wczoraj się zjeżyłam. wpadł szwagier mojego męża, luźna rozmowa z dzieciakami- a one z przejęciem opowiadają, że już listy do Gwiazdora wysłały itp.
Szwagier oburzony i przy dzieciach, że jak można dzieciakom takie bzdury wygadywać, że jego dzieci- rówieśnicy moich- nie wierzą w takie pierdoły.
myślałam, że mnie krew zaleje.
po pierwsze- dzieciaki się wystraszyły o czym w ogóle gada wujek
po drugie- jakim prawem mówi moim dzieciom takie rzeczy
ja rozumiem, każdy wychowuje po swojemu ale ja nie widzę nic nienormalnego w tym aby sześcioletnie dziecko i młodsze wierzyło w kogoś takiego jak Gwiazdor i tym podobne
sama pamiętam jak bardzo czekałam aż do mnie przyjdzie w wigilię
u nas mamy takiego fajnego sąsiada, ktory zawsze się za niego przebiera i chodzi po wszystkich domach, gdzie są dzieci
czy naprawdę ww dzisiejszym swiecie nie można zafundować dzieciom trochę magii???
a może to ja przesadzam???
Strona 9 odpowiedzi na pytanie: "Pozwalacie" dzieciom wierzyć w Gwiazdora, Mikołaja itp?
Nie zgdze sie, wszystko zalezy od tego czy prawde rzucamy jak kamienie czy pomagamy sie z nia zmierzyc.
Odpisałam juz Torce.
Wazne dla mnie w tym pomaganiu dziecku w poruszaniu sie w rzeczywistosci jest to by wiedziało, ze ja jestem w tym z nim.
Ze nie jest zostawione samo sobie.
polecam bajke(sprzed kilku lat wprawdzie ale fantastycza ) “express polarny”….
oglądając niejednokrotnie z młodym za każdym razem czułam “magie świat” wiedząc ze przeciez to bajka…
równie dobrze mozna dziecku kumającemu juz conieco tłumaczyc ze był kiedys dobry mikołaj(nie zyje już) który obdarowywał dzieci prezentami.teraz na jego czesc ludzie przebierają się za mikołaje i postepuja tak jak on:) wilk syty i owca cała.
jak marcin zacznie drązyc to chyba tą opcje wybiore.póki co w przedszkolu w marketach czy w reklamach widzi mikołaje i nie bede mu robiła wody z mózgu ze nie istnieje -on z tych dociekliwych i miałabym lawine pytan z cyklu”skoro nie istnieje to czemu jest “?itp
ps. Nie kłóccie się,idą świeta….ile ludzi tyle zdan….
O właśnie. I dlatego nie podoba mi się określanie zwyczajów innych jako denne, tudzież wyszydzanie ich w inny sposób.
Tosus no nie chciałbym byc nieuprzejma czy wrecz niegrzeczna ale uważam, że przynajmniej w tym przypadku opisanym przez Cibie to tesiowej brak taktu i powiedzmy subtelnosci (jeżeli chciałą Wam powiedziec, ze nie do konca jest zadowolona z prezentów).
Jednak prezent ma swoje prawa i nawet jesli sie nie podoba to moim zdaniem nie ma nic do rzeczy.
Ale przecież nie rozmawiamy o dorosłych tylko o dzieciach.
O mówieniu im prawdybadź nie.
Poruszono tu temat smiertelnie chorego dziecka.
To cholernie trudny temat.
Kiedys czytałam artykuł pani dr z onkologii dzieciecej.
Pamietam jak uderzyły mnei jej słowa, ze dzieci nie martwia sie o siebie one sa niejako spokojne w tym temacie. Bardziej martwia sie o rodziców.
Co ci rodzice zrobia bez nich, dlaczego tak płaczą i kto ich bedzie pocieszał i przytulał (rodziców).
Kiedys miałam taka rozmowe z chłopcem 14 letnim.
Chorym na raka.
Umierał, szybko.
Chodziłam go rehabilitowac.
Głównie dlatego, ze matka wymogła to na przychodni, w której pracowałam.
Ta rehabilitacja miała sens o tyle, ze mogłam troszeczke mu ulzyc.
Spotykał sie ze mna codziennie.
Rozmawialismy o różnych rzeczach.
W koncu temat zszedł na smierc.
Rozmawialismy o tym.
On bardzo sie ucieszył, ze w koncu moze o tym z kims porozmawiac.
Bo nikt ale to nikt z nim na ten temat nie rozmawiał.
To był mój najtrudniejszy pacjent i do dzis nosze go w sercu.
Wiem, ze dobrze zrobiłam mówiac mu prawde, rozmawiajac z nim.
To naprawde trudny temat.
Reno, ja odniosłam się do przykładów mówienia prawdy, gdy dziecku niekoniecznie wyjdzie super ciasto, czy cosik innego;)
A co do Mikołaja, to jak najbardziej u nas jest obecny, przychodzi i jest baaardzo wyczekiwany, miesiąc przed. Absolutnie nie uważam to za oszukiwanie dziecka.
Sorki, że wyrwałam to zdanie z kontekstu – po prostu do tego też mi pasowało :).
No ale oczywiscie, że tak… z tego co tu czytałam to kotus przyznała, ze sie przejezyczyła i przeprosiła.
A ja się nie zgodzę z Tobą;)
Nie zawsze prawda za wszelką cenę. Czasem cena jest zbyt wysoka/albo po prostu staje się przyczyną krzywdy.
W ważnych sprawach- nie należy się mijac. Jasne. Ale w takich niewinnych, w których prawda między oczy raczej nie przyniesie nic, prócz bólu??? po co? ( np. nie uświadomienie natychmiast człowieka, że ciasto jest do kitu. Choc to szczera prawda by była;)
Aniu,czy te poniższe cytaty,które wcześniej pisałam do Ciebie nie przemawiają??
Jeśli odczułas z mojej strony brak szacunku to przepraszam:( naprawdę nie chciałm urazić Cię
Jesli tak któras odebrała to PRZEPRASZAM jeszcze raz.
było to zwykłe przejęzyczenie.żle powiedziałam przepraszam:(
Co jeszcze powinnam zrobić Twoim zdaniem??
Niezmiernie mi przykro za formę jakiej użyłam.:(:(naprawdę :(Nauczyło mnie to pokory,ale Ciebie/was nie nauczyło chyba przebaczenia. Przecież powiedziałam przepraszam:(Jeśli komuś wybaczam to i zapominam.
Wiem…. i naprawdę do mnie to dociera,że dennego słowa użyłam dennie się zachowałam. Naprawdę bardzo mi przykro i płakałam z tego powodu przed. Słowa tego uzyłąm z rozpędu naprawdę nie przemyślałam napisałam ot tak sobie na luzie,ale widac,że bezmyślnie nie można pisac na forum bo mimo,że nawet przeprosi się nadal będziesz wyglądać źle w oczach ludzi,ale nie wazne jak na mnie patrzycie najwazniejsze jak Bóg na mnie patrzy.
Jestem nieudolna niestety,niedoskonała,ale mimo tego nie wycofuję treści jaką chciałam wnieść w ten wątek. Powiedziałam w złym tonie,ale prawdą jest,że jestem przeciw okłamywaniu dzieci,każdego i możecie myślec co chcecie.
A zakończyłam udział w tej dyskusji, ponieważ nie chce już udawadniać na siłę swojej racji macie prawo do swojego zdania i kazdy wybiera drogę,którą chce iśc ja swoją drogę wybrałąm 25 lat temu i nie wyssałam mojej decyzji z mlekiem matki.
To co miałam do powiedzenia powiedziałam,chciałam przeprosić was przeprosiłam. Nie miałam zamiaru dobic kogokolwiek słowami,więc powiedziałam,że kocham,więc nie widzę powodów,żeby jeszcze cokolwiek pisac.Jesli ktoś chce zrozumiec zrozumie jeśli ktos bedzie upierał się przy swojej racji to choćbym na uszach stawała nie przyjmie.
W tym wątku chciałam powiedzieć tylko- NIE kłamstwu,ale powiedziałam to w bardzo nieudolnej w złej formie. Wiem,że można życ na codzień bez kłamstwa,bo tak zyję i z takimi sytuacjami jak ta prawie nigdy się nie spotykam,ale stało się…:(
Kilka dni temu miałam sen.Śniło mi się,że ktoś chciał mnie napomnieć,ale bał się czy przyjmę to do wiadomosci,czy się nie obrażę. Tej osobie powiedziałam-mów.!!!Osoba ta powiedziała mi prawdę o moim złym postępowaniu,a ja ze szczęście,że osoba ta napomniała mnie zaczęłąm płakać i powiedziałm,że bardzo się cieszę,bo ja bardzo chcę się zmieniac i niezwykła szczęście przy tym towarzyszyło.Obudziłam się cała zalana łzami
Wiem,że może niektóre bedą się śmiac z powodu mojego uzewnętrzniania się,ale nie zalezy mi na tym pisze to do tych,które przyjmą to poważnie
sorry za taką czcionkę nie mogłam jej zmienić
dziękuję Beatko….:Buziaki:
albetynko zgadzam się z Toba.
W ogóle dla mnie to pytanie zadane przez kiarę jest gdybaniem,a co byłoby gdyby.Ja się nie zastanawiam nad taką sytuacją bo jest mi daleka.Wierzę, ze gdybym się znalazła w jakimkolwiek problemie Bóg dał by mi wyjscie z niego nie przez kłamstwo,ale przez prawde:)
Tak samo się zachowuję. Najpierw chwalę dziecko za dobre chęci, ze jest pracowite,a pózniej delikatnie można powiedzieć,żeby nie urazić.
Mojej Korneli nie walę z grubej rury, ze jest smierdzącym leniem,ale mówię wiesz Kornelciu ty jesteś taka mądra i zdolna dziewczynka tak szybko ci nauka przychodzi tylko musisz popracowac nad swoim lenistwem musisz z tym walczyć i tyle.
Kotuś ja wiem, że jesteś wspaniałą kobietą, że cudownie wychowujesz swoje córki i są one szczęśliwe, to widać z Twoich postów i z tego jak o wszystkim piszesz.
Chciałam tylko powiedzieć, że moim zdaniem nie zawsze tą prawdę trzeba mówić, można jakoś się wymigać itp. Nie popieram kłamstwa, ale przecież bajka o Mikołaju to nie jest typowe kłamstwo. Można powiedzieć o tym że Mikołaj był, już nie żyje i to taka tradycja…..
Rozumiem, że Twoje pierwsze słowa to przejęzyczenie, dlatego :Buziaki:
Nie chciałam, żeby mój post zabrzmiał jak oskarżanie Ciebie…bo naprawdę mam do Ciebie szacunek. Dałam tylko dowód, że taka prawda jaką nam powiedziałaś (o dennej zabawie i mądrych dzieciach) nie była potrzebna i nie zawsze trzeba ją mówić.
No własnie te prawde to bym tak nie miedzy oczy waliła 🙂
Ale jestem za tym, że niema co ściemniac dziecko samo bedzie wiedziało, ze cos nie tak to po co mam robic z siebie? z niego? rozumna inaczej 😉
no to raczej moge sie zgodzic
z zastrzezeniem, ze czasami jest tak, ze dziecko jest tak podekscytowane swoim kulinarnym osiagnieciem, ze nie zauwaza nawet smaku, wtedy klamalabym. pewnie tez info byloby stosowne do wieku. no i obsarwacji. no i teg czy ktore to juz ciasto w zyciu upeczone.
Ja to odnosze do swego 4-latak. On by na bank nie zrozumiał…mój Jeremi tym bardziej;)
A starsze? czy ja wiem…może i wiedziec, że sknociło coś ale chce usłyszec od nas, że i tak było wspaniałe.
p.s ja sie na ciebie kotus nie gniewam:)
p.s oj, zeby moj tato mial takie metody wychowawcze, i tak z moim lenistwem walczy, kto wie? kto wie? moze by wygral?
To ja tak na zakonczenie do kotus:)
Kochana, Ty masz swoja racje, a ja mam swoja (tez racje:))
I niech tak zostanie:)
O matko jedyna! A kto to jest Gwiazdor???
gdyby nie to ze czytałam gdzies podobny watek i domysliłam się że to odpowiednik mikołaja /dzieciątka -to zadałabym identyczne pytanie.,..
jakby nie patrzec “gwiazdor ” bardziej kojarzy mi się z jakąs gwiazdą niz z symbolem obdarowywania prezentami… Ale jak to mówią co kraj to obyczaj :)…
Znasz odpowiedź na pytanie: "Pozwalacie" dzieciom wierzyć w Gwiazdora, Mikołaja itp?