maż brzmią głosy- byłem, zatęskniłem i wróciłem do kraju. Ale tu się żyć nie da. I po prostu ludzie wracają do UK czy innych krajów,
            Dające mooocno do myślenia!

            I to nie są ludzie typu- “ściagnij mnie do Anglii” tylko ludzie z jakimś pomysłem na siebie.

            Ciapa- my też sami do wszystkiego dochodziliśmy, nikt nam nie dał domu, mieszkania, samochodu, nawet nikt nam nie poamgał nigdy w opiece nad dziećmi- jak się chciało gdzieś wyjść to opiekunka.

            I też ciężko pracowaliśmy, 5 lat studiów i nagle M. traci dobrą pracę.
            3 mies. bez dochodów kompletnie pożerają nasze całe oszczęności.
            I generalnie ściana. Zastanawiam się czy tak by też było za granicą.
            Że 2 ludzi po studiach nie jest w stanie wyżywić rodziny mimo pracy na poziomie średniej krajowej?( ja na wych, bezpłatanym, i kredyt do spłaty za chatę)

            Nie mówiąć o stylu pracy- o czym też wspominają ludzie mieszkający poza granicami naszego kraju.

            Nasze doświadczenia z ostatniego 1,5 roku skłaniają nas do poważnego myślenia o emigracji.

            • mam męża z importu
              początkowo zakład pracy załatwiał mu wszystkie papiery (pozwolenia na pracę itp) papierologii dużo ale pewnie do opanowania 🙂
              teraz ma kartę stałego pobytu więc problemu z podjęciem pracy nie ma (już bez papierów )
              teraz czekamy na decyzję o nadaniu obywatelstwa

              z moich doświadczeń zawodowych – widzę że ludziom znającym języki perfect łatwo znaleźć pracę (zaznaczam, mówię o moim mieście) – jest tu strefa ekonomiczna i sporo firm. U mnie w zakładzie przyjmowali ludzi bez żadnego doświadczenia zawodowego, ale np z perfect niemieckim – do obsługi klienta niemieckiego

              znajoma ma szkołę językową i zatrudnia amerykankę – nie wiem jakie to pieniądze…pewnie niewielkie, ale można pomyśleć o założeniu własnej 🙂

              dużo pewnie zależy z jakim zasobem gotówki przyjedziecie, czy można by interes rozkręcić (kupić lokal np)….

              ale widzę że kilku znajomych wróciło z emigracji – właśnie ze względu na idące do szkoły dzieci

              • Ja się podpisze pod szpilki na początek 🙂
                Wróciliśmy z USA po 5 latach. Tam nie mieliśmy w sumie nic – mieszkanie wynajmowane, ja nie miałam ani nr SS, ani pozwolenia na prace, ani prawka. Jeździłam czasem z duszą na ramieniu i na highwayu starałam się nie przekraczać 80 mil/h 🙂
                Mąż mój miał wprawdzie nr Social Security, bo wyjechał do Stanów przez firmę, która załatwiała pracę studentom na okres wakacji – później zdezerterował i przyjechał do mnie z Maryland do Chicago. Miał SS, przez co mógł zrobic prawko, ale też nie mógł legalnie pracować.
                Ale jakoś dawaliśmy radę, czyli Polak potrafi 🙂
                Później urodziła się Natalka…
                Decyzja o powrocie była podejmowana też latami – niby człowieka bardzo ciągnie do kraju, ale jednak słyszało się od rodziny, od znajomych, że nie warto na razie… No i tak 5 lat zleciało w sumie na takim obijaniu się – bo ani własnych 4 ścian, ani pracy solidnej, ani to człowiek u siebie…
                Święta, wesela – wszystko nas omijało, a tęsknota była tez spora.
                Ja na dzień dzisiejszy nie wracałabym chyba.
                Po powrocie do Polski przez 2 tyg. nie wychodziłam z domu i płakałam w poduszkę. Pomimo tego, że byłam w domu rodzinnym, czułam się strasznie obco we własnym kraju.
                Ludzie przygnębieni, z reklamówkami z masłem, starsze babcie z chustkami na głowach (tam widziałam wiekowe kobitki umalowane, zadbane, siedzące za kółkiem Jaguara 🙂 To takie małe zderzenie dwóch światów. To, co mnie tam irytowało – ich przyklejone uśmiechy, wieczne “how are you?” i “she’s so cute” o Natalce – nagle zaczęło mi tego brakować. Spontaniczności i “are you ok?” wszystkich dokoła, kiedy wywaliłam się po raz pierwszy na rolkach 🙂
                Ale sentymenty na bok, trzeba żyć dalej, bo w końcu jesteśmy w Polsce 🙂
                Jakoś się otrząsnęłam, przyzwyczaiłam i nadal przecież kocham swój kraj 🙂
                Tyle tylko, że już zawsze chyba będę patrzeć na pewne sprawy przez pryzmat Ameryki.
                Jeśli chodzi o pracę…
                Szukam i jeszcze nie znalazłam. Jestem po pedagogice, biegły angielski.
                Mój brat po ochronie środowiska przekwalifikował się i pracuje jako strażak 🙂
                Mąż Twój pewnie mógłby załapac się jako native speaker gdzieś w szkołach językowych – jak z resztą dokumentów dla niego, nie wiem.
                Jedną rzecz macie wygraną jednak – oboje macie obywatelstwo, Ty przynajmniej pobyt stały pewnie, więc z ewentualnym powrotem za granicę nie mielibyście problemów. Tak w razie czego 🙂
                U mnie jest nieco inaczej 🙂

                • oliweczka, a Natalka to nie bedzie miala 6-tych urodzin?

                  • Zamieszczone przez oliweczka

                    Po powrocie do Polski przez 2 tyg. nie wychodziłam z domu i płakałam w poduszkę.

                    Ja tez dokladnie tak zareagowalam po powrocie ze Stanow. Ale jakos nie wyobrazalam sobie powrotu tam – tak jak Ty, nie mialam tam nic pewnego, bylam po studiach, a musialabym sprzatac w hotelu 🙁

                    • Zamieszczone przez szpilki
                      oliweczka, a Natalka to nie bedzie miala 6-tych urodzin?

                      No jak nie??? Przecież już miała

                      • Zamieszczone przez Jane
                        Ja tez dokladnie tak zareagowalam po powrocie ze Stanow. Ale jakos nie wyobrazalam sobie powrotu tam – tak jak Ty, nie mialam tam nic pewnego, bylam po studiach, a musialabym sprzatac w hotelu 🙁

                        Dlatego też nie mam po co tam teraz wracać.
                        Swego czasu miałam ambitne plany, by nostryfikować dyplom i zacząć legalnie pracować w jakiejś placówce z dziećmi.
                        Byłam też w Kentucky z kilkuosobową “wycieczką” vanem, by postarać się o SS 🙂 Udawałam głupa podczas rozmowy z babką, że nie bardzo umiem po angielsku, że przysłała mnie firma kosmetyczna, dla której niby mam pracować 🙂 Odpowiedzi długo nie dostawałam, a w końcu okazało się, że mnie sprawdzili w rzekomej firmie i nigdy takowa się tam do pracy nie stawiła :/
                        Hoteli nie sprzatałam, ale pracowałam w serwisie sprzątającym podczas pierwszej mojej wizyty w Stanach. Możesz sobie wyobrazić, jakie miłe wspomnienia mi pozostały 🙂
                        Później byłam już tylko nianią – ale bardzo chwaloną i rekomendowaną. Przynajmniej tyle 🙂
                        Kiedy mówię o Ameryce, to jest to bardziej podróż sentymentalna, opierająca się na wspomnieniach – tych dobrych oczywiście, a to już pewne skrzywienie rzeczywistości.
                        Jeśli miałabym wybór wracać wtedy, czy zostać, to dziś wolałabym zostać. Chociaż ominęłoby mnie wiele pieknych chwil, których doświadczyłam przez te 2,5 roku w Polsce.
                        Kiedy już tak mocniej mnie melancholia ogarnia, mówię sobie “wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” i przytomnieję 🙂

                        • Zamieszczone przez oliweczka
                          No jak nie??? Przecież już miała

                          a no miala
                          sie wpatrzylam w suwak

                          • Zamieszczone przez oliweczka
                            Dlatego też nie mam po co tam teraz wracać.
                            Swego czasu miałam ambitne plany, by nostryfikować dyplom i zacząć legalnie pracować w jakiejś placówce z dziećmi.
                            Byłam też w Kentucky z kilkuosobową “wycieczką” vanem, by postarać się o SS 🙂 Udawałam głupa podczas rozmowy z babką, że nie bardzo umiem po angielsku, że przysłała mnie firma kosmetyczna, dla której niby mam pracować 🙂 Odpowiedzi długo nie dostawałam, a w końcu okazało się, że mnie sprawdzili w rzekomej firmie i nigdy takowa się tam do pracy nie stawiła :/
                            Hoteli nie sprzatałam, ale pracowałam w serwisie sprzątającym podczas pierwszej mojej wizyty w Stanach. Możesz sobie wyobrazić, jakie miłe wspomnienia mi pozostały 🙂
                            Później byłam już tylko nianią – ale bardzo chwaloną i rekomendowaną. Przynajmniej tyle 🙂
                            Kiedy mówię o Ameryce, to jest to bardziej podróż sentymentalna, opierająca się na wspomnieniach – tych dobrych oczywiście, a to już pewne skrzywienie rzeczywistości.
                            Jeśli miałabym wybór wracać wtedy, czy zostać, to dziś wolałabym zostać. Chociaż ominęłoby mnie wiele pieknych chwil, których doświadczyłam przez te 2,5 roku w Polsce.
                            Kiedy już tak mocniej mnie melancholia ogarnia, mówię sobie “wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” i przytomnieję 🙂

                            Oliweczka a czemu nie mialas SS? Kiedy Ty wjechalas do USA?

                            • Zamieszczone przez irena
                              Oliweczka a czemu nie mialas SS? Kiedy Ty wjechalas do USA?

                              Pierwszy raz wjeżdżałam w 1999 r. w lipcu. Miałam wtedy szanse na SS, ale nie było niestety nikogo, kto mógłby się zająć tematem. Jechałam do babci, która też nielegalnie 20 lat prawie siedziała w Stanach. A babcia miała znajomych z jej grupy wiekowej, którzy owszem, moim niedoszłym SS się zainteresowali, ale nikt nie podjął kroków, by mi jakoś pomóc, pokierować…
                              Zresztą byłam tam tylko 2,5 mca i nie miałam najmniejszego zamiaru wracać ponownie. To był ten czas, kiedy pracowałam w serwisie sprzatającym, a samo miasto Chicago przyprawiało mnie o mdłości. No bo i nie widziałam nic poza Jackowem, gdzie mieszkała moja babcia – słynne Milwaukee i Belmont 🙂 W Downtown byłam kilkakrotnie nad jeziorem w sobotnie popołudnia – ale oczywiście wraz z babcią i jej koleżankami 🙂
                              Za 2 lata, w 2001 w lipcu pojechałam ponownie do Stanów. Tam już byli moi kuzyni, którzy również mieli najszczersze chęci mi pomóc uzyskać SS – kuzynka podstawiła też swój samochód, bym mogła zrobić prawko. No, ale akurat tego dnia mój kuzyn nie mógł nigdzie ze mną pojechać, a kuzynka do pracy szła. Auto stało więc przed domem niewykorzystane, a nast. dnia też nie wypaliło, i nastepnego…
                              W końcu 11 września walnęły samoloty i Ameryka dla Polaków się skończyła 🙂
                              Wróciłam do Polski w grudniu, tuż przed Wigilią, z krwawiącym sercem, bo miałam świetną pracę w Downtown przy dziecku, ludzie mnie kochali, mały za mną przepadał, zarabiałam świetne pieniądze, czułam się zupełnie inaczej, niż za pierwszym razem. Ale podjęłam decyzję o utrzymaniu wizy, bo mój 6 mczny “kontrakt” właśnie wygasał… Podejrzewam, że może i mogłabym być przez tę rodzinę sponsorowana na Zieloną Kartę, ale nie miałam odwagi zapytać…
                              Wróciłam w grudniu, a w maju 2002 poleciałam znowu – tym razem z zamiarem zostania na dłużej i zrobienia porządku ze swoim życiem.
                              Ale już wtedy nie mogłam zrobić SS i prawa jazdy.
                              I tak całe 5 lat mi zleciało – na kombinowaniu 🙂
                              Ale miło było, nie żałuję.

                              • Ja tez w Stanach zaczynalam od zera. Przyjechalam w 1997, przez program Au-Pair na rok. Mialam 24 lata i rok do skonczenia uczelni w Polsce, ale na kierunku ktory zupelnie mnie nie interesowal (wychowanie muzyczne). Zanim mi kontrakt z programem wygasl zapisalam sie do szkoly (collegu) i zmienialam wize na studencka. Na wlasna reke, absolutnie nikogo nie znajac, przeprowadzilam sie do Waszyngtonu, bo tam byla moja szkola. Jezu, jak sobie o tym teraz pomysle, to uwierzyc nie moge, ze sie na to zdecydowalam. Musialam miec duzo szczescia ( i malo rozumu), ale jakos wszystko sie ulozylo i przezylam bez szwanku. Na poczatku mieszkam w schronisku dla mlodziezy, gdzie poznalam kolesia z ktorym pozniej wynajelismy mieszkanie. Jakis Polak, kotrego poznalam przypadkiem, zalatwil mi prace jako opiekunka dla dziecka u polskiej rodziny. Do tego jeszcze inny Polak znalazl mi prace jako sprzataczka u amerykanskiej rodziny. I tak pierwszy rok studiow zlecial. Najgorsze bylo to ze za studia musialam placic z wlasnej kieszeni (na wizie studenckiej nie kwalifikowalalm sie na zadne pozyczki itp). Takze cale pieniedze jakie zarabialam oddawalm szkole i na rachunki. Reszta starczala na chleb i fajki. Po pierwszym roku dostalam pozwolnie na prace i zaczelam pracowac dla agencji rzadowych na zlecenie, dorabiajac jako kelnerka w pubie jazzowym. To tego jeszcze oczywiscie szkola wieczorami trzy razy w tygodniu. To bylo zycie na wariackich papierach. Na piatym roku studiow poznalam meza, wyszlam za maz, zaszlam w ciaze i dostalalam zielona karte. Przeprowadzilismy sie do Indiany i zycie w koncu spowolnialo. Niestety studia ktore skonczylam w Waszyngtonie (informatyka) tez na nic mi sie nie przydaly, poza tym za mam BA (a studia skonczylam Magna Cum Laude). Przez pierwsze dwa lata w Indianie pracowalam na tasmie w fabryce produkujacej przyrzady medyczne. 🙁 Potem sobie dorobilam certyfikat z grafik i od trzech lat w koncu pracuje w branzy ktora mnie interesuje i robie to co lubie. Co prawda kokosow nie mamy (maz sie jeszcze doucza), ale nie jest zle. Mysle, ze po tym co juz przeszlam moze byc tylko lepiej. 😉

                                Moze zeby bylo troche na temat watku dodam, ze ja sobie nie wyobrazam powrotu do Polski, glownie ze wzgledu na meza. Wiem, ze moja mama bardzo by chciala. Nawet moj maz uwaza ze nie jest niewykonalne, ale ja po kilku wizytach widze ze moj maz by sobie nie poradzil. Czulby sie jak w klatce bez znajomosci jezyka. On ma problemy ze zrozumieniem angielskiego w wykonaniu Brytyjczykow, a co dopiero Polakow.

                                • Zamieszczone przez heksa

                                  Moze zeby bylo troche na temat watku dodam, ze ja sobie nie wyobrazam powrotu do Polski, glownie ze wzgledu na meza. Wiem, ze moja mama bardzo by chciala. Nawet moj maz uwaza ze nie jest niewykonalne, ale ja po kilku wizytach widze ze moj maz by sobie nie poradzil. Czulby sie jak w klatce bez znajomosci jezyka. On ma problemy ze zrozumieniem angielskiego w wykonaniu Brytyjczykow, a co dopiero Polakow.

                                  Ja tez nie moge sobie wyobrazic mojego M w Polsce, chociaz kiedys stwierdzil, ze gdybysmy kiedys musieli sie przeprowadzic to on nie widzi w tym problemu. Tylko wydaje mi sie, ze on ciagle widzi Polske oczami turysty a nie “potecjalnego” emigranta w jego sytuacji. Podobnie jak Heksa zauwazylam, ze jak jedziemy tam na wakacje to po dwoch tygodniach ma juz dosyc i wyczekuje na powrot do domu. Bariera jezykowa, biurokracja (nie mowie, ze tu tez nie ma) itd poprostu by go przerosly i wszystko byloby na mojej glowie.

                                  Moja przyjaciolka stwierdzila, ze zycie w Polsce dla ich trojki bedzie latwiejsze. Stwierdzila, ze bez problemu znajdzie prace znajac angielski a jej maz to bedzie wprost wybieral w ofertach (Amerykanin za srednim wyksztalceniem). Tylko czy na pewno skoro tu ma problemy w znalezieniu pracy (nie wiem czy w Polsce bylo by mu latwiej, dodam ze jeszcze nigdy tam nie byl i nie zna jezyka). Mysle poprostu, ze jej “sen o Ameryce” sie nie zrealizowal i teraz czuje sie niespelniona i dodatkowo w obcym kraju.

                                  • Zamieszczone przez
                                    nareszcie wasze historie poznalam. oliweczki, to przynajmniej czesciowo troszke juz wczesniej czytalam, ale hekse pierwszy raz:)

                                    fajnie sie po latach takie poczatki wspomina:)

                                    Ha, ha…. dobrze ze to tylko wspomnienia. Dzisiaj juz bym ani energii ani odwagi nie miala na takie przeboje. 😉

                                    A z Twoja historia mozna sie gdzies zapoznac?

                                    • Zamieszczone przez ilto

                                      Moja przyjaciolka stwierdzila, ze zycie w Polsce dla ich trojki bedzie latwiejsze. Stwierdzila, ze bez problemu znajdzie prace znajac angielski a jej maz to bedzie wprost wybieral w ofertach (Amerykanin za srednim wyksztalceniem). Tylko czy na pewno skoro tu ma problemy w znalezieniu pracy (nie wiem czy w Polsce bylo by mu latwiej, dodam ze jeszcze nigdy tam nie byl i nie zna jezyka). Mysle poprostu, ze jej “sen o Ameryce” sie nie zrealizowal i teraz czuje sie niespelniona i dodatkowo w obcym kraju.

                                      mysle, ze kolezanka sie myli
                                      w pl sie duzo zmienilo i akcje typu zatrudnianie nejtiwow tylko dlatego, ze nimi sa, w zasadzie juz nie maja miejsca
                                      sa jeszcze tacy, ktorzy wierza, ze lepszy nejtiw bez zadnych kwalifikacji niz swoj z kwalifikacjami, ale to sa obecnie – na szczescie – jednostki

                                      pisalam wczesniej – moj malzu ma BA z literatury i sztuki, MA z jezykoznawstwa i ciagle mam niejakie obawy, ze nzalezienie mu posady na uni bedzie klopotliwe (choc mam obecnie calkiem pozytywne wiadomosci z docelowego uni, ale, zeby nie zapeszac…)
                                      mam tez to szczescie, ze mam meza adaptacyjnie niewymagajacego (jest w europie od blisko 10 lat, zyje mu sie tutaj dobrze i nie mysli o powrocie do macierzy) a i ja jestem w tych, ktore chetnie zajma sie strona organizacyjna przedsiewziecia, if need be;)
                                      pewnie juz niedlugo bede pisac posta z prosba o kciuki:)

                                      • Zamieszczone przez ahimsa
                                        Zgodzę się z capą- ja też mam znajomych co wyjchali do UK a mimo studiów skończonych tu tam pracują w domach starców, w knajpach itd.

                                        Nie wszyscy. Mamy tutaj wielu znajomych, którzy pracują w zawodzie i nie jest to zawód pomywaczki czy sprzątaczki. Z przykrością muszę stwierdzić, że praca tu w zawodzie nie równa się pracy w Polsce w zawodzie – w PL ciężko było się utrzymać z dwóch pensji, tutaj jedna by wystarczyła. Poza tym tutaj mamy szanse rozwoju, w PL takiej szansy raczej nie było…Ale, wiadomo każy ma inną pracę i inną sytuację więcnie ma co uogólniać. Ktoś tu napisał, że niektórzy są stworzeni do życia na emigracji, inni nie – popieram w zupełności. Ja chyba należę to tej drugiej grupy, bo tak jak już ktoś pisał chcę, żeby moje dzieci miały i znały babcie, dziadków, wujków, kuzynów… Podsumowując, tak naprawdę nie można komus doradzić -‘wróć do Polski’, albo ‘wyjedź za granicę’, bo każdy ma bardzo indywidualną sytuację. Niektórzy chcą wracać, bo mają do czego wracać, inni być może nie mają… Niektórzy mogą wyemigrować, choć nie muszą, inni nie bardzo mogą wyjechać- a muszą.

                                        Nasze doświadczenia z ostatniego 1,5 roku skłaniają nas do poważnego myślenia o emigracji.

                                        I to jest właśnie smutne w naszym polskim kraju… Serce chce zostać, a pusta kieszeń każe jechać.
                                        Dla pociesznia powiem tylko, że tutaj wiele osób wśród Irlandczyków swego czasu emigrowało do Wielkiej Brytanii, Australii czy USA. Oni tak samo tęsknili, mieli rozdarte serca. Mimo wszystko niektórzy wrócili i potem dane im było żyć w czasach Celtyckiego Tygrysa! Miejmy nadzieję, że i Polska kiedyś takim tygrysem zostanie 😀

                                        Co do pytania w temacie to nie pomogę, bo mąż Polak.

                                        • Tak czytam te Wasze historie i widzę w nich wiele elementów ze swojego życia, z tym, że

                                          ja od początku byłam w Stanach legalnie, mogłam pracować i uczyć się…..co z tego skoro

                                          dziś mieszkam i żyję tu gdzie się urodziłam ( notabene w pięknym mieście – Krakowie).

                                          Rozumiem bardzo dobrze tęsknotę o której pisze Oliweczka, gdy podejmowałam decyzję o

                                          powrocie pewien stary Amerykanin powiedział mi, wyjedziesz a serce i tak nigdy nie przestanie tęsknić – stare podanie amerykańkie mówi o klątwie Indian, którzy ze złości za zabranie im ziemi, rzucili na nią klątwę – kto raz postawi nogę na ich ziemi już zawsze będzie chciał wrócić, zawsze będzie tęsknić…..

                                          Niby gusła, a jednak….

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Powrot z emigracji – teoretycznie

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general