W poniedziałek sprzedałam swój samochód, swoją cytrynkę 😉 i strasznie było mi żal…mąż mi mówi nie żałuj samochodu bo jeszcze kobiecie się popsuje…i zadzwoniła dziś do mnie nowa właścicielka że właśnie dziś rozbiła samochód:eek:wierzycie w te przesądy….ja nigdy nie ale teraz mam wyrzuty…
10 odpowiedzi na pytanie: Pożałowałam…mam wyrzuty ;-(wierzycie w to?
nie wierzę
nie tak dawno sprzedałam swoją megankę w “spadku” po mężu
taki mój pierwszy samochód na wprawki po L 🙂
i choc szwankowała ciągle i klnęłam na nią niesamowiecie
to łzy w oczach miałam jak znalazł sie kupiec
teraz mam właśnie cytrynkę
bozeszz jak ja kocham ten samochód 😀
no właśnie to moja historia ;-),,kochałam”tą swoją cytrynkę mój pierwszy samochód po L 😉
ja babce która kupowała meganke
powiedziałam prosto w oczy że nie lubie tej pani 😀
minął miesiac
do tej pory nie miałam tel. że coś jest nie tak 🙂
nie wierzę po kazdym samochodzie płacze bo tak się przywiązuje, ale jeszcze nikt nie dzwonił ze cos się spsuło…
wszystko zalezy od ceny
W 2 miesiące po sprzedazy mojego poprzedniego autka, jadąc rano do p-la, minelismy stluczke – 3 auta. Srodkowe bylo to “nasze”. Nie musze mowic, ze moj mąz do tej pory wspomina tamten samochód?
My kiedyś mieliśmy taką sytuację tylko niestety odwrotną.
Kiedyś bardzo chcieliśmy mieć samochów VW Bora. Teraz ich jeździ pełno, ale parę lat temu nie było w ogóle. I mój mąż szukał takiego przez jakiś czas. W końcu znalazł, ale facet jakoś się rozmyślił. I mój mąż zaczął go nękać, żeby sprzedał. I w końcu facet sprzedał. W drodze do domu mąż go rozwalił jadąc z Patrykiem na moich oczach, bo jechałam tuż za nimi naszym starym wysłużonym polonezem. SAmochód dachował.
Nie wiem czy to jakieś przesądy, ale historia prawdziwa. Może i coś w tym jest
Nie wierzę – jak mąż kupował mojego mesia mówił, że poprzedni właściciel niemal płakał (samochód wycacany, autentycznie sprzedawał, bo go sytuacja życiowa zmusiła), jeszcze go zaskoczyliśmy, bo zgłosiliśmy się tego samego dnia co ogłoszenie wystawił – nawet nie zdążył go umyć… No i jeżdże już drugi rok i wszystko gra 🙂
nie wierz w takie rzeczy
ja dwa razy sprzedwałam mamie swoje micry, ostatnią w kwietniu, mieliśmy mi kupic jakis samochód na wichurę w miarę szybko, a okazało się to nie lada wyczynem. Czekałam na auto ponad 2 miechy i w międzyczasie nie raz żałowałam, że się micry tak szybko pozbyłam. Mama jeździ, micry nie rozbiła ani jej się nie popsuła 🙂
cóż napisać….. nie wierzę w przesądy 🙂
… A co do mojego korsiaczka to go tez pokochałam, co prawda nie była to miłosć od pierwszego wejrzenia i przeklinam do niego niecenzuralnie kiedy bieg nie wskoczy czy jak mi wycieraczki spadną ( wtedy maskę podnoszę i naprawiam), no kocham go… ale kiedy przyjdzie czas, może nawet zdobędę kasę na auto moich marzeń to pożegnam się z moim zdezelowanym korsiaczkiem :)… myślę że bez zalu 🙂
Pozdrówki 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Pożałowałam…mam wyrzuty ;-(wierzycie w to?